Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


dla mnie tyle, i bez go-ła ;)

Biorąc pod uwagę pani charakterystyczną wstrzemięźliwość odbioru i lakoniczność wypowiedzi, to i tak całkiem sporo ;))
Go-ła nie oddam i basta ! Ciężko było go strzelić w niebiańską bramkę :)
Dziękuję.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Czy tylko podobnie się ubieracie? Tu jest cała głębia podobieństw: Tatry (ich nazwane elementy), nieskończoność (jak to w górach), metafizyczność, uosobienie, przewracanie się na drugi bok we śnie. ;-)
Widzę, że za nic na świecie nie chcesz być uznany za poetę podobnego do innego poety (czy poetki)? ;P A może tylko nie chcesz, żeby jakikolwiek Twój wiersz okazał się podobny do innego wiersza? No, ale takie jest życie - są na świecie miliardy wierszy, więc doprawdy trudno zachować całkowitą oryginalność. :-)
Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Czy tylko podobnie się ubieracie? Tu jest cała głębia podobieństw: Tatry (ich nazwane elementy), nieskończoność (jak to w górach), metafizyczność, uosobienie, przewracanie się na drugi bok we śnie. ;-)
Widzę, że za nic na świecie nie chcesz być uznany za poetę podobnego do innego poety (czy poetki)? ;P A może tylko nie chcesz, żeby jakikolwiek Twój wiersz okazał się podobny do innego wiersza? No, ale takie jest życie - są na świecie miliardy wierszy, więc doprawdy trudno zachować całkowitą oryginalność. :-)
Pozdrawiam.

To nie tak :)
U p.Barbary, w centrum znajduje się peelka w stanie mocno "światecznym" (zachwyt, wzruszenie, czystość i piękno). Świat niebieszczański po prostu trwa w sobie tylko wiadomym, zwyczajno -koślawym rytmie, a peel wciska się gdzieś (trudno go wysłowić) między wrotycz, muchę i burzę...
:)

P.S.
Moje Tatry zwą się Bieszczady...
:)
Opublikowano

Drogi Panie.... no, jak tak się wszyscy zachwycnęli, to cóż pozostaje mi.... :((
lubię rustykalną malarskość, lubię ten wiersz. Reymont w półśnie, a ta mucha...

szkoda, że nie mogę zakrzyżykować, ale przyślę zastępcę!
pozdrawiam, Drogi Panie, pełna atencji (kilkakrotnej) dla wiersza.
:))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Czy tylko podobnie się ubieracie? Tu jest cała głębia podobieństw: Tatry (ich nazwane elementy), nieskończoność (jak to w górach), metafizyczność, uosobienie, przewracanie się na drugi bok we śnie. ;-)
Widzę, że za nic na świecie nie chcesz być uznany za poetę podobnego do innego poety (czy poetki)? ;P A może tylko nie chcesz, żeby jakikolwiek Twój wiersz okazał się podobny do innego wiersza? No, ale takie jest życie - są na świecie miliardy wierszy, więc doprawdy trudno zachować całkowitą oryginalność. :-)
Pozdrawiam.

To nie tak :)
U p.Barbary, w centrum znajduje się peelka w stanie mocno "światecznym" (zachwyt, wzruszenie, czystość i piękno). Świat niebieszczański po prostu trwa w sobie tylko wiadomym, zwyczajno -koślawym rytmie, a peel wciska się gdzieś (trudno go wysłowić) między wrotycz, muchę i burzę...
:)

P.S.
Moje Tatry zwą się Bieszczady...
:)
Nie no, pewne różnice są, oczywiście. :-)
Tak, wiem, że Bieszczady, ale zapomniałam na chwilę, zasugerowałam się wierszem Baśki. :-D
Pozdrowieństwa.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To nie tak :)
U p.Barbary, w centrum znajduje się peelka w stanie mocno "światecznym" (zachwyt, wzruszenie, czystość i piękno). Świat niebieszczański po prostu trwa w sobie tylko wiadomym, zwyczajno -koślawym rytmie, a peel wciska się gdzieś (trudno go wysłowić) między wrotycz, muchę i burzę...
:)

P.S.
Moje Tatry zwą się Bieszczady...
:)
Nie no, pewne różnice są, oczywiście. :-)
Tak, wiem, że Bieszczady, ale zapomniałam na chwilę, zasugerowałam się wierszem Baśki. :-D
Pozdrowieństwa.

Zdążyłem już tak bardzo się przyzwyczaić, że mam siostrę bliźniaczkę, że teraz trudno się z nią rozstać :))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Droga Pani...jam jeno dyscypuł nikczemny osromocon wielce, bom despektu czekał, a tu miód na serce bez ekspecyjej wszelkiej...
Trzeba będzie jakoś z tym żyć... ;))
Dziękuję.
:)

da rade, duży chłopak jest. za grosz we mnie fałszu, Drogi Panie! jak sie podoba to nie przemilcza!
;P
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Droga Pani...jam jeno dyscypuł nikczemny osromocon wielce, bom despektu czekał, a tu miód na serce bez ekspecyjej wszelkiej...
Trzeba będzie jakoś z tym żyć... ;))
Dziękuję.
:)

da rade, duży chłopak jest. za grosz we mnie fałszu, Drogi Panie! jak sie podoba to nie przemilcza!
;P

I tak trzymać :) W tym jednym przypadku, to mowa jest złotem, a milczenie srebrem ;))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nie no, pewne różnice są, oczywiście. :-)
Tak, wiem, że Bieszczady, ale zapomniałam na chwilę, zasugerowałam się wierszem Baśki. :-D
Pozdrowieństwa.

Zdążyłem już tak bardzo się przyzwyczaić, że mam siostrę bliźniaczkę, że teraz trudno się z nią rozstać :))
Rozumiem. Przeprowadź się z Bieszczad w Tatry - jedyne wyjście. :-)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


dla mnie tyle, i bez go-ła ;)

Biorąc pod uwagę pani charakterystyczną wstrzemięźliwość odbioru i lakoniczność wypowiedzi, to i tak całkiem sporo ;))
Go-ła nie oddam i basta ! Ciężko było go strzelić w niebiańską bramkę :)
Dziękuję.
mów mi f.isiu ;)

jako, że dźgnałeś mnie pod żiobro ową "charakteru stycznością wstrzemięźliwą" upuszczę nieco więcej pary z ust (a nuż nie pójdzie w gwizdek..?;),

otóż tak:
pierwsza część, w moim odczuciu, jest szkicem jędrną kreską,
ta "kreska" wzbudza zaufanie (hm.. uwodzi?;) na tyle, że ma się ochotę pobiec jej śladem i...
wystartować w przestrzeń ;), jędrność, lub jak wolisz - ekspresja

druga część, to 'nafastrygowany" widoczek,
no...wygląda sobie, i tyle... ;),
jest w tym może i nieco impresji, - jednakowoż więcej inercji

ba! a owo "dołem" jest zaiste prorocze, ściąga mnie w dół, podczas gdy ja nabrałam już ochoty na fruwanie...;)


ps. "fastrygowanie" w grafice - inaczej "dziubdzianie" - to rwana 'kreska', wiele kresek zachodzących na siebie (ale mozolnie dążących do "celu" ;)

ps2. że Twój tekst przełożył mi się tak a nie inaczej, odpowiedzialność ponosi me-letkie zboczenie w kierunku synestezji ;),
a że akuratnie nie gustuję w kontemplacji dysonansów, na skróty bierę to, co mnie bierze na wejściu;
co mnie wzięło, uprzejmie doniosłam w pierwszym komentarzu (hehe... może jednak reszta powinna pozostać w milczeniu zamiast w gwizdku...? ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Zdążyłem już tak bardzo się przyzwyczaić, że mam siostrę bliźniaczkę, że teraz trudno się z nią rozstać :))
Rozumiem. Przeprowadź się z Bieszczad w Tatry - jedyne wyjście. :-)

Niestety, odpada...Tatry są za ciasne, w sezonie przypominają Hongkong w porze szczytu ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Biorąc pod uwagę pani charakterystyczną wstrzemięźliwość odbioru i lakoniczność wypowiedzi, to i tak całkiem sporo ;))
Go-ła nie oddam i basta ! Ciężko było go strzelić w niebiańską bramkę :)
Dziękuję.
mów mi f.isiu ;)

jako, że dźgnałeś mnie pod żiobro ową "charakteru stycznością wstrzemięźliwą" upuszczę nieco więcej pary z ust (a nuż nie pójdzie w gwizdek..?;),

otóż tak:
pierwsza część, w moim odczuciu, jest szkicem jędrną kreską,
ta "kreska" wzbudza zaufanie (hm.. uwodzi?;) na tyle, że ma się ochotę pobiec jej śladem i...
wystartować w przestrzeń ;), jędrność, lub jak wolisz - ekspresja

druga część, to 'nafastrygowany" widoczek,
no...wygląda sobie, i tyle... ;),
jest w tym może i nieco impresji, - jednakowoż więcej inercji

ba! a owo "dołem" jest zaiste prorocze, ściąga mnie w dół, podczas gdy ja nabrałam już ochoty na fruwanie...;)


ps. "fastrygowanie" w grafice - inaczej "dziubdzianie" - to rwana 'kreska', wiele kresek zachodzących na siebie (ale mozolnie dążących do "celu" ;)

ps2. że Twój tekst przełożył mi się tak a nie inaczej, odpowiedzialność ponosi me-letkie zboczenie w kierunku synestezji ;),
a że akuratnie nie gustuję w kontemplacji dysonansów, na skróty bierę to, co mnie bierze na wejściu;
co mnie wzięło, uprzejmie doniosłam w pierwszym komentarzu (hehe... może jednak reszta powinna pozostać w milczeniu zamiast w gwizdku...? ;)

To klasyczna względność rzeczywistości - dwoje ludzi patrzy na to samo i widzą dwie różne rzeczy :)
Status widoczkowości zdecydowanie rezerwuję dla pierwszej, estetyzującej części. Mogę zgodzić się na wyraźną, ekspresyjną kreskę tego landszaftu ale już na jędrność, nie ! ;) Jędrność, to coś więcej, niż wlepić w coś gały, trzeba dotknąć, ścisnąć, poczuć...taką intensywność doznania daje (pobożne życzenie autora) część druga -wypełnia kontur, przenosi ze sfery symbolicznej impresji, w sferę zmysłów, jędrności...
Ściąganie czytelnika "dołem" w dół, to moment dla wiersza ważny i pożądany.
Synestezja, to rzecz tak zindywidualizowana, jak smak lub wrażliwość. Jak się tak zastanowić, to w wierszu również gram na synestezyjnym bębenku ale oczekiwany efekt, rozmija się czasem z akustyką emocjonalną czytelnika...
Pięknie pani dziękuję, za komentarz świeżo parzony i aromatyczny, jednak pozostanę przy wodzie z niebieszczańskich źródeł :))
  • 1 miesiąc temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...