Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'tęskota' .
-
Uciekałam wiele razy, i to nie przez czyjeś nakazy. Lecz dla mojej pewności by nie dostać uderzeń w kości. Lecz się nie udało, to było definitywnie za mało. A udawać nie będę, że trochę za beztroską faktycznie tęsknię. Boję się skutków niż jej trwania, i dlatego unikam niepotrzebnego gadania. Muszę sama coś wymyślić, i umysł przed działaniem oczyścić. By nie robić nic pochopnie, a pierwsze kroki stawiać naprawdę ostrożnie. I zwalczyć strach przed burzą, a niech inni się w niej zanurzą.
-
Snem już nie odpocznę
Słoń w składzie grafomanii opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Boję się zmrużyć oko Bo pod powieką Czeka mnie tylko jedno Piękna, czysta błogość Której nie mogę dotknąć Każdej zimnej nocy Śnię ten sam sen Szczęście w mojej mocy Nowy, lepszy dzień; Z rana znowu cień Tak chytry łupieżca Bo daje mi złapać dech Każda myśl rzeczywista Umyka, gdy bezsens Przybiera rozsądku beret I mój durny, mały czerep Otwiera ponownie rany Złych myśli cały szereg Rzuca się do blizn bramy Ja z kogutem czuję się nabrany Myślę znów sobie: Nabrałem w to wprawy Już się nie nabiorę Mój mózg jest uprany Wciąż widzę te same plamy Boję się zmrużyć oko Bo pod powieką Czeka mnie wciąż jedno Piękno, czysta błogość Której nie można dotknąć -
Noc bywa piękna, gwieździsta, wspaniała Jak również ciemna, ponura i szara Jak nasze życie, życie codzienne To co wokół nas otacza cały ogrom tego świata Ogrom ? a czym jest nasz świat, Nasza planeta, Nasze życie? patrząc w niebo w nieskończony się wszechświat Czym jestem ja? pośród potęgi tego wszystkiego Czy ja coś znaczę dla tego świata całego ? Czy jak bym zniknął ktoś łzę by uronił ? A może wtedy odnalazł bym szczęście w harmonii Może wtedy spełniony bym się poczuł Znalazł tą drogę którą oświetla spokój. Czasami się czuje jak tak gwiazda na niebie samotna ale promienieje oświetla pięknie niebo daje nadzieje Daje nadzieje by móc w końcu uwierzyć I choć przez chwilę poczuć się potrzebny i choć przez chwilę poczuć Twą bliskość pozbyć się smutku poczuć to wszystko Dostrzegać świat pięknym jak te niebo Czy naprawdę tak wiele wymagam od życia swojego ? Bo gdy tylko wznoszę się delikatnie nad ziemię poczuje radość, miłość , spełnienie Gdy tylko uśmiech na miej twarzy zagości Nagle wszystko się kończy , pozostaje Cisza, pustka , samotność.. I jak ta gwiazda która powoli gaśnie Resztkami siły, nadziei oświetla swoją drogę zanim spadnie Pozostawiając piękny widok na niebie Już jej nie widzisz, nie widzisz też siebie ...
-
Zbliża się nasza rocznica, druga bez Ciebie Kochanie, I tak się zastanawiam, co się dalej stanie. Jak żyć mam sam tutaj na tych ziem padole, Wciąż tłukąc się i mieląc w strasznym życia kole. Choć teraz jest już lepiej niż przed ponad rokiem, Kiedy to odeszłaś, bardzo wolnym krokiem. Częściej radość mam w sercu, radość też na twarzy, Lecz o spotkaniu z Tobą mogę se pomarzyć. Życie jest już lżejsze, lecz jest w samotności, Czy jeszcze ktoś w mym życiu na stałe zagości? Tego nie wiem niestety, bo nikt tego nie wie, Na razie życie dało mi przyjaciół, których mam w potrzebie. Życie też widząc me żale i złości, Wnuka nam darowało ku większej radości. Szkoda, że Ciebie nie ma tutaj moja miła, Zobaczyłabyś wnuczka, na rękach nosiła. Z czułością wielką byś Go przytuliła, Radość na Twej pięknej twarzy znowu by gościła. Czemu to, a czemu tak nas opuściłaś, Czemu, powiedz mi czemu, światło swe zgasiłaś. Ale to już przeszłość, koniec Twojej drogi, Ja idąc ścieżką życia znów stanę na nogi. Będę kroczyć tą drogą, przez losu odmęty, Będę pokonywać życiowe zakręty. Wszedłem do swej łódki, chwyciłem za wiosła, Wiosłując pozwalam by w nowe życie ona mnie wyniosła. Daleko jest ten brzeg drugi, ciągle go nie widzę, Lecz wiosłuję uparcie i płynę przez życie. Przyjdzie ten czas kiedyś, w nowym życia biegu, Wyjdę wtedy z łódki, stanę tam na brzegu. Znajdzie się tam, kiedyś, szczęście moje drugie, I będziemy w naszym życiu trwać przez lata długie. . Andrzej Pawłowski, Warszawa 20.03.2021
-
Czemuś swych skrzydeł mi nie dał aniele? Bym bliżej mogła być serca jego Bym swego grzebać nie musiała w popiele Choć nie odpowiadasz, wciąż pytam dlaczego Czemuś swych skrzydeł mi nie dał aniele? Bym mogła tulić w nich duszę jego By mej, zbolałej, ulżyło tak wiele Choć nie odpowiadasz, wciąż pytam dlaczego Czemuś swych skrzydeł mi nie dał aniele? Żar na mych barkach to dla mnie podpowiedź Rysujesz je z tyłu na moim ciele Choć nadal milczysz, zostawiasz odpowiedź
-
Chciałbym móc spróbować otworzyć znowu swoje serce Od tylu kłutych ran boję się że i ono w końcu pęknie Zamiast cieszyć się tym co mam, ciągle szukam tylko więcej Najgorszy z tych demonów to ten który siedzi we mnie Próbując złapać płomień poparzyłem sobie ręce Co by się nie działo przy tobie czuje że jest pięknie Ciężko mi się myśli o tym że po prostu tęsknię
-
Rany toną W twoich oczach tonę, Znowu Cię okłamuje, Opatulasz mnie swoimi rękami Twój wzrok błagalny na mnie pyta czemu mnie tak ranisz Odwracam wzrok od Ciebie, żeby było łatwiej Unikam odpowiedzi i Ciebie również Wychodzimy na dworzec W blasku cienia stoisz księżyc oświeca nasze drogi Uciekamy znowu z domu Szukając odpowiedzi Zagubieni szukamy drogi Której nie widzimy Znowu płaczesz, A ja zakładam uśmiech mówiąc, będzie dobrze Nocami słychać pisk opon Za oknem porywisty wiatr, Dookoła ja i moje myśli Otaczające czarną przepaścią Być może kiedyś zrozumiem Że cię ranilem Gdy stanę w końcu przed Twoim grobem z zapalonym zniczem
-
1
-
- smutne
- cierpienie
-
(i 9 więcej)
Oznaczone tagami:
-
przez błyszczące nocą źrenice staroskrzydłe ważki szeptów pulsujące szyją ciepłą skórę nadgarstków zakwitam nie w czas śle mnie zła woda wymywa do kości trzęsą szpaki smutków czereśnią głowy nie śpię martwieję nie potrafię zapomnieć przesuwam tylko granice bólu utul przekorzenię siebie tobą
-
każda kula jest tylko kołem strumień magnetyzmu pomieszał mnie bezpowrotnie nie rozstrzygam nawet nie próbuję twój ostatni wiersz skrzydlaki słów rozpięły mój stanik jesteś wszystko okrakiem nad wrzącym prysznicem jęczę po złotoczerwoną niepamięć nad Odrą wiało tobą parowałeś mną wypruty suwak zmienił na zawsze fason w koronkowej sukience nadal śnię twój zapach czeka mnie polarny równoleżnik samo oko nocy
-
W czwartkowy wieczór (Lub rankiem w piątek) Czytam te listy Tak na pamiątkę Chociaż nie muszę Znam wszystkie słowa I trochę wierszy (Pisał je o nas) Bo kiedyś, dawno Oddałam serce Chłopcu - co poległ Na wojny męce
-
Hej! Turysto, nie z tej ziemi! Zwróć uwagę na światło bieli Przejrzyj się wokół, poznaj planetę Która zaraz uderzy w kometę Perseidy! Noc się skrada... Dłoń o dłoń, chłód zamiata Usta o usta, tak nucą chmury Runęły granice-planet, mury I już wtedy, śnisz na jawie Zostajesz na zbożowej kawie.. Ale przyszedł kres pogody. Suchą stopą bierzesz wody. Sól na ranach, chłopcze drogi Ciężkie będą Twoje kroki... Mały książę, znów się zbiera Swoją duszę poniewiera. Lecz powróci ten turysta Choćby kilometrów trzysta Do tej Wenus, zagubionej W swej orbicie, pogrążonej Czarną kredką malowana Wbiegnie w objęcia, zakochana. Ach! Radujcie się herosi Rzymski Olimp też się wznosi! Ach! Neptunie, było trzeba? By ta sól jak wodospad z nieba? Ach! Marsie, mój drogi Dzielne były twe załogi Ach! Bracie Jowiszu, tak potężny Żeby każdy z nich, był tak mężny Ach! Wiktorio, moja kochana Znów przyszłaś niezapowiedziana. A Ty, Wenus, moja miła? Gdzieś satelity zatraciła I powieki Twe opadły Marzenia w niebiosa skradły..
-
Hej Ty! Czy mnie słyszysz? Zapomniałem już o Tobie, ale w środku coś Cię woła. Dryfuję wciąż bez celu gnany wiatrem, prądem, falą Szara czerń dokoła Wyblakła jak te żagle, Choć kolory kiedyś miały jak ma miłość Razem z Tobą starte Choć wciąż we mnie coś Cię woła Jak soli kryształ rozpala ranę Coś mi świszcze w pustej głowie Imię Twoje Czy to wiatr, czy prąd, czy fale Nie wiem Może miraż? Morze myśli i macki splątane Czemu znów mi Cię przywiało? Przez oceanów przestrzeń rozległą, Niczym na planetę odległą Dryfuję bez celu i ruszyć się nie mogę Ani utonąć, ani zapomnieć Ląd daleko Ni odłamka, ni kamyka By i razem z nim pójść na dno Chłód okropny mnie przenika Choć woda ciepła Słona Wszędzie ona, Dookoła Z każdą falą pragnienie wzmaga, Ale to nie pić się chce Lecz ust Twoich kroplę I choć we mnie coś Wciąż Twoje imię woła Odnaleźć Cię nie mogę Już nie migocze w czerni polarna gwiazda
-
Przez krótki moment chwilę w podróży nad wszystkim wisi mrok i cicho świdruje duszę Ucieczka, która daje szanse i nadzieje że to jedyny moment na uwolnienie potwora A stos pytań które skrupulatnie spisywałam rośnie, wciąż niewytłumaczone kawałki ludzkich dusz pokruszone w puzzle Najważniejsza zmiana to ta zachodząca w sercu lecz gdzie podziewa się ten który serca nie ma?
-
Bo tęsknię za życiem I chowam się w tańczącej ciepłej trawie Łaskotany wiatrem Oblewany słońcem O bezpieczeństwo I chcę być tutaj na zawsze Nie ruszać się wcale I słuchać tylko orkiestry ciszy Pod gwieździstą filharmonią nieba Kiedy drzewa szumią klawiszami liści Szeleszczą gałęzie A konary szepczą do ucha By ściskać ukochaną ziemię O zagubiony w tańczącej trawie Schwytany przez ziemię Co chroni przed wichrem przymusowych zmian
- 18 odpowiedzi
-
1
-
Jeśli kimś się stałaś (mojej babci)
Groszki_i_róże opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Jeśli kimś się stałaś to pewne motylem co z grzechem się rodzi lecz czysty umiera Niewiele rozumie ale wciąż się dziwi że dzieci w siatkę próbują go złapać że mądry uczony a patrzy przez lupę Nie goni się piękna trzeba je oswoić stanąć w bezdechu i czekać aż przyjdzie gdy już nadejdzie zostanie na zawsze choćby wyszło z ciała i stało się duchem