Ciut za mocny pogłos, ale świetny tekst jak i muzyka, więc (tak trochę do rymu) Edyta,
tylko Edyta
Bartosiewicz - to dla niej byłaby dobra płyta :) Pozdrawiam.
Zmęczona skóra przeciąga się w próżni ciała.
Zmęczone ramiona wiatraków nadmiarowo
upłynniają przemielone szelesty wiatru.
W sieci rozmytej kształtem milczącego zmierzchu
ostatni ptasi klucz uchodzi jak bogowie
z pejzażu spojrzenia u kapiteli nieba,
porysowanego w głębi lśniącym żłobieniem,
wypalającym się ociemniałą czerwienią
fioletu, który pęka jak nagły świst kuli…
Gasnę.