Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

zielona rzęsa błyszczy jak niebieska łuska,
para łabędzi szuka wytchnienia w zaroślach.
na brzegu czyjeś w ciszy zawiązane usta,
stęsknionej skargi woda znowu nie zaniosła.

obiecane zachwyty błyszczą w kadrze oka,
gdzież mi Panie do tego cudu utworzenia!
pokora w ciszy pięknie urosła wysoka,
kieszonkowa znikomość ludzkiego istnienia.

pomyślałam przez chwilę, że to dobra wróżba:
tak mam mijać spokojnie jak dąb, pusty w środku,
lecz zielona – wygląda jak niebieska służba,
...jutro o tym pomyślę, dziś mnie przytul, kotku.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



zielona rzęsa błyszczy jak niebieska łuska,
para łabędzi szuka wytchnienia w zaroślach.
na brzegu czyjeś w ciszy zawiązane usta,
tęsknej skargi woda z sobą nie poniosła.

obiecane zachwyty błyszczą w kadrze oka,
gdzież mi Panie do cudu takiego tworzenia!
pokora jak trawa wysoka urosła,
a w niej i znikomość ludzkiego istnienia.

pomyślałam przez chwilę, że dobra to wróżba:
by mijać spokojnie jak dąb, pusty w środku,
ta zieleń ... wygląda jak niebieska służba,
Jutro o tym pomyślę, dziś mnie przytul, kotku

Anno - troszkę ci pozmnieniałam, na bardziej rytmicznie, ale to tylko zabawa słowami, więc zostawiam to tobie. Wiersz bardzo fajny i ciepły. Swietnie zakończony. Kobieta zmienną jest :-)). a
Opublikowano

Taruniu! Dobrze, że Ciebie mam. Ty mnie przytulisz:))) dzięki śliczne. Przeczytałaś wiersz jak trzeba! Tak miało być! Jedna osoba na świecie wie, o co tak naprawdę chodzi w tym wierszu! Cieplutko, Para:)

Opublikowano

Anno! Serdeczności za warsztatowanie na tekście. Aż mi głupio! ;** Wybacz upartej oślicy! Tak się napracowałaś, a ja biorę z tego tylko jedną poprawkę, bo jest genialna! To wers

"tęsknej skargi woda z sobą nie poniosła."

który i tak sobie przetworzę, bo coś mi nie trzymasz średniówki i długości wersu.

Dzióbki wdzięcznościowe, Para:)

Opublikowano

Aniu: przy okazji - kilka minut z poetyki wiersza sylabotonicznego. Spójrz:

(_ _ _)( _ _)( _ _) // (_ _) (_ _) (_ _) czyli 7 + 6 = 13

a Ty mi proponijesz zmiany, które pataszonią cały układ! :)

Ponadto poakcentujmy mój tekst:

zie lo na rzę sa błysz czy// jak nie bies ka łus ka

i tu mam odstępstwa, bo chciałam uniknąć inwersji składniowych! Zauważ, że gdybym chciała zachować równoległość akcentów, gubię styl! Będzie się archaizować!

Zapraszam do warsztatowania w tej materii! Dziękasy, jak nie wiem co! Cieplutko, Para:)

W innym, czytelnym już dla filologów i studentów filologii zapisie jest to tak:

sSsSsSs//SsSsSs

SssSsSs//sSssSs - o widzisz! I tu jest problem. Bo gdyby drugi wers brzmiał:

łabędzi para szuka // wolnych miejsc w zaroślach

- byłoby perfekt, ale nie to chcę powiedzieć. Nie naciągam, jak widzisz, aż tak rygorystycznie formy wobec treści. O, i na taki kompromis z formą mogę iść. Na większy - już nie wolno sobie pozwolić.
Serdeczności cieplutkie. Para:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Uppss... :-)))
Już wiem o co chodzi. Zawsze piszę na wyczucie, ale rzeczywiście masz rację. Posypałam ci wiersz, ale na szczęście się nia dałaś, więc na potrzebę chwili, możnaby to uznać za prowokację ;D. a
Opublikowano

Wiersz urokliwy, lecz moim zdaniem dobrze by było
utrzymać w wersach jednakową ilość sylab; w ostatnim wersie
- pierwszej - jest dwanaście.
Ostatnia zwrotka - dla mnie, jest trudna do zrozumienia,
np.domniemam, że "lecz zielona – wygląda jak niebieska służba,"
dotyczy "wróżby", bo dąb byłby "zielony", ale dlaczego w
"wróżba" - "wygląda"? Pewnie to z moim zrozumieniem, coś nie tak,
ale piszę na wszelki wypadek, może się przyda.
Serdecznie pozdrawiam
- baba

Opublikowano

No jeśli tak wytrawna Czytelniczka i Poetka ma wątpliwości, znaczy, że ja coś skopałam, ale tak zostanie! "Zielona" - dotyczy "służby" Babu! W każdym wersie jest równiutko po 13, i wszędzie jest 7 + 6. Coś Ci się źle policzyło. :)))) Dzięki śliczne. Para:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Dekaos Dondi  a potem ktoś głowę kata zetnie  
    • @Nata_Kruk musi być szalony, bo czasem jestem szalona dzięki   @Kwiatuszek dzięki
    • @Natuskaa    "(...) To, co długo dojrzewa, bywa śmieszne i niedocenione (...)".     Rozumiem, że masz na myśli innych ludzi. Bo na podstawie już tylko "Późnego owocu" można wysnuć wniosek, że owoce adojrzałe bynajmniej Cię śmieszą.     Pozdrowienia. ;))*    
    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież, także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Leakey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby.       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...