Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Byłem i nagle znikam
Z oczu, z ust twych kącika
Pomalutku z myśli odchodzę
Szurając obcasami po podłodze

Zieleń niesoczysta, butelkowa, zgniła
W smutku wiosna, jesienią się zliściła
Zafarbowany tęsknotą plamię
Co to było „przyjaźń czy kochanie”
Co nam się przytrafiło ?
Czy tylko… miło było ?

Zapachem kilka nutek przypomina
Była tu taka inna dziewczyna

Czas tyk, tyk, tyk kapie
Bliznę, w końcu zdrapie
Nie ma… skończyło się tykanie
Nie wiedziałem, dlaczego mam to znamię

Opublikowano

Bardzo piękna, nietuzinkowa tęsknota. Cztery pierwsze wersy drugiej strofy - szczególnie przypadają mi do gustu. Ukradnę Ci plamienie tęsknotą - fajne! Rymy nad wyraz udatne - nawet nie zauważyłam ich czytając pierwszy raz. Potem patrzę - co to się tak płynnie czyta? A to rymy nienachalne dyskretnie formują tekst. Dobre! Całuski. Elka.

Opublikowano

No tak Dyziu, widzę że i u Ciebie smutno. Ciężko jest ustawić granicę między przyjaźnią, a kochaniem, ale kiedy tego dokonasz to zobaczysz, że nawet nie pozostanie żadne znamię.
Wiem coś o tym, trzeba walczyć i pilnować przyjaźń by nie przeradzała się w niedozwoloną miłość.
Trzymam i ja za Ciebie kciuki, powodzenia. Jeśli byś potrzebował pomocy, czy rady możesz na mnie liczyć.
Janek

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Miło mi że mogłem skłonić Cię do do kradziejstwa. Ale wystarczy promienny uśmiech
Byś mogła zostać właścicielką.
Dziękuję za to że czytasz …. Po to piszę
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Miło mi że jesteś gotów pomóc. Niestety nie da się
Uważam że nie należy ustalać granic. Tęsknota i wyobraźnia też ich nie mają
Mam wrażenie że mnie rozumiesz Dziękuję
Opublikowano

Coś nam ta wiosna nie służy, może lato będzie bardziej przyjazne. Wspiąłeś się Dyziu na wyżyny słowa i tam zostań! Gratuluję i pozdrawiam.

Opublikowano

Pozostaje mi przyłączyć się do głosów wyżej. Wszystko już zostało powiedziane ;-)
Cmok na ... czółko!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Służy, służy…bo o czym byśmy pisali.
Drwale ręce mają twarde i nad sobą nie płaczą
Ale smuci ich każde ścinane drzewo i zadeptana roślinka
Prawda kolego drwalu? No tak mają.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • gnomowładny ~~ Mojsze* racje są racniejsze* - twierdzi pewien prezesina .. Tego nijak nie dowodzi jego wygląd, kwaśna mina .. ~~ ~~ On ci to .. ~~ Przygraniczna, spora łąka - na niej "upierdliwy" owad .. Czy to Bąk(......), czy ruska stonka; zwąca siebie .. narodowa?! ~~
    • @Jacek_Suchowicz, dziękuję :)
    • Wtedy weszła pani Irena z dwiema filiżankami herbaty i ciastkami. W ręku miała foliową torbę wypełnioną słodyczami, mydełkami, kawą. Poczęstowała rozmówców, a torbę ze „skarbami” wręczyła Karolinie jako prezent. Studentka podziękowała, a pastorowa wróciła do swoich zajęć. - Mam dla pani propozycję - powiedział duchowny, popijając herbatę - mój syn napisał doktorat na temat wydawania „Głosu Ewangelii” czyli właściwie na taki sam temat, z którym chce się pani zmierzyć. Pożyczę pani egzemplarz maszynopisu jego pracy i egzemplarze pisma. Będzie pani mogła spokojnie pracować. Oczywiście mam nadzieję, że później je odzyskam. - Oczywiście - zdążyła powiedzieć zaskoczona Karolina. Dalszą rozmowę przerwała pastorowa, gwałtownie otwierając drzwi do biblioteki. Wprowadziła młodą kobietę i dwoje małych dzieci. Cała trójka płakała. - No chcieli je prawie zlinczować! – pastorowa mówiła podniesionym głosem, gestykulując przy tym. - Edwardzie, trzeba coś z tym zrobić, tak nie może być! - dodała - idź i przemów im do rozumu! Po tych słowach pastor podniósł się i wyszedł przed budynek, pani Irena pobiegła za nim. Karolina zaczęła przyglądać się zaniedbanej kobiecie oraz dwóm dziewczynkom w wieku około dwóch i czterech lat. O ile matka już się uspokoiła, to dzieci ciągle chlipały. Dziewczyna zajrzała do torby z prezentami, wyciągnęła cukierki i wręczyła je maluchom. Ujrzała w ich oczach błysk radości, ale najważniejsze było to, że się uspokoiły. - Mnie w Polecku nienawidzą. To mój mąż zabił syna pastora Kockiego - wyszeptała kobieta - mąż jest w więzieniu, ja nie pracuję bo mam małe dzieci. Skończyło się mleko w proszku, chciałam tylko mleko. A oni napadli na mnie, tak jakbym to ja zabiła i wyrzucili z kolejki.
    • @Jacek_SuchowiczBardzo dziękuję! Świetny wiersz napisałeś! :)))
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...