Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

czerwonozłote jabłka z zapomnianej epoki

cofają czarownie wskazówki zegara

tworzyły kopiec pod drzewem
których nikt nigdy nie zbierał
zaglądaliśmy tam często nie niecodziennie
widzę jeszcze twoje ręce podające mi wybrane
i te oczy pełne miłości których już nie zobaczę
opodal szemranie rzeki która przepowiadała
nie mamy wpływu na jej bieg
tylko Jeden wie i dobrze
jabłka przecież nie były nasze

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Witaj.
Na początek dwie drobne korekty:)
- niecodziennie
- szemranie
Nie wiem też, dlaczego Jeden a nie jeden.
Trochę nie pasuje mi poniższy wers (może gdyby go przenieść lub zmodyfikować):
"których nikt nigdy nie zbierał"

Pozdrawiam serdecznie,
Andrzej
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Witaj.
Na początek dwie drobne korekty:)
- niecodziennie
- szemranie
Nie wiem też, dlaczego Jeden a nie jeden.
Trochę nie pasuje mi poniższy wers (może gdyby go przenieść lub zmodyfikować):
"których nikt nigdy nie zbierał"

Pozdrawiam serdecznie,
Andrzej
Dziękuje Andrzeju ,że czytałeś moje wspomnienia wyskrobane chwilą wspomnień!
I za ...serdecznie foux pass!
pozdrawiam!
Ania

PS.A ogród od zawsze był zaniedbany niczyj...?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Witaj.
Na początek dwie drobne korekty:)
- niecodziennie
- szemranie
Nie wiem też, dlaczego Jeden a nie jeden.
Trochę nie pasuje mi poniższy wers (może gdyby go przenieść lub zmodyfikować):
"których nikt nigdy nie zbierał"

Pozdrawiam serdecznie,
Andrzej
Dziękuje Andrzeju ,że czytałeś moje wspomnienia wyskrobane chwilą wspomnień!
I za ...serdecznie foux pass!
pozdrawiam!
Ania

PS.A ogród od zawsze był zaniedbany niczyj...?


Przepraszam, ale nie bardzo rozumiem dlaczego:
„I za ...serdecznie foux pass!”
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Nie ma sprawy zdarza się. :)
Szczerze mówiąc, nie byłem pewien czy nie chodzi o szczerość moich pozdrowień.
A ponieważ nie lubię niedomówień, wolałem zapytać. :)
Opublikowano

Dzieciństwo... w sadzie obok mojego podwórka też nikt nie zbierał jabłek i tylko ON wiedział dlaczego nie wolno tego robić patrzył z góry i uśmiechał się jak przełaziliśmy przez dziurę w płocie, a te szarlotki ech .. pozdrawiam papatki zostawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kładę się bezwładnie jak kłoda, droga z żelaza, czarna owca pod powierzchnią bałagan, para, hałas. Stukot setek średnic, mimikra zjełczałego stada, przedział, raz dwa trzy: nastał dusz karnawał. Chcą mi wszczepić swój atawizm przez kikuty, me naczynia, czuję dotyk, twoja ksobność, krew rozpływa się i pęka, pajęczyna przez ptasznika uwikłana- dogorywam. Stężenie powoli się zmniejsza, oddala się materia. Rozpościeram gładko gałki, błogosławię pionowatość, trzcina ze mnie to przez absynt, noc nakropkowana złotem, ich papilarne, brudne kreski, zgryz spirytualnie wbity na kość, oddalają mnie od prawdy, gryzą jakby były psem! A jestem sam tu przecież. Precz ode mnie sękate, krzywe fantazmaty! Jak cygańskie dziecko ze zgrzytem, byłem zżyty przed kwadransem, teraz infantylny balans chodem na szynowej równoważni latem.
    • kiedy pierwsze słońce uderza w szyby dworca pierwsze ptaki biją w szyby z malowanymi ptakami pomyśleć by można - jak Kielc mi jest szkoda! co robić nam w dzień tak okrutnie nijaki?   jak stara, załkana, peerelowska matrona skropi dłonie, przeżegna się, uderzy swe żebra rozwali się krzyżem na ołtarza schodach jedno ramię to brusznia, drugie to telegraf   dziury po kulach w starych kamienicach, skrzypce stary grajek zarabia na kolejny łyk wódki serduszko wyryte na wilgotnej szybce bezdomny wyrywa Birucie złotówki   zarosłe chwastem pomniki pamięci o wojnie zarosłe flegmą pomniki pogromu, falangi ze scyzorykami w rękach, przemarsze oenerowskie łzy płyną nad kirkut silnicą, łzy matki   zalegną w kałużach na drogach, rozejdą się w rynnach wiatr wysuszy nam oczy, noc zamknie powieki już nie płacz, już nie ma kto słuchać jak łkasz i tak już zostanie na wieki
    • @Migrena to takie moje zboczenie które pozostało po studiach fotograficzno-filmowych. Patrzę poprzez pryzmat sztuki filmowej i w obrazach fotograficznej - z moim mistrzami Witkacym i Beksińskim. 
    • @Robert Witold Gorzkowski nie wiem nawet jak zgrabnie podziękować za tak miłe słowa. Więc powiem po prostu -- dziękuję ! A przy okazji.  Świetne są Twoje słowa o Hitchcocku. O mistrzu suspensu. "Najpierw trzęsienie ziemi a potem napięcie narasta." Czasem tak w naszym codziennym życiu bywa :) Kapitalne to przypomnienie Hitchcocka które spowodowało, że moja wyobraźnia zaczyna wariować :) Dzięki.
    • @Robert Witold Gorzkowski myślę, że masz bardzo dobre podejście i cieszę się akurat moje wiersze, które nie są idealne i pewnie nigdy nie będą - do Ciebie trafiają. Wiersze w różny sposób do nas trafiają, do każdego inaczej, każdy co innego ceni, ale najważniejsze to do siebie i swojej twórczości podchodzić nawzajem z szacunkiem. Myślę, że większości z nas to się tutaj udaje, a Tobie, Ali czy Naram-sin na pewno. Tak to widzę :) Dobrej nocy, Robercie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...