Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
Czyli witaj w świecie, gdzie depresja jest częstsza niż przeziębienie.



- Kurwa, nie przeginaj! – zwrócił się do mnie Andrzej, w ten jakże miły sposób, , podczas naszej ostatniej rozmowy przez telefon. Siedziałam sobie wtedy na ławce w parku i przyglądałam się ludziom idącym po chodniku, który znajdował się ode mnie w odległości jednego pasa trawy i posadzonych, niezwykle rzadko, drzew.
- Andrzejku, kochanie, ja tylko mówię jak jest. Stan twojej szanownej rodzicielki wymaga interwencji lekarza. – Mój głos emanował spokojem i znużeniem, choć w głębi duszy śmiałam się. Stan jego matki obchodził mnie tyle, co zeszłoroczny śnieg, a może i mniej. Czy to moja sprawa, że całymi dniami siedzi w pokoju, beczy jak małe dziecko i uprawia jakieś pieprzone milczenie owiec?! Ale w gruncie rzeczy to strasznie zabawne, w końcu widać Andrzejowe uzależnienie od mamuśki. Biedaczek, musi sam sobie gotować i prać, o prasowaniu to chyba zapomniał, bo ciągle chodzi w pomiętych koszulkach.
- Mamusia ma złe dni i tyle. – Ratujcie! To właśnie powiedział, niemalże trzydziesto-pięcioletni mężczyzna o wzroście blisko stu dziewięćdziesięciu centymetrów i wadze zbliżonej do wagi Pudziana. O mały włos nie spadłam z ławki, gdy to usłyszałam, a myślałam, że mam mocne nerwy. Myliłam się jednak. Życie potrafi zaskakiwać. Wstałam otrzepując jeszcze w miarę zgrabne siedzenie z niewidzialnego pyłu i ruszyłam parkową dróżką. Nagle zdałam sobie sprawę, że w telefonie słyszę ciężki oddech naburmuszonego Andrzeja.
- Kurwa, Anka… - zaczął po chwili, lecz mu przerwałam.
- Andrzejku, nie rzucaj proszę kurwami tak często, to niezdrowe – powiedziałam, na odpowiedź nie musiałam długo czekać, w komórce zadźwięczał przerywany sygnał – znak, że mój kochany maminsynek się obraził. Westchnęłam w duchu i schowałam telefon do czarnej, pikowanej Chanelki. Oryginalnej! Nie będę wspominała ile ona mnie kosztowała. Nie, nie chodzi mi tylko o pieniądze, zresztą – nieważne.
- Przepraszam panią… - Do moich uszu doszedł kobiecy, cichy głos. Odwróciłam się na pięcie, za mną stała zgarbiona staruszka i trzymała w dłoniach plastikowy kubek. – Proszę… Zbieram na jedzenie – powiedziała patrząc na mnie błagalnym wzrokiem. Nigdy nie miałam miękkiego serca, ale teraz, ku własnemu zdziwieniu, wyciągnęłam bez wahania portfel i z kieszonki na zamek wydobyłam trzysta złotych, które miałam zamiar przeznaczyć na wizytę u manikiurzystki. Jednak, opcja poratowania tej biednej kobiety wydawała mi się bardziej nagląca niż moje paznokcie. Staruszka otworzyła oczy ze zdumienia.
- Proszę. – Włożyłam złożone w pół banknoty do kubka, uśmiechnęłam się ciepło.
- Niech pani Bóg wynagrodzi… - szepnęła wzruszonym głosem. Odeszła. Kilka minut później ujrzałam jak wychodzi ze sklepu niosąc torbę z bułkami i zapewne czymś do nich, weszła w jakiś ciemny zaułek i po chwili wyszła stamtąd prowadząc małe dziecko. Ubrane było, podobnie jak ona, w brudne, podarte ubrania. Usiadła z nim na ławce i zaczęła je karmić, jadło łapczywie, jak gdyby wiele dni głodowało.
Zrobiło mi się jakoś lżej na sercu, w końcu uczyniłam dobry uczynek. W przypływie nagłej dobroci wyciągnęłam komórkę i wybrałam numer Andrzejka. Nie odbierał. Zadzwoniłam drugi raz, teraz łaskawie podniósł słuchawkę.
- Zanim zaczniesz znów rzucać kurwami, posłuchaj co mam ci do powiedzenia – powiedziałam na tyle szybko, że on nie zdążył mi przerwać.
- Mów – mruknął niechętnie.
- Trochę entuzjazmu Andrzejku. Od dzisiaj zamieszkuję z tobą. – W słuchawce rozległo się nagłe kasłanie.
- Nie i koniec! – Usłyszałam po dłuższej chwili, potem odłożył słuchawkę.
No, i tyle z mojej dobroczynności na dzisiaj i chyba na następne dni. Zadzwoniłam po taksówkę, która zawiozła mnie do centrum handlowego. Weszłam do butiku Swarovskiego i zatopiłam się w biżuterii. Gdy kwadrans później stamtąd wychodziłam, na moim przegubie lśnił przepiękny zegarek. Uśmiechałam się próżnie. Prawdę powiedziawszy, wszystko, co dziś uczyniłam, robiłam z próżności. Dałam tej kobiecie pieniądze, by pokazać, jaka to jestem dobra, i by ludzie mnie podziwiali. W pewnym momencie ktoś na mnie wpadł. Zaklęłam upadając na posadzkę. Do moich uszu dobiegły słowa przeprosin, wypowiadane cholernie seksownym, męskim głosem. Aż zamruczałam, gdy przeszedł mnie dreszcz. Pomógł mi wstać obejmując moją małą dłoń swą silną ręką. W końcu podniosłam wzrok, a moje zdziwione oczy ujrzały wysokiego bruneta, o mocno zarysowanej szczęce i lekkim zaroście. Czarne oczy patrzyły w moje, znów poczułam dreszcze, tym razem niżej, gdzieś w okolicy podbrzusza. Rozchyliłam wargi i oblizałam je koniuszkiem języka. Zrozumiał aluzję. Dwadzieścia minut później wychodziłam z jakiegoś gospodarczego pomieszczenia pospiesznie poprawiając fryzurę. Za mną szedł brunet, leniwie zapinając pasek od spodni. Na pożegnanie klepnął mnie w tyłek i ruszył w swoją stronę. Uśmiechnęłam się lekko i wyszłam z galerii. Wyciągnęłam z kieszeni żakietu jego wizytówkę, nie przeczytawszy nawet imienia podarłam ją i wyrzuciłam do kosza. Nie miałam w zwyczaju sypiać dwa razy z jednym facetem.
Wróciłam do domu, do mojego mieszkania na przedostatnim piętrze wieżowca, skąd widać było większość Warszawy. Miałam ochotę na gorącą kąpiel, by zmyć z siebie tamtego faceta. Rozebrałam się do bielizny, wchodziłam właśnie do łazienki, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Leniwie ruszyłam w ich stronę, nie ubrałam szlafroka. Czarny, koronkowy stanik opinał moje krągłe piersi, biodra zaś odziane tylko w figi kołysały się w chodzie. Otworzyłam drzwi. Osłupiałam.
- Ja pierdole...
Opublikowano

Ty osłupiałaś!? Tyyy!? Zmieniaj i to w trymiga swoją sygnaturkę! Ale to już! Błazen może być tylko jeden! Jeeden! Rozumiesz? Co Ty mi tutaj: American Beauty robisz!? Ha!?
Ok,ok uspokój się kochanie(mówię do siebie) oddychaj głęboko, miałeś ciężki dzień, mnóstwo problemów...daj se na luz...raz...dwa...trzy...cztery...ooommmm...


...(po piętnastu minutach)...mmm...( po godzinie)...mmm...uff. Ok. Przejdźmy do tesktu. Błędy, literówki robisz, ot co:
1...idącym po chodniku, który znajdował się ode mnie w odległości jednego... - ni ładu ni składu.
2....zresztą – nie ważne. - nieważne.
3.No i Tele ( chyba, że taki miałaś zamiar).
4.wysokiego bruneto - bruneta.
5. Co mamusia przyjechała? Niespodziewana wizyta u swojej jedynej, ukochanej, grzecznej córeczki wysłanej do " dobrej szkółki" za ostanie pieniążki z rencinki?
Jedyna nadzieja taka, że masz bujną wyobraźnię, bo w sumie Autorko, to nie mam pojęcia jak dyskutować z Tobą ze względu na wiek.
A! Co z okiem?
Ghm... O kurwa przerobiłaś na - ja pierdolę, z powodu jakiego?

Opublikowano

łahahaha. Sama wyłapałam błędy i poprawiłam je! Ha!
Nie, mamusia nie przyjechała. I coś pan taki ciekawy, hym?
Jak to jak dyskutować? Normalnie. Przecież to nie wiek świadczy o dojrzałości człowieka.
Z okiem, jak na razie bez zmian.

O, krew leci! Noooowość

Bo kurwy to są tylko Andrzejkowe ;p

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Łahaha. Nie wiek, a kto Ty jesteś? Polski system ustawodawczy i sąd rodzinny w jednym?


A czy ja panu każę ze sobą dyskutować? Wydaje mi się, że nie...
Gdyby pan nie chciał, toby pana tu nie było :) Chyba...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Łahaha. Nie wiek, a kto Ty jesteś? Polski system ustawodawczy i sąd rodzinny w jednym?


A czy ja panu każę ze sobą dyskutować? Wydaje mi się, że nie...
Gdyby pan nie chciał, toby pana tu nie było :) Chyba...
O to biega, że nie każesz, ale podlegasz jak reszta autorów poezji.org regularnym moim odwiedzinom, bez żadnych ulg. Paniatno?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Możesz to nazywać jak chcesz. Od dzisiaj komentuję jedynie Twoje teksty, a Ty mnie nie prowokuj! Byłem na Twoim Blogu...Uwagi zachowam dla siebie. Zgłoś się za dwa lata to porozmawiamy inaczej, albo się nie zgłaszaj...jak chcesz.
Opublikowano

hehe, uśmiałem się. Widzę, że Erlik już chlapnął co nieco, więc ja tylko tak z lekka pokropię.

Widać, że poprawiane. I dobrze, jeno chyba zbyt gorliwie, bo na początku tekst posiekany przecinkami nieco za ostro.

"...zwrócił się do mnie, w ten, jakże miły sposób, Andrzej, podczas naszej ostatniej rozmowy przez telefon. > zwrócił się do mnie Andrzej, w ten jakże miły sposób, podczas naszej ostatniej rozmowy przez telefon."
albo
w ten jakże miły sposób, zwrócił się do mnie Andrzej podczas naszej ostatniej rozmowy przez telefon.

"To właśnie powiedział, niemalże, trzydziesto-pięcioletni mężczyzna, o wzroście blisko stu dziewięćdziesięciu centymetrów i wadze zbliżonej do wagi Pudziana." Ja bym tu w ogóle nie dał żadnego przecinka, ale niekoniecznie, za to między 'niemalże' a trzydziestopięcioletnim byłbym wyeliminował dziada na pewno.

"Wstałam otrzepując, jeszcze w miarę zgrabne, siedzenie z niewidzialnego pyłu i ruszyłam parkową dróżką." - Tu też zdanie posiekane, żadnego bym nie dał. Ale czekaj, są dwa orzeczenia i jeden równoważnik zdania (chyba tak to się nazywa), czy się mylę? Nie, nie dałbym.

"...w słuchawce..." - to sugeruje, że już jesteś w domu, tak przynajmniej to odebrałem na początku. Komórka, telefon, aparat, nie wiem, ta słuchawka wyprowadza w pole. Owszem, można mieć słuchawki, ale o tym nie było mowy.

I dobra, bo bym eliminował dalej te przecinki z rozpędu, niekoniecznie słusznie być może.

Opublikowano

Ajajajaja...
Myślałam, że z tymi przecinkami nie jest aż tak źle, że może w końcu się ktoś do ich braków nie przyczepi. A tu proszę, nie ich brak, a nadmiar jest mi zarzucany.
Ale bardzo dziękuję panu za to, bo sama mam z tym gigantyczny problem. Poprawię co do poprawienia jest.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Gdy pierwsza skrząca gwiazda, Jakby zagubiona, maleńka, samotna, Zamigoce na tle wieczornego nieba, Oznajmiając wigilijnej wieczerzy czas… A we wszystkich Polski zakątkach, W przystrojonych odświętnie domach, Trwająca od rana krzątanina, Z wolna dobiegnie już końca…   W blasku świecy przy wigilijnym stole, Zatańczą nasze świąteczne emocje, Niewidzialnymi nićmi z sobą splecione, Niczym złote włosy anielskie.   Strojna w bombki i łańcuchy choinka, W blasku wielokolorowych lampek skąpana, Ucieszy oczy każdego dziecka, Błyszczącą betlejemską gwiazdą zwieńczona… A pod choinką stareńka szopka, Z pieczołowitością misternie wyrzeźbiona, Opowie malcom bez jednego słowa, Tę ponadczasową historię sprzed tysięcy lat...   W blasku świecy przy wigilijnym stole, Biorąc ułożony na sianku opłatek, Zbliżając się z wolna ku sobie, Wszyscy wkrótce obejmiemy się czule,   Wnet z głębi serc, Popłyną życzenia szczere, W najczulsze słowa przyobleczone, By drżącym od emocji głosem wybrzmieć… Wszelakich sukcesów w życiu codziennym, W szkole, w domu i w pracy, Szczęścia, bogactwa, pieniędzy, Lat długich w zdrowiu i pomyślności…   W blasku świecy przy wigilijnym stole, Jedno pozostawione puste nakrycie Echo dawnych zapomnianych już wierzeń, Przypomni tamte stare tradycje,   Gdy pełna czerwonego barszczu chochla, Dotknie ze stukiem każdego talerza, A po przystrojonych odświętnie wnętrzach, Rozniesie się już jego aromat, Wybijający kolejną godzinę stary zegar, Przypomni o upływających latach życia, Gdy w kącie stara pozytywka,  Zagra kolędę znaną z dzieciństwa…   W blasku świecy przy wigilijnym stole, Gdy za oknem prószy wciąż śnieg, Tlą się w pamięci wspomnienia odległe, Czasem mgłą niepamięci zasnute.   Przy wigilijnych potrawach, Zajmie nas niejedna długa dyskusja, O tym jak z biegiem kolejnych lat, Zmieniała się nasza Ojczyzna… A na przyszłe lata pewnie snute plany, Przecinane przez głośne krzyki W sąsiednich pokojach bawiących się dzieci, Wzbudzą często serdeczne uśmiechy…   W blasku świecy przy wigilijnym stole, Dadzą się czasem słyszeć szepty anielskie, Tak melodyjne choć cichuteńkie, W myślach naszych niekiedy odzwierciedlone.   Długie refleksyjne rozmowy, W gronie rodziny i najbliższych, Pozostaną w wdzięcznej pamięci, Powracając na starość przyobleczone w sny… A gdy czas włosy siwizną przyprószy, Wspomnienie tamtych z dzieciństwa Wigilii, Z oczu niekiedy wyciśnie łzy, Otarte ruchem pomarszczonej dłoni…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • nie szukałem cię bo zawsze myślałem że takie rzeczy trafiają się innym albo w książkach które kłamią lepiej niż ludzie a potem przyszłaś bez fanfar bez obietnic po prostu usiadłaś obok jakbyś znała to miejsce od zawsze i nagle świat ten stary sku*wiel przestał mnie bić codziennie zostawił tylko lekkie siniaki żebym pamiętał jak było wcześniej kocham cię w ten brudny, ludzki sposób kiedy myślę o tobie przy pustym kubku o trzeciej nad ranem i wiem że nawet cisza z tobą ma sens tęsknota? jest jak niedopałek w kieszeni ciągle o sobie przypomina ale nie boli bo wiem że istniejesz że gdzieś oddychasz śmiejesz się może właśnie patrzysz w sufit tak jak ja i to wystarczy żeby jutro znów wstać nie wierzę w bajki ale wierzę w ciebie a to więcej niż kiedykolwiek odważyłem się mieć bo po raz pierwszy nie boję się stracić tylko cieszę się że w końcu znalazłem dom w drugim człowieku
    • Błądząc po pustynnych piaskach, w miejscach, w których dosięgniemy przykrytego mgłą nieba, każdy pozostawiony na ziemi ślad zamienimy w oazy. Tym tropem będą mogły podążać karawany spragnionych. Kropla po kropli zaczną spływać strumienie wody, wypłukując piach z zaschniętych ust. Już wiesz, wiesz więcej, więcej na pewno, na pewno, gdzie trzeba, gdzie trzeba wież. Wiesz, gdzie mgła spłynie z nieba.  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Andrzej_Wojnowski Może właśnie tak pozytywny odbiór. Dlatego, że pisane z serca, z autentyczności. Zdrowych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...