Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

worki bywają różnorakie:

tobołkiem biednych podróżników
źródłem umartwień dla ascety
lokum dla ziaren tuż przed siewem
schowkiem dla skarbów i uniesień

bywają też wygodnym wdziankiem
wbrew konwenansom – dla kobiety

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Ty już mnie dziś lepiej nie rozśmieszaj, bo przepona mi pęka! Takie worki pod oczami to piękne i tajemnicze bywają! Jak te "kiecki"! One nie są tylko z niewyspania zresztą! Ale się z Tobą solidaryzuję całkiem! E.
Opublikowano

ale ja lubię takie wbrewkonwenanse!!

mam tego pół szafy. a worki pod oczami ma - niemal każdy mężczyzna zapobiegliwy.
i jest to jednakowoż, tak jak mówisz, Elaali, tajemnicze i .... jakie? piękne!
no, tu to może bym polemizowała z lekka. popolemizujemy z lekka?
buziak!
:))))))))

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Tectosmith Mutant jest genialny. Nie zrobiłeś z niego ani zwierzęcia, ani potwora – dałeś mu pamięć człowieczeństwa. "Patrzył jak ktoś, kto pamięta jeszcze bycie człowiekiem" – to jedno z niezwykłych zdań. Bo nagle to nie jest walka dobra ze złem, tylko tragedia dwóch ofiar. Walka jest brutalna. Czy znasz się na szermierce (ten "fendente dritto")? Finał z "Kor-gen" – świetny. Ten moment, gdy Kord rozumie, że został skonsumowany przez system, że jego przetrwanie jest już częścią maszyny rozrywki. "Decyzja nie jest już tylko jego" – gorzka puenta.
    • @Simon TracyZagęściło się - łotr Orlon nie może być powieszony! Trzymam za niego kciuki. :)
    • noc pęka od syren, a ona liczy oddechy — każdy jak nabój za ścianą jęczy cegła — nawet dom ma swoją ranę woda w misce drży, jakby ktoś uczył ją strachu za drzwiami — kroki, szczęk metalu, i wchodzi cień, bez twarzy, bez pytań jego dotyk — twardy jak lufa, zimny jak stal bagnetu jej świat się kurczy do szwu sukienki, co nie pęka od wstydu kiedy wychodzi, powietrze nie wie, czy milczeć, czy płakać. ona połyka je łapczywie, jakby chciała utopić krzyk, zanim wypłynie na zewnątrz długo jeszcze śpiewają rakiety — jakby modliły się o więcej nocy. ale ona nie wie, która to już noc, liczy je jak rany — zawsze wychodzi za dużo. słyszy, jak ktoś krzyczy, albo płonie dom — tu dźwięki mają jedno imię czasem chce ciało ukryć pod skórą, szoruje się popiołem, aby zmyć błoto z duszy podeptanej przez żołnierskie buty uczy się łkać w ruinach tak, by nie poruszyć powietrza — nie chce, by zdradziło, że jeszcze jest.
    • @Nata_KrukBardzo dziękuję!  @Krzysztof2022@jan_komułzykant@infelia@Wiesław J.K.Serdecznie dziękuję! 
    • @Annna2Tak, chciałam zapytać o tłumaczenie i źle się wyraziłam. Świetnie to brzmi! Warmia powinna Cię ozłocić za to, co robisz. Pozdrawiam. :)))  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...