Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Wiatrem łoża rozpinają ciężkim mgieł sąsiedztwem.
Przez wiatr ścielą wyuzdane tym co je uchrania.
Aby mogły wpadać okiem własnym i łupiestwem,
Nie zaprzestać z nas wykradać innych barw starania.

Śmieją lampy się bełkotem braku swej płodności,
Gdy erupcja najazd wznowi w ich stolicy wielkiej.
Tylko wtedy znów popatrzę w nocny szept miłości,
Wtedy tylko srebrne drzewa będą świecić piękniej.

I potrząsną pasażerów co z gwiazd, płyną dalą,
Ciemny najazd tej erupcji krater rąk już zakrył.
I już księżyc się pochował i się lampy palą,
Jak sarkofag gwiazd i nocy, blask lamp oczy nakrył.

I jak dużo jest elektroklonów lamp wieczornych,
Sobowtórów w dzień i w nocy, gdy rzucamy słowa.
Chociaż w sobie nic nie mają jak śmieć skór upiorny,
Wznoszą się na naszych palcach i chram lepią w głowach.

29 października 2010r. - (wersja druga)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...