Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ja właśnie Jaasiu od jakiegoś czasu obserwuję mimochodem twoje wypowiedzi i nie mogę oprzeć się wrażeniu /męska intuicja/, że ostatnimi czasy lubujesz się w relatywizowaniu wszelakich tematów i rozpływasz się w takimż właśnie podejściu. To znaczy: nic pewnego, wszystko jest możliwe; należy założyć iż być może w każdą stronę... Może są to zabiegi formalne, celowe, z intencją główną która ma ambicje dokopywania się do prawdy najbardziej obiektywnej i sprawiedliwej najbardziej, tylko że nie wiem czy nie odbywa się to kosztem twojej tożsamości w zakresie umiejętności zawyrokowania o czymś w sposób jednoznaczny, bo to o czym mówisz i czym argumentujesz nie jest chyba twoim stanowiskiem względem tego postu i jej autorki, lecz zobrazowaniem metody którą stosujesz, i którą radzisz stosować niejako z pedagogicznym niemalże nacechowaniem ;). Ostatecznie nie wiem więc co myślisz; wiem, że masz wątpliwości i nic nie wiesz ;)

Buzik
;)
Jak ktoś pisze "hańba" to może być nie oburzony?

Jeśli ironizuje to może i nie, ale ja sobie wykoncypowałem subiektywnie, że cały ciąg dalszy wywodu autorki postu głównego został wyeksponowany w mocno egzaltowanym tonie bez cienia chęci sprowadzenia przewodniego wątku tejże wypowiedzi do absurdu; innymi słowy mam wrażenie że wątek został napisany w tonie prostolinijnego, prostodusznego oburzenia lub nawet niesmaku wynikającego z niezrozumienia sprawy, toteż nie przypuszczam ażeby tytuł był od tego oderwany.
  • Odpowiedzi 101
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


a ja (sorry, że znów nie na temat i znów o Tobie, ale to ostatni raz, obiecuję) zastanawiam
się,ba! bardzo ciekaw jestem (i nie daje mi to od jakiegoś czasu spokoju), czy jesteś w stanie napisać post, który przy objętości powyżej dwóch linijek tekstu nie przechodziłby automatycznie w pseudoakademicką nowomowę. ponadto interesuje mnie gdzie nabawiłeś się tej przypadłości, bo o ile pamiętam, gdy tutaj wylądowałem trzy lata temu, to jeszcze tak nie miałeś. pytam głownie z troski o siebie, bo Ty wyglądasz na zadowolonego z siebie, ale chciałbym w miarę możliwości uniknąć stref zagrożenia/ognisk zapalnych/grup ryzyka. a może to tak "sam z siebie", bo bez porządnego manieryzmu (sic!) człowiek jest jakiś taki niepełny...
o rekompensowanie sobie jakichś niedostatków jeszcze Cię nie posądzam, ale jestem blisko
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


a ja (sorry, że znów nie na temat i znów o Tobie, ale to ostatni raz, obiecuję) zastanawiam
się,ba! bardzo ciekaw jestem (i nie daje mi to od jakiegoś czasu spokoju), czy jesteś w stanie napisać post, który przy objętości powyżej dwóch linijek tekstu nie przechodziłby automatycznie w pseudoakademicką nowomowę. ponadto interesuje mnie gdzie nabawiłeś się tej przypadłości, bo o ile pamiętam, gdy tutaj wylądowałem trzy lata temu, to jeszcze tak nie miałeś. pytam głownie z troski o siebie, bo Ty wyglądasz na zadowolonego z siebie, ale chciałbym w miarę możliwości uniknąć stref zagrożenia/ognisk zapalnych/grup ryzyka. a może to tak "sam z siebie", bo bez porządnego manieryzmu (sic!) człowiek jest jakiś taki niepełny...
o rekompensowanie sobie jakichś niedostatków jeszcze Cię nie posądzam, ale jestem blisko

Nie potrafię tak pisać jak ty uważasz że powinienem potrafić abym nie był w twoich uszach tym kim jestem. Możesz dozorować. Twoje uszy nie są remedium na nic. Wybacz. Moja przypadłość czerpie z różnych źródeł; twoje osądy jak mniemam również z czegoś czerpią mimo iż są na wyczerpaniu tematycznym. Odejście od obowiązującej normy stylistycznej języka polskiego nie jest nowomową, cóż.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Co ja się będę wyzłośliwiał skoro sam przykładnie potrafisz się zdemaskować ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


a ja (sorry, że znów nie na temat i znów o Tobie, ale to ostatni raz, obiecuję) zastanawiam
się,ba! bardzo ciekaw jestem (i nie daje mi to od jakiegoś czasu spokoju), czy jesteś w stanie napisać post, który przy objętości powyżej dwóch linijek tekstu nie przechodziłby automatycznie w pseudoakademicką nowomowę. ponadto interesuje mnie gdzie nabawiłeś się tej przypadłości, bo o ile pamiętam, gdy tutaj wylądowałem trzy lata temu, to jeszcze tak nie miałeś. pytam głownie z troski o siebie, bo Ty wyglądasz na zadowolonego z siebie, ale chciałbym w miarę możliwości uniknąć stref zagrożenia/ognisk zapalnych/grup ryzyka. a może to tak "sam z siebie", bo bez porządnego manieryzmu (sic!) człowiek jest jakiś taki niepełny...
o rekompensowanie sobie jakichś niedostatków jeszcze Cię nie posądzam, ale jestem blisko

Nie potrafię tak pisać jak ty uważasz że powinienem potrafić abym nie był w twoich uszach tym kim jestem. Możesz dozorować. Twoje uszy nie są remedium na nic. Wybacz. Moja przypadłość czerpie z różnych źródeł; twoje osądy jak mniemam również z czegoś czerpią mimo iż są na wyczerpaniu tematycznym. Odejście od obowiązującej normy stylistycznej języka polskiego nie jest nowomową, cóż.
oj jest, jest
czyli jednak rekompensata
dzięki za info :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie potrafię tak pisać jak ty uważasz że powinienem potrafić abym nie był w twoich uszach tym kim jestem. Możesz dozorować. Twoje uszy nie są remedium na nic. Wybacz. Moja przypadłość czerpie z różnych źródeł; twoje osądy jak mniemam również z czegoś czerpią mimo iż są na wyczerpaniu tematycznym. Odejście od obowiązującej normy stylistycznej języka polskiego nie jest nowomową, cóż.
oj jest, jest
czyli jednak rekompensata
dzięki za info :)

No nie jest Proszę Pana, bo gdyby było musielibyśmy uznać, że wszelka oryginalna stylistycznie twórczość artystyczna również jest nowomową. Powiedz mi czy ty zupełnie nie rozumiesz o co mi chodzi kiedy piszę o co mi chodzi? Do czego właściwie masz zastrzeżenia poza frazesem o nowomowie?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Co ja się będę wyzłośliwiał skoro sam przykładnie potrafisz się zdemaskować ;)
niezły jestem, co nie? ;)

Na moje to ty jesteś zblazowany a przez to nijaki.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Moja faza to jest faza
oralna niemowlaka. A Adam Bubak jest bardzo spostrzegawczy w tym względzie ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


oj jest, jest
czyli jednak rekompensata
dzięki za info :)

No nie jest Proszę Pana, bo gdyby było musielibyśmy uznać, że wszelka oryginalna stylistycznie twórczość artystyczna również jest nowomową. Powiedz mi czy ty zupełnie nie rozumiesz o co mi chodzi kiedy piszę o co mi chodzi? Do czego właściwie masz zastrzeżenia poza frazesem o nowomowie?
ja się wyłączam w połowie tego, co piszesz, kiedy piszesz o co Ci chodzi, to się nazywa przerost formy nad treścią. jeżeli rozmowa jest dla Ciebie twórczością artystyczną, to dodawaj nagłówek: uwaga happening, w ramach ostrzeżenia. ja rozumiem, że oryginalność ponad wszystko, ale czyś Ty widział, żeby ktoś jeszcze tak pisał? tutaj, gdziekolwiek? jak myślisz, nie robią tego, żeby przypadkiem nie być oryginalnymi? ja nawet nie namawiam Cię do zmiany, ja nawet niespecjalnie Cię krytykuję, ja naprawdę szczerze byłem ciekaw. jak ktoś wali orty, to wiem dlaczego to robi, a tutaj nie wiedziałem.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


niezły jestem, co nie? ;)

Na moje to ty jesteś zblazowany a przez to nijaki.
akurat zawsze chciałem być nijaki, to mój sposób na oryginalność,
ale przynajmniej nie utrudnia czytania :P
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ładna Pani stoi na estradzie i się z duszy wydusza ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



No nie jest Proszę Pana, bo gdyby było musielibyśmy uznać, że wszelka oryginalna stylistycznie twórczość artystyczna również jest nowomową. Powiedz mi czy ty zupełnie nie rozumiesz o co mi chodzi kiedy piszę o co mi chodzi? Do czego właściwie masz zastrzeżenia poza frazesem o nowomowie?
ja się wyłączam w połowie tego, co piszesz, kiedy piszesz o co Ci chodzi, to się nazywa przerost formy nad treścią. jeżeli rozmowa jest dla Ciebie twórczością artystyczną, to dodawaj nagłówek: uwaga happening, w ramach ostrzeżenia. ja rozumiem, że oryginalność ponad wszystko, ale czyś Ty widział, żeby ktoś jeszcze tak pisał? tutaj, gdziekolwiek? jak myślisz, nie robią tego, żeby przypadkiem nie być oryginalnymi? ja nawet nie namawiam Cię do zmiany, ja nawet niespecjalnie Cię krytykuję, ja naprawdę szczerze byłem ciekaw. jak ktoś wali orty, to wiem dlaczego to robi, a tutaj nie wiedziałem.

Tu nie chodzi o bezwzględną oryginalność podczas każdej wypowiedzi, ale o to że inna stylistyka wypowiedzi od twojej stylistyki nie jest nowomową, co w zasadzie powinno być oczywiste. Niemniej skoro rozumiesz że oryginalność ponad wszystko to wydaję mi się że starasz się być w tym momencie bardzo jadowity a wychodzi z ciebie polski, bagienny zaskroniec. Ja nie widziałem ażeby ktoś JESZCZE tak pisał, chociaż wcale nie widziałem też aby ktoś wcześniej tak właśnie pisał, zatem ten usilny zarzut o anachroniczności mojej retoryki w ogóle nawet nie jest zarzutem, tylko jednostkowym wyrazem niezrozumienia sprawy, bo że ona się tobie nie podoba to w istocie nawet należy zrozumieć. Ja rozumiem że dyskusja to jest umiejętność prowadzenia sporów, czyli przedkładania argumentów na rzecz własnych tez; z tym że kiedy muszę czytać o nowomowie tam gdzie jej nie ma, to jednocześnie zastanawiam się czy to jeszcze dyskusja, czy horoskopy i wróżby. Ale ok, uznajmy, że nawet jeśli razi cię moja maniera pisania, postarasz się parskać śmiechem wyłącznie osobistym, darując sobie oficjalne reprymendy z którymi najzwyczajniej w świecie się nie zgadzam. Gdybym miał uznać twoją argumentację za sensowną choćby w nikłym zakresie musiałbym się wzorować na infantylnych wypowiedziach większości osób, bo tak zaleca Adam Bubak. Muszę przyznać że bardzo bez sensu to jest.

Wyobraź sobie jednocześnie że także mam swoje zdanie na temat twoich chaotycznych i nieskładnych stylistycznie a także nazbyt poprawnych politycznie wypowiedzi, ale wystarczy mi świadectwo przedłożone przez ciebie osobiście ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Na moje to ty jesteś zblazowany a przez to nijaki.
akurat zawsze chciałem być nijaki, to mój sposób na oryginalność,
ale przynajmniej nie utrudnia czytania :P

Ja myślę że rodzaj celu jaki przyświeca danej osobie świadczy o niej samej już nazbyt wyraźnie.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ja się wyłączam w połowie tego, co piszesz, kiedy piszesz o co Ci chodzi, to się nazywa przerost formy nad treścią. jeżeli rozmowa jest dla Ciebie twórczością artystyczną, to dodawaj nagłówek: uwaga happening, w ramach ostrzeżenia. ja rozumiem, że oryginalność ponad wszystko, ale czyś Ty widział, żeby ktoś jeszcze tak pisał? tutaj, gdziekolwiek? jak myślisz, nie robią tego, żeby przypadkiem nie być oryginalnymi? ja nawet nie namawiam Cię do zmiany, ja nawet niespecjalnie Cię krytykuję, ja naprawdę szczerze byłem ciekaw. jak ktoś wali orty, to wiem dlaczego to robi, a tutaj nie wiedziałem.

Tu nie chodzi o bezwzględną oryginalność podczas każdej wypowiedzi, ale o to że inna stylistyka wypowiedzi od twojej stylistyki nie jest nowomową, co w zasadzie powinno być oczywiste. Niemniej skoro rozumiesz że oryginalność ponad wszystko to wydaję mi się że starasz się być w tym momencie bardzo jadowity a wychodzi z ciebie polski, bagienny zaskroniec. Ja nie widziałem ażeby ktoś JESZCZE tak pisał, chociaż wcale nie widziałem też aby ktoś wcześniej tak właśnie pisał, zatem ten usilny zarzut o anachroniczności mojej retoryki w ogóle nawet nie jest zarzutem, tylko jednostkowym wyrazem niezrozumienia sprawy, bo że ona się tobie nie podoba to w istocie nawet należy zrozumieć. Ja rozumiem że dyskusja to jest umiejętność prowadzenia sporów, czyli przedkładania argumentów na rzecz własnych tez; z tym że kiedy muszę czytać o nowomowie tam gdzie jej nie ma, to jednocześnie zastanawiam się czy to jeszcze dyskusja, czy horoskopy i wróżby. Ale ok, uznajmy, że nawet jeśli razi cię moja maniera pisania, postarasz się parskać śmiechem wyłącznie osobistym, darując sobie oficjalne reprymendy z którymi najzwyczajniej w świecie się nie zgadzam. Gdybym miał uznać twoją argumentację za sensowną choćby w nikłym zakresie musiałbym się wzorować na infantylnych wypowiedziach większości osób, bo tak zaleca Adam Bubak. Muszę przyznać że bardzo bez sensu to jest.

Wyobraź sobie jednocześnie że także mam swoje zdanie na temat twoich chaotycznych i nieskładnych stylistycznie a także nazbyt poprawnych politycznie wypowiedzi, ale wystarczy mi świadectwo przedłożone przez ciebie osobiście ;)
chłopie używasz języka akademickiego (pod względem składni, słownictwa, stylistyki wypowiedzi) przy każdej pierdole, o której piszesz - waga tematu nie ma znaczenia, a język akademicki to korporacyjna nowomowa, używa się go nie dlatego, że inaczej nie można, a dlatego, żeby nikt poza wtajemniczonymi go nie rozumiał, co daje im poczucie, że mają status jakowyś wybrańców - a napatrzyłem i nasłuchałem się tego wystarczająco, żeby nabrać urazy. i jak wejdzie tutaj średnio rozgarnięty gimnazjalista, to nie będzie miał pojęcia o czym mówisz. i nie dlatego, że mówisz coś nowego, odkrywczego albo skomplikowanego, ale wyłącznie ze względu na to, w jaki sposób mówisz. jeżeli rozmawiasz w ten sposób z mamą, tatą, kumplem i dziewczyną, również na poważniejsze tematy, to rzeczywiście możesz odnieść wrażenie, że potoczny język jest infantylny, bo on tak naprawdę utrudnia komunikację, pewnie stąd te wszystkie wojny, niesprawiedliwość i nietolerancja. o zajadłości i złośliwościach nie mów, bo to naprawdę w Twoich ustach brzmi dość fałszywie
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


akurat zawsze chciałem być nijaki, to mój sposób na oryginalność,
ale przynajmniej nie utrudnia czytania :P

Ja myślę że rodzaj celu jaki przyświeca danej osobie świadczy o niej samej już nazbyt wyraźnie.
ech, a o autoironii w szkole nie uczyli, co?

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @viola arvensis dziękuję Ci serdecznie i także pozdrawiam:)  @Wiesław J.K. możliwe że ten wybór nie jest do końca przemyślany. Dziś często nie ma czasu na głębszą refleksję albo nie ma chęci. Pozdrawiam serdecznie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Nata_Kruk Tak, to racja gramatyczna i językowa, ale straciłoby zdanie troszkę na wymiarze ciekawostki językowej ://
    • Nie pytaj mnie o drogę sam nie wiem gdzie idę zostawiam tylko ślad stóp bosych na papierze nie pytaj mnie o zdrowie sam nie wiem że choruję zostawiam tylko ślad serca co wciąż bije nie pytaj mnie co słychać sam nie wiem co u mnie zostawiam tylko ślad słów co duszą napiszę nie pytaj mnie o pieniądze sam nie wiem że zarabiam zostawiam tylko ślad monet porzuconych na plażach nie pytaj mnie o miłość sam nie wiem że kocham zostawiam tylko ślad bez przyczyny zakochania
    • @Somalija To starcie trwa od dawna, tyle że najlepiej walczy się cudzą śmiercią o własne wartości. Lapidarnie, celnie i symbolicznie kunsztownie. Pozdrawiam. 
    • Zdrowa  dusza odpłynęła już jej nie ma – ciało nie chce umierać w środku coś krzyczy śmierć. Czy ona poczuje ulgę gdy zniknie naczynie? Cierpienie jest tak ogromne że zamarza Słońce . Słońca już nie ma miłość przeminęła – została nienawiść do siebie za utracone uczucie. Wykorzystany jak zepsuta zabawka do piekła wrzucony. Było wsparcie przez chwilę ale umarło w agonii. Ktoś kogoś goni – ucieka i krzyczy. Łez powoli brakuje – wrzeszczy nieudane życie. Śmierci się boję lecz o niej myślę. Każdego dnia trzeba wstać – nie chcę się budzić – co dzień odnowa – umysł się nudzi. Gdy śpi budzą się demony – cały opętany przez samego siebie. Brakuje mi kogoś brakuje mi siebie. Brak szans na normalne życie – pracę dziewczynę rodzinę – umrę nieodpowiedzialnie tak jak żyłem . Tylko kiedy ile jeszcze dni – odliczam godziny do końca – lecz nie wiem kiedy odejdę tak jak przyszedłem – czy też płakać będę. Pomieszana głowa głos obojętność trwa – czasem się wkurzy i wrzeszczy – z emocji biedy. Kochać nie pozwala – kolejna fala nienawiści wszystko niszczy – a kiedyś kochałem siebie – a nawet kogoś jeszcze. Oddaj co moje proszę – tupię noga jak dziecię – poranne tabletki powodują zmęczenie – już nie jestem facetem – a kiedyś słyszałem bezpiecznie czuję się przy Tobie. Wszystko prysło w chorobie.   Szpital dla wariatów. Zepsute kible. Jeden korytarz nieustanne palenie. Jeden z trzęsącą się ręką  zwany rączką – prosi o papierosy – mało mówi – głownie daj papierosa. Pacjenci przeważnie dają mu fajki połowę – pielęgniarz wydziela mu papierosy – paczka na dzień – lecz zawsze mu mało. Też palę tam wszyscy palą – nawet jak rzucili dawno. Waldek miał stłuczkę po pijaku – dali go na sale ze mną. Chyba był w najlepszym stanie bo najbardziej zdrowy. Rozwiązał głownie sudoku i krzyżówki – lubił opowiadać jak ryby łowi. Krótko było nas dwóch – ten trzeci po próbie samobójczej – podcięte żyły i szyja obie strony. Cichy spokojny dużo spał – co chwila się mnie pytał wskazując na podciętą szyję – czy bardzo widać? Z czasem zaczął prosić o papierosy mimo że sam nie palił – odwiedzała go żona z córką – jednak nigdy nie poprosił o paczkę – sępił tylko o innych. Papierosy w szpitalu to towar bardzo chodliwy. Większość otrzymywała jakiś przydział przy odwiedzinach bliskich. Jednego fajka można było wymienić na herbatę albo jakiś smakołyk. Była tam tez Pani co wchodząc na palarnię zapraszała na konsultację. Bardzo życzliwa i różne smaczki rozdawała.   Kolejne dni mijały, nowi pacjęci się pojawiali – nie pamiętam już kolejności – jednak dla mnie Darek był ja gorszy. Trafił przywieziony przez policję do izolatki – początkowy przez dwóch policjantów pilnowany – wydzierał się nocami – stopniowo tłumiony lekami – przez kilka dni stał z fajką w gębie w oknie i prosił o ogień – półprzytomnym wzrokiem. Aż przyszedł dzień w którym w policjantów obstawie poszedł na palarnie – początkowo wszyscy się go bali – był bardzo rosły głośny i agresywny– z czasem się nie którzy z nim zakumplowali ale nie ja. Czułem tylko strach – zarówno przez chorobę jak i jego osobę. Na nieszczęście trafił do naszej sali gdy Waldka wypisali. Na początku rozkręcił na kran – wchodził i wychodził co chwile był pobudzony – pił kawę zasypywaną na pół kubka – dostawał dużo energii a potem ucinał sobie drzemki – ja byłem półprzytomny wszystko mi było jedno – gdy zaczął prosić o herbatę lub inne rzeczy które przywoziła mi rodzina – wykorzystał mój stan i zaczął wszystko brać bez pytania – a mnie w głowie pojawiała się myśl głęboka depresja – w której dalej jestem mimo że wyszedłem już ze szpitala. ale szpitalu jeszcze się działo – był w nim też Grzesiek pozytywny człowiek – bardzo uśmiechnięty ale od papierosów tak uzależniony że nie był wstanie wytrzymać bez nich dłużej chwili – pokazywał mi na wewnętrznej dłoniach blizny – prawdopodobnie od noża. Dał mi kilka drewnianych noży – w szpitalu były dostępne tylko plastikowe – które często się łamały – zwłaszcza na mięsie. Niestety później te noże zgubiłem.   Z każdym pacjentem spotykałem się odzień na fajce – ponieważ miałem problem ze snem – czasem już o czwartej paliłem – o tej godzinie spotykałem głownie jednego kolegę – nazywam go kolegą ponieważ obecnie mamy kontakt  -  dzwoni do mnie co jakiś czas. Noce były różne przeważnie głośne – zwłaszcza jak starsze kobiety przypięte pasami – wyklinały i krzyczały – pamiętam że zawsze pocięty sąsiad z sali mówił coś ironicznie. Leki przeważnie były o godzinie dwudziestej pierwszej – czasem z niewielkim opóźnieniem – wspomniany sąsiad zawsze chciał być pierwszy w kolejce i iść spać jak najszybciej.  Gdy dostałem leki na sen dwa dni miałem bardzo intensywne sny – raz mi się nawet szpital śnił. Drugi raz ktoś mnie gonił. Niemal codziennie był obchody lekarzy – moja lekarka była bardzo młoda – dostałem taki lek który badań krwi wymaga. Więc co jakiś czas byłem ran kłuty – jednak poziom leku we krwi się nie zwiększał niestety – a ja czułem się cały czas bezradny.   Pamiętam pierwsze wyjście opiekunami nie czułem się gotowy – jednak zgłosiłem się za namową mamy . Podczas tego wyjścia myślałem o ucieczce – ogólnie miałem też przeszkadzające myśli w głowie. Wychodziliśmy w niewielkiej grupie – w takie wyjście miałem dwukrotnie – w tej samej ekipie. Raz to było wyjście do sklepu – pamiętam jak obco się czułem – niby przed choroba robiłem zakupy codziennie – a tutaj brak portfela i żadnej zakupowej potrzeby – jeden pacjent kupował jedzenie bułki i ogórki – nie pamiętam co reszta – ja nie miałem pieniędzy a siostra chciała mi dać jakaś gotówkę przy odwiedzinach – żałowałem że nie wziąłem. Drugi spacer był lepszy niż pierwszy – w głowie zmniejszyły się pewne szumy – była jesień więc zbieraliśmy liście – siedzieliśmy tez chwilę w parku – a potem jak to na tych spacerach do sklepu. niektórzy robili listy zakupów dla innych – dostawali pieniądze o nich i kupowali im co chcieli. Miałem już pieniądze więc kupiłem papierosy i jakieś drobiazgi.   Na oddziale było trzech pielęgniarzy – jeden był też strażakiem miał tatuaże ale poza tym zbytnio się nie wyróżniał  - niezbyt często też bywał – pamiętam go głównie z wydawania maszynki do golenia. Drugi wysoki ubrany w kamizelkę ratownika medycznego bardzo mądry – były żołnierz – z nim najczęściej rozwiałem. Trzeci niski wredny i łysy . Zapamiętałem go z tego tekstu – dajesz w szyje czy w żyłę czy coś takiego – w ten sposób zapraszał na spotkanie osób z problemem  alkoholowym i narkotykowym – mój problem był stricte psychiatryczny – nie miałem problemu z tymi używkami.   Moja diagnoza choroba dwubiegunowa – początki mogą wydawać się fajne – zwiększona pewność siebie – energia – wstawałem o piątej rano do tej pory nie wiem co robiłem już od tej godziny – raz nawet wstałem o drugiej wypiłem kawę i normalnie funkcjonowałem – wyprowadziłem się od rodziców – mający dochody jedynie niewielkiej renty. W tamtym czasie myślałem że jestem Bogiem. Zacząłem chodzić do kościoła – myśląc za raz wypędziłem z kogoś demona – tak samo myślałem w stosunku do ojca – który jakiegoś demona mógł skrywać – albo jest to choroba psychiczna – jak moja. Mój ojciec odkąd pamiętam gadał do siebie – czasem tak jakby kogoś widział – wygrażał – przeklinał. Wiele razy życzył mi śmierci i wydziedziczał . Bywało że dostawał furii – ale nie chciał się psychiatrycznie leczyć.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...