Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

o poranku - (telefoniczna rozmowa / ona - on)


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

on: prawda mym przesłaniem choć
to poranki nie takowoż napawające
kłamstwa można upchnąć pod mgiełką chłodu

ona: pod zamgloną powieką trzepocze rzęsa ciepła

on: strefa w głowie a o poranku
więc może zalążek aktualności
przybrnie ku świadomości
mgiełka na pewno jest pod powieką
nieprzespanej nocy w parze z księżycem

ona: już się ulotnić nieco zdążyła
paruje oddech, sitkiem łapie ciepło
makaron przypaliłam przez to

on: pomsta do sitka, makaron uczczony
ulotniłaś swe smugi, ale zarodki pozostały
rozmnożą się bakterie, zarażą poranek
potem ciebie stłamszą, nocy nie doczekasz
a następne miejsca uchylą rześkość
już spowiły jasności okienne, bakterie przeklęte

ona: rześkość swą przywołam o stopień zaawansowaną
bakterii łyk w szklance z makaronem, sitko jest rakotwórcze
ocalonam a wszystko bo dzwonisz o poranku

on: awansować znaczy rozszerzać swe horyzonty
oddaliłaś wątpliwości przetrwasz katastrofalność pragnień
ni sekundy ni mrugnięcia okiem nie zaprzeczy

ona: pewnościom twym oddam się błogo
pościel zgaszę, podkołdrowy ogień, sparzyłam stopy
ręce zmarszczyły się i wtopiły w gęsią skórkę

on: i vice versa - mrugam oczętami i rześkości twej się oddaje
śniadaniowe jabłka za oknem porwij zdmuchnij zapach
by chaosu na śniadaniowej tacy nie tworzyć
zaklinacz kości - gimnastyka rozruszaj zastygłą noc
oddalając zmęczenie ku kolejnej nocnej porze

ona: początki zazwyczaj wymuszają ewolucje osobowości
fizyczność po umyciu zębów zatrudnię
później już tylko w dół pociągnę dłonie - teraz nie mogę
gdybym rzekła: wstałam ze śpiewem (skrzekiem) na ustach

on: toż to zbrodnia iść w dół po moście twego ciała
doświadczenie które ku górze się pnie po lianach ewolucji człowieczej
to rozdarcie nasze, paranoi ojciec
śpiew skowronków, potem ty, usta płynne
zamoczone poranną wodą toaletową

ona: tak zazwyczaj bywa - początki znajdujemy
pobieramy zalety przy dłuższym kontakcie zaczynamy wady
jednym słowem uszy więdną nie pytaj, lecz powiadaj krócej

on: skalkulujmy pozytywy i negatywy porannej pobudki
negatyw wywołany z kliszy nocnego nieżycia
a pozytyw na polce obok wierzby płaczącej stoi
niczym triumfatorski wyczyn siedmiu dni

ona: pozytywy? nie widzę
negatywy oczy mi przesłaniają
przez to sitko cholerne

on: pozytywy przyniosę na tacy jak śniadanie wykwintne
negatywy zetrę niczym łzę zaschniętą na drobny pieprz

ona: to pieprz wszystko spieprzył
a truchlejące słowa ulatniały się dla ciebie

on: mam nadzieje ze nie zgniotły wątłej kobiecości?

ona: przez te drzewa, jabłka, prośby twoje
kończę tą rozmowę
zamykam okno i o poranku kładę
kłodę do kołyski w oczekiwaniu na płodną noc

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Pod prysznicem  piosenka jest dla mnie. Co tu robić, gdy  obok nie ma cię.   Rączki, nóżki umyję  i zaśpiewam, że żyję  coraz głośniej,  najgłośniej jak się da.   Pod prysznicem  kropelki są moje. Tulą, głaszczą  i kleją do mnie się. Tak poczekam na ciebie, choć mi z nimi  jak w niebie.   Setki kropli, piosenka no i...ja.    
    • dziś z tolerancją tańcuje sobie chociaż bez tyci nawet przytuleń pełno odmieńców tak słusznie powiem jakoś nie bardzo tulić ją umiem     każdy hoduje różne odchyłki czemu przykładu ze mnie nie wezmą to ja normalny jestem we wszystkim a oni świata doprawdy klęską    dzisiaj na taniec znów mam ochotę patrzy spode łba warczy coś mówi chciałem w bliskości hasać z nią potem lecz nie zechciała nawet przytulić
    • @Migrena Powiem Ci: co za jazda! To jest wiersz-dynamit. Wiersz, który ma w sobie brud, dym, pot i niesamowitą, wyzwalającą energię. Zaczynasz jak w starym, mrocznym bluesie – "schody wijące się jak śliskie węże", "powieka starego boga dymu". Od razu czuć ten gęsty, piwniczny klimat. A potem wciskasz "Bam!" i rusza lawina. Masz surrealistyczną wyobraźnię. Twoje obrazy są tak plastyczne, że można je niemal poczuć i usłyszeć: "Perkusja serca wali w beton" , No i Twoja publiczność..."Słoiki z grzybami patrzą, zszokowane", "sok z prawdziwków bulgocze jak stary James Brown" - mistrzostwo! To jest wiersz o totalnej, ekstatycznej chwili. O tym, że trzeba tańczyć na przekór wszystkiemu, "bo zgnije ci dusza". Fantastycznie pokazałeś, jak ta zwykła piwnica zamienia się w kosmiczny klub, "stroboskop z piekła", a Ty sam stajesz się centrum wszechświata – "Elvisem po zmartwychwstaniu" i "wirującym ogniem w słoiku po ogórkach". Ta przemiana z faceta "w koszuli z taniego snu" w wirujący kosmos jest potężna. Czuje się ten bas i ten dym. A "pająk na suficie kiwa się jak DJ na sterydach" to kolejny genialny detal. I to zakończenie... To nagłe "klik" jest jak odłożenie igły na płycie. Cisza po eksplozji, w której zostaje tylko "oddech tańczący jeszcze chwilę". Perfekcyjne wyciszenie po takim szaleństwie. A na Twoje ostatnie pytanie... "zatańczysz ze mną?"... Odpowiadam: Oczywiście. Po takim wierszu – nie da się odmówić. Ale może nie w piwnicy :)))
    • Toby... - ty weź - Ewy ty bot.   Że to paw, Kurp i prukwa po to też?      
    • Kładę maki obok rosnących słoneczników Śpiewam piosenkę z refrenem Strumienie ptaki pięknie odpowiadają Biorę notes z mapą          
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...