Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
Ona ( i jej wewnętrzny dialog):
"Świat leży u Twoich stóp,
jak lizak mieniący się kolorem snu,
Jak wszystko co owiane tajemnicą
Tylko płyń, zgłębiaj uroki bytu dziewicze.
Magia Twojego spojrzenia,
jak pryzmat odbijająca wszelkie dążenia,
zebrane dla jednej chwili,
chwili ucieleśnienia.

On (i jego wewnętrzny dialog):
Wszystko płynie,
choć czas stanął dziś w miejscu,
chcę zgłębiać tę chwilę,
jest tego warta..
Chcę jej bliskości,
jakby to była moja chwila ostatnia.
Oddaję jej siebie, wszystko co mam.
Płynę, nie zważając na iluzję tam.

Oni:
Płyniemy razem, jesteśmy dla siebie uzupełnieniem,
kołem ratunkowym, pasją, tlenem.
Patrząc wciąż przed siebie, łaknąc tak porywczo,
łakoci życia, z nadzieją, że nie znikną.
Woda jest spokojna tej nocy,
Odprężenie naszych ciał nadaje jej smaku i piękna mocy,
Jesteśmy jednością, teraz i zawsze,
wszelkim różnicom mówimy: Zgaśnij

Ona:
Dokąd zmierzasz?

On:
Multum wyborów, jak na sklepowej witrynie,
Chcę być tam gdzie Ty, zagłębiać się w tą ciszę,
wierzyć, że to uniesienie nigdy nie przeminie.
A ta chwila pozostanie na zawsze w naszej pamięci,
Jesteśmy słabi? Jesteśmy święci.
Dryfujemy dla siebie i tak też przemijamy.
Intuicja napędzająca wszelkie bytu zmiany,
rozdziela nasze zjednoczone dusze,
pragnienia rozpalone tak bardzo dziś kuszą.
Tu się pożegnamy. Tylko płyń po spełnienie.
Z tobą na zawsze we wspomnieniach swych będę.
I już do końca chcę mieć tę pewność,
że udało nam się przebić ponad czasu mętność.
Byliśmy jak sen całej ludzkości.
Teraz odpływamy do światów swych przyszłości."
Opublikowano

Ciekawy pomysł, ale chyba ponad siły autora aby go zrealizować.
"Świat", kolor snu, tajemnica, byty dziewicze i "Magia [..] spojrzenia".
Broń nas panie przed banałem, przed dobrą poezją obronie się sam.
Później jak już przychodzi koło ratunkowe to jedyne do czego ten wiersz
, pardon, "wiersz" można przyrównać to "Monika dziewczyna ratownika"
równie angażujący jest w swej... melodyce.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wszystko tu jest na miejscu.
Kolor snu i tajemnica, symbolizuje wieczną pogoń za nieodkrytym.
Byty dziewicze i ich pragnienie odbijające się w spojrzeniu przestają być zachcianką, są na wyciągnięcie ręki.

Koło ratunkowe? To tylko gra słów. Nie trzeba tutaj nikogo ratować, bo uwaga na partnerze wypiera rozkojarzenie. Może czytelniej byłoby napisać magnesem, ale poruszamy się w środowisku "wodnym" ,więc koło jest bardziej na miejscu. Założyłeś być może istnienie zagrożenia, ale obecność kamizelki ratunkowej na pokładzie statku nie oznacza, że wydarzy się katastrofa.

Ze swoją opinio-twórczością wyglądasz trochę, jak student grający w kalambury z Encyklopedią w ręce. Wszystko musi być "książkowo", nawet jego prezencja. Takie twory, nie podlegające dowolności to narzędzie w rękach speców od Prania mózgu. Nie próbuję powiedzieć, że czytelność nie jest ważna, ale musisz pamiętać, że istnieje świat labiryntów i łamigłówek, i to co dla Ciebie jest kiczem, dla innych będzie zabawą, a to co dla Ciebie jest git, dla innych będzie monotonią.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Musiałem zostać źle zrozumiany. Tu nie chodzi że coś oznacza coś. Ja nie mam problemów z metaforami, z przenośniami; nie brzydzą mnie konotacje i różnego innego typu wiązanki.
Po prostu chodzi o to, że to nie są kalambury. To nie są zgadywanki pod tytułem "co autor miał na myśli" tutaj chodzi o poezje. A poezja ma dużo wspólnego z estetyką a estetyka ma dużo wspólnego z sensem. Jeśli nie można czegoś zrozumieć to nie można tego docenić.
Może ten "wiersz" jest dobry na planecie Mars ale problem z nim jest taki że tutaj jest planeta Ziemia.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Może faktycznie nie każdy odczyta moje intencje, ale to tylko jedna strona medalu. Jak gdzieś ostatnio usłyszałem: "Piosenka w momencie naciśnięcia przycisku play staje się moją własnością".
"Wiersz" z zasady nie służy wzbudzaniu relacji Ty - autor, a pobudza do myślenia. Mogę być wyśmiewany za brak widocznej logiki, ale ona, w momencie kiedy ktoś będzie gotowy spojrzeć na nią tak jak ja ją postrzegam, pozwoli mu płynąć po spełnienie. Założyłeś, że poezja służy do przekazania nowych spojrzeń na świat, ale nie zauważyłeś, że samo nadanie kierunku temu co już wiesz jest o wiele więcej warte niż sprzedanie Tobie nowych informacji, ponieważ wprowadza Cię w stan wewnętrznej zgody.
Jest takie powiedzenie:
"Dopóki nie ustalisz kim jesteś, Twoja wiedza jest jedynie poprawną niewiedzą". Jeżeli więc założymy, że mój wiersz choć ubogi w wyszukane środki stylistyczne, czy też będący nimi "przesycony" ma pełnić rolę drogowskazu, wtedy jesteś wdzięczny, że nie próbuję Ciebie instruować, a oddaję moje spostrzeżenia pod Twoją opiekę.
Moja sztuka podlega poniższemu opisowi:
"Nie ma na to gwarancji kilkuletniej, ale nie ma i terminu zużycia
nie jest to feminizm, nie jest to narodowy ruch
nie jest to gazetka która mówi z kim spać, z kim nie
jak wciągać i wyciągać brzuch..."

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież,  także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Likey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby?       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
    • @Florian Konrad To żebractwo poetyckie, które błaga o przyjęcie, dopomina się o miejsce w czyimś wnętrzu. Jednak jest w tym prośbieniu siła języka i humor, dzięki czemu to nie poniżenie, lecz autentyczna, godna prośba. To żebranie z honorem - pokazuje wrażliwość i odwagę ujawnienia się.   Twoje słowa przypominają, że można być nieodspajalnym  (ładny neologizm) prawdziwym i trwałym. Ta pokora nie umniejsza, lecz dodaje blasku.      
    • @UtratabezStraty Nie chcę tłumaczyć wiersza, bo wtedy zamykam drzwi do innych pokoi czy światów. Czasem czytelnik zobaczy więcej niż autor - i to też jest fascynujące, szczególnie w poezji.
    • Skoro tak twierdzisz...  Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...