Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

ciężkie od nabrzmiałej wilgoci
spoczęły w kącie zapomnienia
te niezdecydowane jeszcze
wiszą z upartą poprawnoscią
na przekór logice sezonów
wschodni wiatr wzbudził niepokoje
w pogodny dzień bez uprzedzenia
zwątpienie napędziło chmury
za chwilę sypnie białym śniegiem
na zmęczone oczekiwanie

w jesieni zaczniemy od nowa

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dziękuję Loki za miły komentarz, cieszę się, że się podoba znawcy. Pozdrawiam serdecznie. Eugi.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Łatwiej zatrzymać lokomotywę niż zadziwić Elę Ale i ugłaskać Muzę. Stymulujący komentarz, aby w żadnym przypadku nie ustawać... Pozdrowienia. Eugi.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


...myslisz Alicjo, że lepiej jest wyjść naprzeciw? Gdyby było możliwe, zacząłbym bez wahania od nowa. Pozdrawiam Cię.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


...myslisz Alicjo, że lepiej jest wyjść naprzeciw? Gdyby było możliwe, zacząłbym bez wahania od nowa. Pozdrawiam Cię.


Myślę Eugi, że Carlos Ruiz Zafón ma rację, gdy mówi: Od czekania dusza rdzewiej.
;)


Zafon to już trochę 'zwietrzały' nudziarz. Czekanie dodaje barw, smaków i temperatury. Nawet najmniejszym cząstkom.Dusza rdzewieć nie może, bo ulotna i jest gdzie chce, poza czasem. Przepraszam, że wciskam się w dyskusję niewątpliwie bardziej światłych ode mnie. Pozdrawiam. E.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Masz rację Ran, na forum nie rdzewieje się przez oczekiwanie. Carlos Ruiz Zafón napisał też tak: ... każda książka ma duszę. Dusza tego, kto ją napisał i dusze tych, którzy ją czytali, żyły i marzyły razem z nim... Wiersz to jeszcze nie książka, ale przez analogię, wbrew pozorom, jestesmy solidarni w naszych marzeniach. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy czytali. Eugi.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Leszczym Nie wiem czy dobrze zrozumiałem... Ale Dicka szanować należy. Tu przed chwilą rozmawiałem z kolegą @Simon Tracy. I też opowiada, że się wycofał ze świata na ile to możliwe. Taka wewnętrzna emigracja. Mnie akurat na ten moment nie stać na takie rozwiązanie, ale może kiedyś... Dzięki za podzielenie się swoją perspektywą.
    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...