Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

O ostatnie miejsce, w najlepszej orkiestrze świata
Wielu wspaniałych skrzypków walczyło
Wiem, bowiem w komisji mam brata
Opowiem, co przed nią się wydarzyło

Pierwszy wszedł skrzypek dość znany
Futerał, piękny specyficznie
Instrument perłami wysadzany
Ale grał słabo i nierytmicznie

Drugi wirtuoz w konkursie stanął
Bez futerału, pod pachą chował
Skrzypce fabryczne, chociaż zadbane
Grał znacznie lepiej, lecz słabo wibrował

Trzeci wszedł bardzo arogancki
Komisja nawet nie mogła się skupić
Instrument brudny i nonszalancki
Grał bardzo głośno… i zupełnie do dupy

Wbrew przeciwieństwu zdarzeń
Czasami wszystko idzie w parze

Pyzy w garnku się gotowały
Z garnka buchała para
Kotek szmatką się bawił
Szmatka do garnka wleciała
Wyjął szmatkę Romek mały
Szmatka plamy straciła
Pobiegł Romek do swej mamy
A mama go pouczyła

Wbrew przeciwieństwu zdarzeń
Czasami wszystko idzie w parze

Potop, a Noe zwierzęta na Arkę wpuszcza
Włażą po trapie
Byczek z młodą krową
Żyraf przy żyrafie
Jeleń ze swą szefową
A Noe po, po du..głowie się drapie
I mówi w ichniej gwarze

Wbrew przeciwieństwu zdarzeń
Czasami wszystko idzie w parze

drwal musi wiosnę czuje
bo jakże zgrabnie rymuje
a w rymach zawiera wszystko
jest garnek jest i kocisko
nawet Arka Noego
ze stadem zwierząt całym
w rymach drwala poety
miejsca się doczekały


czy mama go pouczyła?
czy Noe w swojej gwarze?
bo skąd on wie, że...
wbrew przeciwieństwu zdarzeń
czasem wszystko idzie w parze

I nam się zparowało
Dwoje wesołków
Jedna historię napisało
pokoleniom składając w darze
bo...
Wbrew przeciwieństwu zdarzeń
Czasami wszystko idzie w parze

Opublikowano

Skoro specjalnie dla mnie to zabieram ze sobą i dziękuję.
Zastanawiam się tylko, jakie skrzypce dla dla mnie zostały ;-))))
Bardzo mi się podoba Twój wiersz Dyziu. Mądre i prawdziwe spostrzeżenia ubrane w zgrabny rym i rytm.
Prawda to, że jak często pozory mylą, tak często wbrew przeciwieństwu zdarzeń, wszystko idzie w parze.
Serdeczności i uśmiech oczywiście :-)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wiosna idzie ,bo drwala porąbało

Nie ma to jak stara zabawa językiem

Pyzy w garnku się gotowały
Z garnka buchała para
Kotek szmatką się bawił
Szmatka do garnka wleciała
Wyjął szmatkę Romek mały
Szmatka plamy straciła
Pobiegł Romek do swej mamy
A mama go pouczyła

Wbrew przeciwieństwu zdarzeń
Czasami wszystko idzie w parze

Potop, a Noe zwierzęta na Arkę wpuszcza
Włażą po trapie
Byczek z młodą krową
Żyraf przy żyrafie
Jeleń ze swą szefową
A Noe po, po du..głowie się drapie
I mówi w ichniej gwarze

Wbrew przeciwieństwu zdarzeń
Czasami wszystko idzie w parze
Opublikowano

drwal musi wiosnę czuje
bo jakże zgrabnie rymuje
a w rymach zawiera wszystko
jest garnek jest i kocisko
nawet Arka Noego
ze stadem zwierząt całym
w rymach drwala poety
miejsca się doczekały


czy mama go pouczyła?
czy Noe w swojej gwarze?
bo skąd on wie, że...
wbrew przeciwieństwu zdarzeń
czasem wszystko idzie w parze?


I już uciekam ;-)

Opublikowano

sparowało że zaparowało szyby
i nie szkodzi że tylko na niby
bo takie poetyckie w sieci parowanie
jest miłe i zabawne niesłychanie

radości swej nie zważę
gdy się okazuje że...
wbrew przeciwieństwu zdarzeń
czasem wszystko idzie w parze


Już mnie nie ma ;-)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Znowu sciema…,
Już jej nie ma
Nogę dała
Wyparowała
Nie do pary
Zwiedzam bary

Jest - Herbatę pokrzywą parzy
Siedzi obok stolika
Łezka płynie jej po twarzy
Ukradkiem zaglądam do stanika

Mimo że się wstydzę
Coś.. podwójnie widzę
…Majaczą w herbaty oparach
Jaka cudowna para !!!

wbrew przeciwieństwu zdarzeń
czasem wszystko idzie w parze



Jeśli pozwolisz to proponuję:
To co razem piszemy usystematyzować nazwać (żeby wyglądało jak parodia naukowej rozprawki ) Np.” Studium poetyckie sloganu neofilozofii parzystej”
Wstawić na pierwszą stronę i pisać serial.

A my „współautorzy” do kasy
Opublikowano

mocne być musiały z pokrzywy opary
że wstyd swój pokonał
i ujrzał coś do pary
na domiar wszystkiego
gdzieś przy stoliku
gdy wzrokiem ciekawym
szperał w jej staniku

widać wstyd z ciekawością
się nie wykluczają
i regułę znaną tylko potwierdzają
bo...
wbrew przeciwieństwu zdarzeń
czasem wszystko idzie w parze

choćby to miała być ściema
zabieram stanik
i już mnie nie ma !

Pomysł serialu przedni Dyziu.
Byle nie urodziła się kolejna opera mydlana ;-)
Uśmiech i miłego dnia !

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



O jaki fajny tekst, też lubię pisać na kolanie, ale to Tobie „idzie w parze” z błyskotliwą inteligencją (wstyd z ciekawością).To Ci się tak samo…z głowy…(jeszcze trochę a zaczniesz z litości nad nami ukrywać te łącza między szarymi)

Mój pomysł euforii nie wywołał, i sam też się…” przejdem siem i siem zastanawiem „
Kończę, oczy mi na klawiaturę kapią… a nie, jeszcze Twój wiersz-szydelko
Dobrej nocy… niech Ci z poduszki wiersze szepcą….cichteńko
Opublikowano

jak wbrew przeciwności zdarzeń
często wszystko idzie w parze

tak często pozory mylić mogą

chciałabym podroczyć się jeszcze trochę z Tobą
lecz łącza nie wytrzymują presji i napięcia

muszę kończyć, nim dojdzie do jakiegoś spięcia ;-)


"Mój pomysł euforii nie wywołał..."
- a skąd Ty to wiesz?
No tak, nie mieszkasz w sąsiedztwie i nie widziałeś jak sąsiedzi w popłochu siem ewakuowali,z obawy, że to trzęsienie ziemi - gdy tańczyć z tej euforii zaczęłam ;-)

Już mnie nie ma!
Dobrej nocy :-)

Opublikowano

Wydawało się
Czułem
Intuicja…
Wszystko to gadało
Podpowiadało.
Znam ?
Wiem
Znałem !

Po tym co piszesz wiem że też to czujesz. Czyż mieli byśmy, węch wyżła?
Jeszcze jeden dowód na to, że to jak czujemy, jak widzimy, kształtujemy obserwując innych.
To środowisko nadaje nam ten charakterystyczny zapach.


Siedzisz…


Mamy wspólne korzenie… Ściegiennego

Przepraszam że odkryłem być może to czego nie powinienem. Ale proszę doceń, że natychmiast tym się dzielę z Tobą.
To nasze wspólne środowisko nauczyło (myślę) mnie taktu i i tolerancji dla obcych wód terytorialnych,
Od Ciebie zależy sposób naszych kontaktów. I jeśli zechcesz wyniosę się z Tego forum.

Opublikowano

no to mi zabił Dyziu ćwieka
w dodatku chce nam stąd uciekać
dobrze, że dupskiem na krześle siedziałam
bo chyba do teraz bym się zbierała ;-)

Nie uciekaj z tego forum. Nie ma takiej potrzeby. Zęby jadowe mam w co wbijać. Obiecuję, że Ciebie oszczędzę ;-)

Pozdrawiam ciepło
Jola, która swoje ślady na Ściegiennego zostawiła

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • piękny dzień  słowo Ciałem się stało    niebo otworzyło świt  przyszedł na świat  Bóg człowiek    Jego słowa  światłem  światłem  wskazującym drogę    mamy  prawdziwą wolność  możemy Go przyjąć  lub nie  nasz wybór    bez Światła… łatwo pobłądzić   12.2025 andrew  Boże Narodzenie   
    • Czym jest miłość, gdy zaczyna się kryzys? Co się czai, by zranić, by zabić jak tygrys? Gdy chcesz pogadać, lecz pustka w głowie. Zapytasz „co tam, co robi?” i po rozmowie. Albo przemilczysz i nie napiszesz słowa, wtedy powstanie wielka brama stalowa, którą będziecie próbować otworzyć, by szczęśliwe chwile od nowa tworzyć. No chyba, że żadne kroku nie zrobi — wtem brama się zamknie i kłopotów narobi.
    • @Rafael Marius wróciłam do domu jak dama nowej generacji toyotą corollą, mam tyle systemów bezpieczeństwa. Gdyby ktoś usnął przy jeździe, zatrzymałaby się sama w punkcie zero. Dłuższy sen, weekend odpoczywam w domu:)
    • - Witaj, Rzeszowie - powiedziałam na głos, gdy wysiadłam z piątego wagonu pociągu ekspresowego Pendolino po przemierzeniu trasy z Gdańska. Działo się to późnym wieczorem 23. Grudnia, kilka minut po 23.00 . Cóż: zbieżność daty z godziną po typowym, jak wiedziałam, ponad półgodzinnym opóźnieniu tego właśnie pociągu. Kolejna zbieżność, tym razem odwrócona względnie naprzemienna: trzydzieści dwa. Ano, co zrobić. PKP, emocje nie pomogą. Rozejrzałam się odruchowo, poprawiwszy plecak ujęłam uchwyty walizek dużej i małej, po czym szybkim krokiem ruszyłam w prawo, w kierunku ruchomych schodów.    - Dawno tu nie byłam - kontynuowałam myśl. - Czas to nadrobić, pobyć w twojej przestrzeni chociaż raz na rok. Chociaż teraz, z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Tak zwanych Bożego Narodzenia, poprawiłam się. Wszak Wszechświat odnawia się austannie w każdej żywej istocie, od najbardziej skromnej rośliny poczynając na najbardziej imponującym wiedzą, światowym obyciem, majątkiem czy fizycznością człowieku kończąc.     Westchnęłam ciężko.    Nasza przedwyjazdowa rozmowa - w znaczeniu moja i mojego mężczyzny nie była zbyt miła. Wiadomość, że chcę pojechać do dawno nie odwiedzanej rodziny na święta przyjął spokojnie - trudno zresztą, aby było inaczej. Ale gdy zapowiedziałam, że przez cały ten czas nie znajdę dlań ani chwili, poczuł się urażony.  Z tonu jego słów i wyrazu twarzy, pomimo zachowywanego spokoju, przebiło się wspomniane poczucie urazy.     - Chwilę - zaczął powoli. - Po twoim ponadrocznym zniknięciu bez słowa wyjaśnienia schodzimy się na powrót pod warunkiem, że będziesz dokładać więcej starań niż za pierwszym razem. Tymczasem w dwa miesiące po naszym drugim początku dajesz mi do zrozumienia, że nie dość, że podjęłaś decyzję o wyjeździe beze mnie, to jeszcze oznajmiasz mi, że nie będziesz miała wtedy czasu nawet na rozmowę, bo - jak to określiłaś - potem na pewno będziemy mieli go wiele? Nawet nie zaproponowałaś, abym z tobą pojechał - zaciął usta w sposób, którego nie lubiłam i którego trochę się obawiałam.     Dłuższą chwilę zbierałam się na odwagę. Przyszło mi to wbrew pozorom tym trudniej,  że pozostał opanowany, czego zresztą mogłam być prawie pewna: przy mnie zawsze bardzo mocno kontrolował uzewnętrznianie swojej mrocznej strony.     - Nie zaproponowałam - zaczęłam powoli odpowiadać, ze słowa na słowo coraz szybciej - wiedząc, że i tak pojedziesz tam ze mną. Chociażby po to, aby być blisko mnie. Co zresztą jest całkowicie logiczne także z emocjonalnego punktu widzenia. Po co miałbyś tkwić sam na drugim końcu Polski? - spróbowałam uśmiechnąć się lekko. Wyszedł mi ten uśmiech jak zwykle w podobnych sytuacjach. W reakcji uśmiechnął się tyleż lekko jak ja, a trochę od swojej strony - krzywo.     - Chyba lepiej, że proponujesz mi to późno niż wcale - odparł. - Ale czy zmienia to fakt, że sytuacja ta nie powinna mieć miejsca? Spójrz na to od mojej strony, wyobrażając sobie, że to ty zgadzasz się dać mi drugą szansę pod określonym warunkiem, tymczasem ja daję ci do zrozumienia, że ty i ten związek nie jest dla mnie tak ważny, jak cię zapewniam.     - To nie tak... - spróbowałam spojrzeć mu w oczy. Nie udało mi się. Odruchowo spuściłam wzrok, odwracając po chwili głowę. Wiedziałam, że w pierwszym odruchu chciał wyrzec z przekąsem, że dokładnie taki mój ruch był do przewidzenia. Jednak po chwili ciszy usłyszałam inne pytanie.    - A jak? - spojrzał na mnie, pozostając tam, gdzie stał i krzyżując ręce, po czym powtórzył trochę głośniej: - Jak?    Chciałam podnieść wzrok i spojrzeć mu w oczy. Nie zdołałam. Kotłowało się we mnie do tego stopnia, że przestałam być zdolną wykonać jakikolwiek ruch, o wypowiedzeniu jakiegokolwiek słowa nie wspominając. Przeklęte emocje! Przeklęte wspomnienia! Nie byłam gotowa powiedzieć mu o tak wielu sprawach z przeszłości. Gdy spotkaliśmy się i zaczęliśmy być ze sobą po raz drugi, obiecałam sobie - solennie na wszystko, co dla mnie ważne - że tym razem będę wobec niego w porządku. Że nie popełnię żadnego błędu. Że koniec z przerwami w komunikacji, z zamykaniem się, wycofywaniem i milczeniem. Z osobnym spaniem wreszcie, chociaż akurat przy spaniu w jednym łóżku nie upierał się twierdząc, że chrapie, a nie chce, abym chodziła ciągle niewyspana. Skończyło się tak, jak się obawiałam. W miarę upływu tygodni strach zapanowywał nade mną, coraz bardziej wpływając na moje postępowanie. Zmianę w moim zachowaniu i milczące "odstawanie" od złożonych deklaracji zauważył od razu. To, że początkowo przyjmował to w ciszy, ciążyło. Gdy zasugerował, abyśmy o tym porozmawiali, poczułam się przybita jeszcze bardziej.    - Znów zaczyna się dziać ze mną jak wtedy - spostrzeżenie to, a jeszcze bardziej to, że dzieje się tak właśnie - nie dawało mi spokoju. - Ale jak mam przyznać mu się do strachu? Do rozdźwięku pomiędzy uczuciem i chęcią bycia z nim a lękiem przed wspólną przyszłością?    Starałam się przerwać ten napierający na mnie od wewnątrz tok myśli, ciągnąć za sobą walizki międzyperonowym korytarzem do hali dworcowej, po przejsciu której zamierzałam złapać taksówkę. Nie wychodziło. Przemieszczały się po owalnej linii wewnątrz mojego umysłu, to przyspieszając, to zwalniając przy pytaniu "Pędzimy jak chcemy. I co nam zrobisz?" Po czym gasnąc i przekształcając się w pobrzmiewające jego głosem pytanie. Które zadał mi sięgając po moje ręce, biorąc za dłonie i przyciągając do siebie, ale zatrzymując krok przed nim tak, aby musiała popatrzeć mu w oczy.    - I co ja mam teraz z tobą zrobić?      Rzeszów, 25. Grudnia 2025   
    • Rzekli mu bracia: – „To dziś bracie!” – „Następne dziecko dla mnie macie.” – „Tak dziecko, ale nie następne! Tysiącleć wpraw szlaki tu błędne, Weź duszę Zbawiciela na świat! Choć wątpliwe czy będzie mu rad? Widzisz z nami wszystko…: krzyż i śmierć, Na Boga, tak ma być, bierz i leć!” Wziął czarnoskrzydły dziecko-słońce I spadł pociech szepcząc tysiące, Zdumion, a szczęśliw kogo niesie… . . . – „Panie magu, patrz tam: Kometa!” – „Choć, zda mi się piękna, to nie ta, Co się wśród dal kosmosów niesie… Siodłaj koń! Anioł niósł tam dziecię.”   Wszystkim dobrym duszom z życzeniami wszystkiego najlepszego na Święta Bożego Narodzenia.   Ilustrował „Grok” (pod dyktando Marcina Tarnowskiego), grafiką „Anioł niosący duszę Jezusa na ziemię”.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...