Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Chodzi krętymi ścieżkami
By uciec przed przeznaczeniem
Na oślep prowadzi i rani
Niszcząc niewinne istnienie

Śmieje się przy tym i biegnie
Żyjąc chwilowym zyskiem
Na końcu klęka i rzewnie
Płacze nad czarnym urwiskiem

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Witaj Lilian - wiersz zagadka - bo faktycznie rożnie można go interpretować .
No ale na końcu i tak musi się ten ktoś rozliczyć - tylko czy wystarczy mu odwagi.
Myślę że nie - skoro stanął nad urwiskiem . Ale to już inna bajka ... prawda ?
pozd.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Witaj Waldemarze. Dziękuję za ciekawy komentarz. Za urwiskiem tylko przepaść, trzeba mieć odwagę, żeby zrobić krok do przodu...
Opublikowano

Skoro każda interpretacja - czyli odgadnięcie - ma być inne, to nie jest to zagadka ani wiersz. Bo jeśli jest dowolność w rozumieniu przekazu i sensu, to znaczy, że tego sensu tu nie ma. Czy tak?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Skoro jest to różnorodność, to znaczy, że sensów jest wiele. Ja pisałam ten wiersz mając na myśli konkretny sens, ale to nie ma znaczenia. Każdy może rozumieć to inaczej, dlatego moim nieskromnym zdaniem ten wiersz jest bardzo uniwersalny.
Opublikowano

Uważam, że sens, jaki chciałaś nadać wierszowi, ma znaczenie jak najbardziej, Bo to sens tego komunikatu, to jest przesłanie, jakie chciałaś dać czytelnikom. jeśli naprawdę ci wszystko jedno, jak kto zrozumie ten wiersz, to znaczy, że nie jest to komunikat, a tylko pusta zabawa słowami.
Natomiast uniwersalizm w sztuce polega na czym innym: na tym, że np. wiersz wyraża taką treść, z jaką prawie każdy - lub każdy - może się identyfikować. Uniwersalna jest sztuka mas, np. większość seriali obyczajowych, większość piosenek z gatunku pop itp. Są jasne, zrozumiałe i przejrzyste, nieskomplikowane. A mówią przy tym o sprawach pospolitych, które są udziałem każdego człowieka z naszego kręgu kulturowego. I nie tylko z naszego. To jest uniwersalizm.
Ale nie dowolność interpretacji.

Opublikowano

Faktycznie, może nie operuję najlepiej terminami i nie powinnam była używać słowa ,,uniwersalizm''. Ale nadal uważam mój tekst za wiersz, ponieważ ma on sens i moim zdaniem widać wyraźnie, że nie są to słowa użyte tylko ,,dla zabawy''. Przecież wiersze wielkich poetów też są różnie interpretowane i nigdy do końca nie wiadomo ,,co artysta miał na myśl''.

Opublikowano

Tak, to poniekąd prawda, ale trzeba pamiętać, że w prawdziwym dziele sztuki nigdy nie ma zupełnej dowolności interpretacji. Dzieło sztuki to określony przekaz, to ważna, głęboka myśl, którą artysta przekazuje odbiorcom w niekonwencjonalny, poruszający ich sposób. Jeśli ta myśl jest nieczytelna, to nie ma poruszenia i wrażenia, i w takim razie nie istnieje dzieło sztuki.
"Różne interpretacje" to tylko różne odczucia i skojarzenia związane z główną myślą (przesłaniem) danego dzieła. Ale przesłanie powinno być czytelne i konkretne. Nie ma tu dowolności.
To oczywiście nie znaczy, że przekaz ma być "łopatologiczny". Nie może być, jeśli jest to naprawdę głęboka myśl czy skomplikowany ładunek emocjonalny. Ale musi być to przekaz konkretny i czytelny. Inaczej - powtarzam - nie istnieje dzieło, ponieważ nie istnieje komunikat, porozumienie między autorem a czytelnikiem.
Pozdrawiam
Oxyvia.

Opublikowano

Lilian, udało Ci się stworzyć ładny, zwarty obrazek. Jak już napisał Biały, wiadomo o czym jest ten wiersz. Do dowolnej interpretacji pozostaje niewiadoma: o kim jest ten wiersz. I tu leży jego dobra cecha. Pozdrawiam. J.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dla mnie to nie jest o przeznaczeniu. Gdyby tak było, to przeznaczenie nie płakałoby nad przepaścią unicestwienia. To ktoś inny jest przerażony widmem śmierci. Ktoś inny jest draniem, który niszczy niewinne istnienia i boi się Sądu Ostatecznego. To nie przeznaczenie. Bo ono dla wielu jest łaskawe. A poza tym płynie od Boga. Czyż nie tak?

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • milczenie  wplata się w myśli  chciałoby powiedzieć …   nikt nie słucha nie widzi  bólu cierpienia wojen  obok i nie tyłko    życie płynie wartkim nurtem  i na betonie  w szczelinach rosną kwiaty    świat dostrzega tylko siebie  swoje ja  i jeszcze  jeszcze poucza    a my  nam trudno znaleźć klucz  aby się wypowiedzieć    7.2025 andrew   
    • @Migrena zakończenie mega! tak
    • Witam - tak bywa w życiu - ale to mija -                                                                        Pzdr.serdecznie.
    • Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.          
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...