Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Czas


Rekomendowane odpowiedzi

Czas

Umieracie za kraj, umieracie za czas,
Umieracie za pamięć, umieracie za nas,
Katyń taki los zgotował Wam,
Cierpi kraj, cierpi świat,
Wielcy ludzie odeszli nam,
Ból w sercu, strumień łez,
Zniczy blask, głuchy śpiew,
Jak kiedyś przodek,
Tak teraz Wy,
Zdobywcy ludzkich serc,
Polaku, z nami cierp,
Przelewa się polska krew.

____
Co myślicie? Jestem 17-letnim amatorem w dziedzinie poezji, ale postanowiłem spróbować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz Janina opuściła ręce. Nie, nie i nie! Intencje Autora są szlachetne, ale forma...nie!


umieracie za kraj, za czas,
za pamięć, za naszą sprawę,
taki los zgotował Wam Katyń,
kraj, cierpi, świat,
wielcy ludzie odeszli,
ból w sercu, strumień łez,
blask zniczy, głuchy śpiew,
jak kiedyś przodek,
teraz Wy,
zdobywcy ludzkich serc,
Polaku, cierp z nami,
przelała się polska krew.

Kiedy zostawiasz rym: za czas, za nas, tworzysz dziwną akcentuacyjną hybrydę - no nie!

Jak widzisz, zrezygnowałam z "naciąganego" na siłę rymu. Pozostał najstraszniejszy grzech wobec poezji: dosłowność do bólu! Liryka funeralna wymaga mistrzostwa formy. Inaczej - wybacz Autorze - może po prostu śmieszyć. Próbuj Łukaszu, powtórzę za Janiną, ale najpierw naczytaj się współczesnej poezji, poczuj coś więcej niż żal w sercu. Serdecznie, Para.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tragedie tekie jak ta wyzwalają w nas silne emocje, wtedy chcemy za pomocą słów wyrazić nasz żał Ty to zrobiłeś najlepiej jak umiałeś, ale jeśli chcesz na poważnie zajmować się poezją to jeszcze długa droga przed Tobą. Mam nadzieje, że nie raz nas zachwycisz.

Pozdrawiam

Ps. Mam tyle lat co ty i nie raz już pisałam, ale cóż widać nie jest mi dane bycie "poetą" ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze musi być ten pierwszy raz! Wiersz, bez wątpienia, poruszy każdego patriotę, nawet jeśli trzeba go jeszcze troszkę dopracować. Nikt nie jest doskonały, trzeba próbować i iść do przodu.
Jak mówi jedna z moich dewiz życiowych-->
"Rozkładamy nasze maleńkie skrzydła, spoglądając na niebo które jest trochę za wysoko
Ale nigdy nie będziemy iść ze spuszczonymi głowami lub usprawiedliwiać się za niezdolność do latania
Akceptujemy i buntujemy się, nie robimy tego dla nikogo innego"


P.S.
Jeszcze chwila i okaże sie, że połowa z użytkowników tego forum to 17latkowie...Wahaha! Witaj w klubie "bracie".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Piosenka     zbudziłaś się dziewczę zanucę ci śpiewkę bo przecież to chyba już rano   los w tyłek cię kopnie na deszczu znów zmokniesz a krople duszę ci zranią   ~ spozieraj z uśmiechem co daje pociechę lecz nie wiem czy to ci pomoże   bądź silna gdy płaczesz podumaj inaczej że zawsze może być gorzej   ~ nie łatwo jest tobie gdyż bunt masz ty w sobie los ciebie nieźle pogonił   i może tyś przez to tak słodką dzieweczką choć z sercem także na dłoni   ~ szkatułką poszybuj wśród kwiatów i przygód wirując w niebieskich migdałach   świetlistym promieniem pomaluj ty ziemię w myślach go przecież zabrałaś   ~ nie przejmuj się jednak tyś moja choć wredna gdy zaśniesz niech znów ci się przyśni   że jesteś aniołem nie jakimś potworem pomarzyć można o wszystkim          
    • Głęboki oddech i hydrę noszę w torebce, ale notes z ołówkiem bardziej się przydaje. I słuchawki.   Pozdrawiam
    • @andreas …taka też jest konstatacja kilkunastu emigrantów, Polonusów, z jakimi rozmawiałam; przodujemy niestety w prymitywnej nienawiści…
    • Teraz, to już nie wiadomo która jest, kiedy? -  Pierwszy promień słońca,  wystrzelił zza chmury.  Zima precz odeszła,  za lasy, za góry.  Słoneczko nam z góry.  Bardzo ładnie grzeje. Powróciła, wiosna? Cały świat się, śmieje. Rozśpiewane ptaki. Rośnie trawa, drzewa Czy słoneczko nasze, przecudnie przygrzewa? Wszystko rośnie w koło. Kwiatuszek za kwiatem. Nie wiesz już sam, kiedy? Spoglądać, za latem? Jak latem jest pytasz. Czy ciepło,czy ładnie? Letni czar nas, wabi. Aż pierwszy liść, spadnie? Po nim lecą, wszystkie? To jesień mój panie. One przecież lecą. Zimie, na spotkanie? Zima, pani biała? Łagodna, czy sroga? Puch biały, rozrzuca. Po polach i drogach. Czy zimą, jest mroźno? Każda twarz, radosna. Bo po zimie, zawsze. zawsze będzie, wiosna? Tak już jest, na świecie. Cztery pory, roku. Wciąż się, powtarzają. Co roku, co roku.   Z pozdrowieniami dla Krecika
    • Ten czarny kot ma białe znaczniki, cztery pionowe pasy na grzbiecie, cztery poziome na ogonie i trzy na nogach, pięć dolnych zębów, nos i obwódkę zbyt dużego oka, w środku czerwonego. Jeden wibrys z prawej, dwa z lewej. Oto całe jego białe wnętrze.   Dla widoku ludzkiego jest płaski. Ma dwie łapy: przednią i tylną. Wygląda tak, jakby kota ktoś sprasował wielkim, metrowym żelazkiem. Nad jego postacią wisi żółty księżyc, który jest w pierwszej kwadrze, ale możliwe też, że jest sierpem przybywającym. Ów kot, dla księżyca do towarzystwa dostał jeszcze kilka rozmazanych gwiazd, które się świecą tylko z barwy, bo z kształtu wyglądają na spadające komety.   Ale zaraz, zaraz.. kto powiedział, że to jest kot? Może to kotka, która w niebo, jak w sukienkę się ubiera, żeby się nie zamykać w czerni, bieli i czerwieni. Tak, kotka wampirzyca, która pożarła cztery istnienia ludzkie, czaszki ich jak trofea leżą obok niej i pod nią. Jest na cmentarzu, albo duchy przeszłości z nią wraz pozują. Chyba, że to obraz namalowany z inną myślą. Zwiastujący święto zmarłych. Kocie drogi zaprowadziły ją tam, gdzie nikt nie odważy się pójść ciemną nocą, nawet błękitną, bo to jednak noc, choć w błękitach... A może to kotka, która lata w kosmosie w towarzystwie Griwiusów - bolesnych generałów w ilości sztuk czterech? Tajemniczy, a przecież taki prosty obrazek. Jakby go nazwać?     Ktoś powiedział - bohomaz. Tym kimś byłam ja. Treść chciałam zmieścić w jednym słowie, ale nie dałam rady, wylała na boki. Teraz spod szafy spogląda, z kubka, z Internetu wypełza, z pamięci telefonu. Przeglądam raz jeszcze malowidło z galerii, zapisane pod nic nie wnoszącym numerem, bez nazwy, zupełnie nie rozumiejąc dlaczego owo słowo „bohomaz” zażyczyło sobie wyjaśnień. Nakrzywiłam się na te oczekiwania, naburmuszyłam, grzbiet wygięłam, ogon podniosłam, napuszyłam... A czemu nie skorzystać z etymologii? – pomyślałam nagle.   Bohomazami zwano ikony, które malował bogorysownik. Czy ten pan z dredami, który przesiaduje czasami na drewnianym krzesełku pod odrapanymi murami swojego małego królestwa farb i sztalug zwanym galerią, nim jest? A może ktoś inny zamyka obraz energii w kocim, marcowym klimacie głośnych nocy, a potem nakłada na niego listopadowe zdobniki wiecznej ciszy umarłych. Jakby nie patrzeć wyszła z tego lipcowa ciepła noc. Noc z bohomazem.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...