Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Michał, bardzo się cieszę, że wpadłeś do mnie w czasie "urlopu"! I że w dodatku z przyjemnością!
Pozdrawiam. :-)

PS. Prowadzę pertraktacje w sprawie naszego wspólnego warszawsko-krakowskiego występu w maju. Prawdopodobnie cała impreza będzie trwała ok. 2 godz., z udziałem poetów z Krakowa, z warszawskiej Terry Poetiki, z Orga, a także bardów i twórców piosenki autorskiej z Mazowsza.
Tylko że w tym klubie nie ma barku alkoholowego, nawet głupiego piwa (choć poza tym jest bardzo klimatycznie), więc po ucztach duchowych przeniesiemy się gdzie indziej.
I jednak radzę Wam gorąco, żebyście nie wyjeżdżali do Krakowa jeszcze tej samej nocy. To jest kawał drogi. Będziecie zmęczeni podróżą do nas i długimi wrażeniami poetycko-biesiadnymi, a w takich okolicznościach kierowca łatwo może spowodować wypadek.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Cyklop, witaj! :-)))
Nawet nie wiesz, jaką mi robisz przyjemność swoimi pochwałami! Rosnę jak balon i niedługo pęknę! ;-)))
Owszem, można kupić wspólny tomik grupy literackiej Terra Poetica (tam są lepsze gwiazdy i gwiazdorzy niż ja). W tomiku jest bodaj 8 czy 9 moich wierszy.
Szczegóły tutaj:

[url]//www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?pid=673133#673133[/url]

Publikuje mnie też ogólnopolski kwartalnik literacki ZNAJ, który możesz dostać w Empikach.

Pozdrawiam serdecznie. :-)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Michał, bardzo się cieszę, że wpadłeś do mnie w czasie "urlopu"! I że w dodatku z przyjemnością!
Pozdrawiam. :-)

PS. Prowadzę pertraktacje w sprawie naszego wspólnego warszawsko-krakowskiego występu w maju. Prawdopodobnie cała impreza będzie trwała ok. 2 godz., z udziałem poetów z Krakowa, z warszawskiej Terry Poetiki, z Orga, a także bardów i twórców piosenki autorskiej z Mazowsza.
Tylko że w tym klubie nie ma barku alkoholowego, nawet głupiego piwa (choć poza tym jest bardzo klimatycznie), więc po ucztach duchowych przeniesiemy się gdzie indziej.
I jednak radzę Wam gorąco, żebyście nie wyjeżdżali do Krakowa jeszcze tej samej nocy. To jest kawał drogi. Będziecie zmęczeni podróżą do nas i długimi wrażeniami poetycko-biesiadnymi, a w takich okolicznościach kierowca łatwo może spowodować wypadek.

Tzn, jeżeli mogę coś zasugerować, to najlepiej zrobić występ w miejscu, w którym się już zostaje. Jest to związane z tym, że po wyjściu trudno znaleźć miejsce, gdzie by upchać spragnionych nocnych gawęd słuchaczy. My po Kazimierzu musieliśmy się podzielić, ponieważ żadna knajpa nie zmieściła 30 osób, i co co zostali z nami, siedzieli jak śledzie w beczce. Oczywiście my się dostosujemy, kierowcy to twarde chłopy, bo się trudnią tym zawodowo i tutaj problemu też nie będzie.
A ja zapraszam na marzec, bo szykujemy prawdziwą bombę zegarową :)))
Opublikowano

Tak, ja wiem, że najlepiej robić imprezy tam, gdzie się już zostaje, ale niestety rzadko są takie możliwości, szczególnie w Warszawie (w Krakowie też tak nie było). U nas niestety bardzo mało jest knajp artystycznych, tzn. takich, które dają możliwość występów. A jeśli już są, to maleńkie lokaliki, bo duże wynajmują "profesjonalistów" na swoje estradki i tam się odbywa przede wszystkim hałaśliwa muzyka, a nie poezja. Taka jest Warszawa.
Natomiast kiedy będę już wiedziała, ile osób przyjedzie, wystąpi etc., to postaram się zarezerwować jakąś salkę w większym lokalu, tam, gdzie nie będzie nam rąbać dżez prosto w uszy. Jakoś to zorganizujemy, zobaczysz. :-)

Na marzec? Jeśli będę miała wolne, to chętnie przyjadę. Dziękuję.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Kochana Babo, strasznie Ci dziękuję za pochwałę i dwukrotne przeczytanie! :-)))
Pozdrawiam serdecznie.
Oxy.
Joasiu, jeszcze raz - nie znaczy drugi, było trochę więcej. Jeszcze raz - znaczy
jeszcze raz po wpisaniu się. Każda okazja dobra, by chwalić, co na pochwałę
zasługuje! No, to jeszcze raz!
Uściski
- baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Kochana Babo, strasznie Ci dziękuję za pochwałę i dwukrotne przeczytanie! :-)))
Pozdrawiam serdecznie.
Oxy.
Joasiu, jeszcze raz - nie znaczy drugi, było trochę więcej. Jeszcze raz - znaczy
jeszcze raz po wpisaniu się. Każda okazja dobra, by chwalić, co na pochwałę
zasługuje! No, to jeszcze raz!
Uściski
- baba
Nie śmiałam sądzić, że czytałaś mój wiersz więcej niż dwa razy!
Naprawdę tak Ci się podoba? Och, Babo, jak mi jest strasznie miło!!!
Buziaki serdeczne! :-)
Opublikowano

Jestem spóźnialska, ale byłam i czytałam...i sentyment się odezwał :))) nasza poczciwina była śliczna koloru sahara i jak umiała wnerwiać, ho ho :)))
podpisuję się pod pochwałami, bo po co powielać achy?

Serdecznie pozdrawiam Oxy -
Krysia

Opublikowano

Krysia! Jak miło! Już myślałam, że się nie odezwiesz... :-(
Dzięki za przychylność dla starej balladki. I za sentyment. (Nasza była koloru szarego nieba).
Pozdrawiam także serdecznie. :-)))

Opublikowano

Teraz Syrenka stoi w lamusie
bo pan już Skodę Felicję ma
idzie z postępem, żyje w luksusie
już nowym autem po szosie gna.

Dziś cieszy pana Felicja Skoda
zwinna i szybka ma piąty bieg
tylko Syrenki mu nadal szkoda
jest wysłużona, ma już swój wiek.

Samotna taka,czeka tej chwili
kiedy nadejdzie doroczna gala
gdy będzie pokaz automobili
wtedy Syrenkę swą pan wychwala.

Choć to staruszka to o nią dba
lakier położy, wypoleruje
wiele związanych z nią wspomnień ma
i nadal do niej sentyment czuje.

Miłe chwile wspomnień, pozdrawiam serdecznie.

Opublikowano

Adamie, znam też takich ludzi, znam i pamiętam.
Dzięki za nostalgiczne wspomnienie o Człowieku dzięki mojej syrence - to bardzo dla mnie cenne. Znaczy, że wiersz budzi uczucia. I o to chodziło.
Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Bożena De-Tre Wspaniałego dnia :)
    • @Relsom wiesz to nie jest wiersz który mi dedykujesz  Skupiłam się na ogólnym odbierze  Wyniosła bym o wiele więcej gdybym chciała  Najwidoczniej nie mam potrzeby analizować i rozkładać na czynniki pierwsze utworu  A tym bardziej grzebać w emocjach autora    Więc tak.. Tylko tyle wyniosłam

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Szorstkie już było życie we trudzie, dzisiaj chcę chodzić tylko w jedwabiu. Jedwabne myśli w codzienność wplatać, wstążki we włosy lekkością wabią. Mów do mnie miękko, ciepło i czule, tak by jedwabne promyki słońca znów oświetlały mą mroczną duszę. Jedwabnym szlakiem serce podąża. Wystaw na słońce - rozpieść mnie świecie, lekki wiaterek ciało owiewa. Weż mnie na ręce, jak swoje dziecię. Przyjemność życia znów chcę odkrywać.
    • @Migrena …niestety stety tak

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Miałam turkusową spódniczkę na szelkach, które krzyżowały się na plecach i zapinały na guziki. Była rozkloszowana, z ciemnego turkusu – a gdy się obracałam, unosiła się jak parasolka. Mama z babcią uszyły mi ją razem. Była niezwykła – miękka i przytulna jak brzoskwinia. Wtedy mówiłam, że „z meszkiem”, dziś już wiem, że to był aksamit. Dzieci lubią takie rzeczy. Może i dorośli. Do dziś nie znoszę materiałów, które gryzą. Ta spódniczka nie była na co dzień, nie do biegania po podwórku. Ale czasem udawało mi się uprosić mamę – jak tamtego letniego dnia. Sąsiedzi smołowali dach. Dla dziecka to było prawdziwe widowisko – ogień na dachu, dziwny, nowy zapach... Na dach nie wejdę, wiadomo, ale na podwórko sąsiadów? Już prędzej. Ciekawość zwyciężyła. I stało się nieszczęście. Chyba jakiś podmuch wiatru przyniósł ze sobą kroplę gorącej smoły. Spadła prosto na moją spódniczkę. – Ach! – Mama mówiła: „Nie kręć się tam, to niebezpieczne”… Pobiegłam do łazienki, zamknęłam drzwi na zasuwkę i rzuciłam się do ratowania mojej ukochanej spódnicy. Próbowałam mydłem, szamponem, płynem do kąpieli – nic. Plama nie znikała, tylko się rozmazywała. Ale się nie poddawałam. Pomyślałam: ten materiał ma takie jakby malutkie włoski... Może da się to wyskubać? Wyskubię – i będzie jak nowa. Skubałam więc. Palce mnie bolały, ale nic. Wtedy zauważyłam pumeks. Może tym? Siedziałam tam długo, coraz bardziej spanikowana. W końcu zaczęli się dobijać do drzwi. – Co robisz tak długo? – zawołała mama. – Nic. – Jak to nic? To wyjdź! – Nie… nie mogę! – Otwieraj natychmiast. Co się stało? Stałam bezradna. Chciało mi się płakać – już nie cicho, tylko głośno. W końcu otworzyłam. – Co się dzieje? Dlaczego…? Wystarczyło spojrzenie – wszystko stało się jasne. – Dlaczego nie przyszłaś z tym do mnie? Coś byśmy poradziły. – Jakie „poradziły”…? Nic nie pomaga, próbowałam wszystkiego. Została dziura. – Och, dziecko. Trzeba było przyjść. Ja bym sobie poradziła. – Ale jak? Czym? – Masłem. Tłuszcz rozpuszcza się tłuszczem. – Masłem?! – Tak. Ale teraz… już po wszystkim. Do wyrzucenia. – Nieee! – Chyba że chcesz w takiej dziurawej chodzić. Jeśli ci pasuje – proszę bardzo. I tak musiałam pożegnać się z moją najładniejszą i najmilszą spódniczką. Lata później jechaliśmy samochodem do Austrii. Upalny dzień, asfalt się topił i zostawiał na aucie smoliste kropki. Ale ja już wiedziałam, co robić. Masło, oczywiście. Po powrocie było trochę paprania, ale wszystko zeszło bez śladu. Wiem nawet, że jak zabraknie zmywacza do paznokci, to świeży lakier rozpuści stary. Już znam kilka sposobów na pozornie niemożliwe rzeczy. Ale... Jak się zakochasz, a ten ktoś odejdzie w siną dal – to co? Trzeba od razu zakochać się w kimś innym? No, jakoś nie działa. Dziura zostaje.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...