Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Koniec(opowiadanie napisane onegdaj i znalezione po latach na strychu)


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Usiadł na kanapie. Myślał. Przez jakiś czas jeszcze się wahał. Jednak wstał i włączył w magnetofonie " The End " - kawałek " The Doors . Z kieszonki spodni wyjął żyletkę i małe celofanowe zawiniątko. Wysypał jego
zawartość na szklanym stoliku. Biały proszek. Uformował z niego żyletką białą drogę. Zaczerpnął powietrza.
- No co, taki nudny pierdolony koniec ?! - krzyknął na głos. Był w mieszkaniu sam, rodzice w pracy, siostra w szkole, on bezrobotny.
- Tak będzie lepiej - powiedział do siebie - za długo to trwa. Te długi wykończą mnie i moich starych. Żebym chociaż przestał brać.
Brał już długo, sam nie pamiętał dobrze od kiedy. Brał najrozmaitsze narkotyki. I to właśnie przez to świństwo wchrzanił się w długi po uszy.
Za pomocą szklanej rurki wciągnął w lewą dziurkę nosa rozsypaną białą drogę. Poczuł przyjemne swędzenie rozchodzące się stopniowo po całym ciele. Wsłuchał się w muzykę. Po chwili poczuł jak muzyka wydobywa się z głośników i sączy wprost do jego uszu. Mógł ją niemal dotknąć. Poczuł także, że nadszedł na niego czas. Czas na koniec.
Sięgnął po żyletkę. Chwilę popatrzył na leżącą obok kopertę zaadresowaną do rodziców i przyjaciół.
- Tak będzie lepiej - powtórzył i przyłożył ostrze żyletki do wewnętrznej strony nadgarstka lewej dłoni. Przycisnął. Teraz czekał tylko na impuls. Nie trwało to długo. Krew trysnęła na podłogę.
- Zrobiłem to - pomyślał.
I dalej, raz przy razie zaczął ciąć w rytm muzyki Morrisona. Osunął się z kanapy na podłogę. Przestał już ciąć, żyletka wypadła mu z ręki. Zadudniło mu w uszach, pociemniało w oczach.
Ale tylko na chwilę, bo nagle oślepiło go światło. Światło bardzo jasne. Nie słyszał już muzyki. Nie slyszał i nie czuł już nic. Jednak rozumiał. Rozumiał, że było błędem czekanie na tę chwilę tak długo. Rozumiał, że światło zaprowadzi go w inne miejsce. Rozumiał wiele innych rzeczy, w tym także sens życia.
Po kilkunastu sekundach światło zaczęło się oddalać, a wraz z nim on sam. Lecz bezcielesny. To dla niego koniec. Ale tylko tutaj, bo gdzieś tam może to dla niego dopiero początek.
The End.
Koniec.

Opublikowano

Zamysł niezły, ale żeby się to dobrze czytało, potrzeba jeszcze tego '' czegoś ''. Wiesz, lekkość pióra, te sprawy :)
Nie wiem, czy jesteś '' bliżej, niż dalej '', czy '' dalej, niż bliżej ''. Próbuj, a będzie naprawdę dobrze. Żeby dobrze pisać, potrzeba mnóstwo pisać :)

Pozdrówka:)
M.

Opublikowano

Przecież napisane jest, że opowiadanie to zostało napisane kiedyś, gdy rozpoczynałem moją przygodę z pisaniem. Zapraszam do czytania moich tekstów obecnych.
Plozdrawiam.

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

No tak to wyszło. Że samobójstwo jest świetnym wyjściem, kiedy wszystko się wali. A przecież tak nie jest.
Ale rozumiem, że opowiadanie było napisane dawno, a teraz napisałbyś je pewnie inaczej.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @KOBIETA To jest wiersz zmysłowy, oniryczny, oparty na bardzo delikatnych detalach. Jego siła tkwi w zmysłowej kondensacji, rysując kontury, które można głęboko wypełnić znaczeniami.  
    • @Migrena To utwór, który z niezwykłym talentem operuje projekcjami metafizycznymi. Tym samym pragnie dotknąć granicy języka i milczenia, świadomie jednak stwierdzając , iż posiadany aparat pojęć czyni to niewiarygodnym. Tkwi w tym wniosku rodzaj ontologicznej rozpaczy, poczucie łamliwości pojęć w starciu z potrzebą ich wyrażania. Pozostaje wsłuchanie się w pustkę, słowa służą filtrowania szumu z jej powierzchni.    
    • @huzarc   Genialny wiersz ! :) zapada głęboko…szumiąc :) we krwi!   
    • Ojciec. Kopał kamienie w drodze do szkoły, trwała elektryfikacja wsi.   Pyskaty, ale praca w polu i silne ręce poskramiały górność myśli.   Człowiek lądował na księżycu, a grusza w ogrodzie wciąż rodziła owoce, nakrapiane wspomnieniem wojny.   Rekrut.   Potem ciężki plon od rana po zmierzch. Tam, gdzie dziś mruczą holenderskie kombajny.   Przerwana dekada. Brakło już oddechu dla ciągłych oklasków.   W końcu ja. I miasto. W nim dom z niczego wydobyty. Walka o cement, Jak synonim awansu    Układał szyny tam, gdzie teraz zarosła trawa. Pokolenie niepotrzebnych.   Wreszcie wycug u Niemca. Dobrowolny, choć z protekcji, przy maszynie.    Taki jest w końcu postęp.   Dziadek miał gorzej. On miał przymusowy, jako inwentarz domowy.   Ojciec kończy siedemdziesiąt lat.   A ja? Kim mądrzy Europejczycy mogłem zostać z taką metryką?  
    • @Migrena Informatyk mnie przeklnie. Dzisiaj rano budziłam go telefonem dwa razy, bo on śpi  do 12-tej w południe (no ja wiem - długo siedzi, to potem dłużej śpi)  To niech wycisza tel. Prawda?  Więc jak odebrał, to ja mu mówię - to mój komputer umiera, a ty śpisz? Przyjechał, zrobił, ale ja wiem? Na jak długo? 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Ty to byś pewnie nauczył nawet pieska mówić ludzkim głosem :) A ja lubię pisać. Albo nie wiem, może to moja klawiatura lubi moje paluszki?  Chyba zaraziłam się od komputera, bo głupio gadam :p
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...