Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'anioł' .
-
Wiersz niedokończony
Maciej_Jackiewicz opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dobrze, że nie odejdzie choć wierna Wena, nie spłonę od razu jak żołnierzyk Andersena. Zranione serce nie jest wszak ołowiane, choć nie wie jak długo na świecie zostanę. Bo przecież nikt nie zna ostatecznej swojej daty, w wazonie zasuszone nie pachną już kwiaty. Zegar z wahadłem pordzewiały już nie tyka, anioł kolejny rozdział mej księgi już zamyka. Zapomnieć słowa, które nic dobrego nie wróżą, nawet te nie zapisane jako zbędne wyrazy, zapomnieć myśli, które spokój duszy mi burzą. Zamiast słów kreślę dziś bezkształtne bohomazy, cicha noc niech podrzuci we śnie jak w sekrecie, wspomnienia dobrych dni ukryte choćby...w sonecie. -
Znów siedzę sama, skrada się zło. Zapuszczam żurawia w kieliszka dno. Wszystko tam tonie więc tłukę szkło. Rozbite życie, kawałków sto. Dzikie ogrody, dzikie zwierzęta, w dzikiej mam duszy, nie jestem święta. Chyba przeklęta, strachu nie czuję. Karmię się drwiną, ludzi nią truję. I tylko anioł stróż został ze mną. Trzyma za rękę gdy idę w ciemność. W kółko powtarza: wolną masz wolę. Pragnę się unieść lecz grzęznę w dole. Spoglądam w otchłań z sobą się kłócę. Rzucę to wszystko, nigdy nie wrócę. Boże! Przygotuj Swoje ramiona, bo jestem nędzna i utrudzona .... To jedno zdanie a wszystko zmienia. Biegnę do Światła , wychodzę z cienia. I boskim tchnieniem znów ośmielona, wiem, że nie będę nigdy stracona. I chociaż niemoc w mych żyłach krąży, anioł jest przy mnie i zawsze zdąży - -złapać za rękę, wyrwać z ciemności , na Bożą Chwałę wznieść ku Jasności .
-
Błądzi w ciemności zagubiona dusza Zdaje się całkiem ślepa na drogowskazy Mroku czarnych myśli świadomość zagłusza Wciąż tworząc dla szczęścia kolejne zakazy ... Przewaga negacji dla siebie samego W mocnym uścisku zniewolenia chwili Nie potrafisz opuścić swojego ego Intuicję Twą własną głęboko ukryli ... Zaufać energii, otworzyć swe serce Móc porzucić męki głowy Twej wizje Puścić zupełnie kontroli życia lejce To uwolnić wreszcie jestestwa decyzje ... Zaufać przecudnej sile i wciąż płynąć Wraz z nurtem boskiej rzeki obfitości Kierunkiem miłości daleko odpłynąć Przepełniony mocą swej własnej bliskosci
-
Anioł w porwanych szatach zamilkł, Jego usta ułożyły się w kształt siwej fali Powalającej okręty, gdy lud powoli blakł, Stracił resztki rozumu, wybór go powali, Rozdarty między niebios spokojnością. W dół go ciągną piekieł otwarte bramy, W górę unoszą, kuszą boską hojnością, Cóż ma wybrać, czyż mu spokoju damy? Do nóg przykute ciągnące byt ciężary W głębiny, ciemności odmęty szarej ściany, Chcą go porwać niebiosa, chcą go mary. Boski wysłannik, czy to nie człowiek dany Na zgubę, by zapomnieć czym już jest... Jedność, czymże jest to zwykłe tchnienie? Niosący zbawienie bezbożny manifest, Kątem oczęta uniwersalne patrzenie Ścieżki, drogi, plączą się, najsilniejsza moc. Wybrać jest trudno sklepienia zwierzęciu, Myśli natłok, gdy księżyc rozkochał noc. Czego się spodziewać po Ziemi dziecięciu?
-
W dzwonach śpimy i czekamy, Nasze skrzydła rozkładamy, Krótka chwila, wielki moment Nasze Miasto całe wchłonę Piękne ciała, boskie zbroje Tutaj nie ma cudzych wojen Oczy szklane- nie w tym świecie Moc potężną składam w wierzę Gdzie ja byłam dziś tej nocy?? Czy zdradziłam?? Puls był mocny On mnie kusi a ja płonę Serca bicie, nie przy dzwonie...
-
zakazany owoc zawładnął moją duszą czuły wąż i w jego kłamstwach midasowych zasiał pleśń a w moich myślach zgniły mój los znalazł mnie myśląc robi dobrze rozprzestrzenił chlew cichy jak myszka spod miotły wziął mnie pod włos zapomnianymi językami umiejętnie na krwi wypisał pieśń z intencją by zabrać głos odciął złota mega kłos daj wejść na olimp krzyczę bo nie chcę więcej tych udręczeń atlantydy, brak im sensu, zabrano stały ląd nie uratuje już nikt, barkami obarczona mych pokoleń i stracone me błagania, ostateczny mnie dopada sąd bo wiedzy dziecku się zachciało i cięższych doświadczeń na próżno leciał nad gniazdem by lepszy znaleźć schron mój anioł wewnętrzy szukać nie straconych wyzwoleń bo przykuł uwagę jego zawładnął duszą jego wąż i w jego serduszku midasowym czule zasiał pleśń
-
Ile to razy anioł śni się Ani chociaż jak oddech zdrętwiały ręce pod sufit unosi okryty poszwą sumienia jednak to koszmar znalazł czarny guzik pode mną
-
kąpię się w niebiańskich obłokach jak anioł i kocham się od najmniejszego palca po szyję z której odgarniałeś włosy delikatnie jakbym już wtedy była święta tak naprawdę dopiero teraz mam skrzydła złoty głos oczy w barwie błękitnego sklepienia i ciało anielskie lekkie niczym puch chłodne niczym skała
-
Niebo rozpruwa skrzydłami swymi, I wznosi się uderzeniami równymi, Tnie powietrze czarnymi piórami, I ściga się z życia błyskawicami. W ręku dzierży miecz przeznaczenia Wydarty prosto z Hadesu podziemia, Szybuje w niebiosach tak całe lata, I nie chce lądować do tego świata, Wtem coś uwagę jego zwróciło, I kierunek lotu tego zmieniło, Góra pyłu pośrodku niczego, Wydała się dziwna dla oczu jego, Skrzydła czarne jak sadza z komina, Składa i w dół pikować zaczyna, Ciągnie się za nim ognista łuna, Gdy w ziemię uderza z siłą pioruna, I z kolan powstaje tak niewzruszony, Z twarzy odgarnia kręcone włosy, Przeznaczenia miecz unosła w górę, I wbija go w szarego pyłu chmurę, Wtem się rozległy krzyki ogniste, Bo co tam było dziwne zaiste, Feniksa popioły ruszyła z grobu, I zmartwychwstał on z życia pożogu.