Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Gienek poznał Natalię na libacji u Zdziśka. Znał ją wcześniej z widzenia, tak jak chyba wszyscy nawzajem znali się w tym małym miasteczku czy może raczej dużej wsi. Wcześniej mijał się z nią na ulicy i widywał ją w barze mlecznym, gdzie pracowała. Nigdy jednak nie miał odwagi żeby podejść do niej, porozmawiać, zaprosić na randkę. Doskwierała mu samotność. Zawsze po wypłacie zachodził do „Kasablanki’, tak się nazywała ta jadłodajnia, na gorący krupnik. Zupę, która mu średnio smakowała, ale była to jedyna zupa, którą lubił. Daleko było jej do tej, jaką gotowała jego matka, gdy jeszcze żyła. Rekompensatą za niedobry krupnik było to, że mógł popatrzeć na Natalię, która przeważnie siedziała za ladą.
Wtedy na popijawie Gienek, odpowiednio wstawiony chciał podejść do niej i zacząć rozmowę. Cały czas jednak była oblegana przez mężczyzn i proszona do tańca. Z racji tego, że on nie umiał tańczyć, skazany był na czekanie, aż znudzi im się tańczyć albo uchleją się i pójdą spać. Jednak jego kamraci mieli mocne głowy i im więcej pili wódki, tym większą ochotę mieli na pląsy. Gienkowi nie pozostawało więc nic innego jak siedzieć i patrzeć na nią tak samo jak w barze, tylko tu miał gorzałę, a nie krupnik. Natalia z wyglądu była raczej przeciętna, ale miała jak mniemał dobry charakter. Poza nią było jeszcze kilka innych kobiet w towarzystwie. Głupie, tak je określił. Wszystkie śmiały się z byle głupiego kawału. Co innego ona. Nie śmiała się tak jak tamte, co najwyżej uśmiechała. Rozmowna za bardzo też nie była. Może właśnie dlatego to ją wybrał spośród wszystkich kobiet. Nienawidził "jak baba miele jęzorem po próżnicy". Poza tym on nie mógł ze swoją przeszłością szukać kobiety "z górnej półki". Po kilkuletniej odsiadce za kradzieże i paserkę wyszedł z więzienia, ale już za bardzo nie umiał odnaleźć się w życiu na wolności. Za pośrednictwem kuratora dostał pracę w Zarządzie Oczyszczania Miasta i został śmieciarzem. Tam poznał kumpli do kieliszka, w tym wspomnianego na początku Zdziśka. Tak mijało życie Gienka od libacji do libacji. Wydawało mu się, że poznanie Natalii odmieni je, nada mu nowy sens. W jego głowie zaczęła kiełkować myśl o ustatkowaniu się. Miał już trzydzieści siedem lat i coraz częściej myślał też o ślubie. W swych planach szukał lepszej pracy, wynajmował mieszkanie, które potem razem urządzali. Tyle jeśli chodzi o plany, do snucia których nie zniechęcał go ubytek lewej jedynki w jej uzębieniu. Zauważył to podczas drugiego z nią spotkania. Zaakceptował to tak, jak ona zaakceptowała jego więzienną przeszłość. Rozmyślał więc o ich wspólnej przyszłości. Rzeczywistość jednak była taka, że zawsze spotykali się w mieszkaniu Zdziśka, a dokładniej w jego melinie. Prawie zawsze lał się tam alkohol. W takich sytuacjach i w obecności innych Gienkowi trudno było zacząć rozmowę z Natalią na temat wspólnego życia. Bardzo chciał z nią o tym porozmawiać, więc gdy po którejś tam libacji, która przeciągnęła się do rana kobieta oznajmiła, że idzie do domu, on też zaczął zbierać się do wyjścia. Wyszli oboje od Zdziśka, zostawiając schlane towarzystwo i szli pustym o tej porze chodnikiem.
- Chcesz pójść do mnie? - zapytał Gienek nagle. Pomyślał, że nie chce dłużej czekać na okazję do tej rozmowy. Sam ją stworzy i już.
- Do ciebie? A co będziemy u ciebie robić? - odpowiedziała pytaniem Natalia i uśmiechnęła się szeroko, pokazując swą dziurę zamiast zęba w całej okazałości.
- Wypijemy kawę, pogadamy... - odpowiedział.
- No dobra. Mogę iść - odparła i w tym momencie lunął deszcz.
- Tam! - rzucił mężczyzna pokazując ręką przystanek autobusowy po drugiej stronie ulicy. Zaczęli biec w jego kierunku przeskakując przez szybko powstające kałuże. Woda płynęła rynsztokiem zabierając ze sobą liście i cały listopadowy syf jaki napotkała na swej drodze.
- Chyba zbiera się na burzę - powiedział, gdy stali już na przystanku pod małym daszkiem.
- Nie, to chyba takie oberwanie chmury tylko. Patrz, już przestaje padać - powiedziała Natalia. Rzeczywiście, deszcz zmalał i przejaśniło się. Sięgnął do kurtki i wyciągnął z kieszeni paczkę Extra Mocnych.
- Chcesz? - zapytał i nie czekając na odpowiedź włożył papierosa do ust.
- No, daj - odpowiedziała i wyciągnęła rękę. Gienek wyjął zapałki i przypalił najpierw sobie, potem jej. Zapalili.
- Jestem trochę głodna.
- Chodź, już prawie nie pada. Zresztą mieszkam niedaleko. Zjemy coś u mnie - powiedział Gienek. Natalia kiwnęła głową i ruszyli do jego mieszkania. Po jakimś kwadransie dotarli przed starą i chyba z każdej strony odrapaną kamienicę.
- To tutaj. Tutaj mieszkam - powiedział Gienek. Weszli do jeszcze bardziej odrapanej i pomazanej przez wandali klatki schodowej i potem schodami na pierwsze piętro. Przy drzwiach po lewej stronie przystanęli i mężczyzna zaczął szukać klucza w kieszeniach. Po niedługiej chwili drzwi były otwarte i gospodarz domu gestem ręki zaprosił kobietę do środka. Już w przedpokoju w nozdrza Natalii uderzył dziwny zapach. Jakby stęchlizny. Nic jednak się nie odezwała. Oj, potrzeba tu babskiej ręki chyba - pomyślała tylko.
- Wejdź do pokoju. Zaraz zrobię kawę - powiedział Gienek.
- Tylko bez cukru - przypomniała mu. Poszedł do kuchni, a ona usiadła na chybotliwym krześle przy niewielkim stole. Rozejrzała się po pokoju. Oprócz mebli wymienionych wcześniej były tu jeszcze dwa krzesła, wersalka, niewielki regał i komoda, na której stał bardzo stary telewizor. W regaliku dominowały książki. Wstała i podeszła bliżej, aby przyjrzeć się tej kolekcji. Prawie wszystkie książki to kryminały, było ich ze dwadzieścia i dwie książki o rybkach akwariowych. Wzięła jedną z nich i przeglądała, dziwiąc się ile to jest gatunków różnych kolorowych rybek.
- Interesujesz się rybkami akwarelowymi? - zapytał Gienek w drzwiach, niosąc dwa kubki z parującą kawą. Postawił je na stole i przystawił drugie krzesło, na którym usiadł.
- Nie, byłam tylko ciekawa. Kiedyś jak byłam dzieckiem to marzyłam żeby mieć akwarium. Odłożyła książkę na miejsce i usiadła przy kawie.
- Gorąca - stwierdziła próbując napić się kawy. - Włączysz telewizor? - zapytała.
- Nie, bo jest rozj…walony. Wciąż brakuje mi czasu żeby zanieść go do naprawy. Wiesz jak to jest... - odpowiedział Gienek.
- No - zdążyła tylko odpowiedzieć, bo gospodarz wstał i prawie pobiegł do kuchni. Po chwili wrócił niosąc stare, klejone w jednym miejscu taśmą izolacyjną radio.
- Mam dobre radio - obwieścił zadowolony z siebie. - Może być?
- No, jasne - odpowiedziała i wypiła pierwszy mały łyk kawy.
Nie było miejsca na dostępnych meblach, więc Gienek podłączył radio do kontaktu i postawił na podłodze. Nastawił stację, na której śpiewał jego ulubiony wokalista. Słuchali w ciszy kilka minut jak Kazik Staszewski opowiadał w swej piosence o tym, że mieszka w Polsce...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Mgła wojny    Strefa Gazy cierpi na brak żywności, problemem są utrudnienia w raportowaniu wydarzeń międzynarodowej opinii publicznej Jak podają Ministerstwo Zdrowia Strefy Gazy, Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża i Lekarze bez Granic, w punktach wydawania żywności w Strefie Gazy w pierwszych dniach czerwca doszło do strzelanin. Zdaniem Palestyńczyków winowajcami są izraelscy żołnierze, którzy trzy dni z rzędu mieli otwierać ogień do cywilów, zabijając kilkadziesiąt osób. Izrael wraz z uruchomioną niedawno Gaza Humanitarian Foundation zaprzeczają, by w ogóle doszło do strzelanin w niedzielę 1 czerwca i we wtorek 3 czerwca. W przypadku poniedziałkowej strzelaniny izraelskie wojsko informuje, że otworzyło ogień, ale do osób zagrażających izraelskim żołnierzom. Sekretarz generalny ONZ António Guterres domaga się niezależnego międzynarodowego śledztwa w tej sprawie. Liczne organizacje humanitarne protestują zresztą przeciwko istnieniu Gaza Humanitarian Foundation, twierdząc, że jest upolitycznionym oszustwem łamiącym podstawowe założenia misji humanitarnych. Dyrektor wykonawczy GHF Jake Wood zrezygnował z pracy w fundacji dzień przed rozpoczęciem dystrybucji żywności. Wiele wskazuje na to, że projekt udzielania pomocy Strefie Gazy, wynikający w dużej mierze z amerykańskich nacisków na Izrael, przynosi więcej szkody niż pożytku. Kryzys humanitarny czy brak ćwiczeń? Strefa znalazła się w ogromnym kryzysie humanitarnym, co potwierdzają międzynarodowe organizacje pomocowe, od Światowego Programu Żywnościowego, przez Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża i World Central Kitchen, po Lekarzy bez Granic czy Polską Misję Medyczną. Fakt, że ta mała enklawa od lat pozostaje pod izraelską okupacją (lub, jak wolą sami Izraelczycy, jest poddana blokadzie i oblężeniu, co brzmi jeszcze gorzej), do której swoje trzy grosze dorzuca Egipt blokujący jej południowe granice, stanowił podwaliny kryzysu. A spotęgowała go trwająca już półtora roku izraelska ofensywa, która kosztowała życie 54 tys. Palestyńczyków. Nie pomaga też fakt, że Izrael uniemożliwia dostawy pomocy humanitarnej do Strefy Gazy, instrumentalizując ją i czyniąc bronią w konflikcie, niemal na równi z amunicją. Izraelscy politycy i wojskowi przekonują jednak, że ciężarówki z pomocą są rozkradane przez Hamas i nie trafiają do adresatów. Zarzuty te zostały odparte przez Światowy Program Żywnościowy, ale także inne organizacje. Draginja Nadażdin, dyrektorka polskiego biura Lekarzy bez Granic, 21 maja w podcaście Dariusza Rosiaka „Raport o stanie świata” zaznaczyła, że jej organizacja nie zetknęła się z sytuacją, by dostawy były przejmowane przez Hamas. Izraelscy ministrowie, politycy i dyplomaci idą jednak w zaparte i przekonują, że za sytuację humanitarną odpowiedzialny jest Hamas. Mimo to powoli narracja zaczyna się zmieniać, co wyraźnie było widać na konferencji Międzynarodowego Sojuszu na rzecz Pamięci o Holokauście (IHRA) w Jerozolimie. Warto zaznaczyć, że o IHRA zrobiło się głośno przede wszystkim za sprawą roboczej definicji antysemityzmu, za której przyjęciem przez organizacje, państwa i samorządy (w tym w Polsce) lobbują liczni naukowcy i aktywiści. W przemówieniu premier Beniamin Netanjahu oznajmił, że wśród „tysięcy więźniów” przejętych przez Izrael nie było żadnego wychudzonego, co oznaczałoby, że dostają oni jedzenie, ale za mało ćwiczą. Te oburzające słowa wpisują się w obowiązujący w Izraelu trend promowania braku empatii. Deficyt empatii Na początku maja minister dziedzictwa narodowego Amichai Elijahu, reprezentujący kierowaną przez Itamara Ben Gwira skrajnie prawicową partię Ocma Jehudit (Żydowska Siła), przekonywał w Kanale 7, że obowiązkiem Izraela powinno być bombardowanie pomocy humanitarnej i zagłodzenie Strefy Gazy. Kiedy polityk opozycji Jair Golan skrytykował postawę izraelskiego rządu i powiedział, że „zabijanie dzieci stało się hobby”, w sprzyjającym władzy Netanjahu Kanale 14 były parlamentarzysta Likudu, a obecnie przewodniczący partii Zehut, Mosze Zalman Feiglin, gardłował, że to nie Hamas jest wrogiem Izraela, ale „wrogie jest każde dziecko w Gazie. Musimy okupować Gazę i zasiedlić ją. Nie pozostanie tam ani jedno dziecko. Nie ma innego zwycięstwa”. Na początku maja minister finansów Becalel Smotricz na konferencji dotyczącej osadnictwa zorganizowanej w osiedlu Ofra na Zachodnim Brzegu zapowiedział, że w ciągu pół roku Strefa Gazy zostanie całkowicie zniszczona, a cała jej populacja - wymordowana.   Źródło: Przegląd  Autor: Jakub Kotulski 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Ja też nie wiem. To był tylko sen, a w snach wszystko jest możliwe... nawet niemożliwe.   Dziękuję za wspomnienie o tym paraliżu. Po polsku, to się nazywa porażenie przysenne. Poczytałem sobie trochę o tym, a wdzięczność moja stąd, że zdaje się ono wyjaśniać pewną historię, która wydarzyła się w mojej rodzinie i była dosyć często przywoływana przy okazji różnych towarzyskich spotkań.   Pozdrawiam serdecznie.             To znaczy, że jednak doczytałaś do końca :)   Dziękuję :)      
    • @LeszczymAmorficzny przekornizm ocierający się o komizm, a nawet tragizm to jeszcze nie dramatyzm. Ciekawy jest ten mały gigantyzm - to już prawie idealizm. :) Fajna zabawa :)
    • @Łukasz Jasiński W sumie się zgadzam. Tylko że to, co jest w życiu najważniejsze dla danej osoby powinno być jej indywidualną sprawą. Oczywiście pod warunkiem, że nie krzywdzi drugiego człowieka i wchodzi w jego przestrzeń wolności. 
    • rozsypane korale po leśnym mchu, kolory rozerwane z sukni na wzór kwiatów, co rosną na łąkach ze snów.   tam, za paprocią, ktoś cicho śni, plecie warkocze z rumianku i bzu. na jeziorze światło odbija się w dzień, migocze w słońcu czerwonych ust cień.   w myślach zostaje bogów cichy spis,   pali się ogień na skraju dróg, tańczące duchy otulone w chłód, białe wianki i cisza po grób.   A gdy noc opada na ramionach snu, cichnie rozmowa wśród leśnych nut. Tylko wiatr niesie zapach dawnych dni, a serce pamięta to, co się śni.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...