Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Nie ma już na tym swiecie ludzi.
Nie ma sensu nic.
Wielka pustka i żar upływający
z rozpływających się gwiazd.
Nie ma radości.
Nie ma łez już.
Oczy otwarte a zamknięte
dziś serca. Ktoś powiedziałby, że
to jakaś gonitwa.
Może sprecyzujesz ten wywód.
Może dodasz odwagi tej, która ciągle gubi się.
Nie ma już Cię.
Gdzie widoczny jest sens?
Podobno on ciągle znika gdzieś.

Opublikowano

Sens, tak najogólniej, nie zanika podobno... los płata nam różne nieprzewidywalne figle... ale każdy dołek, spowodowany nie takim, jak byśmy chcieli,
przebiegiem wydarzeń absolutnie nie powinien nas zdołować do tego stopnia, by powstał powyższy zapis słów.
Jako wiersz, jest bardzo słabo.. ale niech to nie będzie dla autorki kolejnym ciosem.
Już pierwsze dwa wersy mogą zniechęcić do dalszego czytania....

"Nie ma już na tym swiecie ludzi. . .jak to nie ma..?. niewłaściwie ujęta myśl (i brak ogonka)
Nie ma sensu nic
. . . . . . . . . . . . jeśli już.. to.. nic nie ma sensu

Droga Julio, głowa go góry.. ;)
Już lato, słońce chwilowo za chmurami (przynajmniej u mnie) ale ono "wylezie" dla nas i dla Ciebie.
Pozdrawiam... :)

Opublikowano

''Nie ma sensu nic . . . . . . . . . . . . jeśli już.. to.. nic nie ma sensu''. Specjalnie zastosowany przestawny szyk wyrazów, tak zwana inwersja. No cóz niektórym moze się podobać, innym nie. Według mnie przynajmniej jest on nadzwyczajny . Jest w nim sens, wystarczy dokonac wnikliwej interpretacji.
Ludzi nie ma bo są zwierzeta, chociazby;] W tych czasach mało jest takich ludzi, którzy mysla głowa, wiekszosc kieruje sie tylko fizycznoscia, a to juz podchodzi pod pewne zachowania zwierząt.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ja myślę, że w tym fragmencie można skondensować całość dialogu pomiędzy poetą i czytelnikiem. całą wymowę wiersza, możliwe zastrzeżenia czytelnika, odwet poety.
ależ tak, temat nadzwyczajnie nadzwyczajny (pytanie o sens; nawet antyczni filozofowie nie wpadli by na taki patent). i w wierszu jest sens, choć tak kunsztownie ukryty, że tylko najwrażliwsze (zkataraktowane?) oczy są w stanie go dostrzec i to tylko przy założeniu, że należą do autor..ekchem to znaczy do wrażliwego człowieka, który czuje całym sercem i duszą.

a tak na poważnie: Julio, obroń się chociaż raz - jaki jest SENS INWERSJI "Nie ma sensu nic "? i następnych zdań (nie ma już cię, podobno on ciągle znika gdzieś...)? co ma na celu przestawienie szyku? wmówienie czytelnikowi, że wiersz jest z wyższej półki, bo używa tak trudnych i wydumanych zwrotów?
Opublikowano

Przede wszystkim chciałabym zacząć od tego, że jestem nowa na tym forum i jeszcze niezbyt dobrze się orientuję co , jak i gdzie ( warsztat?), no cóż wiersz umiesciłam tutaj i niech już tak zostanie. A jeżeli chodzi o inwersję, wcale nie została użyta w celu nadania jakiejś wielkiej potęgi temu utworowi, po prostu bardzo ją lubię, według mnie wiersz dzieki temu staje się ciekawszy i jak widać zwraca uwagę:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


nie! nie zwraca! nie zapamiętałam z niego absolutnie nic! ba, jestem nawet przekonana, że inni też nie zapamiętali.
a inwersja denerwuje, jeśli nie używa się jej w jakimś konkretnym celu (czyli dajmy na to podkreślenia jakiegoś słówka czy zwrócenia uwagi na przekręcenie logiki przyczynowo-skutkowej, to tylko przykłady), nigdy nie używaj inwersji, ponieważ lubisz inwersje! wszystko, co zamieszcza się w tak malutkiej, skondensowanej formie ja k wiersz, musi mieć znaczenie - nawet to, dlaczego używasz metafor, dlaczego akurat takich, gdzie wstawiasz przecinki, jak rozdzielasz wersy.
rada od cioci dobrej rady: zanim zaczniesz cokolwiek pisać/publikować, przeczytaj tak z trzydzieści tomików profesjonalnej poezji, żeby choć troszkę mieć rozeznanie w tym temacie (przysięgam, że kiedy tak zrobisz, to wracając do tego wiersza będziesz musiała przyznać, że absolutnie niczym nie przykuwa uwagi i trudno nawet nazwać go wierszem - tylko zlepkiem myśli, pamiętnikiem, zapisem kontemplacji)
Julio, a ile Ty masz właściwie lat? wiem wiem, kobiet o wiek nie pytać, ale to ma znaczenie - bo w wieku nastoletnim tego typu wiersz jest standardem i można się z tego wyleczyć. gorzej, jeśli masz czterdziestkę na karku - wtedy (po takim wierszu) pióra trzeba się jak najprędzej pozbyć. (pisanie jak gra na fortepianie)
Opublikowano

Jestem nastolatką, a moje wypocinki to zwykle słowotoki, dziekuję za uwagę:) Jednak lubię sobie tak o, po prostu pisać, umieszczam je tutaj, bo chce poddawac je krytyce, to wszystko, nie muszą być one niczym jakas profesjonalna poezja, po prostu kilka słów.

Opublikowano

no to w porząsiu :)
ale tak na serio: poczytaj sobie trochę poezji, kto wie, może zaczniesz pisać na wyższym poziomie i oprócz publikowania wierszydeł na forum bo tak lubisz, czytelnikom też zaczniesz sprawiać przyjemność. bo widzisz: to, co aktualnie prezentujesz, trudno poddawać jakiejkolwiek krytyce (widziałaś powyższe komentarze), a sądzę, że studiując poezję sama zaczniesz pisać lepiej i też otrzymasz konstruktywniejsze komentarze.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa    "(...) To, co długo dojrzewa, bywa śmieszne i niedocenione (...)".     Rozumiem, że masz na myśli innych ludzi. Bo na podstawie już tylko "Późnego owocu" można wysnuć wniosek, że owoce adojrzałe bynajmniej Cię śmieszą.     Pozdrowienia. ;))*    
    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież, także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Leakey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby.       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
    • @Florian Konrad To żebractwo poetyckie, które błaga o przyjęcie, dopomina się o miejsce w czyimś wnętrzu. Jednak jest w tym prośbieniu siła języka i humor, dzięki czemu to nie poniżenie, lecz autentyczna, godna prośba. To żebranie z honorem - pokazuje wrażliwość i odwagę ujawnienia się.   Twoje słowa przypominają, że można być nieodspajalnym  (ładny neologizm) prawdziwym i trwałym. Ta pokora nie umniejsza, lecz dodaje blasku.      
    • @UtratabezStraty Nie chcę tłumaczyć wiersza, bo wtedy zamykam drzwi do innych pokoi czy światów. Czasem czytelnik zobaczy więcej niż autor - i to też jest fascynujące, szczególnie w poezji.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...