Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Igor miał ładne, gęste włosy i lubił grać na gitarze. Mieszkał z mamą odkąd jego tata wyjechał do Grecji. Właściwie, to mieszkał z mamą od urodzenia, ale od odejścia ojca mieszkał tylko z nią. Kiedy miał dwadzieścia siedem lat, nadal z nią mieszkał.
Nie pracował nigdzie dłużej niż sześć miesięcy. Najdłużej w "Empiku", bo mógł tam słuchać muzyki i, kiedy nikt nie patrzył, czytać. Literatura była jego drugą miłością zaraz po graniu na gitarze. Chciał zostać pisarzem, ale nie miał do tego cierpliwości. Nigdy nie skończył opowiadania, które by mu się podobało. Czasem udawało mu się zmusić do dokończenia jakiejś zaczętej historyjki, ale zwykle wtedy zaczynał jej nienawidzić.
Odchodząc z "Empiku" postanowił, że trzeba się czymś zająć w życiu, bo mama nie będzie zawsze żyła i go utrzymywała, a poza tym bezradność go bardzo męczyła. Skończył wprawdzie studia historyczne, ale nie dały mu zawodu, chyba, że szwendanie się od pracy do pracy jest zawodem. Poszedł więc do "studium reklamy" i tam poznał Anię.
Był wysoki i smukły, ubrany zawsze na czarno, i do tego z gustem. Pachniał też ładnie, więc podobał się Ani. Ona była młodsza i poszła do studium od razu z techników. Imponował jej taki niezależny, wyjątkowy artysta jakim był Igor. Nie znała wcześniej takich chłopców, bo w jej technikum były same dziewczyny, a jak był jakiś chłopak, to nieudacznik. Ale Igor nie był nieudacznikiem, był po prostu wyjątkowy.
Czasem rozmawiali:
- Czytałam taką książkę, wiesz? Widziałam film.
- O czym?
- O dziewczynie i chłopaku.
- To niezły był?
- Całkiem niezły.
Albo tak:
- Słyszałaś taki zespół?
- Nie słyszałam.
- Jest niezły, ale nie taki dobry jak ten inny zespół.
- Tego innego też nie słyszałam.
- Jak mogłaś nie słyszeć?
- Może słyszałam, ale nie kojarzę nazwy.
Wreszcie życie Igora się zmieniło. Nie skończył studium, bo mama spotkała ludzi z odpowiedniego środowiska i załatwiła mu pracę w biurze. Stał się kimś trochę innym, bo w ciągu dnia musiał nosić garnitur. Nie podobało mu się to i chciał odejść, ale mama poprosiła go, żeby został do końca miesiąca, a mamie nie mógł odmówić. Więc został i pierwsza wypłata sprawiła, że został jeszcze miesiąc. A potem następny i następny.
Ania wiedziała, że Igor nie lubi nosić garniturów i najlepiej czuje się w czarnych jeansach i swetrze, i że bardzo się męczy, bo zawsze narzekał na ludzi z pracy. Wspierała go jak mogła i przychodził do niej wieczorem, w swetrze, jeśli nie miała zajęć, bo kończyła jeszcze to studium. A czasem ona przychodziła do niego, jesli akurat mama wyjechała albo była, nie miała gości i czytała przy lampce. Wtedy rozmawiali:
- Ale mam wrednego wykładowcę. Czepia się.
- Bo wykładowcy to nieudacznicy. Jak ktoś coś umie w życiu, to pracuje w dobrej firmie.
- Jak skończę to studium, to spalę wszystkie kserówki.
- Czemu nie rzucisz?
- Bo potrzebny mi papier.
- No tak, w dzisiejszych czasach potrzebny jest papier.
Albo tak:
- Ale ludzie u mnie w pracy są tępi. Jeżdżą tylko wszędzie samochodami i najważniejsze kto ma większy samochód. A ja lubię tramwajem, bo można poczytać.
- Dali się kulturze masowej. Miałam o tym wykład.
- Albo gadają o kredytach jak wychodzą na kawę.
- Jak się tak można uwiązać na całe życie? Nie mają wyobraźni. Przecież nie wiedzą co będą w życiu robić i czy spłacą ten kredyt.
- Ty nie jesteś taka jak oni. Pilnuj mnie, żebym się taki nie stał.
Minęły dwa lata i Ania skończyła studium, a Igor awansował i dostał podwyżkę. Wynajął mieszkanie na Starym Mieście i Ania się do niego wprowadziła. Ale miał w pracy taką koleżankę, która się nazywała Weronika i była wyższa i szczuplejsza od Ani, i miała większe piersi.
- Nie wiem, czy mógłbym znowu zacząć z kimś od zera - mówił czasem Weronice - Nie wyobrażam sobie życia z kimś innym niż z Anią.
Tymczasem Ania szukała pracy w reklamie, ale nie mogła jeszcze nic znaleźć, więc rozdawała ulotki w przejściu podziemnym albo koło teatru "Bagatela". Na początku uśmiechała się do ludzi, ale po godzinie już tylko patrzyła im na szyje i myślała o mijających minutach i o tym, żeby usiąść. Jak było zimno, to myślała: żeby się tylko schować!
Weronika dostała inną pracę i Igor nie miał z kim porozmawiać przy kawie, więc wymieniał tylko uwagi z kolegami w kuchni. Mówili o samochodach, a Igor wiedział, że ma już dość jeżdżenia tramwajem i musi sobie kupić samochód, bo przecież na coś zarabia, a nie po to, żeby się męczyć w zimie i łapać katar. Zaciągnął więc kredyt i kupił auto. Podwoził rano Anię tam, gdzie miała rozdawać ulotki, a potem ja podwoził do kina, gdzie sprzedawała popcorn.
Chciał zaciągnąć kredyt na mieszkanie, ale mu nie starczało, więc musiał najpierw spłacić samochód. Ania nie pomagała, bo mało zarabiała, aż dostała pracę w agencji reklamy. W końcu się udało.
Przez rok płacili raty za mieszkanie, a potem Igor stracił pracę, bo korporacja przeniosła się dalej na wschód. Igor chciał znaleźć pracę w konkurencyjnej firmie, ale nic nie było na widoku, a Ania zarabiała bardzo dużo, aż mogła szybciej spłacić kredyt.
Spłaciła w dziesięć lat zamiast trzydziestu i odetchnęła spokojnie, ale kiedy się rozejrzała, Igora już nie było. Wkluł się sam w siebie i przez siedem tygodni leżał jako kokon na podłodze, a potem wykluł się jako ważka i odleciał nad wodę. Żył kilka dni i poszedł do nieba.
Ania patrzyła tęsknie na wodę na plakacie nad biurkiem w agencji reklamy i wspominała Igora. Szkoda, że nie zauważyła jak odszedł.
Tymczasem Igor żył sobie nadal jako pracownik biurowy, a Ania wrosła korzeniami w chodnik koło teatru "Bagatela" i co jesień rozrzucała pomarańczowe i czerwone ulotki, a przechodnie zrzucali je sobie z rękawów płaszcza. Igor nie zauważył, że jej nie ma i zawsze rano jechał pod teatr i otwierał drzwi pasażera, patrzył chwilę na drzewo i jechał dalej.

  • 4 tygodnie później...
  • 3 tygodnie później...


×
×
  • Dodaj nową pozycję...