Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
Kto zaś z ludzi zna to, co ludzkie
jeżeli nie duch, który jest w człowieku?
Przyszedłszy do was, nie przybyłem,
aby błyszczeć słowem


umiera gdy kurwa ją zdobi
kwiaty wokół marnieją
choć jedna dusza pośród

chce oddychać prawdziwym. piątek

powietrzem na tej ziemi którą
nie zdobi żaden człowiek
od sacrum oddzielający się

przenika wszystko i nawet. czasem

człowiek żałuje że ją ma
gdy jak płatek słyszy
wciąż czarne przecinki

obalające się jak kłody drewna

ubogimi środkami
by nie zniweczyć woli
być głupcem w oczach świata
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dzięki serdeczne za zerknięcie...hmm..cały bezczas się umyśla
chyba że już byłyby jakieś konkretne sugestie- to b. proszę,
bo sama jeszcze nie wiem czy taki będzie dźwięk końcowy.. J.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dzięki serdeczne za zerknięcie...hmm..cały bezczas się umyśla
chyba że już byłyby jakieś konkretne sugestie- to b. proszę,
bo sama jeszcze nie wiem czy taki będzie dźwięk końcowy.. J.
Mnie trudno jest cokolwiek sugerować. Chociaż... mogę przyznać że drażni mnie użyty wulgaryzm. I wcale nie z powodu otoczenia innych słów. Może autorka ma w tym cel ale ja go w tej chwili nie dostrzegam, I stąd moje zainteresowanie :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dzięki serdeczne za zerknięcie...hmm..cały bezczas się umyśla
chyba że już byłyby jakieś konkretne sugestie- to b. proszę,
bo sama jeszcze nie wiem czy taki będzie dźwięk końcowy.. J.
Mnie trudno jest cokolwiek sugerować. Chociaż... mogę przyznać że drażni mnie użyty wulgaryzm. I wcale nie z powodu otoczenia innych słów. Może autorka ma w tym cel ale ja go w tej chwili nie dostrzegam, I stąd moje zainteresowanie :)
Przyznaję Ci rację- bo mnie też drażni i to baaaardzo. I to jest zdrowe podejście!
Mały cel jest, zastanawiam się czy dobrze do niego próbuję dojść.
Użyty wulgaryzm sam w sobie nie ma bynajmniej celu, jest wzięty ze świata,
a wprowadziłam go w wiersz co u mnie w wierszykach wręcz nie występuje,
hmm J. (:
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Mnie trudno jest cokolwiek sugerować. Chociaż... mogę przyznać że drażni mnie użyty wulgaryzm. I wcale nie z powodu otoczenia innych słów. Może autorka ma w tym cel ale ja go w tej chwili nie dostrzegam, I stąd moje zainteresowanie :)
Przyznaję Ci rację- bo mnie też drażni i to baaaardzo. I to jest zdrowe podejście!
Mały cel jest, zastanawiam się czy dobrze do niego próbuję dojść.
Użyty wulgaryzm sam w sobie nie ma bynajmniej celu, jest wzięty ze świata, J. (:
Hm. Znając (o tyle o ile) Twoje pisanie nie posądzam Ciebie o swoistą "modę" Judyto. I dlatego tak sobie pozerkam. No chyba że sprzątniesz wiersza do czego masz przecież absolutne prawo :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Przyznaję Ci rację- bo mnie też drażni i to baaaardzo. I to jest zdrowe podejście!
Mały cel jest, zastanawiam się czy dobrze do niego próbuję dojść.
Użyty wulgaryzm sam w sobie nie ma bynajmniej celu, jest wzięty ze świata, J. (:
Hm. Znając (o tyle o ile) Twoje pisanie nie posądzam Ciebie o swoistą "modę" Judyto. I dlatego tak sobie pozerkam. No chyba że sprzątniesz wiersza do czego masz przecież absolutne prawo :)
aha...pomyślę (: dzięki i proszę
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Hm. Taki zaangażowany tekst. Z tym wyboldowanym może nie tyle bym się nie zgodził niemniej, jeśli rozważać o duszy, jest to stwierdzenie jak dla mnie z gatunku górnolotno-niedorzecznych. Oczywiście postrzegam według siebie i swojej duszy (nie potrafię inaczej) i takie odrzucenie po prostu trąci banałem. Dusza to życie - może czytelniej byłoby wprost dopowiedzieć...? To tylko taka moja wątpliwość która wcale nie musi być zbieżna z intencją autora.
I taka jeszcze mnie refleksja naszła że do czytania takich tekstów jak Twój trzeba mieć po prostu formę :)
Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Hm. Taki zaangażowany tekst. Z tym wyboldowanym może nie tyle bym się nie zgodził niemniej, jeśli rozważać o duszy, jest to stwierdzenie jak dla mnie z gatunku górnolotno-niedorzecznych. Oczywiście postrzegam według siebie i swojej duszy (nie potrafię inaczej) i takie odrzucenie po prostu trąci banałem. Dusza to życie - może czytelniej byłoby wprost dopowiedzieć...? To tylko taka moja wątpliwość która wcale nie musi być zbieżna z intencją autora.
I taka jeszcze mnie refleksja naszła że do czytania takich tekstów jak Twój trzeba mieć po prostu formę :)
Pozdrawiam.
Dziękuję Popsuty- bynajmniej nie wiem jak Ci na imię, więc muszę tak się zwrócić do Ciebie po nicku; za Twoją opinię i czytanie. Być może takie rozważania o duszy wydają się niedorzecznością(A Nawet przyznam Ci rację znów- że są), tak samo może być z rozważaniami na inne tematy częściej poruszane, ja
wybrałam właśnie ten i uważam, że jest jak najbardziej potrzebny. Coś może jeszcze dopowiem w wierszu. Tylko jakie życie? W tym tkwi sęk,a on bywa zakręcony.
Pewnie trzeba, nie twierdzę, że nie, ale może właśnie tą formę czas zacząć..
Naraziłam się na małą liczbę czytania, ale byłam tego w pełni świadoma...że może tak nastąpić,
dla mnie ważne jest, że chociaż jedna osoba to przeczytała; wiersz z cyklu 'odważnych i delikatnych- delikatnie starałam się wyważyć sytuację'(wiem)
J. serdecznie dziękuję zatem za obecność(:
Opublikowano

Judyt, po przemeblowaniu, tak czyta mi się wiersz. Starałem się wyciągnąć sentencję... może coś w ten deseń?

Gdy cień ją przytłacza umiera
pośród marniejących kwiatów
choć jedna dusza chce prawdziwie
oddychać

czasem człowiek żałuje
że ma serce i patrzy w serce

tak łatwo być głupcem
w oczach świata

Opublikowano

do całości wiersza się nie wypowiadam;
natomiast pierwsze wersy może zawierają sens prawdziwy lecz ukryty,
dla mnie bezsens, chociaż Autorka może pisać wszystko co Jej wena podpowie.

Wszystko krzyczy a dusza
umiera gdy kurwa ją zdobi


a to niby dlaczego?
Kurwa to jest ktoś gorszy?
że wszystko aż tak krzyczy?!
Nie będę się rozpisywał, bo to tylko wiersz i w dodatku w warsztacie,
ale dźwięczą mi w uszach inne słowa:

"Grzesznicy i cudzołożnice wejdą przed wami do Królestwa Bożego"

albo

"Kto z was jest bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem"

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


'

Dziękuję serdecznie za propozycję zastanowię się
z tym patrzeniem...no i niech sobie poleży jeszcze...

hmm..czy "łatwo"- bym nie dodawała oceny w ogóle
bo "Głupiec" ma swój wyższy sens.
J.(:
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Witaj Wiktorze. Pierwsze wersy nie są moje, dlatego pochyłością,
ale św. Pawła. Nie chodziło o osobę, ale o wyrażenie bluźniercze,
które człowiek mija idąc choćby chodnikiem z pracy.
Dziękuję za miano wiersza, to co przytoczyłeś jest świętą prawdą
której także należy się trzymać, ale nie wybiórczo, nie wycinkowo.
Tak się zainspirowałam...właśnie, chcąc uchwycić zarówno
rzeczywistość ludzką, a ponadto boską, chwytając jednocześnie
pewien rozłam..mm raczej widoczny, choć może wzbudzać emocje
kontrowersję pewną... Raczej uchylam się od tego typu tworów,
jednak ten powstał i musi swoje odleżeć...być może jest w nim
ziarnko dobra jak i zła, ja jednak mam nadzieję, że szala będzie
przechylać się w tą pierwszą stronę(po jego przeczytaniu)...
i może to taki "eksperyment"; w razie lepszych pomysłów
-propozycje mile widziane- zawsze,J. dziękuję (:

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • I Kazi lejca, raperom MO reparacje, lizaki...
    • @Klip Świetny!!!  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

         
    • Powitajmy naszego gościa gromkimi brawami! Jest inny. Może zbyt inny. Odróżniający się zbytnio od swoich sióstr i braci. Od wszystkiego, co wokół się śmieje i drwi, i kąsa...   Panie i panowie! Przed państwem: 3I/Atlas! Kometa wielka jak wyspa Manhattan. Jak rąbnie, będzie po nas. Zostanie co najwyżej trochę kurzu.   Kurtyna!   Ustają szurania krzeseł, pokasływania, chrząknięcia w kłębach papierosowego dymu, w odorze alkoholu, rozpuszczalników...   W zdumionych szeptach rozsuwają się zatłuszczone poły szarej marynarki… Ekshibicjonista! - krzyczą ochrypłe głosy.   Po chwili wahania…   Po chwilowym, jakby potknięciu… Nie! To tylko iluzja. To tylko taki efekt, który aż nadto zdaje się złudny.   Klaun to jakiś? Pokraka? Wymachuje laską w bufiastych spodniach i przydużych butach.   Nie. Zaraz! To nie tak! Zaciskam powieki. Otwieram...   I już wkracza na scenę tryumfalnie, cała w pozłocie, jakby w aureoli świętego widziadła. W mieniącej się zielenią, purpurą, czerwienią osadzonej mocno na skroniach koronie. Roztrząsa swój warkocz, rozpościera. W jakiejś optycznej aberracji, imaginacji, eskalacji…   Powiedz, czemu ma służyć ta manifestacja, ten świetlisty kamuflaż, niemalże boski? Nasłuchuję odpowiedzi, lecz tylko cisza i szum narasta w uszach. Szmer promieniowania.   Jarzy się kosmiczna pustka zamknięta w krysztale. W tej absolutnej otchłani mrozu. W tej straszliwej samotni przemijania.   Materializują się dziwne omamy poprzez wizualizację, która przybliża do celu. Co się ma takiego wydarzyć? Coś przepięknego albo innego. Albo jeszcze innego…   Mario, Maryjo, jakaż ty piękna! I tu jest haczyk. Albowiem jesteś zbyt pociągająca jak na tę świętość zstępującą z niebiesiech.   To niemożliwe!   Mój ojciec wołał cię w trakcie alkoholowej maligny. Wołał: „Mario, Mario!”, tak właśnie wołał, leżąc pijany, zapluty, zmoczony skwaśniałym moczem, zanim skonał w błysku nuklearnego oświecenia. Na szarym stepie, deszczowym, gdzieś na stepie nieskończonego czasu.   W domu drewnianym. Samotnym. Jedynym…   Nie ma już i domu, i cienia, który pozostał po ojcu. Wyparował jak tylko może wyparować ostatnie tchnienie.   A teraz zbliża się mozolnie w jaskrawym świetle, kołysząc biodrami. Maria. Ta Maria jego jedyna... I w tym świetle nad głową skojarzonym z kołem, ze skrzydłem, narzędziem, wiórem, bądź iskrą. Bądź odpryskiem jakiejś odległej gwiazdy. Bądź gwiazdy...   Dlaczego to takie wszystko pogmatwane? Korektura zdarzeń widziana przez ojca. Tuż przed zamknięciem na zawsze zamglonych oczu.   A może to właśnie forma ataku obcego umysłu, jakieś oddziaływania nieznane?   Ach, gość nasz promieniuje tajemniczym blaskiem i coraz bardziej lśniącym. Płynie. Nadlatuje. Jest już blisko…   (Szanowni Państwo, prosimy o oklaski!)   A on, a ono, a ona… -- roztrąca atomy wszechświata swoim niebiańskim pługiem. I odkłada na boki, jakby lemieszem.   Przestrzeń będzie żyzna.   Wyrosną w niej całe roje, gęstwiny… Zakorzenią się kłębowiska splątań dziwnych i nieokiełznanych rodników zgrzybiałej pleśni, szemrzących od nieskończonego wzrostu.   Pojawi się czerń. I czerń za nią kolejna. I znowu…   O, już widać ogrom przestrzeni pozostawionej w tyle. A w niej pajęczyna. Utkana. Połyskliwa i drżąca… Sperlona gwiazdami jak kroplami rosy.   Ale to nie koniec. To dopiero początek przedstawienia!   Lecz tutaj gwiazda jest o dziwo czarna. Obraca się i wpatruje swoim hipnotycznym, jednym okiem. Na kogo? Na co? Na mnie. Bo na mnie tylko jedynie. I ta gwiazda, ta grawitacyjna czeluść nieskończenia jak czarna dziura...   Chodź tu do mnie, moja ty tajemnico! Chodź… Prosto w moje w ramiona.   Dotknij mnie i olśnij w swojej potędze wniebowzięcia! Albowiem doznałem wniebowstąpienia. Raz jeszcze wznoszę się wysoko. I raz jeszcze przenikam ściany.   Ściana lśni w promieniach słońca. Na razie nie widzę szczegółów i muskam palcami wyżłobienia karafki. Patrzę przez płyn przezroczysty. Patrzę pod światło. I słyszę tak jakby wołanie z daleka. Na jawie to wszystko? We śnie? Wszystko się kołysze…   Lecz cóż to za statek, co rdza go zżera? Cóż to za wrakowisko? Cóż za wielkie zwątpienie?! To jest przejmująco kruche i wątłe. Przesypuje się przez palce proch brunatny.   A tam widzę. A tam wysoko. Przybywa z oddali zbyt wielkiej, by moc to pojąć rozumem.   I jednocześnie mam to w dłoniach i ściskam. Jądro wyłuszczone. Jądro moje jedyne, spalone i sine… tego ciała jedynego, wniebowziętego. Jądro niklowo-węglowe, żelazne...   Jest to tutaj i jednocześnie tego nie ma. Jądro masywne jarzy się w popiele...   Zbyt dużo tego wszystkiego. Za dużo naraz jeden. Nie wiem. Nic nie wiem. Odchyleń w pionie odczuwam zbyt wiele.   Za dużo. Więcej już nie mogę. Butelka ląduje w kącie pokoju z trzaskiem i brzękiem. Z rozprysłymi kroplami wokół cienistych twarzy, wokół wystających zewsząd dłoni, rozczapierzonych palców.   Kołysze się wszystko. Kołysze. Jak na okręcie w czasie sztormu. Szklanki, talerze sypią się ze stołu. Spadają na podłogę z hałasem ostrym jak igła.   Lecz może to moje tylko drżą źrenice? Może to od tego? Ale światło jest majestatyczne i piękne. I równe. I proste. I pędzące na wprost. Na zderzenie ze mną…   A jeśli mnie dotknie – zniknę.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-09-21)      
    • Ty tutaj jesteś aż człowiekiem masz wolny wybór oraz wolę nie pozwól na to by być echem myśl samodzielnie - to Twój oręż :))
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...