Przerobiona fraszka Sztaudyngera
gdy ślub brał z Mary Marko z Brukseli
to jakby wsiadał do karuzeli
za rok zwierzył się raz tacie
że się kręci lecz w kieracie
od poniedziałku aż do niedzieli
Wspaniałomyślny
obiecał jogin bliskim z Brukseli
że dla nich biednych w krowę się wcieli
niech go doją bez litości
gdy spod skóry wyjrzą kości
to dzieworódczo też się ocieli
”Jak sobie pościelesz”
stroni od wody kloszard z Brukseli
od wieków nie prał łacha z flaneli
choć gdy w parku przymknie oko
śpi spokojnie i głęboko
a przecież wcale sobie nie ścieli
Multiinstrumentalistka?
śliczna flecistka miała w Brukseli
wyłącznie męski tłum wielbicieli
przez technikę nienaganną
przez to że jest jeszcze panną
i przez jej zgrabny kształt wiolonczeli
Chudziutki rosół
zbieżnego zeza ma Ann z Brukseli
więc rosół warzy Mark przy niedzieli
gdy w talerzu dwa oka
to nadzieja głęboka
że się szczęśliwie jej wzrok rozstrzeli
Milcząc rozmawiam z Tobą,
milczeniem wyrażam uczucia,
na pytanie odpowiadam milczeniem.
Nie wiem co powiedzieć,
chociaż rozmawiamy długo,
nic o sobie nie wiemy,
bo Ty też milczysz.
Szumem wiatru na zewnątrz
wyciągam odczucia
które nic nie mówią.
Hałaśliwym wzrokiem
otaczam postacie,
które z daleka patrzą
dziwnym wzrokiem.
Odklejony od realiów
próbuję żyć tam
gdzie chciałem kiedyś.
Miałem być wielkim
zostałem małym przemierzyłem
świat samotnie drogą
która biegnie pod górę.
Parę słów do Ciebie kieruje
zupełnie bez znaczenia
po co więc mówić.
Przez bramę cmentarną
moje słowa biegną
do inteligentnego tłumu.
Głosy z wnętrza mówią
do mnie milcząc i krzycząc
do życia wzywają.
Tłum znak krzyża nożem czyni
drogę wskazuje
wejdź i zdejmij buty
zostaniesz tu na dłużej.
niejeden raz z głowy
do serca droga bywa daleka
dołożę starań by w końcu tam dotrzeć
choć ma mam ciężki plecak
to jest coś więcej
niż tylko spacer
wokół własnego komina
już dzisiaj stawiam
pierwszy krok
tak przygodę się zaczyna
nie czekam na najlepszy czas
a tym bardziej na przychylność gwiazd