Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Wszedl do gospody.
Choc nosil kaptur widac, ze nie mlody.
Rzucil spojrzeniem po sali,
(jak gdyby wazac cos na szali)
podrapal sie po brodzie
ciagle marzac o wodzie.
Zdecydowal: zostane w tym grodzie!
Od tygodnia bedac w drodze
odciski mial na nodze.
Usiadl wiec znuzony,
plascz odlozyl zakurzony.
Przymknal oczy
jego umysl gdzies w dal kroczy...

To bajarza dumanie
przerwalo karczmarza pytanie.
Szlachetny Panie!
Klaniam sie na powitanie!
Zamieniam sie w Sluch!
Czego zada Panski brzuch?

'Panie! Zjem za dwoch!!
Od tygodnia jestem w drodze
i odciski mam na nodze.
Znajdz mi jakiejs masci na nie
to ci bede wdzieczny Panie!
Gdy odpoczne po wieczerzy
basn opowiem jak nalezy!'

Trzy godziny pozniej
odziany juz luzniej,
stary bajarz zaczal tak:
'Od stu lat patrze na swiat.
Wedruje po nim od lat stu,
bylem tam i bylem tu.
Znam historii tyle co
lisci na drzewie razy sto.
Zamiencie sie w sluch
bom prawdziwy zuch!
Juz pelen moj brzuch
niech slowa pojda w ruch!'

'Ona sie zwala Bajka_Z_Moralem
potrafila kochac i dusza i cialem.
Byla taka biala, taka czysta,
zalet miala chyba z trzysta.
Prawdziwie dobra dziewczyna
slodsza niz malina,
urocza jak kieliszek wina,
urocza tez byla jej mina,
kazdy chcial z nia isc do kina.
Lubila swojego taty tricki
i mamy cudne nalesniki.'

Wtem na sali jakies krzyki!
Atakuja rozbojniki!
Powstal zamet nieslychany.
Bajarz krzyczy opetany.

'Ludzie! Koniec wasni!
Teraz jest czas basni!'

Rozbojnikow szef odpowiada.

'Przeszkadzac nie wypada.
Przepraszam, nie wiedzialem,
ze tu sie mowi o Bajce_Z_Moralem.
Szlachetna jest to panna,
piekna jak zorza poranna.
Sam chetnie poslucham.
Juz nadstawiam ucha!'

Wszystkie spojrzenia wlepione
w oblicze dziada zamyslone...

'Dziewczyny serce wrazliwe
chcialo poznac kogos blizej.
By juz nie byc samo dluzej.
By wiosenne przezyc burze...
By kochana byc, ceniona,
z nalezyta czcia wielbiona.
Wszyscy wiemy o czym mowa.
Sprawa wszak jest to nie nowa.
Towarzyszy nam od zawsze.
A co? Milosc wlasnie!
Tego pragnela Bajka_Z_Moralem,
by moc kochac i dusza i cialem.'

Po chwili milczenia
bajarz wraca do mowienia.

'W Ukrytej Dolinie,
a bylo to w zimie,
przeciely sie ich sciezki
a w swiecie wybuchly zamieszki.
Bo Bajka_Z_Moralem
jest idealem
Aniolem z nieba
bo piekna potrzeba
musi jak wiecie
miec jakies ujscie na swiecie.
Chlopak zas spotkany
byl juz gdzies widziany
kilka dni wczesniej, na miescie
lepiej w to uwierzcie
to powazna sprawa
nazywa sie TRAWA...
I choc nie byl zly do glebi,
nie mordowal golebi.
Nie kradl i nie klamal,
nigdzie sie nie wlamal,
nikomu nic nie zrobil,
no ale tym skretem posmrodzil...
I to wystarczylo
by dusze Jego uznali za zgnila.
Wszyscy lecz nie Ona,
jak zawsze rozmarzona.
Podala mu swa delikatna reke
a On wyszeptal podzieke.
Choc dopiero sie poznali
bardzo sie juz pokochali.
Dziewczyna wyciagnela z niego
to co w sobie mial najlepszego.
Juz nigdy wiecej nie byla sama,
byla odtad wielbiona, kochana.
A Jej usmiech znaczyl dla Niego tyle
co wlasne zycie, tu sie nie myle.'

Spocony Dziad w fotel opada.

'Zmeczon. Trudna rada.
Na tym koniec drodzy moi
Ide sie ulozyc w koi!

KONIEC

Opublikowano

Wszedl do gospody.
Choc nosil kaptur widac, ze nie mlody.
Rzucil spojrzeniem po sali,
(jak gdyby wazac cos na szali)
podrapal sie po brodzie
marzac ciagle o wodzie.
Zdecydowal: zostane w tym grodzie!
Od tygodnia bedac w drodze
odciski mial na nodze.
Usiadl wiec znuzony,
plaszcz odlozyl zakurzony.
Przymknal oczy
jego umysl gdzies w dal kroczy...

To bajarza dumanie
przerwalo karczmarza pytanie.
Szlachetny Panie!
Klaniam sie na powitanie!
Zamieniam sie w Sluch!
Czego zada Panski brzuch?

'Panie! Zjem za dwoch!!
Od tygodnia jestem w drodze
i odciski mam na nodze.
Znajdz mi jakiejs masci na nie
to ci bede wdzieczny Panie!
Gdy odpoczne po wieczerzy
basn opowiem jak nalezy!'

Trzy godziny pozniej
odziany juz luzniej,
stary bajarz zaczal tak:
'Od stu lat patrze na swiat.
Wedruje po nim od lat stu,
bylem tam i bylem tu.
Znam historii tyle co
lisci na drzewie razy sto.
Zamiencie sie w sluch
bom prawdziwy zuch!
Juz pelen moj brzuch
niech slowa pojda w ruch!'

'Ona sie zwala Bajka_Z_Moralem
potrafila kochac i dusza i cialem.
Byla taka biala, taka czysta,
zalet miala chyba z trzysta.
Prawdziwie dobra dziewczyna
slodsza niz malina,
urocza jak kieliszek wina,
taka tez byla jej mina,
kazdy chcial z nia isc do kina.
Lubila swojego taty tricki
i mamy cudne nalesniki.'

Wtem na sali jakies krzyki!
Atakuja rozbojniki!
Powstal zamet nieslychany.
Bajarz krzyczy opetany.

'Ludzie! Koniec wasni!
Teraz jest czas basni!'

Rozbojnikow szef na to powiada.

'Przeszkadzac nie wypada.
Przepraszam, nie wiedzialem,
ze tu sie mowi o Bajce_Z_Moralem.
Szlachetna jest to panna,
piekna jak zorza poranna.
Sam chetnie poslucham.
Juz nadstawiam ucha!'

Wszystkie spojrzenia wlepione
w oblicze dziada zamyslone...

'Dziewczyny serce wrazliwe
chcialo poznac kogos blizej.
By juz nie byc samo dluzej.
By wiosenne przezyc burze...
By kochana byc, ceniona,
z nalezyta czcia wielbiona.
Wszyscy wiemy o czym mowa.
Sprawa wszak jest to nie nowa.
Towarzyszy nam od zawsze.
A co? Milosc wlasnie!
Tego pragnela Bajka_Z_Moralem,
by moc kochac i dusza i cialem.'

Po chwili milczenia
bajarz wraca do mowienia.

'W Ukrytej Dolinie,
a bylo to w zimie,
przeciely sie ich sciezki
i w swiecie wybuchly zamieszki.
Bo Bajka_Z_Moralem
jest idealem
Aniolem z nieba
bo piekna potrzeba
musi jak wiecie
miec jakies ujscie na swiecie.
Chlopak zas spotkany
byl juz gdzies widziany
kilka dni wczesniej, na miescie
lepiej w to uwierzcie
to powazna sprawa
nazywa sie TRAWA...
I choc nie byl zly do glebi,
nie mordowal golebi.
Nie kradl i nie klamal,
nigdzie sie nie wlamal,
nikomu nic nie zrobil,
no ale tym skretem posmrodzil...
I to wystarczylo
by dusze Jego uznali za zgnila.
Wszyscy lecz nie Ona,
jak zawsze rozmarzona.
Podala mu swa delikatna reke
a On wyszeptal podzieke.
Choc dopiero sie poznali
bardzo sie juz pokochali.
Dziewczyna wyciagnela z niego
to co w sobie mial najlepszego.
Juz nigdy wiecej nie byla sama,
byla odtad wielbiona, kochana.
A Jej usmiech znaczyl dla Niego tyle
co wlasne zycie, tu sie nie myle.'

Spocony Dziad w fotel opada.

'Zmeczony. Trudna rada.
Na tym koniec drodzy moi
Ide sie ulozyc w koi!


Baja długaśna w treści treściwa :))

Wena Dziada i Bajarza niesłychana
naniosłam dla szyku kilka poprawek
przydałaby się obróbka z ogonków
i polskich kurzołapek ...
Jak Dziad zmęczony, może TWA
tym się zajmie, zamiast papugować
sobie i innym nawzajem...
Pomoże im z braku życia swojego
przyjdzie zachęta na własne blamądrości
oczekiwana na powielenie w celu mdłości
z klapnięcia o stół klawiszem
bo inaczej się nożyce w parach z in teresem
dla treści się zaskaczą ...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Pozwoliłam sobie wstąpić raz jeszcze do bajeczki bajeczki (może autor nie ma polskich
znaków lub myśli weny nie chciał zgubić)
i dołożyłam polskie znaki.
Niech se Bazyl jeszcze bardziej
pomyśli jakaż to ze mnie
nieumiejętna brudaska
i zamiast sprzątania
jakże potrafię nabrudzić !!!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wiersz sam sobie przeczy, bo niby niema rymu, a tu nagle łup! Jest! Z Bogiem pewnie tak samo... nic to, że w galerii.  Pozdrawiam. :)
    • Bardzo ładny teks, a te wszystkie nawiązanie dodają mu tylko smaku. Pozdrawiam. 
    • @Dekaos Dondi Natura potrafi się sama obronić. Soplowy sztylet jak niespodziewany cios i to taki na amen.  Mrocznie i zimnawo. Pozdrawiam !
    • Tekst powtórkowy?     Zaczął padać śnieg. Niebanalnie przymroziło tej zimy. Pierwszy płatek spadł mu na rękę. Pomyślał sobie: wszystko jest kwestią stanu. Tak naprawdę, to zmrożona woda. Jest nieszkodliwa. No chyba, że jest jej za dużo. Na przykład na dachu. Albo na powierzchni Ziemi. Tak luzem. Tam, gdzie jej nie powinno być. Może potopić to czy tamto. Jest jeszcze para woda. Cholernie może poparzyć.    Padało i padało.    Wybrał się do lasu. Podziwiać oszronione drzewa. Uwielbiał takie widoki. Wprost szalał za nimi. I jeszcze coś lubił.     Stał pod rozłożystym świerkiem. Otaczały go też inne, bardziej potężne drzewa. Gałęzie uginały się pod białym ciężarem. Nic dziwnego. Tu jeszcze trzymał większy mróz. Promieni Słońca dochodziło niewiele. Co jakiś czas słyszał odgłosy, osuwającego się śniegu. Lubił drażnić drzewa. Nie dawać im spokoju. Szarpać malutkie zlodowaciałe gałązki. Uważał, że to nic złego. Zwykła zabawa.     Złamał nieco grubszy konar. Miał z tym trudności. Był twardy jak kamień. Ale w końcu mu się udało. To tylko zwykła, nic nie czująca, cząstka lasu. Nie musiał się przejmować. Zabawa trwała nadal.       Właśnie schylił się po odłamaną gałązkę, by ją połamać bardziej, gdy usłyszał szelest. Nie zdążył uświadomić sobie, skąd dochodził. Z góry czy z tyłu. Poczuł niesamowity ból. Coś twardego i ostrego, utknęło w jego szyi. Głęboko i dokładnie. Ogarnęła go mroźna, wilgotna ciemność.     Po chwili, był zimnym trupem, leżącym na zimnej ziemi. Jasna twarz, widniała na biało – czerwonym tle. Zawsze czuł się patriotą.     *     Śnieg stopniał zupełnie. Tak jak ostatnie sople lodu. Nie pozostał najmniejszy ślad. Zgłoszono zaginięcie. Odnaleziono go po jakimś czasie. Miał dziurę w szyi. Śledztwo nic nie wykazało. Przede wszystkim, nigdy nie odnaleziono narzędzia zbrodni.  
    • @Deonix_ przyznam się bez bicia na dwa razy ale za to ze zrozumiem, już dawno nie czytałem baśni w których wszystko dobrze się kończy szkoda że ich tak mało powstaje. Z upodobaniem. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...