-
Postów
1 737 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
2
Treść opublikowana przez Kraft_
-
jestes wielka, większa nawet od tych "bo" ... nie potrafię opisać ...:)))
-
kiedy wiało od północy mówiłaś że to tylko bryza a sztorm robił swoje fale nawet powykręcał w chińskie osiem zawiałaś mi wtedy oj zawiałaś jak żadna inna nigdy dotąd nie trzymałem mew na wodzy a tsunami widziałem tylko teraz wiem ogarnęłaś mnie całego aż po horyzont jesteś jak cholera jesteś więcej niż dziesiątka w skali pragnę daj mi chociaż łzy a popłynę a ty mówisz wciąż taka piękna na moją zgubę to nie jest miłość mówisz że nic się nie zdarzyło że to powiało mewami tylko durna
-
na poddaszu ptaków zostawiłem skrzydła teraz czekają vis a vis starego lustra zakurzone kiedyś je odnajdziesz wtedy odlecę
-
dobrze wiesz że smutek boli nie bardziej niż samotność zapytany odpowiem ci że jest ok bo co mam powiedzieć a może napiszę list do boga kolejny raz o szarej godzinie znajdę formę małymi łykami prawdziwe słowa przychodzą i odchodzą jak ty jakby nigdy nic i nigdzie przecież nic się nie stało mam prośbę tylko jedną ostatnią mogę? przyjdź
-
o jejku jaka jestem szczęśliwa spoglądałaś mówiąc ty pod jabłonią pamietasz pierwszy i ostatni pocałunek kiedy jeszcze wszystko kwitło a przecież sama mnie namawiałaś a to jabłko gdzie uciekaliśmy we dwoje pamiętasz w białe przebudzenia na starym strychu tam gdzie ugrzęzła przepowiednia a ty odprawiając egzorcyzmy rozpościerałaś skrzydła mówiąc kocham wtedy chciałaś żeby było dobrze chciałaś jak ja uchylając drzwi powiek niby zamglone a przecież były tak piękne miałem wszystko w zasięgu powiew wiatru równiny zbóż kolor tęczy byłaś naprawdę mi smakowało teraz tylko rzeka płynie i wylewa wzbiera łzy które się zapodziały "don't worry by happy" powtarzałaś a potem doszedł on patrzysz mi w oczy już nie kusisz jak kiedyś wybierz wreszcie bo to nie jest tango dla trojga
-
fajnie, dzieki ...;)
-
przyczepiły się oczy jak ona sypnęły piachem w Pazurę Czarka ktróry nie dał bo Chlopaki nie płaczą przecież obciąć ręki sobie i miał rację bo przecież i jeszcze raz przecież kto po pustyni oczy gubi ten widzi oazę chociaż a przecież bo nie powinien fata morgany używać za nadto bo jeszcze zobaczy za wiele zbyt i potem co wzrośnie tak sobie pod pachami temu da powąchać i tamtemu choćby nawet nie chciał a i ona da choć chodź chodź i choć ot dylemat pójdziemy lepiej na spacer poszukać oczu na pustyni z nutką szaleństwa gdzie kaktusy wiodą prym powiedziałem kutasy? nie chyba nie echhh jednak damy radę popatrz spójrz mi w oczy też są bo nikt tak nie pisze jak Ty ... a tak w ogóle to zakręcilo mi się w głowie od tego piasku że o oczach nie wspomnę zapatrzony bo spuchł ... y
-
anomalia ... na rękach bym już nie stanął
Kraft_ odpowiedział(a) na Kraft_ utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
miasto kobiet mężczyzna w ciąży we dwoje mimo wszystko raźniej kiedy strugają wariata w pajęczynę z tego co niemożliwe by złapać choć jedną chwilę ona idzie ulicą zatłoczona on rozepchnął łokcie na zewnątrz po raz setny aż po ocean utopił się upił stawał na rękach dosłownie i dla niej tylko dla niej nawet na niego nie spojrzała dzień dobry pewnie kogoś ma leszcz pieprzony edek jakiś powiedział wsadziła tylko rękę do kieszeni czego tam szuka przecież jest dziura w całym i kilka drobnych na pocieszenie kiedyś kurwa dałbym sobie za nią rękę uciąć i wiesz co teraz kurwa nie miałbym ręki edek urwał się pierdolona jego mać cwelamus z fabryki kredek albo i z choinki -
wspaniała herbata z mauritiusa egzotyczna jak ty gdzie można kupić takie rzeczy ? ponoć sprzedają je tylko tam te rzeczy nie przyjeżdżają do nas to my musimy pojechać po nie tam gdzie jest inne powietrze inne słońce a wszystko co położysz na język ma inny smak ju es ej for afrika normalnie prosto z macdonalda tak długo jak telewizor grał nie wiedzieli że ich zagłusza i nagle zaczęli ze sobą rozmawiać odkąd wyrzucili go przez okno igen kobeiarotnal ne mirten puszkiwano dasledano pażałsta energetic schruben fi sześć i love you why ? po naszemu dlaczego bóg o tym nie wie jak smakuje ból na niebie zabójczym a oni i my jak się agresywnie rozsiewają jak to sie panoszą jak skaczą sobie do gardeł by w końcu powiedzieć że ten wirus nie jest taki zły jak go malują to już wiesz na pewno pójdź więdz w me ramiona a ja w tym czasie otworzę okno i posłucham jak śpiewają ptaki lubisz bajki? pewnego dnia przyjdę jak sobowtór elvisa perskiego nowego roku powiem moka kogła i z dymu przepowiem wróżby na nowy rok na zambiwarze ot wakacje takie sobie zrobię na niebiesko ślepy jak stiwi ale też ładnie śpiewam in my sicret live taki
-
na poddaszu ptaków zostawiłem skrzydła teraz czekają vis a vis starego lustra zakurzone kiedyś je odnajdziesz wtedy odlecę
-
pewnego dnia wpadł w wir jej rzeki świr
-
ku słońcu bociany nie przyniosły ale to już nie ważne na niebie na którym ptaki grają w scrabble brakuje słów błękit schował błękit za chmurami rozmyty w niepotoku kryształu gdzie łzy malują tęczę koloryzujesz przez pryzmat nadzieja krzyczy "jam matką idioci " a ja zapisuję pióra by nie uciekły skubię wiatr pod prąd w twoich włosach kiedy palców mało by wierszem powiedzieć kocham wyżej latać już nie potrafię ikar
-
ku słońcu bociany nie przyniosły ale to już nie ważne na niebie na którym ptaki grają w scrabble brakuje słów błękit schował błękit za chmurami rozmyty w niepotoku kryształu gdzie łzy malują tęczę koloryzujesz przez pryzmat nadzieja krzyczy "jam matką idioci " a ja zapisuję pióra by nie uciekły skubię wiatr pod prąd w twoich włosach kiedy palców mało by wierszem powiedzieć kocham wyżej latać już nie potrafię ikar
-
na pogrubieniu linii papilarnych za mało byś mnie poznała jeśli nie zechcesz uwierzyć w przeznaczenie to nie znaczy że bajki są tylko w bajkach o skrzatach krasnozłudach opowiadałem już wcześniej ale teraz nie zmyślam wyjdziesz za mnie ?
-
skonczyło się teraz to ja rozstawiam pionki chcesz twoje białe ale to ja będe oszukiwał
-
to chodź wykąpiemy się w truskawkach nie są tanie tego roku kurwy świeże niesypane sprzedają się po siedem za kilogram ale nic to zarobiłem czternaście w nadgodzinach kupimy półtora i jeszcze starczy na igristoje czujesz ten klimat ale czad jedz
-
między ciszą a pożądaniem lustrzane akceptacje wymagają zaryglowanych drzwi a ty otwierasz niepokój kluczami do niezdecydowania rozrywając wybór na strzępy jesteś ?
-
autopsja z pamiętnika kobiety dojrzała świadomie zmysłowa krótka podróż ku przestworzom nieskończona bo za daleko z dymów nowego świata w krainie gdzie wszystko i nic księżycowe słońce i strach w oczach czy jeszcze raz wspomni niebo
-
sam na sam z wszechświatem nie śmiem za wcześnie twoja grawitacja jeszcze trzyma w okolicach snu na razie płynę powietrzem osiadając raz po raz na bezsilnych drzewach skrzydlaty w metaforze zawieszenia
-
dłońmi ubranymi w piasek zużyte morze oddałaś w moje ręce niebieskie ptaki latają nazbyt wysoko a dziwny bóg najlepiej ukształtował podwodny świat gdzie nie mam dostępu teraz nasze fale są spienione powieszone na cienkim sznurku oczekują na czas w którym miłość nie będzie jak woda
-
:)))
-
to coś naprawdę ma wielką wagę
Kraft_ odpowiedział(a) na Kraft_ utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
chcesz opowiem ci bajeczkę to najgłupsza opowieść jaką słyszałaś wczoraj w dniu w którym zakwitły niezapominajki kiedy ubrana w anielskie skrzydła wzeszłaś pierwszą gwiazdą dwadzieścia jeden gramów miłości przeważyło kilogram rozstania potem dzisiaj na szali położyło jutro -
bezdomny oczami wariata chwytam w locie twoje powieki ta schizofrenia trwa odkąd gasnące noce cienią dni przestałem szkicować ramiona wiatru zza brudnej szyby chodzę na spacery po wiosennych pejzażach aby zapamiętać czas kiedy słońce nie było jeszcze spłowiałe nie proś mnie więcej o bukiety minionych kwiatów kiedy wraz ze mną umiera źdźbło kłosa rzucone pod nogi
-
kwiaty w rezerwacie wazonów układasz na dwie ręce wczorajsza ikebana witrażem z rozbitego lustra usprawiedliwia szarość jutra w nasz czas zmyślam bladą zorzę wierszem którego nie ma próbując skusić niewiadomą po ptaki na niebie nie przestanę póki suszysz następne muszę się napić
-
kiedy gwiezdna brama to marność światła w zranionej duszy czerwone oczy wilka nad granią w świecie ciszy błyszczą niewiarą a tak by się chciało zaśpiewać bądź przy mnie w myślach złocistych o świcie odnajdując lekarstwo na zagubione chwile żywioły pomiędzy piekłem a niebem jedynym antidotum łzy