Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaciskająca się pętla na szyi dzieciaka,
Robi krok w przód, nie przeżył nawet piętnastego lata,
Zostawia za sobą, rodzinę, ławkę w szkole, przyjaciół i pudełko pierwszych kredek,
Ulubiony pluszak, spogląda w okno na powrót swego Pana,
Pętla się zaciska, ostatni oddech, ostatnie spojrzenie w cień dogasającego ogniska,

Widzisz to wszystko, przyglądasz się mu z bliska,
Chłopakowi od przeklętego paleniska,
Zastanawiasz się pewnie dlaczego wybrał śmierć,
A nie zbliżającą się jesień, która jest mu tak bliska,

Przecież mógł mieć dzieci, dom i rodzinę, podwórko z budą i psem, mógł chodzić na wywiadówki,
By dowiedzieć się rzeczy pomagającej wychować małe osóbki,
Jego syn mógł być koszykarzem, zbierającym chwałę w teatrze marzeń,
On sam wybrał śmierć, zamiast oddechu żony z bliska,

Wspólne narty, wypady ze znajomymi, wycieczki w góry śladami wielkiej stopy,
Mógł wybrać przygody zamiast zakopywać wraz z sobą swoje kłopoty,
Telefony do rodziny, że wszystko jest w porządku,
On wybrał pętlę świadczącą o tym, że zaczyna od początku,

Dziewczyna z różą nad grobem, łkająca cicho, mówiąca do siebie, że pal go licho,
Mimo wszystko wie, że go kocha, strata boli bardziej, niż własny upadek,
Wie o tym, że jego miłość to jej największy po nim spadek,
Modli się o siłę, która ma zelżeć panujący w niej niepokój,

Przyjaciele spotykają się wspólnie, by wypić zdrowie poległego w boju,
Wypić za człowieka, który umarł przez życie w znoju,
Klepanie po ramieniu, męskie pocieszenia po stracie co wiele w ich życiu zmienia,
Jeden wychodzi by łkać cicho w kącie, to jemu śmierć pozostawiła pamiętnik wspomnień…

Wszystkich łączy miłość do tego samego człowieka,
Nikt z nich nie wiedział co go w życiu czeka,
On postanowił skrócić ich cierpienia, przejść na drugą stronę,
Nie chciał by los znowu z niego zdrwił, on zadrwił z niego i skrócił, zamilkł,

Pamiętajcie jednak, że śmierć to nie jest wyjście, to marna ucieczka,
Wyjście dla słabych, przecież każdego to czeka,
Więc żyjmy, cieszmy się chwilą, patrzmy wspólnie w przyszłość,
Przyszłość budowaną przez nas samych, przez człowieka…

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Chodź. Wejdźmy tam. W las głęboki, w polany dzikich listowi o korzennym aromacie wieczornych westchnień. Wiesz, słońce jaśnieje w twoich włosach koroną, kiedy je rozczesujesz dłonią, jakby w zadumie.   Idziemy serpentyną wijącą się, zagubioną w przestrzeni gorącego lata, wśród stłoczonych lękliwie czerwonych samosiewów, wiotkich winorośli… W krzaku jaśminu, co lśni kroplami rosy, jawi się pajęczyna drżąca. I w tym drżeniu, w tej przedwieczornej zorzy, my.   Chodź. Weź mnie za rękę. Chcesz, wiem, choć kroczysz w panteonie niedomówień i jakichś takich, jakby pobocznych spojrzeń, które w tobie kiełkują z nasion niepewności.   Idziemy w cichym kołysaniu wierzb, w powiewach wiatru kładących się na pniach, na przydrożnym płocie drewnianym, na sztachetach, między którymi słońce przepuszcza w migotach swoje cienkie nitki jaskrawego blasku, na kładce przerzuconej nad perlistym nurtem strumienia, wśród feerii mżących kryształów.   Na naszych ustach i dłoniach, na skroniach…   Chodź. Wejdźmy w te szepty rozochoconych brzóz. W ramiona kasztanów ze skrzydlatych cieni. Niech nas oplotą, abyśmy mogli wzbić się na nich ku słońcu lekko. Z cichym krzykiem zamarłym na ustach.   Idziesz z tyłu ścieżką, bądź kilka kroków przede mną.   Dokądś wciąż wchodzisz. Skądś wychodzisz. Z jakichś zakamarków pełnych anemonów, z leśnych ostępów i w kwiecistym pióropuszu na głowie. Bogini natchniona śródpolnym wiatrem łagodnym. Uśmiechnięta.   Chodź. Idziesz. Znowu idziemy. Ty, przede mną. To znowu odrobinę za mną. Obok. Przechodzisz. Przemykasz lekko. Zatrzymujesz się, rozmyślając nad czymś.   To znowu zrywasz się truchtem, wybiegając o parę kroków wprzód.   Idę za tobą w ślad.   Kiedy wyprzedzam cię, oglądam się za siebie. Podaję ci rękę.   Nikniesz w cieniu na chwil parę, jakby celowo, naumyślnie. Na moment albo może i na całą wieczność. Nie wiem tego na pewno, ponieważ olśniewa mnie przebłysk spadający z nieba, co się wywija z korony wielkiego dębu.   Wiesz, to wszystko jest takie ciche i ciepłe. miękkie od poduszek z mchu i paproci.   Szepczę, układam słowa, kiedy ty, wyłaniasz się bezszelestnie z cienia (nagle!) i cała w pozłocie.   Od migotów blasku. Od drżeń.   Tuż za mną. Jesteś. I jesteś tak blisko przede mną, jedynie na grubość kartki papieru tego wiersza, który właśnie piszę (dla ciebie) albo źdźbła trawy, którym muskasz niewinnie moje spragnione usta.   Wychodzisz wprost na mnie, przybliżasz się, jakby w przeczuciu nieuniknionego zderzenia Wyjdź jeszcze bardziej. Proszę. A proszę cię tak, że już bardziej się nie da. Wiesz o tym. Więc wyjdź… Wyjdź za mnie.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-07-31)    
    • @Nata_KrukNo, bo jak krótki może być długi ? :) Dziękuję i pozdrawiam:) @Marek.zak1Akceptujesz, zgadzasz się na wszystkie plusy i minusy. Dziękuję i pozdrawiam:) @LeszczymAlbo i nie :) Któż to wie :) Dziękuję i pozdrawiam:)
    • @Alicja_Wysockaten świat jest taki mały Las Palmas jest za rogiem? to ja się oszukałem marzenia mógłbym spełnić w knajpie ? w Gdyni, a nie w Krakowie?   :)) dziękuję i pozdrawiam:)    
    • @Nela Sam wiersz bardzo dobry, niesamowicie trafnie oddaje stan ducha. Dobrze, że piszesz, jest tutaj mnóstwo wrażliwych osób, mamy swoje wzloty i upadki. Jeśli to osobiste odczucia, to warto coś z tym zrobić. Pisanie o tym. to dobry początek. Bardzo pozdrawiam.
    • @Relsom Pięknie! Ciekawe jak brzmi to z muzyką? Pozdrawiam serdecznie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...