Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Kopciuszek
zgubił sukienkę
ale wcale nie ucieka
w tę bezwstydną noc

Śnieżka
budzi pocałunkiem
naiwnego księcia
na policzku
odcisk zatrutego jabłka

Puchatkowi
przejadł się miód
teraz woli
pitną wersję

Współczesne bajki
dla dorosłych dzieci
zbyt wcześnie zerwanych
by zdążyły dojrzeć

Nigdy nie zrozumieją
ile piękna leży
na ziarnku grochu

Opublikowano

"niestety, ma Pan całkowitą słuszność..." jak powiedział ktoś w stareńkiej komedii...

I cóż mamy począć? Jak pokazać piekno, skoro sam usłyszałem w pracy, że: "w filharmonii najgorzej jest na początku, potem idzie się przyzwyczaić"... komu pokazywać, ile piękna leży na tym ziarnku grochu?

Pozdrawiam zatroskany o te przyszłe rzeczpospolite i młodzieży wychowanie...

Wuren

Opublikowano

Jak na razie nic konkretnego się nie dowiedziałem ;)

Cieszę się,że mój wiersz skłonił państwa do refleksji, ale bardzo byłbym wdzięczny za jakieś uwagi do tekstu.
Najbliżej tego był Giovannii, chociaż zabrakło argumentacji, jeśli to zły tekst, tymbardziej zależy mi,żeby dowiedzieć się dlaczego :)

Pozdrawiam serdecznie
Coolt

Opublikowano

ostatnia zwrotka urocza!

jedna literówka wydaje mi się "wersję"

hmm ale całość? sama nie wiem, mogę coś zasugerować? Bo widzę co starasz się odsłaniać posługując się przykładowymi postaciami z bajek, ale Kopciuszek myślę został potraktowany po macoszemu :) osobiście napisałabym mniej więcej...

Kopciuszek
już bez pięknej sukni
nie ucieka
w tę bezwstydną noc

......

dalej usunęłabym w Śnieżce "swojego" księcia, no bo wiadomo, że nie księcia Kopciuszka :)
dziwnie jak dla mnie brzmi wychlający się kawałek jabłka... troszkę spersonifikowałeś to jabłuszko, "w ustach widać" może lepiej? wiem, że bardziej prosto i mniej wyszukanie... narazie nie przychodzi mi do głowy nic innego

a później już jest cacy :)
podoba mi się przesłanie wiersza, na portalu jest podobny, też dobry, choć ciężko porównywać

tyle odemnie :)
Serdecznie pozdrawiam
Natalia

Opublikowano

natalio: na Ciebie zawsze mogę liczyć :)

dziękuję za ogonek przy wersji ;)

Kopciuszek jak to Kopciuszek musi coś gubić :)
standardowo gubi bucika, tym razem sukienkę, chociaż 'gubi' to niezbyt precyzyjne określenie... raczej zdejmuje

'swojego' rzeczywiście bez sensu i do kasacji.
nad tym zatrutym jabłkiem myślałem:
pozostał, widać(widnieje)... w końcu zdecydowałem się na wychyla się, choć brzmi to... niestandardowo. Zastanowię się jeszcze :)

Pozdrawiam Cię serdecznie
Coolt

Opublikowano

Tytuł tak niepoetycki (czyli: tak prowokująco poetycki), że od razu zajrzałem przekonać się, jak autor go "usprawiedliwi" :) I prawie mu się udało. Prawie: bo pisane jednak bliżej konwencji - choć z piękną bajkową (jak na uświadomionego dorosłego) zamaszystością.

Ten kawałek jabłka mógłby raczje być widoczny lub wypadać - niż wychylać się; ale nie drażni aż tak.

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Teraz z tym jabłkiem boleśnie chyba - ale tu nie ma być wygodnie :)

Wiersz "bliżej konwencji", bo bliżej umowno-bajkowej (choć nie do końca, przyznaję) liryki; natomiast tytułowe słowo "aktualizacja" o taką lirykę nawet się nie ociera, jest kolczaste - to dobrze oczywiście, ale nie przy każdym wierszu.

Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena Nie jest, tylko mało spałam. Wiesz, moje myśli na noc ubierają szpilki, takie z metalowymi końcówkami i ganiają się. Nigdy nie zakładają kapci, zegar też nie - ale zegar jest do wytrzymania. Teraz piję kawę, dam radę, a jak nie, to zasnę na klawiaturze :)
    • @Alicja_Wysocka niech Ci nie będzie smutno :) Proszę.
    • @Migrena Ależ nie gniewam się, Czasem jest mi smutno i przykro, ale gniewać się nie potrafię, no może godzinę, dwie... Dobrego dnia :)
    • Złota klatka nie tylko dla ducha.
    • Mają po pięćdziesiąt lat i czarne dziury w oczach – nie patrzą, tylko wciągają rzeczywistość jak ssąca rana po niedokończonej modlitwie. Ich dłonie – puste łuski po chlebie powszednim, ich kręgosłupy – barykady z kości, po których przejechały wszystkie reformy jak czołgi bez hamulców. Mieszkają w sarkofagach z kredytu, gdzie wilgoć skrapla się jak wstyd, a lodówki milczą jak świadkowie koronni biedy. W kuchni – Jezus spuszcza wzrok. Nie potrafi zapłacić za gaz. Ich świętość – to odmówienie obiadu, herosizm – to czekanie w kolejce do kardiologa dłużej niż Mojżesz czekał na deszcz. Są rżnięci – bez znieczulenia, przez państwo, co ma twarz mównicy i ręce kata. Z każdej ich rany wypływa formularz. Krew zamienia się w akta. Marzenia – wywożone są na wysypisko razem z obietnicami z ulotek wyborczych. Ich oczy – śmietniki reklamy, na ekranach telewizorów bez dźwięku leci kabaret – posłowie śmieją się z własnych podwyżek. Ich kolana – klęczą pod ciężarem zakupów, gdzie margaryna kosztuje więcej niż godność. Miłość? To kanapka bez szynki, cisza między dwojgiem ludzi, którzy nie mają siły mówić. Ich ciała – mapy skreśleń i guzów. Ich dusze – grzyby po Czarnobylu, niby żyją, ale do niczego się nie nadają. Rząd ich nie widzi – rząd liczy. Kościół zbiera na dach, a Bóg kąpie się w ciszy i nie odbiera. Listonosz przynosi tylko mandaty. Listy umarły. Marzenia zdechły na poczcie. Ich dzieci – wyemigrowały do snów, gdzie lekarka mówi „dzień dobry”, a nie przelicza człowieka na ryczałt. Tu – trzeba umierać według grafiku, bez bólu, bo nie ma już morfiny. Bez świadków, bo pielęgniarki płaczą w kiblu między dyżurami. Ich serca biją jak młotki sędziowskie w sprawach o zaległości czynszowe. Ich wolność – to przerwa na fajkę między tyraniem a zdychaniem. Ich nadzieja – konsystencja oleju silnikowego. Zgęstniała. Lepi się do palców. A mimo to – idą. Z oddechem jak para z ust zimą, z kieszeniami pełnymi paragonów napisanych krwią portfela. Idą po chodnikach z gówna i betonu, po Polsce, która udaje, że jest państwem. Ich skóra – atlas zmarszczek po wszystkich rządach. Ich języki – zapomniały słowa "godność". Zostało tylko: „proszę”, „błagam”, „czekam”. Ale czasem, w ciemnym lusterku tramwaju, za warstwą kurzu, żółci i łez, widać coś – nikły błysk, iskra pod popiołem. Jakby ktoś tam w środku jeszcze miał zęby. I trzymał je – na potem.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...