Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Czy to jest wiersz osobisty, czy o kimś, z kim nie wiążą Cię więzy krwi, to jednak nic się nie dzieje bez przyczyny, to znaczy, że jest jakiś powód, że piszesz o takich rzeczach. Ale o kim i o czym by to nie było, to jednak widocznie, i przez to, co Ty, czy nie Ty przechodzisz, trzeba przejść, nie ma rady, czyli nie ma innego, przynajmniej rozsądnego wyjścia. I muszę powiedzieć, że wiersz jest nawet zgrabny, ale czy to teraz jest ważne dla Ciebie. Bo ważniejsze, a może i przełomowe dla Ciebie sprawy dzieją się teraz, ale w Twoim osobistym życiu; ale nawet jeżeli dzieje się coś nie po Twojej myśli, to w takich sytuacjach zawsze mówię, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Pozdrawiam

Opublikowano

Po prostu oglądalam ładny cyrk,
ale nie odbierałam go ładnie tylko symbolicznie,
ale...to wynika z czegoś innego
Nie wiem z czego
Nie chcę być jakims remedium z tęsknoty
i nie chcę miec tyle obrazów z powodu tęsknoty,
która jest uzasadniona i nieuzasadniona

ps.potrzebuje pomocy, ale nie żeby ktos mnie oceniał
i robił doświadczenia na mnie, tylko pomógł
się poskładać i nieuważano mnie za nienormalną

Opublikowano

Fly Elika:Także zauważyłem, jakieś "cyrki"w tym wierszu.
Takie u Ciebie wyobraźnia maluje obrazy w jakimś chaosie.
Która jest jakby odzwierciedlenie, jakieś osobistej krzywdy, lub strasznego przeżycia.
A Ty to wszystko przelewasz na papier. Jakbyś chciała sobie tym ulżyć
Ale się tym, tak nie przejmuj. Uśmiechnij się na przekór temu złemu.

Pozdr. b;

J.S

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Nie jest to łatwe Leokadio, dobrze że zaglądnęłaś,
i dziękuję za radę. Własne oczekiwania zależą od zrozumienia
przez innych własnych błędów, przyznania się do nich,
i dążenia do mądrego kompromisu. Inaczej nie można oczekiwać
ani też nie chce się oczekiwać żadnych zmian, jeśli inni
tego nie potrafią lub też nie chcą tego zrozumieć.

Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Annna2 cześć i chwała bohaterom !!!!! Tym z Ak i NSZ. Na wiecznej warcie u stóp Boga.   Aniu --jesteś wielka !!!!
    • @Jacek_Suchowicz Jacek, rozumiem Twój nastrój i to, jak bardzo wiadomości potrafią przygnębić… U mnie dziś poezja gra inną melodię - taką, która pozwala na chwilę zapomnieć i odnaleźć oddech, nawet jeśli świat za oknem bywa trudny. Może to właśnie w takich chwilach warto sięgnąć po słowa, które nie ważą, nie dzielą, tylko łączą. Dziękuję, że jesteś - nawet gdy mamy różne perspektywy. @Migrena

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Ale to raczej wierszem pozwalam sobie - bo mi tak pasuje - tam mam dużo przestrzeni, w życiu - malutko,  pozdrawiam serdecznie :)
    • "Panna Jaskółka z miastka Lulkowo,                 zamierza dobić targu na nowo. Ptaszka pragnie zatrzymać", by ród ptasi podtrzymać. Konsensus - robią jaja hurtowo.     @Nata_Kruk Podoba mi się Twój ptasi cykl, ale dlaczego, no dlaczego, nie AABBA? Pozdrawiam.
    • @Alicja_Wysocka Alicjio -- rezygnujesz z rozumu na rzecz serca. Świat wokół się rozmywa, zostaje tylko ty i ja -- i to wystarcza, by żyć w pełni. Czułe, bezwstydnie zakochane. Świetne.
    • Ona miała włosy jak ogień, a on śmiał się jak benzyna. Skradli motor z dachu motelu i pojechali tam, gdzie kończy się mapa. W ustach mieli sól, a między nogami -- lato. Lizał jej serce jak lody waniliowe, ona wgryzała się w jego sny jak dzika winorośl. Brat i siostra krwi, kochankowie bez metryki, bez prawa jazdy, bez przyszłości -- tylko dzikie oczy i skóra jak napięty żagiel. Zamiast walizek -- oddechy. Zamiast celu -- język świata. Plaża nie miała granic -- oni też nie. Śmiali się w twarz księżycowi, rozbierali się z rozsądku jak z ciuchów. Słońce pieściło ich językiem, a potem spali w cieniu wydm, jak dzikie psy, syci miłością, głodni jutra. Aż we śnie czyjś cień musnął stacyjkę, i przez mgnienie zniknęli – bez siebie, bez tchnienia, tylko z echem, co w pustce się kruszyło. Lecz zaraz, gdy świt dotknął rzęs, mówili sobie „na zawsze” z winem na ustach i piaskiem w zębach. Nikt ich  nie rozumiał -- i dobrze. Miłość była dzika. A dzikie nie musi się troszczyć o jutro. Na mapie zostali jak cień bez ciała -- piach we włosach, płonące serce, błękit wolności, który nie zna granic, i słońce, które nigdy nie gaśnie.      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...