Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Do satyryka przyszła raz wada
i tak od progu jemu powiada
- nie rań satyrą a obiecuję,
że nietypowo ci podziękuję

i to niedługo, bo już pokrótce
gdy usiądziemy razem przy wódce
będę posłuszna, więcej – uległa
tak zapewniała wada przebiegła

a pan satyryk miast przypiąć łatę
po wódce wadę zwabił na chatę
a gdy wystawił wadzie laurkę
wada mu dała ..., a potem córkę

i tak to wada choć niby pusta
babskim sposobem zamknęła usta
satyrykowi, więc pan literat
wmanewrowany zaprzągł się w kierat.

Opublikowano

wmanewrowany napisał wiersz
bo cóż mógł zrobić
nasz przyszły wieszcz?
wierszem tak wiele można wyrazić
a jeśli trzeba - ukryć nie mniej
więc Heniu! działaj
pokaż gawiedzi, jak można gadać
śmiać się i śledzić
wersik za wersem
zwrotkę za zwrotką
a potem spocząć
z rudawą Kotką!


buziak, Heniu!
podoba się, jak zwykle, Twoje rymowane dowcipkowanie
:))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Prognoza bardzo, bardzo złowieszcza
bo gdy Rudawa przyskrzyni wieszcza
i tak jak zwykły czynić kobiety
nim wieszcz coś piśnie wgniecie go w bety

to ja już teraz ogłaszam finał
bo choć się będę sprężał, wyginał
pisał, zmazywał lub przeinaczał
przed wieszczem jakieś wizje roztaczał

nic nie pomoże, przepadł z kretesem
bo choć zajmuje się interesem
do nas dochodzą wieści z alkowy,
że ten interes nie jest rządowy,

że rozpatrują sprawę intymną
więc ja im robię zasłoną dymną
żeby się mogli sobą nacieszyć
a kiedy w końcu przestaną grzeszyć

może i wieszcz się zwlecze z posłania
a dzięki wenie chęć do pisania
znów zakiełkuje żeby po czasie
o wieszczu ciepło pisali w prasie.


Madzieńko, pozdrawiam Cię serdecznie
:)))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





Ot, tak sobie, tak dla zgrywy
bo gdy papier jest życzliwy
przyjmie nawet i bazgroły
a ja lubię ton wesoły

więc nie piszę w listopadzie
o jabłuszkach, które w sadzie
chociaż nimi wiatr owiewa
nie chcą dranie zlecieć z drzewa

tylko piszę w swej szczerości
prozę życia a szarości
które przecież z sobą niesie
bo wiadomo – mamy jesień

przyozdabiam w proste rymy
w myśl zasady i maksymy,
która dla mnie jest wyrocznią
- śmiech jest lekiem i odskocznią

od tych pytań co stawiane
są i będą, lecz zadane
mogą paść i w drugą stronę
więc je stawiam, oto one:

Taaa... i tak się zastanawiam, po co to pisane


Pozdrawiam, nie z ironią lecz z humorem
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





Oto jakie skojarzenia
gdy na myśli chleb głodnemu ...
cenię wolność, więc i teraz
nie zabronię bezbronnemu,

niechaj niczym sfinks z popiołów
wstaje skoro wola taka
a ja będę na uboczu
obserwował tego ptaka,

który pozbawiony skrzydeł
wciąż do góry się podrywa
kiedy trzeba dać coś z siebie
bo natura matka wyzywa

niczym surma co do boju
zagrzewała niegdyś woja
- ptaku wznieś się na wyżyny,
niech się spełni misja twoja

a gdy gwar bitewny ścichnie
w ciszy fetuj to zwycięstwo
zanim liczni heroldowie
w świat poniosą twoje męstwo.



Pozdrawiam serdecznie
HJ

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Dla Krzysia -- przyjaciela, brata krwi. Szliśmy razem przez łąki, bieszczadzkich pustkowi, przez trawy do pasa. Sierpniowe słońce paliło nam karki, a my śmialiśmy się jak dzieci, które zapomniały, co to czas. Krzysztof zerwał dmuchawca. Zdmuchnął go jednym tchem. -- To moje myśli. Teraz latają. Był filozofem. Skończył Uniwersytet Jagielloński z nagrodami.. Czytał Hegla i Nietzschego jak inni czytają poranną gazetę. Myślenie miał w oczach. Szukał sensu wszędzie. Świat czytał jak książkę -- bez tłumaca, bez przypisów. Był moim bratem krwi. Kochaliśmy się jak bracia -- jeden dla drugiego zrobiłby wszystko. A potem przyszło to, co przyszło. Szpital psychiatryczny. Białe ściany, białe piguły, biali ludzie bez twarzy. Dom bez klamek. Korytarze długie jak modlitwy bez odpowiedzi. -- Bóg to schizofrenik z demencją, a rzeczywistość to Jego wyobraźnia -- powiedział Krzysztof. Już wtedy wiedziałem, że w tym zdaniu jest więcej prawdy niż w całym psychiatryku. Spał w świetle jarzeniówek, w oddechu innych -- ciężkim jak metal. Zajmowali się nim ludzie, którym przepisy zastąpiły serce. Bez oczu. Bez imion. Cierpiał nie jak chory, ale jak więzień idei. Jak żywy wyrzut sumienia. Widzieliśmy się coraz rzadziej. Odwiedzałem go. Witał mnie radością w oczach. A ja, wychodząc, płakałem jak dziecko. Raz przyszedł nago na moje osiedle. Do mojego domu. Późną  śnieżną jesienią.  Na boso. -- Nie jestem chory. Ja jestem wolny. Potem znów zniknął. Gdy go znaleźli, leżał w altance jak pies, który zdechł przy drodze. Zwinęli go jak brudny dywan. Widzieliśmy się ostatni raz w prosektorium. Wsunęli mu kartkę na sznurku  do ręki: „Zgon naturalny.” Cokolwiek to znaczy. Nic nie jest naturalne w umieraniu z mózgiem przeżartym chemikaliami i duszą, która biegła do mnie nago po zaśnieżonym osiedlu. Wyszeptał wtedy martwymi oczami: -- Wiesz… te myśli w dmuchawcu? One wróciły. -- Ale nie moje. A ja, wychodząc, nie mogłem powstrzymać łez. Bo widziałem go, ale nie mogłem odzyskać tego, co w nim kochałem -- błysku w oku, ostrości i przenikliwości umysłu. Zostawiałem tam resztki mojego przyjaciela. Brata krwi.    
    • pokazywałeś mi dziś dom który oddycha szczelinami wyszczerbionych sęków piękny oparty na kamiennych fundamentach pachnący żywicznym ulepkiem w oddali szumiał las niezmiennie brzozowym listowiem zachęcając zielonością by wejść głębiej w poszycie jeżynowych kolców pokazałeś mi dziś Annę zagubioną w bezradnej niemocy która jak oćma na trwałe zakryła kawałek świata wodząc po omacku palcami po brodzie tam gdzie zaczyna się ciemność budzą się żądze mówisz zamykam oczy jest mnie coraz trudniej wypędzić z głowy zespolona z nią jak mgła wpełzam w zakamarki wspomnień   ten wiersz już tu był ale go bardzo lubię  Niech zostanie na dłużej 
    • @Maksymilian Bron Myślę,  że boski alfabet rozsypał się w dusze... Pozdrawiam 
    • Bardzo dobry i na czasie felieton. Choć manipulacja medialna to dzisiaj nie nowość. W obecnych czasach mamy internet, który jest potężną bronią rażenia.I choć nie zabija, ogłupia i omamia ludzi. Najbardziej perfidnymi metodami tworzy się memy pełne fejków i innych kłamstw. Kolejny rząd zapowiada walkę z mową nienawiści ale tak naprawdę jest to pragnienie do przywrócenia represyjnej cenzury z czasów PRL.Dziennikarze popularnej stacji bardzo często zadają pytania z tezą i sugerują odpowiedz, jaką chcą uzyskać od polityka w studiu. Na przykład zamiast zapytać: jak pan ocenia obecny rząd? pada pytanie : poprzedni rząd wprowadził chaos i bałagan, z którym walczy obecny bo chce przywrócić rządy prawa- czy pan (i) to popiera? Przecież nikt w odpowiedzi nie zaprzeczy... Dziękuję Tobie bardzo za ciekawy felieton.
    • @Wiesław J.K. to były ciężkie czasy  Babcia mi o nich opowiadała  Przeżyła 94lata i do ostatniej chwili była niezwykle świadoma  @Migrena przepraszam nie chciałam przynieść  Temat wojny i w ogóle martyrologia narodu Polskiego jakoś tak we mnie od dziecka siedzi  Stabilnie  @Berenika97 u mnie raczej tej sielskości niewiele w wierszach

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Dziękuję pięknie za czytanie @Roma dziękuję Romeczko  Miło że donie zerkasz przytulasy @Alicja_Wysocka ktoś mi kiedyś powiedział że mam starą duszę  I chyba miała rację ta osoba  Pozdrawiam @Jacek_Suchowicz nie sądziłam że mogę Kogoś zainspirować  Miłego dnia Jacku 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...