Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Tryptyk nieodzowny


Rekomendowane odpowiedzi

I

Odchodzą cienie i zostają
I z niezatartym dnem przez wiatr.
Nad nimi drzewo trwa jak kat:
Gałęzią, szumem - chmur rozstajom.

Odchodzą cienie bezpowrotnie.
Porzucą drogą krzyk ciernisty,
Który zastyga nurtem bystrym,
Bo nowa woda skrząc krzyk potnie.

Wystarczy tylko czekać lata,
Aby dozbierać do słów owoc.
Jesienią kroków cień odmową,
Od drzewa zerwać kiedyś z bata. -

Gałęzi takiej wędrowania...
I po co czekać na cud ślad,
By w zieloności pragnął trwać,
I nie opuszczał liście w łkania?

II

Palce szczytami samotności,
Dźwigają -- triumfem śmiałków -- kości.
Powiewa na nich flaga w bunt:
Dzień, powiew, dotyk, - toń - pięść - grunt.

Przez przełęcz zębów świat od dawna
Nie wydał sądu przez powietrze.
A może któraś z minut stadna,
Wypuści z klatki żmiję w przestrzeń.

Więc strącę siebie z wolnych szczytów,
Bo na nich wyżej się nie wepnę.
Zbawienne palce zedrę z świtów,
Za nimi wchodząc w kręgi - wieczne.

III

Po jednym bloku głowy minuta leniwa
Kamiennie dźwiga, wznosząc piramidę cieni.
Choć mogę też się mylić jak chmura sędziwa.
W jej forcie są włócznicy upadkiem skupieni.

I tak minuty sznurem rwąc niepogodzenia
Budują piramidy na piasku słów, westchnień,
I klifu ucha dźwiękiem, zaprawą milczenia
Budują piramidy i krypty barw wietrzeń.

Aż musi w końcu powstać horyzont odbity
I palec dróg promieni, chmur srebrne zaciągi.
Pałacem wnętrz zachodu odleją błękity
Aleją horyzontu bezduszne posągi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...