Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Do żony


Rekomendowane odpowiedzi

Tyle lat minęło w niepewnym zadurzeniu,
tysiące obelg zakpiło w szyderczym imieniu.
I trwało tak przez wieki, nim śmierć nie spadła,
a z agonem coraz gorzej - rutyna nas zjadła.

W wiecznym spokoju, gdzie wszystko jednakie,
gniotą się w myślach marzenia wszelakie,
gdy czas płynął z czerwieni strumieniem,
ty spałaś, ja spałem - z wielkim burzeniem.

Inny sad teraz, jabłko zieleniejąc dojrzewa,
a wąż słońcolubny twarz swą wygrzewa.
Tak samo i my - na krańcach długiej liny,
spoglądamy sobie w oczy spod czapki z wikliny.

Wczoraj żywsze się zdawały obumarłe źrenice,
gdy nad strumień biegłaś boso przez pszenicę.
Jakiś płomień miał jeszcze na wargach instrument,
życie twoje przy mnie dźwięczał monument.

A dziś żono moja, oczy masz zamglone,
jednak to moje serce jest bardziej nienaglone.
Wszystko co żwawe, powinno dawno ustać,
a spokój w zimnym ciele na wieki się rozrastać.



*PPT

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...