Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Był na mazurach gród drewniany
Między bagnami zagubiony
Gdzie grajkowie pieśni śpiewali
O potęgach Perunowych

W grodzie owym prasłowiańskim
Razu niepewnego dziad brodaty
Wkroczył do karczmy krokiem dziarskim
Jak król wkracza do tronowej komnaty

I od progu miodu prosząc
Zakrzyknął na chłopów gromkim basem
" Ja na plecach gęślę niosąc
Wypiję pieszcząc uszy wasze!"

" A o czym, dziadu, znasz piosenki?
Czy o bohaterach z dawnych dziejów,
Czy o tym dlaczego szumią sosenki?"
" O Samsonie znam Chędożycielu!"

" A więc spiewaj a miodu ci nalejem
Tyle ile pomieścić zdołasz w brzuchu."
" Tak, bądź uszu naszych dobrodziejem!"
" Niech muzyka twa miodem będzie dla słuchu!"

" Już, już, chłopki malutkie.
Najpierw miodu, dzika z rożna,
Potem balladki będą piękniutkie.
Potem opowiadać będzie można."

Nasypano więc dziadu temu
Na talerz okruszki z dzika.
Nalano miodu przedniego
Z, na resztki, zbiornika.

Dziad zeżarłwszy chybkiem wszystko
Zapił miodem danie królewskie
Dobył gęśli mistycznie szybko
I zaczął pieśni swoje anielskie.

" Hej, dawno bardzo, wieki temu
W kraju gorącym jak ognisko.
Żył chłop co imponował każdemu
W tym jak chędożył dziewczysko.

Gdy się złapał baby ten mężczyzna
Próżno było szukać takiego
Co bez wstydu by się przyznał
Że nie zdzierży pola tamtemu.

Samson się mianował owy młodzian
Bo to imię potęgę oznaczało
A że potęga ta jawiła sie w łożu
Chędożycielem go nazwano.

A pytali go mieszczanie
W czym jago potęga stoi.
On im jeno w sławy stanie
Krzyczał że każdą babę zgromi.

I podstawiali coraz to większe
Puszczalskie panny, ladacznice
A on spuszczał z nich powietrze
Tak, że wszystkie szły na zakonnice.

I wojowie sławy pragnący
Jego czyny ze swoimi równając
Odkrywali, że pod słońcem
On największy jest ruchalec.

Lecz na świecie Bog wszelaki
Taki postawił porządek na świecie
Że jeśli żołdak wychodzi przed żołdaki
Tamci z zazdrości pękną przecie.

Żołdaków takich banda pewna
Sposobu na Samsona poczeła szukać
A sposobem była dziewka zgrzebna
Co do serca tamtego miała pukać.

A panna tamta przesławnej urody
Powiadali że nic jej nie dorówna
Że są na świecie tylko trzy takie nogi:
Jej dwie i kolumna Zygmunta

Do lepianki Samsonowi zapukało
Dziewczę zwane babosłoniem
Aż serce chędożyciela zapłakało
I tęcza wykwitła na nieboskłonie.

Kwiatki jej zrywał o każdym poranku
Wiewiórki łapał rozdziczałe
I codzień powyżej pory obiadku
Pieścił i całował ciało jej całe.

Pytała go zawżdy wielka kochanica
Jak to się stało na świecie,
Że nie podoła mu żaden mężczyzna.
Że dogodzi on każdej kobiecie.

Aż nocy burzliwej wyszeptał jej do ucha
Miodu nie skąpiąc słów magicznych
Że najlepiej on na świecie rucha
Bo łoniaki ma rozmiarów kosmicznych

Co prawdą było niepodważalną
Kto raz je na oczy widział
Ten spokojnie juz nigdy nie zasnął
Bo każdy włos był jak dzida.

I gdy ruchał ciało kobiece
Te właśnie włosy przeogromne
Pomagały jemu wielce
Rozorując uda potwornie

A magia w nich zawarta bosko
Kryła tajemnicę potęgi właśnie
Że potężny jest on póki one rosną,
Póki ich nóż wszelaki nie draśnie.

Jako żmija nasłana przez żołdaków
Nożyczkami dziewka zabłysnęła
Łysa pyta po nocnym zamachu
Jak sen potęga zniknęła.

I krzyczeli od rana sąsiedzi pijani
Bo pić zaczęli na te nowiny
Samsona na popis siły wyzwali
Kazali publicznie chędożyć dziewczyny

Ruszył więc młody bohater
Do panny " świątynią niecnot" zwanej
Objął ramionami nagą jej klatę
Popieścił zarostem piersi jej okazałe

I chędożył tak zawzięcie dziewkę
Aż mu żyły wystąpiły na pięty
Poprosił w końcu o krótką przerwę
Miast tego dostał sutek w zęby.

Nogami go objęła świątynia przepastna
I zwaliła się na niego ciałem całym
Spod niej Samsona mowa ostatnia
Tak zabrzmiała echem małym:

" O rzesz kurwa, ja pierdolę!
Tak mi skończyć idzie życie!
Nie dam rady, nie zdzierży ciało moje!
Tak tu umrę z chujem w odbycie!

Byłem chłop jebaka wielki,
Bo wyjebać mogłem wszystko.
Teraz cierpię takie męki
Przez zdradliwe jakieś piździsko!

O! By to w chuj zatrzasło gromem
Jak już ginąć to po bohatersku
Życie me będzie skończone
Gdy zrujnuje to nade mną cielsko!

Hej ty boże coś mi pytę u nóg sprawił
Daj mi, kurwa, mocy olbrzyma
Na jeden strzał, bym ją zabił.
Nie będzie, kurwa, się cieszyła!"

Powiadam, kmiecie, niebo się roztrzasło
I w Samsona taki power i moc wstąpiła
Na chwil kilka słońce zgasło
Gdy zalśniło znów, świątynia już nie żyła."

Dziad największym bardom
Pola nieustępując wcale
Śpiewał starając się bardzo
Lecz chłopi spali przy powale.

Jeden tylko starzec przy kominku
Zlewał piwo cudze do kubka swego
I tabliczkę miał wiszącą na patyku
"Jestem głuchy od czasu dziecięcego!"

" Hej staruszku! Ty co piwo spijasz!
Długo to oni śpią tak błogo?"
" Spierdalaj Panie, nie umiesz czytać?
Jam głuchy, ale śpią tak długo."

" Będzie, z początkiem się pokładli
W dupie mając mądrość twej ballady
Nim zasnęli jeszcze cię okradli
I obtańcowali tutejsze baby.

Takeś śpiewał dyrdymały
Że karczmarz sam za gęśle chycił
I zabrzmiało u powały
Coś o marynowej rzyci

Bierz pan piwo póki wola
I śmigaj stąd bardzo szybko
Bo im rzekę że robota twoja
Babka com ją zruchał brzydko!"

Dziad nie myśląc o pierdołach
Chwycił kufel, zajrzał pannie w gacie
Wypił trochę, resztę schował
Świt go witał już na trakcie.

Jak wiatr hula po połaciach
Tak szybki jest krok bajarza
Co srom mu siedzi w gaciach
A sukces nigdy się nie zdarza.

Dumając nad losu swego dziejami
Pogwizdując sobie z cicha
Poszedł w świat swój ukochany
Jak banan śmiała mu się micha.

Dawno temu w mazurskich stronach
Rzecz ta miejsce swoje miała
Grzmiała głośno gdzieś po grodach
Aż została zapomniana.


Norbert Kuta

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Bożena De-Tre Bożenko. Dziękuję. No naprawdę.....
    • @violetta   Bo to jest lokal socjalny, a nie - komunalny, tym bardziej: prywatny, poza tym - ludzie, którzy mają prywatne mieszkania i tak płacą za czynsz - chociaż nie powinni, nie mam również wody w kibelku - używam miski z wodą, to jest mój wybór: stosuję filozofię minimalizmu - płacę mniej za wodę i w ogóle nie płacę za gaz, jak widzę: do pani nadal nie dociera - wszystko już w życiu miałem i niczego już nie potrzebuję, prócz: podstawowych rzeczy do ziemskiej, mieszkaniowej i osobistej - egzystencji.   Łukasz Jasiński 
    • Już słońce żółcią maluje pejzaż, Nad łąką mgły, co przyszły znikąd. Jeśli Ci powiem, to nie uwierzysz "że lato - odchodzi po cichu". Jest zawstydzone, zmieszane z błotem I naznaczone niejedną klęską. Ale przestańmy, nie mówmy o tym, Chce odejść cicho - po angielsku. Lecz brak mu gracji, tudzież lekkości, Gdy kroczek robi, by wyjść bez dźwięku; Wtedy gdzieś lunie, błyśnie, zagrzmoci, Napędzi strachu, zadrży lękiem. Jeszcze wykręci kilka numerów, Zaskoczy ludzi jakimś żywiołem. A ja śmiem twierdzić tutaj i teraz - ono się samo siebie boi. Stąd ta reakcja - niby agresja, Lecz ciepłym wiatrem wyszepcze "wybacz!". Może pomyślisz, skończysz narzekać i zaczniesz trochę przewidywać. Dzień, zda się, szybciej nam wszystkim bieży, Bociany lecą już w swoim szyku. Jeśli Ci powiem to nie uwierzysz "że lato - odchodzi po cichu"    
    • @Migrena Noo pióro każdy musi mieć swoje przecież.Masz swój rozpoznawalny już styl ..i to jest super.
    • *Zwracam uwagę na celowość takiego właśnie zapisu tytułu.      Minęło już trochę czasu, odkąd on pojawił się w moim życiu. Myślałam początkowo: facet jak facet, znajomy jeden z wielu. Jak pojawił się, tak zniknie. Nie przywiązywałam więc wagi do jego obecności tym bardziej, że - jak zdawało mi się wtedy - relacja ta jest i pozostanie czysto zawodową. Nawet w miarę kolejnych spotkań, na które gdy umówiliśmy się, przychodził. Często z kwiatami lub z prezentami o innym charakterze, zawsze jednak okazując, że pamięta, co lubię. Okazując, że słucha i że zwraca uwagę na moje potrzeby i że szanuje wyznaczone przeze mnie granice.     Minęło tych spotkań sama nie wiem ile. Nie liczyłam; zresztą ważniejsza jest ich jakość. Znając swoją wartość nie zauważyłam, że w pewnym momencie zaczął przyglądać mi się baczniej. Ot, swego rodzaju rutyna. Przyzwyczajenie kobiety do męskiej atencji. Do tego, że często oglądają się za mną na ulicy nawet wtedy, gdy ubieram się "na chłopczycę". Tak, tak - myślę sobie wtedy - pogap mi się na tyłek, jeśli chcesz. Tyle twojego.     Nie zauważyłam także dlatego, że znów wskutek rutyny dawno już nie przyglądam się swoim uczuciom. Jestem singielką, zajętą w dużej mierze życiem zawodowym, dbaniem o swoje ciało, obowiązkami wobec mamy i psem. Ukochanym dogiem imieniem Księżyc. Skąd akurat to imię? Właściwie nie wiem.     Zamarłam, gdy podczas jednego z ostatnich spotkań złożył mi jednoznaczną propozycję. Świadczącą dobitnie, w sposób najbardziej czytelny, na co ma nadzieje w związku ze mną. Moje zamartwienie wzrosło jeszcze bardziej, gdy obiecał, że zmodyfikuje swoje powzięte wcześniej plany. Nie sprecyzował, co zrobi, a ja - znów wskutek wspomnianego przyzwyczajenia - nie poświęciłam nawet jednej myśli na analizę, co może mu przyjść do głowy i co może zrobić. W wyniku czego przy kolejnym spotkaniu znów zaskoczył mnie tak, jak potrafi chyba tylko on. W każdym razie spośród znanych mi mężczyzn. Wyżej wymienione zastygnięcie było tym większe, że jako singielka przywiązuję żadną uwagę, a na pewno bardzo małą, do swoich uczuć. Żyję tak, jak żyję, czyli praktycznie prawie tylko obowiązkami, a faceci bywają wokół mnie - pojawiają się i znikają. Jak to oni. A on...     Swoją dotychczasową stałością skłonił mnie do pomyślenia. Do nazwania tego, co zaczęłam czuć dwoma słowami: lubię go. Gdybym powiedziała sobie: on jest bo jest, nieważne, obojętne - próbowałabym okłamać samą siebie.     W tym właśnie problem: jest. Jest mi z tym trudno. Akomfortowo wręcz: ze świadomością jego bycia, ze świadomością tego, co do mnie czuje, a jeszcze bardziej z tym, że wiem, co dla mnie zrobił. I co zrobić jest gotów. I to azależnie od tego, co mu powiem. Jak uzasadnię albo jak spróbuję przekonać, że... Wolę o tym nie myśleć, bo... bo tak jest łatwiej.     To chyba rzeczywiście karma. Ponowne spotkanie po minionych latach poprzedniego wspólnie przeżytego wcielenia, jak wyjaśniła mi jedna z przyjaciółek, trafem zajmująca się energetycznym zależnościami.     Czy znowu muszę mieć trudno i boleśnie tak, jak wtedy?? Po co się pojawił?? Musiał zechcieć więcej?? Poczuć więcej?? Źle było tak, jak było? Spotkania? Odwiedziny? Wspólny czas, kwiaty, prezenty? Szampan? Rozmowy? Objęcia i przytulenia? Bez zapewnień, deklaracji i planów?     W tym problem, że właśnie źle. Bo ja i on, my oboje, jesteśmy tacy, jacy jesteśmy, a między nami w przeszłości wydarzyło się to, co się wydarzyło. To właśnie, a nie co innego.     Czasem chcę, żebyś zniknął.  Żebyś w ogóle nie pojawił się i żebym nie wiedziała tego, co wiem teraz. Czasem, może nawet częściej, nie chcę czuć. I żebyś ty nic poczuł. Może byłoby lepiej, żebyś naprawdę był zimnym draniem? Ale wtedy...    Ech.         Kartuzy, 2. Sierpnia 2025     
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...