Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

naprawdę udało nam się złapać a B C
te same ulotne chwile
w te same zmęczone dłonie
naprawdę udało nam się dopaść
to samo współczucie
w to samo serce
bijące tłoczące krew krew krew
jak piach jak śnieg jak grad jak pieprz
zależy jakim smakoszem się jest
naprawdę udało nam się
na prawdę zbiec
w jeden wielowymiarowy cień
uniknąć tego co niewarte jest
uciec wspólnie w jakiś obłędny bezkres

naprawdę udało nam się a d E
być kimś dla siebie
nauczyć się tego z oczami w niebie
bujać w obłokach
potem roztrzaskać o żelazną ziemię
i znowu egoistycznie wierzyć
w tę samą osobę w lustrze jeziora
dać się zwariować na jakimś punkcie
wpaść w wir nieśmiertelnej pogody ducha
i co zrobić ? a
można przeprosić d
za wszystkie połamane kwiaty E
i co jeszcze można ?
można zaprosić
na wszystkie nieproszone imprezy
i tak prawie pod koniec
zobaczyć
wybaczyć odwrócić się i coś mądrego zaznaczyć

natrafić na sęk sedna twardy cel a C G
nie łamać niczego wbrew
sobie i innym też
nie pożyczać połamanych protez
bo wstyd żal bo ból i krzyk
jak siekiera bezwzględnym być
jak motyka orać i orać glebę
jak morze być powinno szerokie i głębokie
rozciągając się
w łazience w klozecie wszystko
naprawdę udało nam się
zbliżyć do realnych marzeń


/


rozluźniający tekst napisałem kiedyś i taki już pozostanie nie mam powodu go zmieniać
zwłaszcza jak się go dobrze wygrywa i marudzi do grania te słowa więc o wór wyrozumiałości proszę ;)

Opublikowano

Bardzo mi się podoba! Nie poprawiaj! (Żartowałam: musisz poprawić - pozjadałeś ogonki tu i tam, a "naprawdę" - nie rozdzielaj, choć wiem, że być może zrobiłeś to celowo, ale...nie:)
w tę samą - musi być, masz: w tą samą
ziemię - ogonek

Bardzo fajna piosenka! Już ją sobie śpiewam! Gratuluję, Para:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




ewentualnie spotkamy się na pewno / ale niestety Pionki i Krk póki co daleko chociaż każdą odległość można pokonać ale obecny stan rzeczy mi na to nie pozwala / jestem z Żar / ale obiecuję Ci Michał że zjawię się choćby w Krakowie ale jeszcze nie teraz / zjawię się bo za długo trwa mój letarg i za długo tutaj jestem tylko po jednej stronie żeby się tylko po jednej stronie ostać / dzięki za wizytę /

tomek / pozdrawiam
Opublikowano

Ciekawie i swobodnie, jeśli chodzi o konstrukcję tekstu.
Zapis akordów (a moll i następne w układzie..) może wskazywać na melanholijną scenerię muzyczną, chociaż kto wie...? Również posłuchałbym z chęcią.
Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wiersz sam sobie przeczy, bo niby niema rymu, a tu nagle łup! Jest! Z Bogiem pewnie tak samo... nic to, że w galerii.  Pozdrawiam. :)
    • Bardzo ładny teks, a te wszystkie nawiązanie dodają mu tylko smaku. Pozdrawiam. 
    • @Dekaos Dondi Natura potrafi się sama obronić. Soplowy sztylet jak niespodziewany cios i to taki na amen.  Mrocznie i zimnawo. Pozdrawiam !
    • Tekst powtórkowy?     Zaczął padać śnieg. Niebanalnie przymroziło tej zimy. Pierwszy płatek spadł mu na rękę. Pomyślał sobie: wszystko jest kwestią stanu. Tak naprawdę, to zmrożona woda. Jest nieszkodliwa. No chyba, że jest jej za dużo. Na przykład na dachu. Albo na powierzchni Ziemi. Tak luzem. Tam, gdzie jej nie powinno być. Może potopić to czy tamto. Jest jeszcze para woda. Cholernie może poparzyć.    Padało i padało.    Wybrał się do lasu. Podziwiać oszronione drzewa. Uwielbiał takie widoki. Wprost szalał za nimi. I jeszcze coś lubił.     Stał pod rozłożystym świerkiem. Otaczały go też inne, bardziej potężne drzewa. Gałęzie uginały się pod białym ciężarem. Nic dziwnego. Tu jeszcze trzymał większy mróz. Promieni Słońca dochodziło niewiele. Co jakiś czas słyszał odgłosy, osuwającego się śniegu. Lubił drażnić drzewa. Nie dawać im spokoju. Szarpać malutkie zlodowaciałe gałązki. Uważał, że to nic złego. Zwykła zabawa.     Złamał nieco grubszy konar. Miał z tym trudności. Był twardy jak kamień. Ale w końcu mu się udało. To tylko zwykła, nic nie czująca, cząstka lasu. Nie musiał się przejmować. Zabawa trwała nadal.       Właśnie schylił się po odłamaną gałązkę, by ją połamać bardziej, gdy usłyszał szelest. Nie zdążył uświadomić sobie, skąd dochodził. Z góry czy z tyłu. Poczuł niesamowity ból. Coś twardego i ostrego, utknęło w jego szyi. Głęboko i dokładnie. Ogarnęła go mroźna, wilgotna ciemność.     Po chwili, był zimnym trupem, leżącym na zimnej ziemi. Jasna twarz, widniała na biało – czerwonym tle. Zawsze czuł się patriotą.     *     Śnieg stopniał zupełnie. Tak jak ostatnie sople lodu. Nie pozostał najmniejszy ślad. Zgłoszono zaginięcie. Odnaleziono go po jakimś czasie. Miał dziurę w szyi. Śledztwo nic nie wykazało. Przede wszystkim, nigdy nie odnaleziono narzędzia zbrodni.  
    • @Deonix_ przyznam się bez bicia na dwa razy ale za to ze zrozumiem, już dawno nie czytałem baśni w których wszystko dobrze się kończy szkoda że ich tak mało powstaje. Z upodobaniem. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...