iskierko światło moje
z premedytacją dobrze być
czasem tak cudownie
niewidomym nieporadnym
i tak zmysłowo nieograniczonym
wtedy chociaż nie zmyślasz
że jestem
tylko blask ciągle twój
bo przecież dobrze wiesz
jak ślepo Cię Kocham
nosisz wiatr szumi
mówili prawo do liścia
kłamczuchy
prawda
tłumaczy drzewo ostatecznie
zakwitłaś w jaskółki
na niepogodę nie chcę już dłużej
do potęgi entej
bać się wiosny
pozdrawiasz perspektywy
wydaje się wyznajesz chwile
i tylko
poniekąd trzy razy czy
jak stukanie
u wrót nie do końca czterolistna
jestem na potarcie
jak ten dżin póki się ucho
niełatwo póki życia a przecież
na przykład rozważmy śmierć
nie jest za późno na objawienia
kiedy tak w tobie jak i we mnie
sumienie w ogrodzie potrafi tak bardzo
że aż się chce umierać wstydem
przejście w tamto
światło nie jest żadnym poniżeniem
a już z pewnością nie gorszym
niż odbicie własnej próżności
co złudnie cieszy gdy nic po sobie
nie pozostawiając jak tylko tyle
co złe
wspomnienia u tych którzy jeszcze
autokrytyka potrafi perswadować noce
nie znosi jednakoż świtów
natomiast przemyślenia nie do końca chciane
są termiczne jak apokalipsa
teraźniejszość i przyszłość
a przeszłość tym bardziej
wywiera presję kiedy wszystko już
chcąc nie chcąc sprowadza w jedną granicę
sprawiedliwą
którą przecież każdy tak czy inaczej
przez los jak kret
wychodzę i wchodzę
w tę norkę
twoją
bo tylko tam jest mój prawdziwy
dom
relatywnie by się chciało
rzec nie najprostsza to rzecz
jest być kretem tak by
nie zrobić z siebie kretyna
by być z Tobą i za mało zarazem
to trudna sztuka całowania
należy umierać i tylko kompletnie we dwoje
tak by usta w usta ponieważ powiedz dlaczego
teraz zieleni brak kiedy już nie wierzę
tak mało tych nocy w których mnie kochałaś
już nic nie zastąpi tylko tysiąc pocałunków
mam tak cholernie pustą głowę i jeszcze cholerniej
pełną po brzegi wyobraźnię
to wszystko
co się dzieje dzisiaj ze mną
a pewnego dnia i pewnej nocy powiem ci
hello my love and my love good bye
naprawdę z przymusu
nie chciałem być Twoim kochankiem
by być z Tobą i za mało zarazem
to trudna sztuka całowania
należy umierać i tylko kompletnie we dwoje
tak by usta w usta ponieważ powiedz dlaczego
teraz zieleni brak kiedy już nie wierzę
tak mało tych nocy w których mnie kochałaś
już nic nie zastąpi tylko tysiąc pocałunków
mam tak cholernie pustą głowę i jeszcze cholerniej
pełną po brzegi wyobraźnię
to wszystko
co się dzieje dzisiaj ze mną
a pewnego dnia i pewnej nocy powiem ci
hello my love and my love good bye
naprawdę z przymusu
nie chciałem być Twoim kochankiem
kręty ... i tu sie mylisz...każda gwiazda to słońce, do szkoły nie chodziłes, czy jak? ...;)))
pozdr. K.
Wykręcasz się.
a tobie głupio ... jak z I A ...;)))