Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Zgłoś

  • Niestety, Twoja zawartość zawiera warunki, na które nie zezwalamy. Edytuj zawartość, aby usunąć wyróżnione poniżej słowa.
    Opcjonalnie możesz dodać wiadomość do zgłoszenia.

    ×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

      Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

    ×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

    ×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

    ×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97 zdecydowanie wiersz - perełka. Pomysł z tą samotnością świetny. Wszystko tu pasuje.  Ale niektórym w samotności naprawdę do twarzy

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • @Nata_Kruk Natko, zazwyczaj człowiek wie, kiedy postępuje źle, sumienie mu to mówi właśnie przed - ale bagatelizuje, robi co chce, co on uważa. Po pewnym czasie czerwona lampka, przestaje się zapalać, no bo i po co? Robi się coś na podobieństwo zmarzliny prze którą już nic dociera. Tak sobie wyobrażam ten proces.
    • To najprawdziwsze... uniesienie.
    • @viola arvensis Masz rację - to pośpiech. Chciałem się szybko wygadać. Poprawię. Dziękuję.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        @Nata_Kruk zgadzam się ze wszystkim co napisałaś.  Czy pomoże? Raczej nie. Chyba to taka prośba o pomoc. Dziękuję 
    • Uczynił nas i ukształtował jako Polaków.   Nawet taki cyniczny cham jak ja — potomek nędzy i zabobonu bezimiennych, o rękach tak twardych i brudnych od przeciskania lepkiej ziemi co dnia, po noc, przez brutalne palce —   w chwili śmierci, posypującej głowę popiołem, zanuci Marche funèbre i odleci z żurawiami.   ⸻   I gdzieś zawsze był — jak muzyka, która nigdy nie ginie, raz wysłuchana.   W dzieciństwie odpoczywał nieopodal — u Dziewanowskich, potem po sąsiedzku — u Pruszaków, gdzie i mnie dorosłość przywiodła, na deszczowe niziny, usiane starymi wierzbami.   A w końcu przyszło mi oskarżać opiekunów jego Żelazowskiej kolebki — za mało artystyczne, ale przyziemne sprawy, liczone w milionach. Miałem wszystko w aktach, W pancernej szafie. Poniemieckiej jeszcze, w pożydowskiej kamienicy. ⸻   Robię się sentymentalny.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...