Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

relacja z V edycji Portu Poetyckiego w Chorzowie


jacekdudek

Rekomendowane odpowiedzi

Choć n a wieżach portowych syren wisiały ciężkie, smutne krople deszczu, ich delikatny dźwięk jakby poruszył sumienie słońca, które chwilami rozświetlało chorzowska zatokę poezji. Statki już bez przeszkód cumowały, a słowa-marynarze wypełniały tawernę Stary Port. Zapach rumu, czy też wina mieszał się ze śmiechem i gwarem rozmów. Temat jeden: ocean, jakim niewątpliwie jest poezja i poeci statki próbujące jemu sprostać. Krótkie powitanie przybyłych gości przez prowadzących wieczór Basię Janas-Dudek i Jacka Dudek oraz na wstępie przekazanie uczestnikom Portu ważnej informacji dotyczącej pomocy w trudnej sytuacji życiowej, dla naszej koleżanki po piórze Aluny czyli Hanny Porazik. Na odzew nie trzeba było długo czekać, pieniążki za zakup portowych zeszytów literackich, jak również ze sprzedaży tomów wierszy Jacka Sojana „Latawiec”, zostały przekazane do wysłania naszej koleżance.
Oficjalną część wieczoru rozpoczęła prezentacja malarstwa Ani Grygierek. Jej żywe, pełne mocnych barw obrazy, raz po raz przykuwały uwagę portowych gości, świetnie później współgrając ze słowami czytanych wierszy. Przygodę poetycką rozpoczął Sławek Matusz, wielokrotnie nagradzany, posiadający wiele publikacji poeta z Sosnowca, potem kolejno: Katarzyna Zając a Ozimka, Hanna Dikta, urzekały ciekawymi formami metafor, prezentując nagradzane w wielu konkursach poetyckich wiersze, nastepnie Jacek Dudek wywołał do wierszowania Jacka Sojana z Krakowa, który po raz kolejny został przywitany w Porcie dużymi brawami, a który poprowadził słuchaczy po wersach swoich wierszy pełnych ciepła i mądrości. Każdy z kolejnych gości Portu, Janina Szołtysek z Mikołowa czy Weronika Górska, czytając wiersze tworzyły niewidzialną więź z biorcami magii słowa, w przypadku Janiny, próbującej uwolnić słowo z granicy wnętrza i świata zewnętrznego, czy też magii słowa Weroniki, cichej, skromnej, w konsekwencji trafiającej konkretem sensu kobiecości, a skoro zrobiło się poważnie, lirycznie, wszedł na scenę poezji Dawid Koteja i zmienił nastroje, prezentując wiersze slamerskie, pełne ironii, zabawy skojarzeniowej... śmiech wypełnił Port. Z poza listy gości, zaprezentowała swoje wiersze Łucja Dudzińska z Poznania, wpłynęła do naszego portu wprost z rozstrzygnięcia konkursu poetyckiego „Miłość niejedno ma imię” w Katowicach, gdzie zdobyła nagrodę. Prezentację wierszy zaproszonych gości, spełnił do końca Łukasz Waga z Bytomia, zajmując słuchaczy tematyką inspirowaną wieloma podróżami po krajach postradzieckich, afrykańskich, czy Bliskiego Wschodu.....kilkanascie minut przerwy, prawie tyle, aby mógł się zainstalować zespół, Przystanek Na Żądanie z Krakowa, gość muzyczny naszego Portu Poetyckiego. W drugiej części wieczoru przypomnieli swoje wiersze poeci poprzednich edycji, jako pierwsza wystąpiła Beata Podsiadły, która zanim zaprezentowała wiersze, jeszcze raz przypomniała o Portowej akcji pomocy dla Hanny Porazik (Aluna) i dalej, Mira Pajewska, Włodzimierz Szymczewski, Beata Bigos, Zenon Dytko, Barbara Janas-Dudek, Jan Mięciuk, Marcin Rokosz, Joanna Proszowska-Starkowska, Jacek Dudek oraz spontaniczny gość z Bytomia, Karolina Opara. Nadeszła pora muzyczna, próby instrumentów, głosów.....Przystanek Na Żądanie, poczatek spokojny, liryczny, potem coraz mocniej, niemal rockowo, a dzięki tekstom Jacka Szczepańskiego, Macieja Talika czy Basi Janas-Dudek, muzyka nie tylko porywa do tanecznych pląsów, ale i zamyśla, dopełnia piękno słowa. Po brawach, bisach, zespół schodzi ze sceny i przysiada się do rozmów miedzy poetami, minie pare godzin, zanim nasyceni dyskusjami portowi goście, uderzając w portowe dzwony oznajmią czas rozstania i spontanicznych obietnic zacumowania poetyckich statków w listopadowym Porcie Poetyckim. Do zobaczenia zatem na VI edycji Portu Poetyckiego w Chorzowie.

Jacek Dudek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja tam się cieszę, że przy tej pięknej okazji dogadałam się z Jacentym, choć przyznam, cięężko było :)
cięężko ze względu na natłok skupienia wszechstronnego, wszak posłuchać poezji ludzie przyszli.
i dlaczego Basieńko, Jacku, nie przedstawiliście mi Goliarta?? Chę?? Kto kim, dowiaduję się po czasie..

Serdecznie :)
/b

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


nie mam pojęcia jak to sie mogło stać, Goliard jakoś wyjatkowo, trzymał sie z boku tegoż wieczoru, co w najmniejszym jednak stopniu nie usprawiedliwia braku etykiety dobrych manier.... wiesz, cały ten wieczór był równo zakręcony, z pewnością będzie jeszcze sposobność....pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Oj tam, oj tam :) Ale spokój by był z kolejnymi pytaniami :) Miałam na studiach kolegę, który na wykładzie z chemii organicznej, kiedy prowadząca powiedziała o tym, że etanol źle wpływa na połączenia nerwowe odpowiedzialne za erekcję powiedział: Dlatego go nie piję!  I owszem, cała sala w śmiech, ale i wszystkie dziewczyny (a u nas na roku to istny babiniec był :)) zauroczone :) Czy ja wiem? Ciąża na etapie biochemicznym się broni ;) Można być w ciąży, a później spontanicznie poronić. I tak parokroć ;) Chociaż z często imprezującymi to faktycznie jest problem.  No to dobrze :)))   :)
    • Sytuacja wyglądała tak, że nad zmasakrowanymi zwłokami, pod lampą przypominającą tę nad stołem chirurgicznym, stał były lekarz, kardiochirurg, i czekało go złączenie dwóch kawałków człowieka w jedno. To jak leczenie, ale wyglądu. Na dworze błysnęło. Spojrzał w kierunku okna. Wiatr się wzmógł, łamał małe gałęzie, a deszcz się tak rozpadał, że po szybie spływała gruba warstwa wody. Było ciemno, zupełnie jakby już zapadł zmierzch. Zagrzmiało. Aż zatrzęsły się szyby. Spojrzał na zwłoki. Zmarły miał otwarte oczy. Nie wiadomo, czy otworzyły się dopiero chwilę wcześniej, czy cały czas były otwarte. Wydawało się, że samobójca patrzy na Marka, człowieka, który przeszedł na martwą stronę życia, i błaga o cud. Marek poczuł się jak doktor Frankenstein. Dreszcz przebiegł mu po plecach. Natychmiast sięgnął do oczu zmarłego i zamknął mu powieki. Przez chwilę wydawało mu się, że wiatr na zewnątrz śmieje się z niego. Wicher gwizdał w gałęziach, zaułkach i na krawędziach budynków, jakby kibicował niemożliwemu: wskrzeszeniu umarłego. Ciało nagle drgnęło. Jakby spięły się mięśnie. Światło zamigotało. Odskoczył. Ale natychmiast oprzytomniał. Oto on, Marek Olkuń, kiedyś pan życia, a teraz pan śmierci. Szukał swojej przeszłości. Zdawało mu się, że słyszy wydobywający się z czeluści śmiech. I echo, które temu towarzyszyło. Wszystko wybrzmiało razem: śmiech, wycie wiatru i dźwięk uderzającego pioruna. Marek opadł bezsilnie na stojący obok stołek. Zaczerpnął głęboko powietrza. I odczekał dłuższą chwilę. W końcu za pomocą grubych nici chirurgicznych połączył dwa fragmenty ciała tak dobrze, jak to było możliwe.
    • Tylko mi tu nie pucuj Gdzie wysiądziesz Z pęcherzem pełnym Pośród zgliszcz Nie oszukiuj mnie Gdzie zajdziesz wśród pachnących tępo Wśród sztucznej nocy Wysiadam Nic nie czuję   W końcu 
    • Witam - walczyć o miłość zawsze warto - wiersz na tak -                                                                                                            Pzdr.
    • Oj dziękuję @Leszczym widzę odkopujesz mnie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      dzięki
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...