Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'polityka' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o portalu
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Znaleziono 20 wyników

  1. Agnieszka Charzyńska

    Rycerz

    Chciałby odważnym być komandosem Albo rycerzem – z męstwa i stali, Zbójów i łotrów powalić ciosem, Krew im wytoczyć – w kolorze malin. Wielkich i świetnych dokonać czynów W imię Jezusa i Marii świętej, Do Palestyny z pielgrzymką przybyć, Maurów groźnych – wytrwale tępić. Ale do straży miejskiej test oblał (Bieg z przeszkodami – trudna do sprawa) Nie stanie zatem pierwszego września Z marsową miną – na straży prawa. Więc się zaciągnął już do legionu (Imię Michała ma – Archanioła) I stać na warcie będzie gorliwie Niedzielnym rankiem – koło kościoła. Przed pikietami kobiet obroni Księdza proboszcza oraz prałata, Czarne protesty pałką rozgoni, Gdy się pogrąży park miejski – w kwiatach. Kupił już mundur w kolorze moro, Jutro do szewca pójdzie – po buty, Ale wam szepnę teraz na ucho: Z rycerza tylko ma – łeb zakuty...
  2. Po cóż wybory, skoro takie po nich zaplątanie? Gdy brak „… vox dei”, chcą mieć tą sentencję za równanie? Cięcie węzła powyborczego à la Aleksander [1] To okoliczność doprawdy bardzo jest nieszczęśliwa, Bo to zazwyczaj lepiej, gdy jeden wygrany bywa, Lecz, patrząc czy może głos mędrszy raz nie rzekł przez ogół: U granic Polski wojna; więc, że: „Czas zewrzeć szeregi Zamiast urządzać dla którejś partii korzystne „biegi”; Bo, gdy chcą od Polski, z różnych stron, każdy, co innego, Czy nie byłoby dobrze mieć dwóch wprawnych adwokatów?” – To wprost niemożliwe! Strony szukały na się batów…! Ale, czy nie lepiej, by w Alejach kłótnie i wojna, A wieś sielska, pod stabilnym rządem, dalej spokojna? Koalicja niechybnie a burzliwie się rozpadnie! Gdy zagrożenia w skrzyni „niespełnione” legną na dnie, – Czyż to źle? Skoro żadna koalicja nie małżeństwo. W takim sporze…, jakież dziedzin a idei prawidło? ? – Może: „Cuius [ministerium] regio, eius religio”? Tak, wiem, wszystkim się znów naraziłem, = czas na wyśmianie. Proszę, chociaż o pojedyncze mnie w łeb pukanie! A prozą? Myślę, że najprawdopodobniejsze, że wygra partykularyzm kosztem stabilności państwa i… przyśpieszonych wyborów. (To rozwiązanie jest stabilne, partyjnie – nie zasypuje podziałów.) Ale, źle by się stało, gdyby nikt nie zwrócił uwagi, że możliwe jest rozwiązanie odwrotne. [1] Już mnie znienacka przechrzczano na „Jezuska” (kolega) i „Napoleona” (pan prezes), – może teraz uda mi przewidzieć następną ksywę?
  3. Owoce Dnia trzydziestego marca, dwutysięcznego dwudziestego drugiego roku, kiedy – oczywiście znów było mi ciężko wstać – postanowiłem pójść na bazar po owoce, gdyż już zaczynało brakować ich w domu. Zadbałem o to, żeby być ładnie ubranym, aby móc się uśmiechnąć chociaż raz w ciągu dnia. Kiedy dotarłem na miejsce, zastałem kilka kobiet w podartych ubraniach, które o czymś głośno rozmawiały. – Ha! Ha! Ha! Nie żartuj, kochana! Mówisz, że jabłka są lepsze od gruszek! Ha! – Machnęła ręką. – Mylisz się, kochana! Przecież wszyscy ludzie wiedzą, że jest na odwrót! – Mylisz się! – Zabawne, zabawne! Najlepszym owocem jest oczywiście banan! – Banan?! On jest odrażający! Jak ty możesz tak mówić?! Spodziewałam się, iż jesteś rozsądniejsza! Arbuz jest najsmaczniejszy! Każda z pań mocno gestykulowała. Nagle jedna z nich wtrąciła. – Niemądre, niemądre! Winogrona są najsłodsze! – Co?! Kłamiesz!... Kłamiecie wszystkie! Chyba nigdy nie jedliście mango! Ono jest jeszcze słodsze! – A co z porzeczkami? – Wszystkie z tych kobiet mówiły przeraźliwie chłodnym tonem. – Są kolorowe! – Ja niegdyś po nich!... Ha! Zwymiotowałam! Najlepsze są jabłka! – Śliwki są najlepsze! – Kiedyś miałam po nich rozwolnienie! Po bananach nigdy! – Gruszki! – Jabłka! – Śliwki są najczęściej kupowane! – Arbuzy! – Mango! – Porzeczki! – Jagody! Na szczęście… już wkrótce kupiłem to, co zamierzałem, zatem prędko opuściłem bazar. Kiedy już byłem w domu, zacząłem rozważać. – Te kobiety, które były na bazarku, kłóciły się o to, jaki owoc jest „najlepszy”. Ja jednak uważam, że żaden nie jest lepszy albo gorszy od drugiego! Po prostu, każdy ma swój gust! Jedynie może jakiś w ogóle nie nadawać się do spożycia! Dokładnie tak samo jest z każdą dziedziną sztuki!... Ponadto – z powodu takich właśnie kłótni – wybuchają wojny!
  4. Wojnawa* Nie widzę… już nic!!! … –– – Nóg nie mam… i lic!!! … –– – Wszak stado… gdzieś jest… –– Waleczne…, lecz – test!!!! … –– –– I co… stanie się?!!! … –– –– Widzę… znowu Cię!!! … –– –– Jeno… pokaż się…, –– –– Pragnę… zmienić mię!!!!! … –– –– –– Nie mogę… rozmawiać…, –– –– Lecz będę… ostawać… –– –– Na drogach… szarości…, –– –– Wśród pyłów… i kości!!! … –– –– Nie mogę… tak czekać…, –– –– Przed rządem… uciekać…, –– –– Co z snów się… buduje!!! … –– –– Ty jednak… smakujesz! … –– –– To wojna…, nauka… –– –– – Rozmowy… ta sztuka!!! … –– –– – Prowadzi… do wojny…, –– –– LECZ ŚWIAT ŚPI… – SPOKOJNY!!!!! … –– –– Czy Ty to… widzisz też? … –– –– Spokojnie… siedź i leż…, –– –– Bo wojna… ciągle trwa… –– –– – CHOĆ POTRAL… – NIE CHCE ZNAĆ!!!!! … –– –– Nie widzę… już nic!!!! … –– – Nóg nie mam… i lic!!!! … –– – Wszak stado… gdzieś jest… –– Waleczne…, lecz – test!!!!! … –– (–– –– –– ––) –– –– –– –– –– –– –– –– –– –– –– –– Tak! – Ty… to widzisz też… –– –– – Więc – och! … – Kim jesteś? – Wiesz? … –– –– Wszak wiesz…, bo imię masz…, –– –– Gdyż mrok… wojenny znasz… –– –– (–– ––) –– –– *Wojnawa – imię bohaterki wiersza. Wiersz można interpretować na różne sposoby: nieszczęśliwa miłość, zauroczenie, problem wojny, a nawet konflikty polityczne. Myślę, że istnieje talże możliwość znalezienia własnej interpretacji. :)
  5. „Ojciec Wirgiliusz [1] Uczył dzieci swoje, A miał ich wszystkich Sto dwadzieścia troje. Hejże, dzieci, hejże, ha! Róbcie to, co i ja. Hejże, dzieci, hejże ha! Róbcie jak ja!” Adrjański Zbigniew „Złota księga pieśni polskich: pieśni, gawędy, opowieści”, Warszawa, Bellona, 1994, str. 192. Bardzo mi to przypomina demokratyczną politykę, Z jej metodami i częstym wynikiem: Wsze władze chcą, by za ich linią szły tłumy. Cóż, że chcą, skoro ich linie są z gumy, Choć Johann der Beständige [2] trwał przy linii; To cóż, dzisiejsi politycy są inni – Jak baletmistrz każą „uczniom” biegać za się, Raz w jedną, raz w drugą, choć nie zawsze da się… A nie ma w tym premii dla znawców rzemiosła? Ba, przeciw nim góra zarzutów też rosła, Bo skoro znawca, to wedle meritum twierdzi, Więc czasem wbrew, a to sierdzi, jakże sierdzi! Świetny wyborca podobnym do barana, – Idzie gdzie trza i bodzie nie swego pana. . . . Przykład? Kazano nam kochać Ukrainę. Dziś każą przeciw chłopom widzieć jej winę. Już „kochanie” wskazałem krótkie ma nogi, – Nawet zakochanych nie są proste drogi! Bez „słowa” nie on inny, z inną jaką? Prezydent Duda miał obśmianą myśl taką, Żeby dwa państwa znów włożyły obrączki… Głupi? Wbrew niej rządzi co trzymają rączki. Na targu próżności to a tamto kusi. – Wśród poselstw Chmielnickiego skonałaś Rusi: Moskwa obiecywała, toż i Warszawa, A Stambuł, a wśród zmian kursów padła sprawa. Dziś linie tam-tu każą wbrew wirowanie. – Jutro słuchać śmiechu z Kremla zostanie? Ilustracja: Edgar Degas „La classe de danse” („Klasa tańca”), 1875, w zbiorach Musée d'Orsay. [1] Podobno od Virgilia Caloriego, zwanego Virgiliusem, Wirgiliuszem, 1869-1874 tancerza i baletmistrza Teatru Wielkiego w Warszawie, a jego dzieci to uczniowie szkoły baletowej, do których kształcenia przykładał się. [2] Johann der Beständige – Jan Stały, elektor Saksonii.
  6. „On jednak, znając ich myśli, rzekł do nich: « Każde królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje i dom na dom się wali.»” „Ewangelia według Św. Łukasza”, rozdział 11, wers 17, tłumaczenie Biblii Tysiąclecia. Tako rzekł prorok mniejszy, Bo dziś każdy mądrzejszy. … Rozwolnić obyczaje! – Gdy mąż za żoną staje, Gdy wzajemnie małżonka, Gdy za wzorem dzieciątka… – Od społecznej komórki Przykład po państwa chmurki, To któż kraj-mur obali? Gdybyż „rycynę” brali, – Luźne płotu sztachety, Nikt za nikim „niestety”, Niech stracą funkcje części! …: Mąż rodzi cudze dzieci, Żona zakłada zbroję. Ten się napaść nie boję. Synom ojców obrzydzić! Ojców synami wstydzić! Czerni pluń karmazynom! Za wet – niech plebsy zginą! „Generał musi wzbudzać zaufanie. Jeśli nie wzbudza zaufania, jego rozkazy nie będą wykonywane, jeśli jego rozkazy nie będą wykonywane, w armii zapanuje chaos. Jeśli w armii zapanuje chaos, to już brak mi słów. Zaufanie to stopy armii.” Sun Tzu „Sztuka wojny oraz 36 podstępów” w tłumaczeniu Jarosława Zawadzkiego, z drobną korektą stylistyczną. Dół wbrew górze! – wzajemnie! = Bez potu płot się weźmie. To właśnie jest powód uznawanego za bardzo liberalnego cara Aleksandra do pretensji wobec władz francuskich po przywróceniu królestwa o srożenie się. Powód szerzenia na uznawane za wrogie przez ZSRR strony zepsucia przy jednoczesnym aresztowaniu w Moskwie osób ubranych zbyt swobodnie. A to obłudnie, ale też szczęśliwie zwiastuje starciu gdy „przeciwnicy” popsuci a „my” z jasnym czołem.
  7. Pierwotne duszy ambicje Niechaj dziś kompas drogę życia mi wskaże, Podejmę wyzwanie z ekscytacji ładunkiem! Niechaj ta przygoda się szczęściem okaże... Duszy w mym ciele jedności meldunkiem. Kompasem me serce spragnione uwagi, Jasną i silną wibracją niech mną wnet zawładnie! Niechaj mnie obdarzy mocą mej odwagi... W znakach się będzie objawiać dosadnie. Z tęsknotą ogromną do siebie wrócę, Odwagi nieśmiałość ubiorę w intuicję! Trwałe połączenie ze Źródłem przywrócę.. Odzyskując pierwotne duszy ambicje.
  8. to odmierzany śmiercią rozbiór Rosji cisza amerykańskich gabinetów niemiecki taniec francuski rozsuwają się kry ruskiej Pangei Kazachstan Tatarstan Czeczenia zaczyna się rwa pierwsze spłonie Świnoujście starcie machin gospodarczych metali ziem rzadkich barbarzyństwa Daszka z klasy mojej córki została matką dla trzech sióstr nie mamy broni lotnictwa siły fosfor nocą pakowanie ciał kolegów nad ranem jestem w piekle
  9. Lucastra1993

    Ewolucja

    Małpa nie człowiek.. lecz ewoluuje zmienia się kształt, kolor, masa zmienia się wzrost od góry do pasa zmienia się wszystko co małpa ma Głupiutka.. lecz nigdy zła.. Małpa nie człowiek, a ewoluuje zaczyna rozumieć, co to szacunek zaczyna dojrzewać, podnosi kwalifikacje i swoje zaczyna mieć racje. Małpa nie człowiek PSL i SLD.. Polityka Tych spraw nawet małpa nie tyka…
  10. W dzień wyborów kolejny raz wyruszyłem do mi najbliższego punktu. Nie wiedziałem na kogo miałem zagłosować, ale na szczęście. Na horyzoncie pojawiła się nową popularna partia, Czerwoni. Obiecują mieszkania dla każdego, pieniądze, wolność, równość i demokrację. Więc myślę sobie jak można nie chcieć takiej władzy? Więc zagłosowałem i oprzytomniałem. Dostałem darmowe mieszkanie w publicznej kamienicy tak jak było powiedziane. Wprowadzając się do kamienicy widziałem robotników kończących wkręcanie grzejników na korytarzu. Byli wychudzeni, pytałem się siebie w myślach kto im płaci że są w takim stanie. I dotarło do mnie, kamienica darmowa. Za tyle samo wybudowana. Pieniądze jak miałem dostać tak dostałem. Chociaż od razu je oddałem, tym którzy ich najbardziej potrzebowali. Ponad setce ludzi którzy kiedyś mieszkali tam gdzie stoi moja kamienica. Ktoś może powiedzieć że mu nic te zmiany nie robią, bo ma oszczędności w tysiącach złotych. Jakże smutno się patrzy na biednego człowieka któremu wyrywają dorobek życia i to jego nazywają złodziejem. Wolność "Robotnicza" nastała. A najbardziej poczuł ją chłopak który co sobotę wywieszał ulotki na słupie obok mego mieszkania. Od pewnego czasu nie ma ulotek, ani go i jego rodziny. Powtórka Levittoux. Załamani robotnicy krzykną "O Mój Bożę!". Chociaż uspokoją się w chwilę, bo może i stracili pieniądze i wolność ale nikt im nie zaprzestanie wierzyć. Bóg jest prawdziwie dobrotliwy że dał im tyle pracy. Że nie mieli czasu zobaczyć jaką scenę postawiła służba specjalna na rynku. I jakie rewolucyjne przestawienie rodem z Francji na nim odgrywają. Tylko szkoda że nie zapytali księży i siostry czy chcieli zostać aktorami. Nie wspomnę już że metalowe figurki, krzyże i pamiątki służą od dziś w nowym życiu jako kule powiększające nowy "Dobrobyt" po Europie. Miała być równość. I według zapewne niektórych jest. Chociaż koli mnie kiedy idę do urzędu i widzę na kupie dokumentów w rogu biura leży teczka z nazwiskiem mego sąsiada. A na niej narysowany Hiacynt. Kiszczak z grobu się śmieję. Mężczyzna w kącie ukryty wyszeptał do kolegi obok. Że mu w życiu tylko miłość wystarczy. Lecz nie ma miejsca w surowym kraju na Pieśń Nad Pieśniami, "Pornografię" Gombrowicza czy na spojrzenie Romantyka. Jedyne co może dać ciepło to podgrzewana podłoga w celi. Demokracja Ludowa kwitnie w najlepsze. Na najnowszym głosowaniu na prezydenta widniało aż jedno nazwisko. Pech chciał że owy człowiek już wygrał te wybory parę lat temu. I tak Wiedźma w kasku przemawiająca do bandy mimów przegłosowała za naszą wolność jej własną. Pozostawiając na początku pożywiając się moimi prawami, a potem twoimi. Patrz na innych, a potem na siebie wrzucając kartkę do urny. Kamil P 03.11.2021
  11. To nie jest wina tych ludzi! Co na granicy koczują. To nie jest wina tych ludzi! Co je dwa państwa mordują. To nie jest wina tych ludzi! Okłamywanych przez wszystkich. To nie jest wina tych ludzi! Co im robicie? Sadyści! Czy to jest warte zachodu, Gdy ludzkie życie przygasa? Ciągnące z południa i wschodu, Celują w dzieci z kałasza? Czy to jest warte zachodu, Więzić tych ludzi niewinnych? Zamiast wpuścić ich, pomóc, Trzymają ich na granicy. Pomiędzy dwiema siłami, człowiek Bezradny umiera Polityk szuka wciąż wrogów I czyści kasę do zera. Przyszli tu po socjalne? Przyszli tu po pieniądze? Wojnę w hybrydę okraszą, Ja, PIS tu kurwa rządzę! Będą kraść więcej niż Ty, W życiu zarobisz człowieku. A ludziom fundować powtórkę Sprzed nieco niespełna wieku. Żeby nie wyszły za szybko na jaw Remonty dworków, posady. Pieniędzy wciąż jest im mało i władzy. To oni! Powinni stać tam! To oni! Powinni cierpieć! To oni! Powinni błagać! O przebaczenie! To oni! Są pasożytem! To oni! Ludzkości porażką! To oni! Poświęcili życie! Kłamstwu! https://grabara.art
  12. nie znam się ale jak oni chcą to ja nie
  13. Były drzewa a z nich kartek sztos zrobili i teraz w Warszawie ulotki wiszą, rozdają a inni palą. Ale tak już było od dawna. Wieki temu rozdawane elektoratom zebranym w Stolicy z daleka. Czas miną, tak samo jak Republika. Teraz na słupach wiszą kartki pod patronatem czarnego jak smoła dwugłowego orła. Wyczytać z nich można było kim tak "naprawdę" jesteśmy. Ale też na Cara przyszła pora. Od tej chwili coś się zmieniło, prawdziwa rewolucja w druku. Już nie sam tekst i jakieś logo widnieją na ulotkach i plakatach. Teraz one opowiadają historię. Żołnierze na mapie szturmują na wschód. A tam rozdają kartki z napisem "czas na ponowną naukę Polskiego!". I tak minęły dwadzieścia lat i korytarz północny został ścięty. Na zachodzie, w tym w Warszawie Swastyka i dumni Niemcy głosili swe prawdy. A na wschodzie wyzwoliciele podarli na pół część kraju i zjednoczyli je do innych krain. Swastyka osłabła, lecz czerwone niczym wątroba morze wleciało w głąb Europy. A wraz z falą żołnierze powrócili do maszerowania. Ale tym razem na zachód. W zalanej stolicy trąby z papieru głosiły to samo co głosiły na wschodzie kilka lat temu. Witamy w dwudziestym pierwszym wieku! W żadnym innym nie było takiej walki na papier jak teraz. Wierzysz? To dobrze trafiłeś! U nas znajdziesz na broszurach Krzyż (nie zważaj że czasem odwrócony), gwiazdę Dawida, półksiężyc czy nawet krucyfiks. Wtopmy się w historię którą chcą nam opowiedzieć te dzieci drzew. Piękna wieś, młoda rodzina sarmacka żyje szczęśliwie. Lecz pewnego mąż musi wyjechać na pospolite ruszenie. Husarz gotowy atakuję gwiazdy czerwone. A z nich błysk wylatuje wraz z kontaktem. Pyłu ta bitwa narobiła wiele. Az niego chmury się uformowały. Burza nastąpiła. I teraz młoda rodzina musi iść pod parasolką a w okół czerwone pioruny hałasują. Lecz kiedyś chmury przejdą i wyłoni się tęcza. Długo nie pozostanie jednak zanim ktoś nie nadejdzie i nie przekreśli jej. Ludzie gniewni tego czynu nie darują. Dlatego opowiadana jest inna historia. Ta tym razem już kilkuletnia. Tak naprawdę nikt nie opowiada jej w pełni. Jedyne szczegóły na które wskazują to fioletowa stuła i biret. Jeśli zdarzyło się że ją całą znasz to tylko nikomu jej nie opowiedz. To mają na obronę swą ci którzy jej całej nie pamiętają. Z tych emocji przyszłe matki zatroskane, nie wiedzą co poczną jeśli coś nie wyjdzie. Więc nawet i je spotkasz w tym tłumie. Biały orzeł tak często i tak prędko patrzy raz w lewo a raz w prawo. Że Naród nie zauważy kiedy pozłacana korona spadnie z jego głowy i nie będzie czego z niej zbierać. A właśnie Naród. Ludzie, to tak naprawdę nimi są opowiedziane historię, atrament jest tylko aby zmylać innych. Każdy z nas chce być czegoś wart, a tym czasem sami z siebie robimy atrament. Nie ma człowieka w tym kraju który nie poczułby bezsensownie gorzkiego jego smaku. Prawda taka bywa że sam mędrzec, wojownik ni zdrajca coś zmieni. Dlatego my, Naród wybrany na słupa informacyjnego Europy. Zdejmijmy z siebie ulotki i kochajmy się! K.P 06.06.2021
  14. Dajmy maluczkim wspólnego wroga, co lud zjednoczy w strachu i walce, by pod sztandarem Prawa i Boga poszedł lud szczuty na świata krańce, by szedł poszczuty jak wściekły pies po dni kres! Spieszmy marchewkę ludowi wręczyć, niech Nas pokocha za garść srebrników, niech nie obchodzą go barwy tęczy, niech widzi tylko szarość chodników, niech widzi bliżej niż własny nos i swój trzos! Bat i marchewka – dobra zasada, z którą się uda każda tresura! Tu bat wspólnego wroga się nada, przeciwko niemu lud stanie murem, przeciwko niemu, po myśli Nam: pies i Pan! Wmawiajmy głupim, że Nasze zbrodnie: neo-komuna, gwałty na dzieciach – czyny kapłanów i władz niegodne – że to tęczowa zaraza wznieca, że to tęczowy zachodni wiatr spoza Tatr! Niech lud nam wierzy, że przed zarazą przez Nas broniony jest i chroniony, że tylko z Nami, że tylko razem, że wolność hejtu i wolne zony, a reżim wzrasta, bo bije wróg! Pomóż Bóg! A tych, co ciągle Nam nie chcą wierzyć, niech naród sam usuwa Nam z drogi! Niech każdą kłodę, co w poprzek leży, gawiedź okrzyknie tęczowym wrogiem! Gawiedź niech sprząta tych, co pod prąd! Dziel i rządź! A kiedy światło błyśnie w tunelu, gdy mrok rozjaśni się na chwileczkę, Nas już nie będzie, miejmy nadzieję, oddamy wrogom już pustą teczkę, oddamy wnukom wciąż pełny trzos! Wielkich los!
  15. W kraju problem mamy, oliwy dolewamy
  16. Z zapałem się kłócą, pod nosem nucą
  17. Najpierw mówili tak Potem mówili siak Na szczęście prawo nie działa wspak
  18. Cela Lat czterdzieści na karku. Brakuje mi pieniędzy na chleb. Więc idę spisać stan więzienia! Szare drzwi odwracają wzrok. Zimne korytarze straszą niewinną duszę. Cel dwieście dwadzieścia pięć. Dwa razy tyle skazanych. Nad ranem pobudka, w pół do siódmej posiłek i msza. A potem ruszają do pracy: prasują, gotują, zmywają i piorą, sumienia swe... W południe pora na niedogrzany obiad, a po posiłku krótkie spotkanie, pisanie listów i spacer. Na końcu wieczerza i na nich czas. Ogłaszam oficjalnie Szanownemu Panu Dyrektorowi że więźniowie są smutni! Oprócz jednego. Młody wysoki blondyn. Chłopak w pełni koloru chodź nigdy nie odwiedza go rodzina ani dziewczyna. Pytam się o niego szanownej straży... Proszę Pana! Zagarnęli go z rana z mieszkania pół wiosny temu. Był ponoć nie winny lecz także szczęśliwy, podejrzany, inny... Przychodzę następnego dnia. Mówią wszyscy iż będzie Przedstawienie. W ciasnej celi karzą mi zająć miejsce w koncie i notować. Wprowadzili na salę młodego chłopca. A Mateusz ponoć miał na imię. Podarli mu więzienne szaty. Strażnik z lewej a sąsiad z celi z prawej. Własny brat go obnażył! Po chwili plucia i wyzwisk policzki napływają mu krwią! Ogień i noże podkreślają limity ciała a bluzgi psychiki I tak dniami, nocami biedak marzną i głodował. Pytam się „czemu? I po co to wszystko? „ a oni na to: „był szczęśliwy kiedy myśmy pragnęli szarości. Miłował nie tych co trzeba!” Tak krople potu i krwi tworzą kałużę. Jaka piękna jest chwilą gdy białe i słabe ciało pada po wieczornym biczowaniu. Wypluwa zęby zamiast wyzwisk. Wszyscy siedzieli krzywo a on jak chciał. Teraz już nie usiądzie! Śmieją się parząc jego nogi. Biedak pogodził się z więzieniem od początku W Czwartek jakiś NN dźgną go kilka razy w pierś W piątek powiesili jego blade ciało jak on flagę wieszał w lato na swym balkonie! K. P 01.07.2020
  19. Jeden lepszy od drugiego, na wiślańskiej woli. Te obrzydliwe kłamstwa, wyszły z poza kontroli. Czemu w narodzie są same, kłamliwe blagiery? W czteroliterowym narządzie, mają Polskie maniery. Jedni z lewicowym masztem kolorowym. Drudzy z wodą co świętą z intelektem zerowym. Trzeci pozoranci oddają się Niemcom. Czwarci faszystowscy z okrutną gawiedzią. Fasują wstęgą wielką naszą wielką Polskę. Wielką, bo i to przetrwa i życie będzie boskie.
  20. Konduita Pani rozmawiała z Panem o polityce – „obeznana” Z Państwem o seksie – „doświadczona” Z Paniami o religii – „wierząca” Z Panami o miłości – "kochanka" Z nimi wspólnie będąc w grupie, zamilkła.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...