Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Kraft_

Użytkownicy
  • Postów

    1 737
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Treść opublikowana przez Kraft_

  1. powoli wiosno powoli tulipany zagubione w myślach są jak poranek na kacu kofeina o świcie nadmiarem uzależniają street of dreams w zakwitłych ogrodach wiolonczela dotyk i telefony tyle pamiętam z wczorajszej teraz znowu obawiam się co będzie kiedy odejdziesz tak nagle zapożyczona z niespełnionych
  2. na skraju trzeciej od słońca przerysowani ludzie z uśmiechem przyklejonym do ust za dwa dolary obłudy wizje przebudzeń jak domino złożone w pięknych słowach skrawkami księżycowych tajemnic psycholeki i anioły mleczną drogą wielokrotnie sprowadzone do roli nieba bez tytułu co jeszcze cię tu trzyma zapytał mnie przyjaciel odpowiedziałem ona
  3. kiedyś dawno temu byłem jednym z wielu zgniecione puszki piwa wiara i czas teraz szukając porozumień latam ponad nie wiedząc gdzie moje miejsce i pytam sam siebie dlaczego znowu muszę
  4. wiem że tam jesteś nawet gdyby cię nie było konfiturą na sercu czekam coraz zimniej z wyspy skarbów brak odpowiedzi nasz jacht dryfuje na rogu życiowych aspiracji w szklance wody lecz wciąż z ostatniej fotki patrzą na mnie twoje oczy po brzeg świdrujące spienione fale budzę się niewyspany obraz rzeczywistości na zawołanie przywołuje do pionu wstaje nowy świt a ty wciąż boisz się ciemności
  5. nawet gdyby wziąć pod uwagę wszystkie opcje za i przeciw podając jak na dłoni coś zawsze pójdzie nie tak niewidoczne pęknięta siatka z brzoskwiniami nieproszony gość poczekalnia pełna tęsknot która jak kawa inka nie pobudza żyjemy pod prąd zaliczając latarnie niekończąca się wędrówka w podróży last minute ku wrotom do świątyni szczęścia zaskocz mnie czterolistna
  6. szybciej niż myślisz drogą na przełaj snów widok z pociągu rozciągam dotyk po wiadomość na którą czekasz pszczoły i niedźwiedź już w komitywie ku pokrzepieniu serc jak my kompatybilni w porozumieniu kuszeniem miodu wyglądają wiosny opuszkami palców zaczynam cię przyzwyczajać zmysły kiedy nie dowierzasz jesteś taka piękna zupełnie jak ona kwiatolica
  7. diabelska między zielenią a aureolą złota nirwana orientalną orgią bez tajemnic dokąd zmierzasz zanim dopali się płomień pożogą serc ten wiersz zauroczy się wiosną w kolorowych tęczach pod stopami aż po dom we właściwym odcieniu skądś już to znam ale wciąż brakuje mi barw
  8. właśnie tak... :))) pozdrawiam ciepło... :)))
  9. Kufelek, Nata... dziękuję Wam za wgląd kochani... jak widzicie każdy ma tu swoje, inne zakończenie, więc zostawię pierwotną wersję... niech gra wyobraźnia... ;))) pozdrawiam... :)))
  10. niezmiernie mi miło... cieszę się , dziekuje i pozdrawiam... :)) cała przyjemność po mojej... ;)
  11. przed lustrem cichych spowiedzi podglądamy bycie przez sztachety wypiłem gar wina tworząc historię umarłego motyla odchodząc od wybaczeń ewangelia według mnie a dalej nie wiem o czym jest ten wiersz o pożegnaniach jubileuszach czy wielkanocy pełnej nieba dla nielotów pozostaje ziemia i odwilż w sercu któremu nie było na imię idę sobie nic tu po mnie tylko drugi wers trzyma przy życiu
  12. za dnia chowasz się w drzewo wśród tak wielu to właśnie ciebie szukam jest nam dobrze a jednak łączność dzielenia kiedy dzień staje się nieznośny a noc jest jak dzień znikasz budząc pocałunkiem przyodziana jedynie w żal który gdzieś się przyplątał mam braki w pamięci nie będę już walczył koniec drogi
  13. na niebiańskiej poświacie diabeł jest skrajnym idywidualistą jak słowa na zakrętach nieprzespanych nocy zapisane wiecznym piórem po drugiej stronie łóżka igraszkami huśtając krew w żyłach nic nie mówią tylko psocą
  14. :))) dziękuję ... ;)
  15. chcieć to móc jak mawiał któryś tam z kolei wielki co semafory przestawiał na drodze do szczęścia i pot z niego spływał a ona kolorowa taka odjechała w siną dal lokomotywa
  16. pomimo przelanej codzienności podziwiam zielone oczy że też takie może być błogosławieństwo i to co dla mnie najważniejsze wciąż zapraszasz do czytania tak samo jak wczoraj na przekór zwątpieniu taki długi staż a wiosna wciąż trwa
  17. kiedy bierze ostry wqurw w przydrożnym barze za pieniądze cicha rozmowa lunatyk z trzeciego piętra poznaje nowe smaki znowu wrócił w upojenie lecz teraz budzi się inaczej drętwą gadką z patologiem o szkodliwości zawianych nocy przy kuflu pełnym piany z pyska leczy paranoje szaleństwem sennych obrazów zapominając błysk fali do przyszłych wędrówek po parapecie tęsknoty zamkniętej w liście na dnie butelki
  18. kiedy wokół pełno gapiów grą w miłość wyciągasz asa z rękawa tajemnicza bardziej niż myślę otwierasz szuflady pełne marzeń rozlane tęsknoty wylewając cukierkowym rajem aureolę zdejmujesz w domu umiarkowany prysznic studzi nadzieję noc mija kolejna odbity od ściany uciekam w echo
  19. strategiczny robię krok do przodu rzutem bocznym niby od niechcenia kręcąc myśli w lokach wiosennych prześwitów rozkładam koc i ciebie na nim to nasz czas chwile w których odzyskujesz skrzydła na krawędzi przejścia oderwania uwalniając z zahamowań kiedy po stronie dotyku świat przybiera kształt życia trwamy w sobie na trawie pełnej spotkań dzikość idzie od zachodu z zamkniętymi oczami poza kręgiem rozsądku szeptem sprowadzając księżyc do roli wieczność
  20. bezdomni z wyboru w deszczowych miastach małych próśb kręte uliczki otwierane zmrokiem niedoskonałość samotności w balonach wypełnionych niebem a oni romantycy pełni wiary bo lepiej późno niż wcale bez rutyny turlają księżyc po chodniku rozpisując noc cichej pustki ponad światem poeci
  21. modlisz się nie otwierając ust uciekasz przed niebem chowając zauroczenia za strefą podwójnego cienia w standardowym stanie przeczekań boskie diabły wiercą dziurę w brzuchu przeprowadzając doświadczenia na mózgu ale ty zawsze bałaś się chemii skoro tak lubisz ucieczki wyjdź przed obraz wyjmij myśli z kieszeni plecaka zaopatrzeni w bose stopy pojedziemy dyliżansem snów tam gdzie porwania porzeczki i jabłonki kwitną o zmroku a rzeczywistość uczy anatomii w majowe dni malowane prostym słowem dotyku podobno mam oczy niebieskie
  22. gotowy do nawiązania dialogu uczę się od nowa w parku próbujemy o wiewiórkach potem za dłonie w przystani przywołań pulsacyjnie wydobywamy z ust patrząc głęboko w oczy pełne chciejstwa gdzie strach miesza chwile z ekscytacją by móc wypowiedzieć magiczne dwa słowa
  23. ten tytuł... wiąże resztę wiersza... :))) pozdr. K
  24. to smutne, że nikt nie wnosi... nawet na marginesie, ale cieszę się, że chociaż Ty... :))) a trzeci poprawiłem...:))) pozdr. K
×
×
  • Dodaj nową pozycję...