Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

czy pan czytał już mój biały wiersz?

właściwie o niczym
o bieganiu na nartach
zimie przede wszystkim zimie
i chłodzie

biały wiersz jak z obrazków Bruegla
z ludźmi jak kukiełkami
którzy brodzą po kolana w śniegu
zagubieni zaszufladkowani
stłamszeni przez biel krajobrazu
ale przez to tacy wyraźni
z zaznaczonymi charakterami

biel jest znakomitym tłem
wszystko odbija się na niej
czujemy zawstydzenie
z powodu tak olbrzymiego kontrastu
między bielą a naszymi myślami

czy czytał pan mój biały wiersz?

bezładnie porozrzucany po kartce
by słowa zdominowała biel papieru
i przez to były prawdziwsze
pisane czarnym atramentem
nigdy nie osiągną doskonałości śniegu

czy wiersz może być biały?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Moim zdaniem, gdybyś wiersz skrócił, byłby bardziej czytelny,
teraz trochę gubią się w nim myśli.
Początek zaciekawia, potem gmatwasz niepotrzebnie.

"czytał pan mój biały wiersz?

właściwie o niczym
o bieganiu na nartach
zimie przede wszystkim zimie
i chłodzie

biały wiersz jak z obrazków Bruegla
z ludźmi kukiełkami
brodzącymi po kolana w śniegu

krzepną charaktery
w bieli krajobrazu"

Jeśli to Ci odpowiada, to dalej w tym duchu,
pomysł znakomity, warto trochę dopracować!
Serdecznie pozdrawiam
- baba
Opublikowano

Dziękuję za wskazówkę. Poprawiłem go tak:

biały wiersz

czytał pan mój biały wiersz?

właściwie o niczym
o bieganiu na nartach
zimie przede wszystkim zimie
i chłodzie

biały wiersz jak z obrazków Bruegla
z ludźmi kukiełkami
brodzącymi po kolana w śniegu
wyrytymi w krajobrazie

zawstydzonymi
z powodu kontrastu
między tłem a swoimi myślami

gdzie w bieli papieru
ukryty jest atrament uczuć

czy wiersz może być biały?

Opublikowano

Zdecydowanie lepiej po poprawkach! Podoba mi się kontrast: biel śniegu, brud ludzkich myśli. Ładnie, z humorem o "bieli" wiersza, pisanego przecie czarnym atramentem. Pozdrawiam, gratuluję podejścia do opinii kolegów z forum. Cieplutko, Para:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97 Tak- cykl pracy, życia Warmiaków był związany z cyklem liturgicznym, wszystko wiązało się z Maryją Matką i Bogiem- całe życie. To gdzie są Warmiacy- tu trzeba wspomnieć o trudnych losach Autochtonów. O tym później( ale może już znasz) W gyszychtach noszych"- naszych historiach. Opisałam w częściach. O "wilczym szańcu też. Dzięki @Maciej_Jackiewicz  no jestem. I spłacam dług = cołej Famelijó- Warnijokom
    • Jedyne mz, co leczą sanatoria, to te dusze, a napisałeś, że "dusz nie uzdrawiamy" i tego dotyczy mój wpis. Co do przesłania wsparłem twój ironiczny przekaz.  Według mnie, czytałbym: dusze też uzdrawiamy i nie szkoda na to wody.... Pozdrawiam
    • @Annna2 upps ale mówiłem ,że byłem przejazdem i w dodatku tyle lat temu muszę nadrobić zaległości i kupić przynajmniej na początek dobry przewodnik po Warmii... a swoim sprostowaniem udowodniłaś,że jesteś 100 % Warmianką i do tego z dziada pradziada
    • "Pewna kobieta po rozwodzie spędziła pierwszy dzień w smutku, pakując swoje rzeczy do pudeł i walizek, a meble – do wielkich skrzyń. Drugiego dnia przyszli ludzie i zabrali cały dobytek. Trzeciego dnia usiadła na podłodze pustej jadalni. Włączyła spokojną muzykę, zapaliła dwie świece, postawiła półmisek z dwoma kilogramami krewetek, talerz kawioru, otworzyła butelkę zimnego, białego wina i zaczęła ucztować. Gdy skończyła jeść, w każdym pokoju rozmontowała karnisze. Zdjęła z nich końcówki, do środka każdej rury włożyła po garści krewetek i kawioru, po czym starannie zamknęła wszystko z powrotem. Następnie, bez słowa, opuściła dom i przeniosła się do nowego mieszkania. Wkrótce jej były mąż wprowadził się do domu z nową partnerką i nowymi meblami. Przez pierwsze dni wszystko było idealnie. Ale po jakimś czasie w domu pojawił się nieprzyjemny zapach. Próbowali wszystkiego: dokładnego sprzątania, prania dywanów, wietrzenia każdego kąta. Sprawdzili wentylację, czy nie zagnieździły się tam martwe myszy. Powiesili dziesiątki odświeżaczy powietrza, zużyli setki puszek sprayów. Nawet wymienili wszystkie dywany na nowe. Nic nie pomagało. Ludzie przestali do nich przychodzić. Ekipa remontowa odmówiła dalszej pracy. Służąca odeszła. Zdesperowani, musieli się wyprowadzić. Przez miesiąc nie byli w stanie znaleźć kupca na dom – nikt nie chciał go oglądać, a agenci nieruchomości przestali odbierać ich telefony. Ostatecznie para zdecydowała się na zakup nowego domu za ogromne pieniądze. Pewnego dnia kobieta zadzwoniła do byłego męża w sprawach formalnych. Rozmowa zeszła na temat domu. Mężczyzna powiedział, że właśnie wystawia go na sprzedaż, nie wspominając o problemie z zapachem. Była żona, z pozornym spokojem, wyznała, że bardzo tęskni za domem i zapytała, czy mogłaby go odkupić. Zadeklarowała, że załatwi wszystko z prawnikami, by sprawnie przepisać własność. Mężczyzna, przekonany, że kobieta nie wie nic o „smrodzie”, chętnie zgodził się oddać jej dom za jedną dziesiątą realnej wartości – pod warunkiem, że podpisze dokumenty tego samego dnia. Kobieta bez wahania przyjęła ofertę. Tydzień później były mąż i jego nowa partnerka stali w drzwiach, uśmiechając się, gdy ekipa pakowała ich meble... razem z karniszami"                                            Autor nieznany, opowiadanie z kręgu miejskich legend internetowych  
    • @Alicja_Wysocka dziękuję Alu za poetycki komentarz @Annna2 bardzo dziękuję Aniutko, ja też uważam,że to los jest kowalem ale my nie musimy być kowadłem... i biernie pozwalać losowi na kucie naszego życia
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...