Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Mam taki problem. Czytam pewien wiersz Milczewskiego już parę lat i nie mogę się przez niego przebić, tzn. nie mogę zrozumieć, o czym on opowiada. Coś tam już łapię i znów mi to ulatuje. Chodzi o ten wiersz (nie ma on tytułu):


Gdy tańczyć z nią miał - o, wciornaści
To on milczkiem dziędzierżawę skubał
I gwiazdnicę - w kwiczołach cały
Jakby w zapiwku dostał siekierą okraszony pień
A gdy w nim zamrugany do łez - nawrot
Kurcze blade - krzyknął - jak targaniec skoczył:
Odyńcem tu kaczałą tam a podkową w pobok - -
Za skocznie chyba - na krzaku bo rozpięty jest
Jak kutas teraz - odtańcowany do cna
Z dziupelką nawiści i rosy - żyw jeszcze
Ale już jakby w jej oczach nóż wypatrzył



Słowniczek (sporządzony przez amerrozzo oraz dzie wuszkę):

wciornaści o wszyscy (diabli), do wszystkich (diabłów)
dziędzierżawa bieluń dziędzierzawa (silnie trujący chwast)
gwiazdnica rodzaj roślin zielnych z rodziny goździkowatych
kwiczoł niewielki ptak wędrowny
zapiwek zakąska
nawrot rodzaj roślin z rodziny ogórecznikowatych
targaniec część mechanizmu kosiarki, która uruchamia elementy tnące
odyniec samiec dzika; jeden z polskich herbów szlacheckich
w pobok w bok ew. na pobocze
za skocznie zbyt gwałtownie ew. za szybko
kutas ozdoba z nici, wełny itp., kształtem podobna do pędzla; penis

Kaczały wieś w woj. podlaskim (uwaga: w wierszu mowa jest o "kaczale", a nie o "Kaczałach")

Możliwe, że słowniczek zawiera błędy.
Do uzupełnienia pozostały: kaczała, nawiść.

Gdyby ktoś miał coś do powiedzenia, proszę się nie krępować.

Opublikowano
kwiczoł to ptak
nawrot to roślina, ale podejrzewam moze być tu w wierszu z podwójną rolą, jako nawrót, zwrócenie, cofnięcie (tu treści?/ pokarmowej? ;)),
(w) pobok to zapewne na pobocze, w bok po prostu, uskoczył, jest też taki herb, co w oświetleniu podkowy stokjącej obok, moze również mieć swoją rolę w treści wiersza
Opublikowano

" w kwiczołach cały" to, z takiego tylko obrazu szlacheckiego (czyli jednej warstwy/możliwości) odczytu, wygląda jak powrót z polowania, ponieważ polowano ongi na kwiczoły, zatem wyglada jak obwieszony nimi, jakby wrócił z polowania
jakby ratował się ucieczką w lesistości i męskie rozrywki, kiedy "tańczyć z nią miał"
natomiast też zaraz zaglada miw oczy skojarzenie "tańca ze śmiercią" i no i tzw "mała śmierć", co sie wiąże udatnie z oną dziupelką i frędzlem i nozem

Opublikowano

tak, gdzies podskórnie nakłądają mi się obraz "balu szlacheckiego" "polowania" i "bitwy"

targaniec to też człek pochopny, wariat, raczej tutaj bym przyporządkowała własnie to znaczenie
jak oszalały skoczył


z takiego szlachecko-bitewnego obrazu czyta mi się tak

Kiedy trzeba było iść w bój (moze po prostu do bitki), on wolał spokojnie paść się swoim dobytkiem, uciekał w las, na ptactwo polować, jakby na zakąskę (zapiwek) otrzymał kloc drewniany (symbolika domowych robót niegodnych wojownika/szlachcvica, a kmiecia)
a kiedy coś w nim się (nawrot jest rośliną leczniczą) poruszyło, cofnęło, odbiło
skoczył do walki jak szaleniec,tutaj jest ten obraz rozszarpywania, odrzucania herbów (możliwe iż to walka wewnętrzna jakaś)
nazbyt pochopnie jednak bo śmiertelnie dysząc zdaje się poszatkowan jest, (ciekawi mnei to pzreciwieństwo nienawiści - nawiść)
oczekujący na to, co jakby przeczuwał od początku,a teraz do końca zrozumiał

a tak sobie spróbowałam poczytać go na chybcika

Opublikowano

Bardzo dziękuję za zainteresowanie.

Uzupełniłem słowniczek. Na razie nie pokuszę się o interpretację (ale obiecuję ją kiedyś uczynić; poinformuję, panią, o tym). Na pewno będę korzystał jeszcze z tego, co już pani napisała.

Moje uwagi:

"jak targaniec skoczył" - też podobnie to odczytałem. Ów element kosiarki zaczyna pracować nagle i bardzo szybko. Czyli: jak targaniec znaczy tyle co: gwałtownie, szybko.

"nawrot" - chyba jednak należy ten wyraz odczytywać jako nazwę rośliny. Dużo w tym wierszu fauny i flory, a pisać "nawrót" bez kreski nad "o" to jakaś ekstrawagancja ;)
No chyba że to archaizm (podobnie jak z tym "o, wciornaści"), ale nie wydaje mi się.

"kaczały" - proszę zajrzeć: www.narew.home.pl/portal/content/view/91/75/

Więcej napiszę, jak się wczytam dobrze w to, co pani napisała.

Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Maciek.J

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Nie ma to jak turkus morza:)
    • @Robert Witold Gorzkowski To będzie dla mnie przyjemność :) Zawsze piszę wiersz na kartce. Pomazana moim myśleniem :) Póżniej czytam z kartki do notesu samsunga. Poprawiam wariactwa i dopiero wklejam. Kartkę z tworzenia mam. Jest Twoja.   Pewno, że z przyjemnością "wezmę" coś Twojego. Tylko daj adres na priv. Dziękuję.  
    • Odeszła, zanim przyszła. Zeszła z mojego istnienia jak światło gasnące za horyzontem, jak oddech, który znika z powietrza. Nie zostawiła blizn - tylko ciszę, której nie można dotknąć. Byliśmy snem, który się nie zaczął, a jednak obudziłem się z jej śladem na policzku. Byliśmy krwią, w której nie zamieszkało żadne serce, a jednak moja nabrała koloru jej subtelności. Całowaliśmy się w języku, którego nikt nie znał. Teraz gryzę litery rozsypane na portalu, kwaśne, jakby alfabet umarł w moich ustach i wziął ze sobą wszystkie możliwe „przepraszam”. Paragon za nadzieję leżał obok - wyglądał jak wspomnienie. Rozstaliśmy się bez słowa. Jakby ktoś przeciął powietrze żyletką i kazał nam iść w przeciwnych kierunkach we wnętrzu tej samej minuty. Milczenie - ostatnie zdanie. Zostały po niej okruchy, z których nie da się złożyć chleba: ciemne pęknięcia w świetle poranka, guziki z koszuli, której nigdy nie miała, zapach, który pachnie jak zbyt późne pytanie - „czy to coś znaczyło?” – wypowiedziane w próżnię. I włos - kasztanowy, zatrzymany w futrynie światła, jakby cień jej nieobecności miał kolor. I niebieski odblask jej oczu w lustrze, który nie był moim spojrzeniem, ale patrzył na mnie z wyrzutem. I cytryna w lodówce - przecięta, sucha, uśmiechnięta krzywo jak stary żart, którego nikt już nie opowiada, ale wszyscy pamiętają śmiech, bo echo bywa głośniejsze niż głos. Kiedyś wydawało mi się, że w jej głosie słyszę „do zobaczenia”, ale echo powtarzało tylko: „nigdy, nigdy, nigdy”. Czuję się jak jezioro, w które wrzucono skałę - a żadna fala nie powstała. Jak skóra, która pamięta dotyk, choć nie było dłoni. Jak Persefona, która nie wróciła na wiosnę - a ziemia zamilkła na zawsze. A ja - z ziarnem granatu rozgniatanym językiem w ustach pełnych żalu. Zegar tyka, ale wskazówki stoją. Czas oddycha – nie rusza się z miejsca. Chwile gonią się nawzajem, a ja - w tym wszystkim – znowu umieram w rozpaczy. Chodzę po pokoju jak niedokończona modlitwa. Moje mysli - jak koty bez właściciela: gryzą, drapią, miauczą w rytmie rozpaczy. Kładę się na podłodze jak porzucona metafora. Ściany są zrobione z jej spojrzenia, a sufity - z tego, czego nie powiedziała. Kochaliśmy się przez skórę duszy, a teraz moja dusza ma wysypkę z małych, czerwonych „gdyby”. I wtedy pękła szklanka. Nie spadła. Po prostu pękła na stole - jakby nie wytrzymała tego wszystkiego za mnie. Zostało mi echo jej oddechu, rozsypane w głowie jak tabletki LSD w kieszeni po końcu świata. A niebo? Cholerne niebo - ciąży nade mną jak zasłona bez gwiazd, zimna, ciężka, nieprzenikniona. Cisza rozdziera czas na strzępy. Migotanie bez światła. I nikt nie odpowiada.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...