Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Dzień nie goni nocy -
Noc nie goni dnia -
Czas nie ma południa, ani północy,
Zatem żyć tutaj tym, co od życia dostali łupnia.

Tętni życie puszczą skrzętnie zharmonizowane -
Ten świat tutaj żyje w symbiozie
Z Przyrodą i Naturą od czasów zarania,
Aż pragnie się podziękować przeznaczeniu,
Że się jest tutaj w tym środowiska obozie.

Dziedzictwo żywe: lasy, łąki, pola,
Rzeki - zasoby żywej Przyrody.
A poety natchniona jest rola
Ująć na papier choć skrawek tej urody:

Architekci, urbaniści tutaj nie są znani,
Tutaj tę rolę dzierżą zwierzęta i ptaki -
One świtem przez ludzi są witani,
Przy wschodzie słońca - dając dnia za piękne znaki.

Dnie promieniują kolorytem - pieczołowicie dokładnie -
Prawdziwą Perłą Podlasia na horyzoncie.
A moim zachwytem jest ująć to starannie
Piękno Natury okiem na całym froncie:

Las kompleksowo piękny - cały -
Piękno symbiozy Natury i Przyrody,
A w nim, ja człowiek mały,
Szczęśliwy, choć bez żadnej urody.

Czas mnie tutaj nie goni,
W przeciwieństwie do innych w betonowym skupisku.
Tutaj pióro w ręku w czasie mnie broni,
Nawet się cofa do dzieciństwa w ptasie siedlisko.

Nie ma chaosu i nieładu,
Wszystko ma cel i zasadę.
Nawet żadnych zmian nie widzę śladu,
Zatem w tym świecie nawet ja dam sobie radę.

Wszędzie zielony dach
Jak sięgnąć okiem.
Żaden tu mnie nie otacza strach,
Tylko cieszę się puszczy urokiem...

Jest tutaj ład, porządek
I nikt nikogo nie intryguje.
Wszędzie Natury harmonia - wspólnota, rozsądek
I to wszystko, co dla poetyckiej podniety znajduję:

Wolność, wszędzie wolność aż tak,
Jakobym stał się ulotny na duszy.
Lecz nie jest to odchodzenia z tej Ziemi znak,
A życie natchnionego poety, który co chwila się wzruszy...

Za wszystkim i przez wszystko,
Co tutaj w wierszu było -
Jest tak prawdziwe, najprawdziwsze wszystko,
Które się dzieje na jawie, a nie się wyśniło.

WIERSZE Mietka [ STR. 5 ]

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Annna2 to jest piękne Aniu pisanie !!! Wzruszające. Dobre.
    • Tajsko am Boże - Modry Ponie, dzie słónko tako samo śwyci, am nie ziam, nie poziam, Bachy tam só i some śmiych. Tajskno Modry Ponie. Tam dangi furajó dali i eszcze abo dzie? A Bociony kapelków nie łoślipsió, a żniwa to psiankno śpisiywanie. dzie Annioł modli sia noczajści i wpierw. Zietrz łuraduje ten zimny deszcz.             Tęsknię Boże, mój Niebieski Panie, czy tam słońce wciąż tak samo świeci, a niwa bezkresna to ciągłe pytanie? Trud żniw są jak motyli drganie, czy są tam śmiejące się dzieci? Tęskno mi za tym Niebieski Panie. Czy bocian świątkom nie zmieni zdanie, świat chmura ponura znów oszpeci, a niwa bezkresna - zadanie na pytanie. Gdzie Anioł Pański jak ranne pianie, tych modlitw przecież nie zaślepi Tęsknię Boże, Ty Niebieski Panie. Wiem, wiem- marne to moje pisanie nic to, że miłość nieprzerwanie świeci, jest niwą bezkresną- jak ciągłe pytanie. Pamięci obłoków ich jeszcze trwanie, z igieł sosnowych wzór tu nie szpeci. Tęsknię za nimi Niebieski Panie, a niwa bezkresna to zawsze pytanie.
    • @MIROSŁAW C.  tak to prawda. I cytat też bardzo dobry. Świat jest wywrócony do góry nogami dzięki
    • Zaprosił mułłę słynnego w Tule hodowca mułów na świeże mule. Uczony nosem swym czułem ocenił: "Mule czuć mułem, a dennych potraw nie jem w ogóle".
    • Kładę się bezwładnie jak kłoda, droga z żelaza, czarna owca pod powierzchnią bałagan, para, hałas. Stukot setek średnic, mimikra zjełczałego stada, przedział, raz dwa trzy: nastał dusz karnawał. Chcą mi wszczepić swój atawizm przez kikuty, me naczynia, czuję dotyk, twoja ksobność, krew rozpływa się i pęka, pajęczyna przez ptasznika uwikłana- dogorywam. Stężenie powoli się zmniejsza, oddala się materia. Rozpościeram gładko gałki, błogosławię pionowatość, trzcina ze mnie to przez absynt, noc nakropkowana złotem, ich papilarne, brudne kreski, zgryz spirytualnie wbity na kość, oddalają mnie od prawdy, gryzą jakby były psem! A jestem sam tu przecież. Precz ode mnie sękate, krzywe fantazmaty! Jak cygańskie dziecko ze zgrzytem, byłem zżyty przed kwadransem, teraz infantylny balans chodem na szynowej równoważni latem.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...