Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Miętuski


Rekomendowane odpowiedzi

Oto kolejne opowiadanie:

"La la la la la la la la la laj"- spiewala Mikusienka. Nagrywalysmy wlasnie nowa piosenke w studiu ( nie twierdze, mialysmy zespól: ja, Mikusienka, Klaudissa no i bezkonkurencyjnie- Katka). Ja z dziewczynami sluchalysmy jak spiewa.
- Super jej to wychodzi.- powiedziala Katka.
- Na pewno lepiej niz dotychczas.- potwierdzilam.
- No i na pewno gorzej ode mnie.- dorzucila snobistycznie Klaudissa.- Poprawka nie zaszkodzi.- rzekla i zaczela remixowac jej glos. Wyszedl bardzo piskliwy. Wrzasnela do podrecznego mikrofonu.
- Dobra, koncz. Ty sobie teraz posluchaj tego wycia, a ja zaspiewam, oki?- powiedziala.
- Nieeee chceeeee miii sieee sluuuuchac, jak wyyyyjesz!- zaspiewala Mikusienka. Razem z Katka wybuchlysmy smiechem.
- Oh, ale mi chodzilo, bys posluchala wlasnego wokalu.- powiedziala z wyjasniajacym usmiechem.
- Jak mam sluchc, skoro nie dasz mi spiewac???- zapytala MIkusienka983, wchodzac do pomieszczenia, w którym bylysmy.Zarly sie tak jeszcze przez chwile, gdy nagle Mikusienka wrzasnela:
- Masz ksiezniczko!!! Jestes taka jak Milcia!!! O przepraszam- nikt nie jest taki wredny jak ty!!!- rzucila i wyszla ze studia. Razem z Katka popatrzylysmy po sobie, wzruszylysmy ramionami i pobieglysmy za Mikusienka. Co do Milci: kiedys Mikusienka poklucila sie z nia w sklepie o sukienke. Zdenerwowana Milcia wrzasnela w pewnym momencie, ze to i tak nie jej rozmiar, bo jest za gruba. Mikusienka uznala to za szczyt wrednosci i poszla sobie. Teraz zobaczyla, ze milcia to bylo ziarenko piasku na pustyni, jesli chodzi o wredne pandy. Milcia byla bardzo mila, ale karzdemu nerwy puszczaja.
- Uch nie nawidze jej!!! Chetnie bym jej dopiekla!!!- warknela Mikusienka. Jej wlosy nastroszyly sie, co oznaczalo, ze moze w karzdej chwili zepchnac kogos z pobliskiego mostu.
- Mam pomysl.- powiedzialam i wyszeptalam im to, co wymyslilam.
- O tak... .- powiedzialy zlosliwie dziewczyny. Z kim ja sie tu zadaje???
- Dzisiaj badzcie u mnie, obgadamy plan szczególowy.- powiedziala Mikusienka i poszla do swojej chatki. Ja z Katka poszlysmy do Kamarii, bo nie mialysmy nic do roboty. Po godzinnym plotkowaniu z nia poszlysmy do Mikusienki, gdzie do pózna w nocy dopieszczalysmy szczególy planu. Zalozylysmy wtedy bande Mietusek. Juz nastepnego dnia, po przypieczetowaniu powstania bandy mietowymi dropsami, poszlysmy zniszczyc Klaudisse( kurcze, nastrój grupy mi sie udzielil). Mikusienka pobiegla do studia przerobic jej plyty, ja pobieglam do miasta kupic jakies ochydne szmaty, a Katka poleciala jak na skrzydlach kupic maly, podreczny aparat. Bieglam do sklepu Peli, gdzie znajdowal sie kantorek na brzydkie ubrania. Wykupilam od niej wszystko za jakies 500 monet( naprawde niedrogo, bo to byly ciuchy przeokropne). Biegalam dalej, szukajac róznych ochydnych ciuchów, gdy nagle wpadlam na Manie. Z rak wylecialy mi te wszystkie okropne ubrania, a Mania stlukla przez przypadek szklana kulke.
- Cz... czesc.- przywitalam sie i rzucilam sie zbierac szmaty. Mania natomiast jak skamieniala patrzyla na stluczona szklana kulke.
- Cos ty zrobila!!!!!!!- wrzasnela nagle, tak ze wszystkie pozbierane dotychczas przeze mnie rzeczy znów rozlecialy sie po calym miescie.- To byl bezcenny egzemplarz!!!!!!!! Wyprodukowano ja jeszcze w 1923!!!!!!!!!!!! To byla najstarsza i najladniejsza kulka z mojej kolekcji!!!!!!!!!!!!!!!- wrzeszczala. Nalezy nadmienic, ze Mania byla rozmilowana kolekcjonerka szklanych kulek. Codziennie nosila przy sobie inny egzemplarz. Akurat musiala sie trafic ta kulka!!!- To bylo cudo!!!! Na panfu nie ma takiej drugiej!!!!!!! Mój skarbus!!! Moje kochanie!!!!! Moje slodkie malenstwo!!!! Biedaczyno!!!! Mania o tobie nie zapomniec!!!- mówila.
- A fanka rzygac.- mruknelam pod nosem. Pozbieralam ubrania i zmylam sie do chatki. Upchnelam te ciuchy pod lózko, gdy zauwarzylam, ze za oknem zaczelo padac. Po pólgodzinie przybiegla do mnie Mikusienka.
- Nie widzialas, ze pada????- spytalam, podajac jej recznk. Byla cala przemoczona.
- Widzialam, ale tak sie spieszylam, ze zapomnialam o parasolce. W koncu przyjechalam rowerem!- powiedziala, wycierajac sie. Kazlam jej powiedziec, po co przyszla. W kilku zdaniach strescila, co u mnie robi.
- A to dranie!!!! Juz oni mnie popamietaja!!!!!!- wrzasnelam i rzucilam sie w strone chatki. Przestalo akurat padac. Z garazu wyciaglam mój skuter i pomknelam w strone chatki bandy KAPAJES ( jak mozna mieszkac we trójke w jednej chatce??????) od imion nalezacych do nich chlopaków: kamyka5, jespera i patryka 12( ich imiona pisane sa z malej litery, poniewaz znam ich na zywo i gardze nimi. Swieta wojna).Ostatnio wycieli nam jakis numer( nie moge powiedziec, jaki. Mikusienka za szybko tlumaczyla.), wiec chcialysmy sie odwdzieczyc. Oparlam skuter o plot sasadniej posesji. Stanelam pod oknem pokoju.
- No a wiec??- spytala niecierpliwie Mikusienka. Spojrzalam do srodka.
- Nikogo nie ma! Wchodze, ty stój na czatach!- szepnelam i chwycilam rekami parapet. Podciagnelam sie. Okno bylo uchylone, wiec pomyslalam, ze otworze je i wejde do srodka. Jak postanowilam, tak zrobilam. Wskoczylam do srodka. Dokladnie spenetrowalam wnetrze, gdy nagle cos przykulo moja uwage: komurka kamyka! Szybko schowalam ja do kieszeni bluzy, gdy uslyszalam szept Mikusienki:
- Ida tu! Jesper i patryk!- szeptala zdenerwowana. Wyjrzalam przez okno.
- Juz tu sa! I, o cholera! Widzieli nas!!!!!!!- wydobylo sie z mojej krtani. Chlopcy, pewni wygranej, powoli szli w nasza strone.
- Co teraz??- uslyszalam glos Mikusienki.
- Wiejemy do ogrodu!!! Szybko!- szepnelam. Niestety "szybko" nie mialo juz szans realizacji. Jesper oraz patryk chwycili Mikusienke, a ja poczulam silne ciagniecie do srodka pokoju. Nie wiem, co sie dzialo z Mikusienka, poniewaz wdalam sie w pojedynek z kamykiem. Przewalalismy sie po podlodze, jeczac i postekujac. Chwycilam ucho kamyka i zaczelam je ciagnac. Kamyk usiadl mi na brzuchu.
- Pusc moje ucho!- warknal.
- Nigdy!- syknelam.- Co ty tu robisz?? Zamknelam drzwi od srodka!- wrzasnelam.
- Bylem w szafie. Puszczaj!!!!!- odparl. Z szafy zaczely dochodzic jakies dziwne dzwieki, az uslyszalam stlumiony glos.
- Fanka?- uslyszalam.
- Katka!!!!!!! A co ty tu robisz????- spytalam.
- Siedze tu jakby zwiazana.- odparla. Popatrzylam ognistym wzrokiem na kamyka.
- Ty ja zwiazales??? Zobaczysz jeszcze! Sprawie, ze nie bedziesz chcial zyc!!!- warknelam niczym zly tygrys i z calej sily pociagnelam czerwone juz ucho kamyka.
- Aluuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu!- zawyl.
- Nie zabij go!- zaskrzeczala Katka z szafy.
- Spoko!- odparlam. D pokoju wszedl jesper wraz z Mikusienka i patrykiem. Patryk poszedl zamknac okno, a Mikusienka uwolnila Katke.
- Pusc go.- zarzadala.
- Nie.- odparlam.
- On juz krwawi!- zaskrzeczala Katka.
- Nie mozemy sie poddac bez walki!- odparlam, ciagnac jeszcze mocniej.
- Ale musicie.- powiedzial jesper i kucna kolo mojej glowy. Zatopil reke w moich krótkich, czarnych wlosach.
- Pusc, albo zaczne ciagnac.- ostrzegl.
- Chcialbys.- rzucilam i pociagnelam dwa razy mocniej.
- Trudno. Musze sprawic ci ból.- powiedzial i zaczal delikatnie ciagnac. No i wlasnie przez to moje nieszczesne palce puscily to glupie, czerwone ucho. Kamyk wyszedl z jekiem z pokoju.
- Mamy przewage! Na co czekacie?- spytala Mikusienka i podbiegla do okna. Katka spoliczkowala patryka i ruszyla za nia, a ja zafundowalam jesperowi mocny cios w zebra i pobieglam za nimi. Gdy bylysmy juz za plotem, krzyknelysmy:
- Jestesmy mietowymi kociakami, jedynymi dla chlopców nigdy nie uchwytnymi dziewczynami!- po czym glosno wiwatujac, pobieglysmy po nasze pojazdy.
- Co jest????!!!!!!- wrzasnelam, gdy dobieglysmy na miejsce. Po moim skuterze nie zostal nawet slad.
- Ha ha ha!- uslyszalam za plecami szyderczy smiech. Odwrócilam sie i ujrzalam cala bande KAPAJES. Moje oczy rozjarzyly sie od srodka, a wlosy zaczely sie stroszyc. Wygladalam strasznie, a zarazem tak dziwnie pieknie.
- Oddawajcie mój skuter!!!!!!- wrzasnelam.
- A z kad wzial sie pomysl, ze to my go mamy??- spytal niewinnie kamyk.- Czy ty masz nas za bezmózgowców??
- Tak! Wasze zakute lby moga sluzyc jedynie za wychodek dla ptaków!- wrzasnelam, a kamyk pobladl. Jego bezczelny chichot zamilkl.
- Chlopaki, wy tez to slyszeliscie??- spytal swoich (wedlug mnie: niby) kumpli..- Wychodek dla ptaków!- chichotal, klepiac sie dlonia w czolo.- Wiecie, co miala na mysli??- chlopcy poruszyli ramionami i potrzasli glowami.
- Za kogo ona sie uwaza??- spytal patryk.
- I dlaczego ciagle gada o smierci pejczowej??- dodal jesper.
- Wlasnie. Smierc pejczowa. Nigdy nie slyszalem.- powiedzial patryk.
- Dalej chlopcy. Z taka iloscia ptasich odchodów w mózgu nie jestem w stanie myslec!- mówil kamyk, chichotajac jak wariat.
- Bo nigdy tego nie robiles.- mruknela Katka.
- Smierc pejczowa. Usmiercic pejczem. Smirc puprzes zapjiczowanie(poprawnie: Smierc poprzez zapejczowanie). Podprowadzimy komus szmal!- wrzasnal na odchodnym jesper i ruszyl za kamykiem i patrykiem w strone swojej chatki.
- Moze, dla wlasnego bezpieczenstwa, nie zadawajmy sie juz z nimi.- podsunela Mikusienka983.
- Najpierw skuter.- warknelam.
- Oczywiscie. Najpierw odzyskamy twój skuter.- przytaknela Mikusienka.
- Moze do tego czasu zmadrzeja.- powiedzialam, a Katka zaklnela siarczyscie. Caly nastepny dzien myslalysmy, co robic. Oczywiscie Fryderykpanfu musial sie we wszystko wmieszac.
- Chodzcie!- powiedzial i wybiegl z chatki, a my za nim. Podjechalismy pod chatke KAPAJES. Wzielam pojazd Fryderyka( mialam go pilnowac).
- Zostawcie to mnie.- szepnal teatralnie i ruszyl pod jego dom.
- A, ty pewnie do Bolly'ego?? Sorki, nie znam jego wiecznie zmieniajacych sie kumpli.- uslyszalysmy glos kamyka i ukrylysmy sie w pobliskich krzakach( razem z rowerami.
- Nie szkodzi.- To byl Fryderyk.
- Bolly gra z tylu domu w ping-ponga.- i znów kamyk.
- Dzieki.- no i Fryderyk. Wysunelam glowe z krzaków. Juz po 5 minutach ujrzalam Fryderyka pchajacego mój skuter.
- Ej! To moje!!- wrzasnal kamyk.
- Bo ci uwieze! Znam prawowita wlascicielke tego skutera i ide go jej oddac!- odwrzasnal Fryderyk. Wyskoczylam z krzaków i podbieglam do Fryderyka, by odebrac mój skuter.
- Dzieki.- szepnelam, odwrócilam glowe i wrzasnelam( dziewczyny wyszly juz z krzaków).- Jestesmy Mietuski i wlasnie teraz tresujemy kamyka, jespera i patryka- nasze male glupiutkie kuzki!- krzyknelam i wskoczylam na skuter.
- Mietuski! Udusze wam!!!!!- wrzeszczal kamyk.
- Powodzenia w misji, pani z Tibilisi!- odkrzyknela Katka. Wsiedlismy na nasze pojazdy i odjechalismy. Pól godziny pózniej siedzielismy w restauracji "Trampka's restauration"( bez Fryderyka). i ucztowalysmy zwyciestwo.
- O patrzcie, kto sie zjawil.-szepnela Katka i wskazala glowa na drzwi. W drzwiach stanely trzy pandy.
- Uch, ale sie zachowuja.- uslyszalam szept jednej z nich.
- Ty lepiej patrz jak jedza.- odparla ta druga.
- Kari, Lili, chodzcie na zakupy, a te swinki niech lepiej kupia sobie korytko.- uslyszalam trzecia pande i z miejsca mnie zamurowalo. To byla Klaudissa! Wszedzie rozpoznalabym jej glos! Razem z dziewczynami ruszylam za nimi( oczywiscie tak, zeby nas nie widzialy). Klaudissa zalozyla blond peruke( wystepuje w niej na scenie) i powiedziala:
- Dzisiaj wszystko idzie na koszt Kelsi( tak sie nazywa w zespole).- towarzyszace jej dziewczyny zapiszczaly i poszly dalej. Klaudissa wlasnie przymierzala jakis okropny strój, gdy pstryknelam jej z ukrycia fotke aparatem kupionym przez Katke. Pobieglam do chatki i zaczelam przerabiac na komputerze zdjecie Klaudissy. Po przeróbce wygladala ochydnie na zdjeciu. Jako Jesika pobieglam do redakcji pewnej znanej gazety i dalam im to zdjecie. Juz na nastepny dzien juz wszyscy wiedzieli o wtopie Klaudissy. Pózniej wywalilysmy ja z zespolu pod pretekstem, ze mamy juz dosc, kiedy ona ciagle spiewa z playback'u( to prawda!!!!). Na koniec Max900 zerwal z nia dla Elli900. Do tego jakis paparazzi (Kari ja wydala) zrobil jej mase kompromitujacych zdjec, które potem opublikowal. Nasze szalone Mietuski zniszczyly jej zycie. Niestety, to sie stalo. Kiedys przeciez musialo. Tego dnia siedzialam w mojej chatce i przerzucalam kanaly w telewizji. Nagle zadzwonil dzwonek, wiec poszlam otworzyc. Za drzwiami stala Klaudissa.
- Czesc! Moge wejsc?- spytala i wparowala do mnie do chatki. Buchnela na kanape.
- Ratuj!!!!! Mietuski niszcza mi zycie!- powiediala.
- Niby dlaczego?? Należy ci sie za to, co o nas nagadałaś Kari i Lili!- odparlam.
- Zapomnialas o Belli2999. Jej tez powiedzialam.- szepnela, a ja poczerwienialam. Wyrzucilam ja z chatki. Na koniec wrzasnełam:
- Mam nadzieje, że cie niedługo uśmiercimy! To ja, Miętowy kociak! Nie pozwolę, by życie zniszczył mi Hrabiański psociak!- krzyknełam i zamknełam jej drzwi przed nosem.
Tak wypełniła się zemsta szalonych Miętusek.

KONIEC!

Przepraszam za błędy, nie ma przecież idealnej klawiatury.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...