Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dlaczego głucha? Przede wszystkim jest to takie same określenie, jak np. cicha noc, albo ciemna noc.
Głucha, głęboka noc... tak się o niej po prostu o niej od dawien dawna mawia.

Dziękuję za impro, jaśniej zrobiło mi się na sercu :-)

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Noc naprawdę jest głucha, tylko nam ludziom słuch wyostrza tak, że słyszymy najcichszy szept.
I choć utwór można odczytać w dwojaki sposób, to mi najbardziej odpowiada to, że pisałeś wiersze
do lub o "głuchej nocy", bo ona nic nie słyszała. :-)
Zabrałeś się od sonetu, ona nic - do kosza! Villanella? - też nie! Poemat? Wszystko nie to!
Nic nie dociera! A piękna jak nie wiem co! Księżycowa :-). Uwijasz się, miotasz, rezygnujesz,
znów się podrywasz, aż nad ranem spostrzegasz, że kosz jest pełen.

Scherzo jest tu jak najbardziej akuratne. Oddaje dokładnie wszystkie nastroje.
Bardzo mi się podoba tym bardziej, że jestem świeżo po lekturze "Kwiatów polskich" J. Tuwima,
a konkretnie po ulubionym fragmencie, gdzie Tuwim w altanie czyta wiersze Staffa.


Nie mówiąc, nie słuchając rozmów…
Czytam, miotany. Dłoń na czole,
A druga na kamiennym stole
Gra werblem niecierpliwym, to znów
Grzebieniem palców po czuprynie
Od czoła aż po kark przepłynie;
To oczy w strofie, to na niebie,
To nogi w węzeł, to pod siebie,
To się przebiegnę po altanie
I głośno powiem jakieś zdanie,
To znów na ławce klęknę – z książki
Ścierając błyskotliwe prążki.


Aha. Nie wiem dlaczego, ale lepiej mi się czyta tak:

głucha noc
pełen kosz wierszy
o tobie


I jeszcze inaczej można o Twoim haiku. Wiersze pisane są o kobiecie,
ale... jakby to powiedzieć? Noc -wdowa po dniu jak pisała W. Szymborska
jest taka jakby bardziej dwoista.

Dobrej Nocy,
jasna :-))

.....................

Wkleję fragment "Kwiatów polskich". Troszeczkę więcej można przeczytać na stronie:
www.zse.pila.pl/strony/biblioteka/wiersze.html
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ale też można odnieść wrażenie, że to "noc wierszy" (pisze wiersze) albo nawet kosz.
Stąd taki układ, żeby dodać do siebie ewentualne inne - dodatkowe - odczyty.
Tak jakby sam PeeL nie miał tu nic do powiedzenia. Co zresztą... bywa prawdą, ba... jest prawdą! :-)
Na przykład w czasie deszczu ogarnia nas melancholia, podczas pełni księżyca bardziej ulegamy emocjom -
podobno wzrasta wtedy fala przestępstw i może nie bez powodu w tym czasie niektórzy zamieniają się w Wilkołaki?
Nie wiem, ile w tym prawdy bo sam rano nic nie pamiętam a odrapania i ta krew niekiedy pod paznokciami
to od tego, że znowu zapomniałem nastawić budzika i przez sen drapałem się, żeby się obudzić ;-)

Co do "głuchej nocy" - "głucha" jest w niej w znaczeniu logicznym bardziej rzeczownikiem niż przymiotnikiem.
Oznacza coś w rodzaju: środka nocy, ale nie tylko:

Słownik PWN:

głusza ż II, DCMs. ~szy

1. lm D. głusz a. ~szy
«miejsce odludne, nie zamieszkane; pustkowie, odludzie»
Głusze leśne.
2. blm
«głucha cisza; martwota»
Głusza nocna, cmentarna.



[quote]
Scherzo jest tu jak najbardziej akuratne. Oddaje dokładnie wszystkie nastroje.
Bardzo mi się podoba tym bardziej, że jestem świeżo po lekturze "Kwiatów polskich" J. Tuwima,
a konkretnie po ulubionym fragmencie, gdzie Tuwim w altanie czyta wiersze Staffa.


Nie mówiąc, nie słuchając rozmów…
Czytam, miotany. Dłoń na czole,
A druga na kamiennym stole
Gra werblem niecierpliwym, to znów
Grzebieniem palców po czuprynie
Od czoła aż po kark przepłynie;
To oczy w strofie, to na niebie,
To nogi w węzeł, to pod siebie,
To się przebiegnę po altanie
I głośno powiem jakieś zdanie,
To znów na ławce klęknę – z książki
Ścierając błyskotliwe prążki.


Dziękuję. I za linkę na dole - zawisnę na niej... dla zabicia czasu ;-)

[quote]
Aha. Nie wiem dlaczego, ale lepiej mi się czyta tak:

głucha noc
pełen kosz wierszy
o tobie



Wyjaśniłem zamiar powyżej, ale tak też jest pięknie i na pewno nie "wierszy"przynajmniej noc.
A że głucha, co może przynieść produktywnego? Tylko pełen kosz...
[quote]
I jeszcze inaczej można o Twoim haiku. Wiersze pisane są o kobiecie,
ale... jakby to powiedzieć? Noc -wdowa po dniu jak pisała W. Szymborska
jest taka jakby bardziej dwoista.

Nie znałem a piękne. Cóż mógłbym do tego dodać? Takie coś mi przychodzi do głowy:
Noc raz jest, raz jej nie ma a to zazwyczaj o połowę więcej od tych, których kochamy.
[quote]
Dobrej Nocy,
jasna :-))

O, wezmę to już jako zapowiedź dzisiejszej :-)

Dziękuję i pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie ma nie ma wody na pustyni;) Swoją drogą Pustynia Błędowska na której Bajm kręcił ten teledysk już prawie zarosła i prawie nie ma nie ma już pustyni :) Pzdr i

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • z podtekstem delikatnym znajomość ryb rzecznych powala czytelnika od razu na wstępie że trochę przydługi lecz da się przeczytać bowiem opisuje rzeczy z życia wzięte :)))  
    • Zbrodnia to niepojęta, cios w zdrowe ciało. Jak sięgnąć okiem trup gęsto się ściele, Gdyż milion ryb życie słodkie oddało - Donosi prasa i dzwony w kościele.   Przez wsie malowane, wsie jak Zalipie, Wzdłuż pól chwilę, co świeżo zżętych, Onegdaj z rzek modra, dziś ledwie chlipie, Niosąc tłum stworzeń głęboko śniętych.   Brzany srebrzyste, zwinne szczupaki, Płodne karasie, świnki, lipienie, Liny przecudne, soczyste sandacze, Leszcze powszednie, kiełby, bolenie.   Słodkie ukleje, dorodne sumy, Okoń rozbójnik i rozpiór mały. I wszystkie pomniejsze płotki i ryby, Co brały na chleb i co nie brały.   Kto się zamachnął, lub kto zawinił ? Czy zbój teutoński gdzieś wpuścił trutkę ? Czy alg złotych gromad kłąb się nasilił ? Dmie propagandy gnom w twardą tubkę.   Na głównej, ważnej warszawskiej ulicy, W ciemnych zaułkach, gdzie życie wrzało, Gdzie młyny mielą dni i godziny, Się Państwa Naczelnik i grono zebrało.   Stu gniewnych wyznawców było na sali. Gotowych na rozkaz sięgać po szablę. Naczelnik oznajmił - Autorytet się wali, Autorytet nasz tonie, donoszą kablem.   Gdy mieszał herbatę z orientu, Purwy, Pomyślał potem - To prosta sprawa. Na wpół Robespierre, jeszcze nie Scurvy. Palec swój kładę na czole Zbysława.   Jest sprawa, kto żyw biega na jednej nodze. Trzaskają drzwi, akta wzorowo. Sam Zbysław czerwony, w czerwonej todze, Rozkazał przesłuchać ofiary masowo.   Zeznania kazał wziąć ofiar i świadków. Wystawiał nakazy z miną wręcz wilczą. Złapać mi, mówi, nędznych gagatków. Zbysławie - mówią - lecz ryby milczą.   Zbysław, więc prasie historię przedstawił, O pladze nieznanej w historii zbawienia. Trzasnął aktami, paski poprawił I rzekł w łaskawości - do umorzenia.   Prezes zaś w duchu zaklął dosadnie, Podumał, patrząc na rzekę zza szyby, Cóż, poczekajmy, aż poziom opadnie, Gdyż wtedy wypłyną nam grube ryby.     YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Ładnie.   Pozdrawiam.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...