-
Postów
1 737 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
2
Treść opublikowana przez Kraft_
-
jak to... no i co a smak kawy o poranku wiolonczela miłość i telefony tyle pamietam ze stron światła wirtualne warsztaty manekinów cholera znowu zacząłem za dużo myśleć wychodzisz poczekaj jeszcze tylko wtrącę te które już dawno powinienem a których tak się boję gdy słowo nie powie nigdy się nie dowiesz
-
czytaj... :) pozdr.
-
witam anonimowy... jak to łatwo anonimowo, prawda? napisz coś... lepiej... :) pozdr.
-
koniecznie teraz przekładam na inne noce paskudne zwyczaje serwowane w twoim menu z puszki po drobnych ulatnia się nowe ścieranie siebie punkt wyjścia bez napiwków klarowny wątek kiedy chcesz mnie owinąć szkoda palców zastanawiające są też twoje loki ćwiczysz na nich diablico na wysokich obcasach szafując aniołami wyglancowany na wysoki połysk podgalam pekaesy z aureolą u paska nie dam się zwariować nie znam komend nie umiem szczekać na zawołanie aportować też nie potrafię za to wiem jak kochać i tu jest
-
abym mógł być galopem w dziki pęd koniczyny czterolistny uciekam od konwulsji myśli i schizofrenii kłamstwa zakotwiczonego na trwałe w porcie gdzie mewy zapomniały o wzlotach teraz niewidzialne rozmyślania pośród czterech ścian przekroczyły granicę ale mam jeszcze skrzydła potrzebuję wolności ptaków białych szali łopocących na wietrze i widoku z doliny na dom który będzie moim kiedy pozostawisz w nim swój ślad wszystkimi za i przeciw zapakuję do niego to co utracone świadomie profanując przeszłość zabiję komara który wysysał krew ukradkiem udając kukułcze gniazda wtedy nowy horyzont pozwoli oddychać twoim powietrzem nieustraszony wskrzesi świty i obudzi dzień w którym skończy się tułaczka a zacznie historia stworzenia z tobą w roli głównej chodź do mnie
-
przyjaźń rzeczywistość i sojusze zepsuty ponad normę w kilku dziwnych słowach szukam pocieszenia na biało bez rymów w rytmie dłoni zapleceniem niewyharmonizowany do końca totalny nieład na nutę G gram minione kwiaty historiami o błękicie krwi dwie twarze jedna maska zwyczajnie niezwyczajny posadziłem ławeczkę i drzewo ptaki przebaczyły jedynie ty czekasz aż przyjdzie do tego czasu zdążę się zestarzeć
-
królewno smutna historia wybacz ślub marzenia umowa i te sprawy przetrwanie poniżej pasa wszędobylski nie byłem idealny na drodze nadziei postawiłaś spłowiałe słońca tęsknoty karmione zupą tylko nic nie mów wiem świat naszych kłótni idzie w zaparte okruchami uśmiechów nagi król
-
wiersze > kraft kiedy się śmiejesz słońce turlane po polanie płonie ze zdwojoną siłą kwiaty w głowach rozkwitają zamykam oczy nie mogę zapomnieć drzew wichrowych jak nigdy molekularna objętość wykracza poza pojmowanie bliskość i sacrum nowe skrzydła przebudzeniem dotykasz z lekkością ptaków ust przewrotnych pragnieniem nigdy dosyć płatków róży w ogrodzie między nami brakiem barier słowa wymowniejsze w zapisie całkiem nagie jak my nawet nie wiem jak to nazwać kiedy się śmiejesz
-
odchodzisz zniesławiona pełnią zdrady w godzinach nieistnienia nie rzucam kamieniami myśląc o twoich uderzam się w piersi nie jestem bez winy piszę wiersz wybrane strofy mówią o żalu cichym jak drugi brzeg most spłonął a ty nie potrafiłaś pływać na wyłączność dusze ze skały i człowiek o smutnej twarzy to byłem ja ufny dureń czekąjący na prezent w dniu imienin zapomniałaś nawet
-
wybudzony ze śpiączki na jutro chowam życie do kieszeni będzie dobrze czuję się fenomenalnie słyszysz za oknem trelują skowronki przekraczamy granice snów pod jemiołą drżenie spotkanych palców i dłonie pełne dotyku słońce nim pójdę spać dogonimy horyzont w pokoju pełnym luster zobaczysz jak bardzo
-
szukasz... dotykam po to bóg stworzył człowieka niepokorne emocje w ciszy chcianych słów grzech twoich ramion oczy pokryte kurzem otwierają sie od wewnątrz spełnienia i jeszcze coś o wiośnie laurki z niedokończonych rozmów podrzuć do ognia ciemną nocą kominek zapłonie na niebiesko spójrz na to niebo pod palcami migocą gwiazdy na twoich udach ślady wilgoci tylko ja wiem jak bardzo pragniesz bardziej lub mniej szepczesz tak cicho poznaję po owocach powoli aczkolwiek miarowo z przekory zależny od ciebie ogród oliwny w pogoni za oczami są takie cudownie natchnione nocą wyrażają potrzebę istnienia pod twoimi paznokciami moja skóra zaprzedana bez opamiętania księżycowy krajobraz płacze zza okna w zmysłowym zapisie tworzenia rodzisz gwiazdy inercja erotica nie istnieje łapię twój smak oddechem ust zaklętym w dłoni
-
przez okno zanim opadną żaluzje tam chłopak z szarych mgieł z przyzwyczajenia ma tyle skrzydeł ile krzyku na niebie pojednanie istne wariactwo szaleństwo płomienia miedzy poręczami w twoja stronę idzie wypaterując przebiśniegów popatrz na drzewa w zieleni u stóp księżyca idzie w twoja stronę na dobre i na złe
-
pogubiony wcale nie musisz zastanów się pozbieraj w całość to już tydzień minął jak uciekasz donikąd oszukując czas i samego siebie lekarz z kopertą wypisał L4 a ty milczysz odporny na znikanie wiem dzieci słuchają nie chcesz żona a kto to jest pamiętam kiedyś nie była ci obca nie radzisz sobie z tym odkąd cie zdradziła rozmyślasz co dalej guo vadis niezbyt sapiens kiedy na homo jest już za późno czemu jej nie było kiedy potrzebowałeś gdzie byłeś jak potrzebowała ona alkoholowe reinkarnacje nic nie dają wszystko takie zawikłane a ona litrami strumieniami nieprawdy leje zabijając kolory duszy nie prasuje się w ten sposób na obiad chleb ze smalcem i ten kac moralny jak stąd do wieczności kiedy pijesz bo się wstydzisz a wstydzisz się bo pijesz jednak stać cię wiem o tym miewasz przebłyski inaczej dawno już byłbyś sam to coś ciągle masz jeszcze w sobie
-
a ty chcesz jeszcze
Kraft_ odpowiedział(a) na Kraft_ utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
obudzony oczami zmęczonego całowałaś cześć balerino jak się masz zagadnąłem wykończony przytomny jeszcze na wpół ta noc była natchniona pełna miłości bez makijażu tanczyłaś dla mnie z czerwoną różą we własach mając wiatr tygrys ma podrapane plecy -
nie wiem co bardziej
Kraft_ odpowiedział(a) na Kraft_ utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
kocham pragnę czy potrzebuję wiem natomiast jedno chcę cię trzymać aż po widnokrąg nagą w swoich ramionach po wydanie owocu po każdy świt wykąpany w rosie porannych kaw wypitych razem z uśmiechem na ustach spojrzeniami w oczy tak by szczęście twoich nigdy nie zgasło -
nie ma lekko liczę chwile na kilka godzin przed świtem spójrz na mnie tak bym poczuł słodycz bladoróżowej skóry małe krople ostatnim snem po drodze do wiosny zakwitnij potrzebna najtrudniejszą ze sztuk miłość w dolinie nadziei rozleję w tobie
-
wyeliminowanie boga i ludzkiego porządku to już nawet chyba nie droga żeby być ze sobą tylko niebo mówi prawdę wiosną to jest takie piękne
-
podgladam życie przez sztachety uzależniony od zagubień przychodzę manifestując przyczyny łykam tabletki z reklamy na sen bo może uda mi się wyśnić manifestujesz skałę sześćdziesiąt sekund orgazmu a dalej pustka po widnokrąg tolerancja pożądań cykliczne wizje o nawałnicy zgorszonych nocy wszystkie pod prąd nadziei indywidualnością doznań są jak chleb powszedni w samotności długodystansowca żółto czerwony od dymu i zakochania mogę wszystko tęsknoty pragnienia i dotyk w ciemności choćby na przełaj bezpieczeństwo i ważne sprawy tylko mnie
-
na pokuszenie postawione obok łóżka namacalne a ja oprawiony w ramy nie umiem być cudownie przebudzony każdego dnia ciągiem nagich myśli kiedy już nie przytulasz stadium dłoni w fazie spoczynku rozmyślaniami po drodze do sytuacji mało krytycznych oczekuje na powrót dotyku ułamkiem nadziei nie przestaję być nasze usta wciąż tańczą na parkiecie twojej skóry w sercu bzami bluźni w oczy maj a ty wciąż uczysz mnie patrzeć
-
tajemniczy bardziej niż myślisz systematyczny na zakręcie otwieram szuflady pełne marzeń w przydrożnym barze nowe smaki poznaję anatomią słów po wódce wszystkie są piękne genesis na progu nocy splataniem traw na ugorach zieleni śmierć kliniczna jednak są perspektywy najstarsi górale mówią tej wiosny bociany przylecą na dłużej samotność po to by kochać i niebo jest w nas
-
złudzeniami żyją jeszcze twoje oczy... pozdrawiam bazyl... :)
-
tak długo jak nie masz domu nie masz niczego zrozumiałem to zbyt późno a ty kolana miałaś otwarte na świat tak bardzo że aż oczekiwania posypałaś samotnością rozwarta na ościerz ale powiedz w czym on był lepszy ode mnie no w czym powiedz nic już nie mów
-
z lotu ptaka wspomnienia są takie niepokorne to nie ma sensu szukam miejsca na ziemi żeby je uporządkować i pomysleć milczenie owiec nie istnieje w impulsie rozkoszy zawsze któraś beknie niebiańsko ubrana w wełnę przychodzisz duszę w sobie tylko na zdjęciu żyją jeszcze twoje oczy
-
wyeliminowanie boga i ludzkiego porządku to już nawet chyba nie droga żeby być ze sobą tylko niebo mówi prawdę wiosną to jest takie piękne
-
a potem był już tylko piękny poranek
Kraft_ odpowiedział(a) na Kraft_ utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
drżeniem piersi pytasz dokad idę po wewnętrznej stronie ud wedrując dłońmi na oślep wypłowiały od słońc z nadzieją na kilka fragmentów nocy zamknięci w sobie napiszemy własny świt grając fair z tobą w zaczarowany ogród wyrywam życie z kontekstu pachniesz kobietą sama droga to już cel