-
Postów
1 737 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
2
Treść opublikowana przez Kraft_
-
o ciebie z chęcią bym się rozbił ale Bóg powiedział że nie po drodze mi do nieba tylko i aż patrzę
-
ubrana jedynie w zmysłowość bez permanentnego makijażu jak wytrawna krawcowa szyjesz słowa w stanie twórczej mocy szczęśliwy ten któremu chleba swojego powszedniego dajesz dzisiaj światłem latarni wskazując nie tylko krajobrazy rozszczepiasz blask pomiędzy wierszami gdyby to tak do mnie też bym się już nie bał nic a nic zaprzeszłych płaczących wierzb teraźniejszych niepokoi i przyszłych nocy jesteś moim niebem na razie próbuję się wznieść nim rozwinę skrzydła szyj dalej poetko na gałęziach już liście
-
nieśmiertelność odczytu
Kraft_ odpowiedział(a) na Kraft_ utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
podkasztanowa ławka na niej dwa wiersze połączone w jedno i coś więcej mimowolne rekonstrukcje słów choć jeszcze bez tytułu nie siedzą już na przeciwległych końcach ich oczy mówią wszystko coraz częściej spoglądają jakby w bajce na próby zatrzymania czasu wreszcie podają sobie dłonie ciepłe pragnące bez pytania przechodzą w dotyk czterech pór roku z których jedna jest wiosną -
piszę pijane myśli a rany świeżo nacięte strofą pozbawiony białych ścieżek na stuprocentach celulozy po twojej stronie zimy pozostawiam krwiste ślady woskiem osocza rachunki za miłość pieczętując w tęsknoty dzień dobry na dobry wieczór anatomią nienapisanych słów obserwuję nieba za zakrętem gwiazd znika ziemia zapachem tamtych kwiatów wpinałem ci we włosy wiatr i nadzieję to spadło prosto z pieca ale w tym parku potrafiłaś zabierać nawet aleje między wersami wciąż kapiesz na czerwono
-
niewiele wiem o woskowych figurkach tyle tylko że łatwo się topią proszę oto twoja kawa zaparzyłem jeszcze zanim wstałaś żebyś nie mówiła że znowu przypaliłem wodę wiem nic nie mów obydwoje mamy dzień wampira krwawisz tymi dniami a ja skaleczyłem dłoń tuląc nasz chleb spójrz nawet słońce
-
czas przestał się liczyć roztargnienie znowu zaspało liżąc światło przez papierek piszę pocztówkę o wyzwoleniu chłodu przekładając myśli na medytacje wiejskiego listonosza słowa pachną jeszcze wiosną łąki zielenią na zdrowie chorych a nam zabrakło transformacji po drodze na wysypisko gwiazd poranna myśl dobiega końca zamykam oczy po raz przedostatni postanowiłem nie umierać przypomnij mi później
-
w nieczystej pościeli na rozstaju nóg odeszłaś w milczenie zapatrzona o jeden świt za daleko uwiedziony lodowym płomieniem dałem się zwieść sedymentacji uczuć na drzewach stopklatka ptakom fruwającym po ziemi brakuje skrzydeł a ja wciąż szukam w śpiącym parku tamtej mówiącej niebem dzwonię po raz kolejny wybrany numer jeszcze nie istnieje
-
posklejany z drzazg z okruchem ciebie kamienny spokój krzyk na ulicach jest jak zjawa tylko nocą pukanie do szyby i dwa srebrniki odnalezione pod łóżkiem zwiastują życie wszystko możliwe
-
wirtuozerią namiętności
Kraft_ odpowiedział(a) na Kraft_ utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
:))) :*** -
wirtuozerią namiętności
Kraft_ odpowiedział(a) na Kraft_ utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
tzn? :))) -
wirtuozerią namiętności
Kraft_ odpowiedział(a) na Kraft_ utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
:))) i jedynie słuszne ;) -
wirtuozerią namiętności
Kraft_ odpowiedział(a) na Kraft_ utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
na fortepianie zmysłów grasz wariacje na piątą rano każdą nutą rozanielony po gwiazdy przy nich przeglądam albumy sztuki ars amandi dokładnie studiując ukształtowania na mapie twojego ciała dotyk wszystkich linii papilarnych zostawiam po sobie nocami krzywymi od demoralizacji wyciskając wilgoć jak gąbkę biorę z ciebie do syta ostatnią kroplę niczym rosę która pokarmem wtedy napinasz struny jeszcze bardziej rodząc na moich plecach tatuaże dzieci wielokrotnych szczytów zdobytych we dwoje -
oki :))))))))))))))) teraz? A na co tu czekać? :) i to lubię :))))))))))))
-
:))) nie przejęzyczyłas się ;) to sama prawda ;)))
-
oki :))))))))))))))) teraz?
-
centralnie piękne w środek podbrzusza strzepują kolory ze skrzydełek pojąc nadzieją jeszcze zanim dopadnie dolnociąg nie są zbyt rozgarnięte bywają za to szalone zapylają jak leci ciesząc nie tylko oko się raduje w kokon nie wiadomo co upchane kiedy ćmy boginiami nocy ale tylko te pojebane potrafią być prawdziwe to tyle
-
:)))))) dla faceta, to szczyt ... być rozpieszczanym przez kobietę ... sama wena ;))))
-
to bardzo miłe... i cholernie łechce moja męską próżność, ale z tym talentem, to chyba z deka przesadzasz :)))) :*** Drogi Krafcie uwierz mi że nie należe do kobiet przesadnie wylewnych więc mam nadzieje że doceniasz to co ci napisałam ;) bardzo ... małowylewna ;))))))))))) wiem że ciężko w to uwierzyć zwłaszcza Tobie ;) cholera,mogłam cię tak nie rozpieszczać wpisami ... ;) hehehehe a to czemu? zwłaszcza mi ... ;)))))
-
to bardzo miłe... i cholernie łechce moja męską próżność, ale z tym talentem, to chyba z deka przesadzasz :)))) :*** Drogi Krafcie uwierz mi że nie należe do kobiet przesadnie wylewnych więc mam nadzieje że doceniasz to co ci napisałam ;) bardzo ... małowylewna ;)))))))))))
-
to bardzo miłe... i cholernie łechce moja męską próżność, ale z tym talentem, to chyba z deka przesadzasz :)))) :***
-
na granicy powietrza i wody gdzie pomylone alter ego uciekało w mimowolne rekonstrukcje zapraszałaś mówiąc że nie na kawę na rozstajach dróg w rozprawy ze słońcem opowiadając głupoty o wiernym psie który dostał padaczki byłaś ponad tym jak kaliope z latawcem co nie potrafi fruwać dając lekcje zwiędłych tulipanów kici kici koteczku coś ty ze mną zrobiła
-
:****************
-
dziękuję ... wierna ;))))
-
przenicowany syzyfowy anioł wszczepia w krew wieloptaki bez powodu jakby myślał że to coś da kiedy uczuciom pora umierać naiwny nadmiar oczekiwań podzielony przez dwa krzyczy precz z celulitem myśli achtung nicht eintreten ze starej płyty nauka kochania przechadzką w poetycki imperatyw pisze listy do świętego mikołaja wciąż jeszcze głupia od nadziei zaplątanej w ostatnie neurony regresje drzew w majowe dni malowane prostym słowem o rozwiązku jak być powinno moją wiosną
-
barowe przemyślenia z szekspirem w tle zaczynają się po wypiciu pierwszej to be or not to be w niezastygłą ciszę dopełnieniem tęsknot niepowodzenia na szlaku odwiedziny w krew zastygłą na rękach wiesz dlaczego ojcostwo boga stoi pod znakiem zapytania ober jeszcze trzy i nóżki tylko zimne spotykam odbicie w lustrze wiedz i powiedz po drodze do domu mam na imię ona