Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Źdźbło


Paweł Stawicki

Rekomendowane odpowiedzi

Był piękny wiosenny poranek. Na niewielkiej łączce siedział samotnie młody chochlik.
Siedział tak sam jak palec i liczył źdźbła trawy. Nieopodal, wiodącą do miasta dróżką, przechodziła akurat mała dziewczynka. A chochlik liczył i liczył i nie mógł się doliczyć. Nie dlatego, że źdźbeł było dużo, ale dlatego, ze w trakcie liczenia, powstał, jak świat za sprawa słowa, problem, z którym młody chochlik nie mógł sobie poradzić. Otóż postanowił policzyć ilość źdźbeł trawy na łące na której siedział. Nie był jednak pewien, gdzie ta łąka się kończy, a gdzie zaczyna las i czy dróżka należy do łączki, czy też nie należy, gdyż jeśli dróżką jest, to przecież łączką być nie może. Jeśli zaś dróżka jest dróżką, a łączka łączką, to czy te kępkę na środku zaliczyć do dróżki, czy do łączki? Jeśli do dróżki, to może na dróżce rosnąć sobie trawa i nie być łączką. I czy to źdźbło na skraju należy jeszcze do dróżki, czy może już do łączki. Jeśli jednak dróżka jest dróżką, a na łączkę składają się źdźbła trawy, to na środku dróżki rośnie łączka, a tak naprawdę to rosną setki łączek na dróżce. Co jednak jeśli za dróżką dalej jest ta sama łączka a nie inna? Byłoby to mogło oznaczać, że w setkach miejsc przejawia się łączka na dróżce, więc tak naprawdę nie wiadomo, gdzie ta dróżka jest, i czy w ogóle jest. A może jest kilka dróżek miedzy kępkami, ale jeśli tak, to na całej łączce są tysiące dróżek między źdźbełkami. Takie to problemy trapiły młodego chochlika, a ich przyczyną była łączka i dróżka.
Ale dróżką szła mała dziewczynka. Młodemu chochlikowi była jednak całkowicie obojętna, gdyż nie była ani łączką, ani dróżką, ani źdźbłem, które z początku liczył. Młody chochlik również byłby obojętny dziewczynce gdyby nie był został przez nią dostrzeżony. Pech chciał jednak inaczej. Szczęście też coś chciało, ale to przecież pech zawsze decyduje. W każdym razie, gdy dziewczynka spostrzegła młodego chochlika, od razu poszła się z nim zaprzyjaźnić. Oczywiście dziewczynka nie wiedziała że idzie się z nim zaprzyjaźnić, w ogóle nie wiedziała po co idzie w kierunku chochlika. Jednak szła uparcie jakby wiedziała. Zatrzymała się tuż przed nim i poczęła się na niego gapić.
- Czy mogłabyś się troszeczkę przesunąć? Zasłaniasz mi trawę.
Rezolutnie spełniła prośbę młodego chochlika.
- Kto ty jesteś?
- Jestem chochlikiem. – odezwał się grzecznie.
- Ja jestem mała dziewczynka. A ty nie jesteś większy ode mnie, więc musisz być małym chochlikiem.
- Młodym chochlikiem. – poprawił ją.
- Nie może tak być. Jak mama w kościele pokazywała pana młodego i panią młodą, to oni byli duzi. Ty nie jesteś duży, więc nie możesz być młody. Za to jesteś taki jak ja, a ja jestem mała dziewczynka...
- Jestem młodym chochlikiem. – przerwał jej. – Zapamiętaj że nie trzeba być dużym żeby móc być młodym. Nie jesteś absolutnym układem odniesienia... - żachnął się podirytowany - To nie ma sensu... Idź sobie! Musze policzyć źdźbła trawy na tej łące.
- A dlaczego musisz? Ktoś ci kazał? – Mała dziewczynka nie zamierzała poddać się tak łatwo.
- Nikt mi nic nie kazał. A liczę, bo chcę!
- Jejku! To ty chcesz musieć!? – Jej twarz przybrała wyraz szczerego zdziwienia. To pytanie zaskoczyło chochlika. Przez chwile nie wiedział co odpowiedzieć.
- Wiesz, jakby się głębiej zastanowić, to wola konstytuuje konieczność. – Dostrzegł zafrasowaną minę małej dziewczynki, wiec dodał w celu wyjaśnienia:
- No, jak chcesz się napić mleka, to musisz to mleko zdobyć.
Na twarzy malej dziewczynki malowało się głębokie skupienie. W końcu rozmarszczyła czoło, gdyż udało się jej zawiązać konkluzje:
- Czyli jak się nic nie chce, to się nic nie musi? Ja bardzo nie lubię musieć.
- No, na to wygląda.
- To ja chce nic nie chcieć. – Powiedziała poważnie mała dziewczynka. Chochlik się zaśmiał.
- Właśnie o to chodzi, że jak się już jest, jak się już żyje, to nie można nie chcieć.
- To ja nie chce żyć. – Tupnęła nogą mała dziewczynka. Tym razem młody chochlik się nie zaśmiał. Zasępił się. Po chwili rzucił jakby do siebie:
- Może masz racje. Może 'nic' to jedyna forma wolności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakie ogonki? Być może czegoś nie zmieniłem, przepisywałem z wersji bez polskich znaków. Rozumiem, że prócz tego nie ma w zdaniach jakiś rażących potknięć. Trydiawalna Ferypostrokomia Bioklimatyczna, hmm, ciekawa kategoria :)

Zerknę w nocy jeszcze raz na tekst, może znajdę te ogonki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...