Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jestem na tym forum nowym użytkownikiem i nie wiem w jaki sposób powinno się komentować opublikowane tu utwory.
Jeśli popełniam jakiś błąd proszę o wybaczenie i wdzięczny będę za objaśnienie zasad obowiązujących w tym dziale „Haiku”, którym jestem żywo zainteresowany.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Według słownika PWN:
"kondukt «grupa ludzi uczestnicząca w eksportacji trumny ze zwłokami na cmentarz»"
"karawan «pojazd używany do przewożenia trumny ze zwłokami»"

Jeśli to jest haiku to opisuje jedną chwilę w której natura ludzka w jakiś sposób wiąże się z otaczająca nas naturą.
Czytając ten utwór jako haiku oczami wyobraźni widzę jakąś grupę ludzi idących za czyjąś trumną. Druga linijka powoduje zbliżenie na szczegół czyli mały fragment wewnątrz karawanu gdzie widać mrówki i nogę jakiegoś owada. Zaczynam się mocno zastanawiać jak można rozpoznać taki mały fragment owada na podłodze w karawanie i być przekonanym że ta noga właśnie do motyla należała.

Opisany obraz nie wywołuje u mnie żadnych skojarzeń ani nie wywołuje jakiegoś nastroju. Szukając sensu tego obrazu czytam tytuł który zawiera jakąś dodatkową informację „opalizujący” który końcówką pasuje jedynie do „opalizujący kondukt” nie rozjaśnia obrazu a wręcz przeciwnie. Umieszczanie dodatkowej treści w tytule haiku rozbudowuje utwór o czwartą linię i jest moim zdaniem błędem. W celu rozróżniania utworów dobrym zwyczajem jest pisanie zamiast tytułu treści pierwszej linii haiku.

Myślę że to nie jest haiku tylko taki sobie żart słowny.
Jeśli jest inaczej proszę o wytłumaczenie.

Pozdrawiam,
Adam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Witaj Adam, przyznam, że też nie wiem, jak się powinno komentować. Myślę, że najbardziej wiarygodnym źródłem będzie tu pewnie Regulamin. To chyba ideał. Twój sposób jest całkiem ok i przyznam, że nie spodziewałem się tak rozbudowanej wypowiedzi :)
Sory, że dopiero teraz, ale ostatnio rzadko mi się zdarza tu wpadać.
Co do PWN - wszystko się zgadza, poza tym, że w przypadku karawanu istnieje jeszcze rodzaj żeński, ale o tym pojadę dalej ;))
W moim haikowym żarcie (tak, to żart, niestety. Ale cieszę się, że tak to właśnie odczytałeś) mamy do czynienia z jednym i drugim rodzajem, a więc z karawanem i z karawaną - Czytacz może więc sobie wybrać, albo przyjąć obydwa rozwiązania.
Nie mówiąc o zakończeniu, które na dobrą sprawę jest przekleństwem (śmierć wszak nim czasem bywa - wybawieniem rzadziej), ale jest nim też dosłownie... motyyyyyla noga!
;)

Tytułu w haiku (masz rację) być nie powinno. Używam ich głównie w celu ich odróżnienia (wyszukiwania), ale czy to jedyny powód? Nie wiem, albo wiem, ale nie powiem ;p
Z przekory - nie lubię się chyba aż tak do cna podporządkowywać ;))
Dlaczego opalizujący?
Bo tak mi się jakoś zebrała do kupy dosłowność opalizujących (za życia) skrzydeł motyla, z czarnohumorzastym, a więc (może i na siłę) opalizującym zdarzeniem, które może być zarówno sytuacyjnym żartem, ale i zwyczajną koleją rzeczy, losu, czy jak by to zwał inaczej. Zrządzeniem, jakie czeka każdą żyjącą istotę. A więc śmiercią.
Poza jednym - nie każda z istot ma szansę na kondukt, karawan, czy karawanę jednocześnie. Nie mówiąc o wachlarzach z liści, umartwianiu się pod pręgierzem sosnowych igieł, czy dreptaniu pod paskudnie niewygodnymi w transporcie tłustymi larwami - o czym w haiku oczywiście mowy nie ma... ale to tak na marginesie :)
Czy to jest haiku? Moim zdaniem jest, ale nie będę się spierał, jeśli ktoś uzna inaczej.
W końcu motyla noga to nie tylko cytat ;)

miło było Cię gościć Aszu, pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




motyla noga, z Hayq to i w kondukcie się człowiek nie nudzi ;)

dobrze widzieć :))
/b
Witaj BEa.tUS-sie, miło mi Cię widzieć, i że tak myślisz, ale wyobraź sobie
z Zębatym, to dopiero jest gratka
;)))
Pozdrawiam serdecznie
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dlaczego "niestety"?
Humorystyczna odmiana haiku nazywana senryu jest bardzo popularna w Japonii.

Pozwolę sobie też na żart z użyciem Twojej "nogi". ;)

na skrzyżowaniu
kondukt noga za nogą
— Motyla noga!

Pozdrawiam,
Adam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dlaczego "niestety"?
Humorystyczna odmiana haiku nazywana senryu jest bardzo popularna w Japonii.

Pozwolę sobie też na żart z użyciem Twojej "nogi". ;)

na skrzyżowaniu
kondukt noga za nogą
— Motyla noga!

Pozdrawiam,
Adam
"niestety" tylko się wyrwało ;)
Dzięki za żart.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...