Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Doba wierszoroba


Rekomendowane odpowiedzi

Nawiedził mnie wieczorem kompan, Asmodeusz,
(więc dzisiaj zdycham, jęcząc – czemu nie umarłem?).
Stary przechera gada: nie smuć się Mateusz,
mam tu flaszkę, wypijmy za to życie marne.

Pijemy, a butelka jakby dna nie miała,
a trunek coraz lepszy, jak na godach w Kanie.
O północy czort skusił i tancbuda cała
widziała jakem ściskał jakieś obce panie.

Wreszcie mówi – wracamy. Taksówką, a jakże.
Do rana czasu multum, komputer odpalaj,
wymyśl coś wesołego, wierszokletaś wszakże,
niech się pośmieje z tego kompanija cała.

Wymyśliłem, wkleiłem. Śmiechu była kupa.
Wtedy mówi, po jednym jeszcze – strzemiennego
(i zgodziłem się, kurna, taka ze mnie dupa).
Dniało, kur zapiał, padłem. Na Kaca Wielkiego:

Nigdy więcej! Przenigdy, bodaj na mą duszę,
choćby koniak ze złota a whisky cudowna,
więcej do ust nie wezmę, prędzej się uduszę.
Oj, Mateusz, Mateusz… Czy ci wierzyć można?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mateuszku:

Ja Ci wierzę - bezgranicznie! Baby takie są, naiwne i głupie.

Już się dyscyplinuję i mówimy o wierszu: Z humorem, dystansem, przymrużeniem oka. Rymy są pięknie różnorodna, więc się nie wpada w koleinę, a rytm - zachowujesz.
Widzisz - lubię Cię "na drugi dzień".

Cieplutko,

Para:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...