Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

M_Patriota

Użytkownicy
  • Postów

    715
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez M_Patriota

  1. Miłowałem Ciebie tak jak życie oddychać musi. Tęskniłem za Tobą tak jak nie móc zobaczyć, choć czekając... Przychodziłem do Ciebie łagodny jak niewinność. Mówiłem do Ciebie cichością jak ponad czterema wiekami uśpiona poezja Szekspira. Dotykałem Ciebie delikatnością takową jak natchnienie. Cieszyłem się Tobą jak anioł rajem. Patrzyłem na Ciebie spojrzeniem snu nieprzebudzonego. Pragnąłem Ciebie jak dnia obudzonego ze snu spełnionego.
  2. Witaj Michale - "Aż tak inteligentny jak Ty, to ja nie jestem." Nie wiem skąd wysnułeś przypuszczenie, jakobym był inteligentniejszy od Ciebie - od urodzenia mieszkam w malutkiej, popegeerowskiej wiosce, więc pochodzenie mamy podobne :) Moja odpowiedź - Po prostu wysnułem z Twojej opinii na mój wiersz. Myślałem, że naśmiewałeś się z mego wiersza. Ale prawda była z goła odmienna. Wybacz. A z drugiej strony, jeśli jesteś inteligentniejszy, to żadna ujma, tylko wyróżnienie. "Odpowiedź - moim zdaniem czy to w wierszu, czy to w wypracowaniu - takie symbole pisze się tak, jak powstały od producenta." Dobra odpowiedź, ale powstaje pytanie, jak mówi się w Waszych stronach na owego Golfa. Jeśli tak jak u nas, to na luzie można by przedstawić to jako "na Golfa 'Trójkę' " :) Moja odpowiedź - U nas na Golfa "Trójkę" - mówi się: "Marzenie wieśniaka". Ale i także Golf "Trzy" lub nawet "Niemiec" - w zależności kto mówi. "Podchodziłeś trzy razy do wiersza z powodu jego obszerniej treści, ale w końcu przeczytałeś." Bardziej z powodu pośpiechu, a nie samej długości - takie już mamy teraz czasy, że ciężko znaleźć chwilę na przeczytanie tak długiego utworu. Nawet jeśli człowiek stara się nie uczestniczyć w biegu i tak gdzieś musi lecieć - do urzędu, na zajęcia, gdziekolwiek. Moja odpowiedź - Życzę wszystkim tyle czasu, ile ja mam. Tylko nie życzę z tego samego powodu, co mi dano ten czas. "Kochany, pod publiczkę to ja nie piszę, nawet mi to przez myśl nigdy nie przeszło. Piszę duszą, a nie wyrachowaniem." Można pisać duszą, mając jednocześnie na uwadze dobro czytelników (bo wychodzę z założenia, że poezja jest nie tylko dla samego autora, szczególnie ta opiewająca rodzime okolice) - ja to nazywam korektą po napisaniu, a nie wyrachowaniem. Albo szacunkiem dla czytelnika :) Mam nadzieję, że nie jesteś urażony krytyką, którą staram się przekazać w sposób - na ile to możliwe - rzeczowy i wyważony. Moja odpowiedź - Myślę, że tak do końca Twojej opinii nie zrozumiałem i być może zbytnio mnie poniosło. Teraz rozumiem, że miałeś na myśli dobro dla nas wszystkich. Największa prawda, że jeśli człowiek pisze wiersze i zwłaszcza je publikuje, to musi myśleć nie tylko o sobie, ale i koniecznie o czytelnikach, którzy będą się odnosić do tego wiersza. Znam takie powiedzenie, że wiersze nie czytane nie mają żadnej wartości. Chyba, że ktoś pisał tylko z myślą o sobie lub o najbliższej. Wtedy nie publikuje. Ten wiersz, który jest powyżej, pisałem z porywu serca, natchnienia i tęsknoty do miejsce urodzenia. W chwili pisania nie myślałem nad tym, że po jakimś czasie ten wiersz opublikuję tutaj. Urażony krytyką absolutnie nie jestem. Wręcz przeciwnie, jeśli z wiersza w komentarzu nikt nie kpi, to każda opinia jest pouczająca i uczy autora wiersza poprawności. Mam na myśli stylu pisania, nie duszy. Duszą, porywem serca, natchnienie, wrażliwością piszący nie powinien być poprawny, wtedy jest prawdziwy. Kiedyś za życia Miłosza, podczas jego spotkania autorskiego - dziennikarka spytała: "Co Pan by radził młodym pisarzom?" Miłosz ze swoim wrodzonym łagodnym, miłym poety uśmiechem krótko odpowiedział: "Po prostu być nie poprawnym". - powtarzając ze trzy razy. Ja wtedy zrozumiałem, że nie chodziło mu oto, żeby być nie poprawnym w stylu pisania wierszy, tylko być nie poprawnym w emocjach, porywach serca, duchem, wrażliwością pisać tak jak natchnienie dyktuje. Serdeczne dzięki i serdecznie pozdrawiam. Mietko
  3. Alinie - Cytat: "jestem Alina którą kiedyś zabiła Balladyna ale jestem - ożyłam" To teraz wiem dlaczego lubisz moją poezję. Serdecznie pozdrawiam. Życzę wszystkiego, co Ciebie raduje. I na przyszłość polecam do poczytania dalszym moich wierszy. Widzę, że rozumiemy się. Mietko
  4. Alicji Wysockiej - Myślę, że czytelnik do końca czytając ten długi wiersz, bardziej się zmęczył, niż ja go pisząc, ponieważ jak pisałem w ekstazie wrażliwości, natchnienia i porywu serca oraz żalu i tęsknoty do tego co utraciłem. Stąd ten wiersz nie sprawił mi żadnego trudu fizycznie, tylko emocjonalnie. Urywki z wiersza Cytat I: Uniosła, aż żem na czole się pocę. - to polskiemu czy jakiemuś innemu? Odpowiedź: Jak już wiesz, że urodziłem się i wychowałem na Podlasiu. Bez wstydu dodam, że w rodzinie chłopskiej i po dziś w istniejącej gwarze etniczno białoruskie, stąd rozmawiam na co dzień w tym języku i przez to lubię używać niektórych słów do wierszy, nawet za utratę narażania się na śmieszność, czy kpiny. Przywiązanie do rodzinnego regionu warte jest każdego poświęcenia, nawet życia. Cytat II: Jak i 106 KM, które daje mi mój "Mustang". Cytat III: Prawie każdy "Golfa III" ma na podwórku - Odpowiedź - moim zdaniem czy to w wierszu, czy to w wypracowaniu - takie symbole pisze się tak, jak powstały od producenta. Alicjo, ja jestem z innej gliny, czy garnka. Trudno, piszę jak piszę. Wiersze mam różne. Jeśli byłaś na mojej innej stronie, to dostrzegłaś. Nie zmienię się - jestem patosem życia - bólu i cierpienia - i to co robię i jak piszę trzyma mnie przy życiu. Alinie Służewskiej - Dzięki za docenienie wiersza. Zauważyłem, że Tobie moje wiersze przypadają do gustu. Wielkie dzięki. Też tak myślałem, że wiersz w wersji zmienionej bardziej może się spodobać. Dlatego w czerwcu br. zmieniłem. Jeszcze może nad drugą wersją kiedy popracuję, żeby poprawić. Wersja pierwsza jest oryginalna, więc ją pozostawię. Alicjo, proszę do mnie na ty. Michałowi Małysa - Kochany, pod publiczkę to ja nie piszę, nawet mi to przez myśl nigdy nie przeszło. Piszę duszą, a nie wyrachowaniem. Aż tak inteligentny jak Ty, to ja nie jestem. [ Jak do telewizora jest pilot, aby coś nie lubiane nie oglądać, czy nie czytać, tak i tutaj można byłoby ten wiersz puścić nie zauważając. Podchodziłeś trzy razy do wiersza z powodu jego obszerniej treści, ale w końcu przeczytałeś. Zatem mam nadzieję, że wiersz Ciebie zaciekawił. Serdecznie pozdrawiam czytających i dających odpowiedź. Mietko
  5. Deszcz moczył ziemię całą noc, Nawet Boskie organy zagrały nie raz! Dzień, który spija dary nocy, Adekwatnie w ten majowy czas. Chmury przetoczyły swój gniew, Ale i niezaprzeczalnie dar Boży. Wiatru wiosenny powiew Ziemi po burzy pogodę złoży. Dzisiaj czas, rozum - myśl i natchnione pragnienie Kieruje mnie tam, gdzie moje miejsce dzieciństwa. Ptaki śpiewają na każdym drzewie, Wiaterek liśćmi huśta i łopocze... Dusza jak zawsze w serca porywie - Uniosła, aż z wrażenia na czole się pocę. Las złotymi pędami wypiękniał I muska blaskiem w promieniach słońca. Ja żem o miejscu urodzenia stale pomniał, Gdzie moja matula, do której dusza jest tęskniąca. Jednako ku Niej niesie mnie natchnienie, Jak i 106 KM, które daje mi mój mustang. W drodze żyją ciągle moje wspomnienia; Wydobywając sporo różnych myślowo życiowych tang: Dusza gra czasu pięcioma dekadami; Smutkiem, melancholią, żalem i tęsknotą. Czas utkwił nad "diabła widłami" I usiłuje władać życia cnotą. Rozum podpowiada; więcej piękna, niż ubolewań, Więcej przyrody, niż życia brzydoty, Więcej upodobań, niż smutno spodziewań, Więcej pogody, niż życiowej słoty. Czas u mnie nigdy nie gra roli, Choć życie nie stoi jak czas. Wypełzłszy na rewir z domowych moli Oczom dłużej piękna, w ręku mniejszy gaz. Las bogato dorodnie wybujał i cichy, Lecz nie taki, jak smutno szary miasta głaz. I przenigdy nie markotnie lichy, Co można zobaczyć u ludzi mas. U boku drogi po obu stronach Mlecz w słońcu ciągle przyozdabia szosę. Widzę motyle. Jastrzębia nad drzewem korony, Co wzbija się pod anioły i płynie. Wiąz do złudzeń leszczynę przypomina, Tyle odległości, ile ciągnie się las. Mustang mój, choć na wzniesienia się wspina, Siłę mając, iż nigdy nie traci gaz. I jak tu dobytku nie cenić, Gdyby nie to, nie byłoby wiersza. Poetą będąc - chcę się z Naturą ożenić, By moja poezja była śmielsza: Sokołda leniwymi zakolami płynie; Wykąpie moje dzieciństwo wspomnieniem, Lecz inwalidztwa nie obmyje, iż nie z tego słynie, W tym nie pozbawi emblematu z kalekim imieniem. Za to na widoku jaskółka przetnie niebo I skowronek, jak piłeczka na gumce u dziecka pion zniży i podniesie. Mlecz na łące uroczy wydałaś glebo, Pożeram wzrokiem, aż zapomniałem o nabytym stresie. Bydło rogate urządza żniwo na łące - Pierwiastkę* smacznie ścina aż do ziemi. Smakuje, jak moje serce błądzące, Które nigdy podziwu z Natury nie wypleni. Nad tym wszystkim ptaki lecące Pod pierzastymi aniołami kolorytu niebu dodając. Oczy moje jak jawny świadek to widzące, Jeszcze i jeszcze tego widoku błagając: Jeszcze wyżej nad tym wszystkim Bociany wzbiły podniebny swój lot I mierzą się z niebem bezkreśnie wielkim - Rysując kół mnogości splot, Drażniąc ołowiane chmury Płynące przez bram piekielnych do grot, Aż zagrzmią i ogniem uderzą w mury, Gdzie nie będzie już tam wierszowych rot. Pola zbożami ścielą pagórki, Od szosy do lasa - Od rzeki do każdej górki, Taka podlaska jest trasa: Tutaj puszcza - oddech sosnowy, Tam pola - pofałdowany krajobraz zielony, Obok łąka - żółty jaskier, pędzący pyłek mleczowy I wypogodniałych pierzastych aniołów na niebie tony. Las przydrożny cień kładzie na szosę, Jemioły, które drzewem się żywią, W wybujałej zieleni tkwią aż oschną. W głębi gałęzi ptaki się bawią. Sokółka - miasto i powiat rodzinny, Tylko gdzieniegdzie wygląd z dzieciństwa przypomina - Czas, który zmienił się i stał się inny, Przyszłość pokoleniom, a nam nie kpina. Czas, który wokół życie zarzyna, Jak ten rozległy krajobraz podlaski - Raz z górki, raz pod górkę - bo wyżyna życia, Wspomnień stale nizina, jak krajobraz płaski. Ptaki nad niebem sokólskim wędrują - Wyżej, niżej w powietrzu miejsca nie brakuje. Ludzie wykwit przemian adorują, Tu, tam chodzą i co chcą kupują. Ulice pełne różnych mark samochodów, Jak w bogatych osiedlach Warszawy. Czasy, które ludziom rozmnożyły dochody I auto ma nawet ten, który w życiu niemrawy. Sady, kasztany, bzy kwitną ulicami, Sklepy koloryzują się reklamami!... Ludzie za czymś podążają chodnikami. I promienie słoneczne błyszczą się oknami. W jednym miejscu czas się cofnął, W drugim nadto siebie wyprzedził. Kto w życiu się potknął, Ten niczego nie zwiedził? Prawie każdy "Golfa 3" ma na podwórku - Spełnione marzenie wieśniaka. Do tego "hip-hop-owy" ciuch wisi na sznurku, Na czasie moda wszędzie doszła taka. Lecz po wsiach szkoły pozamykali, Pustkowiem hulają wiatrów igraszki. W tym strażackim basenie, cośmy się kąpali, Zarosło drzewami i wiją ptaszki gniazdka. Szkoła Podstawowa umarłszy na amen, Przejeżdżając zawsze dzieciństwem targa. Wzbudza wspomnienia, jak ten omen, Co nieraz ze wzruszeń, aż zadrży warga. Wkoło szkoły zarosło drzewami i boisko. Nie gra w piłkę żaden Miecik, Tylko motylom, owadom i ptakom rżysko, Chłop idący przez nie, poprawia berecik. Między wsią dzieciństwa i rodzinną, Która nosi nazwę: Cimanie, A wsią sąsiadującą, która ma nazwę inną: Łowczyki z zarania do zwierzyny jej upolowania. Po sąsiedzku trzecia wieś: Starowlany, Do której chodząc do szkoły Niejedne buty zdarłem - pytany - Nie znając odpowiedzi - przezwany: "Mongoły". W trójkącie tych trzech wiosek Cichym, zdrowym i zimnym strumykiem Rozpoczynała swój bieg rzeka: Sidra do której do dziś mam trosk stosik. Wracając ze szkoły łowiłem sumy, mimo że byłem jeszcze smykiem. Dzisiaj w tych miejscach zarosło chwastami, Trudno rozpoznać czy to rów, czy rzeka. Dla mnie wciąż żyje byłymi latami, Kiedy przejeżdżam, czas miniony drgnie pod powieką. Przy "szubienicy", gdzie chłoporobotnik ziemię uprawiał, Dzisiaj zarosła odłogiem w złote pędy młodnika sosen, Iż spotkał go podobny los, jak mnie, kiedy przy murarce do życia dorabiał Teraz boryka się z tą tragiczną przypadłością kilka wiosen. A "szubienica" już nie spełnia tego, Do czego ją Natura Przyroda stworzyła. Nawet nie ma komu używać jej imienia strasznego, Skoro nie idzie tam żaden chłopiec, dziewczynka, Która już nawet o tym nie pomarzyła. Bo któż miał pomarzyć o poziomkach na "szubienicy", Kiedy we wsi od dekad dzieci jest mniej, Niż bocianów w jednym gnieździe do wywodnicy. Więc i las szumi od dekad samotniej. Wrony nie krążą nad "szubienicą", Chłopi nie tną lasu pod budowę. Kto żyw dogorywa z samotnicą. Ja w wierszu mam smutną mowę. Krowy nie pasą się na żadnym pagórku, Wszędzie zarosły brzóz lub sosen młodnikiem. Na pustym niebie gdzieniegdzie wrona przeleci w linii jak po sznurku, Której nigdy nikt z ludzi nie był wspólnikiem. Wieś samotna, cicha, jakby wyludniona - W domu sędziwość ludzka dogorywa. Podwórka puste w dzieci, nie krzyczą imiona, Aż do smutku dusza się zrywa. Dom dzieciństwa przeszłością targa, Gdzieś mi się zapodziała matula? Brat, którego dopadła życiowa skarga - Mówi: - Gdzieś do rówieśniczek poszła?! Czeremch i sadów wonie wiatr rozwiewa, Lecz już nie to co było za dzieciństwa. Te stare, które pozostały drzewa, One są tylko obiektem dla różnego ptactwa. Cmentarz na którym spoczywają pokolenia, Byli i są przekaźnikiem życia i wiedzy. Moja pamięć ciągle żywa i do wspomnienia - Oto Im w wierszu ujmę szacunek żywymi - zmarłymi między. Ojciec i stryj, którzy spoczywają trzy i pół dekady wspólnie, Zawdzięczać godność i zasady Im mogę. Zapalony płomyk nad Ich grobem, niechaj pali się przytulnie. Skoro mnie żyć jeszcze dane, zatem w drogę - Opisać miniony czas i życie ogólnie... Objaśnienie: Pierwiastka* - pierwsza trawa do pokosu.
  6. Dzięki Sebek... za wyróżnienie wiersza. Wiersz został napisany w łóżku rehabilitacyjnym, ale niemniej faktycznie w swoim czasie w miejscu opisanym tak się działo. Serdecznie pozdrawiam Mietko
  7. Dzięki Sylwestrze. Serdecznie pozdrawiam.
  8. https://plus.google.com/photos/103276734392610294633/albums/5485158496007309761?authkey=CLHQ8s6n9N_YMw&banner=pwa&gpsrc=pwrd1#photos/103276734392610294633/albums/5485158496007309761/5705369276550722546?authkey=CLHQ8s6n9N_YMw&pid=5705369276550722546&oid=103276734392610294633 Tam gdzie słońce wschodzi na ulicę patrząc - Wówczas tumany* za domy i krzaki się kryją I nikną, jak oddech wchłonięty. Tam gdzie chłód koszulę ziębi Z nocnych przywiewów o świcie I znika w skórze człowieka - Wówczas z gęsią skórką dzień się spotyka!... Ptaków w krzakach jest wiele, Tego się nie zliczy; dźwięki, Melodie - w tym ich się obliczy. Poeci niech się zgromadzą, A niech tam! smog miastu zostawią. Gdy przyjdą i zobaczą - umrą z wrażenia, Zanim z tęsknoty się rozpłaczą. A kiedy na burzę się zbiera, Każda wrona lata i z osobna dziób rozdziera!... Szpaki na łąkę skoszoną lawiną zwalą! Po chwili z oddali grzmot ich wypłoszy, Odfruną, aby już dalej to samo powtórzyć. Zając szarak spod kępy pod krzakiem, Na opak nierównomiernym zygzakiem W zarośla obok, przelęknięty ucieczką Z losem o życie się bije! Pies ścigacz za nim nadaremnie Z chrypliwym ujadaniem w pościg się udał! Pożytek z tego był taki, jak efekt nijaki. Z tym, co sroka z swym skrzeczeniem, Z krzaka na krzak zawiadomienie Swoim współlokatorom oznajmiać rozpoczęła! Po czym drozd wystraszony, swoją Paniką na dalszy obręb olchowy udobitnił! Byk dumny na łące, jak lew na sawannie, Z pyska parchnął! - niczym grzmot z oddali. Oznajmił, to ja tutaj jestem panem i królem! Darń rogami zaczął rozrywać, Łańcuchem trawę kosić... I tylko grzmot już bliżej, Niż dalej, może go uspokoić. Deszcz zaczął już kropić... Wiatr z porywami młody olchowy zagajnik, Jak łan zboża zaczął falami ścielić!... A teraz nad głową przeraźliwie zagrzmiało! Tam dalej w krzakach piorun ognistym jęzorem Z trzaskiem i hukiem przywalił! Aż wszystko powiędło i pocichło. Tylko moja dusza niezłomna, Zjawisku atmosferycznemu się stawia, Ażeby przenieść wymowność na papier I umysł oczyścić z nadmiaru usposobienia. Objaśnienie: tumany* - jest to określenie na Podlasiu na tworzącą się mgłę tu i ówdzie. Wiersz z 1989 roku. Mysłowice Dokończony i zrekonstruowany w marcu 2008 roku. Podlasie
  9. NOWA, dziękuję. Pozdrawiam.
  10. Jest tak jak ująłeś w opisie. Serdecznie pozdrawiam. Jeśli kogoś razi mój Login? Proszę tytułować mnie po prostu Mietko
  11. Na wstępie, bez pan. Poważajmy siebie, ale traktujmy się na równi. Zajrzałeś na moją stronę, to dobrze - po to ona jest, aby kto chce wszedł na nią. Poinformowanie Osobie jednej - równa się dostępne wszystkim zainteresowanym. Pamiętajmy, że wiersze nieczytane nie mają żadnej wartości, chyba, że ktoś z wyboru chce je pozostawić tylko sobie, wtedy nie publikuje. Zgadzam się z Tobą, że trzeba ciągle pracować nad swoim warsztatem - i to co robimy udoskonalać... Robią nawet to wielcy poeci. Ale z drugiej strony nie wstydźmy się naszej prostoty, nawet ułomności. Zobacz, coś napisane tak od serca, bez wyrachowania, choć często jest śmieszne, ale i zarazem piękne. Na tym polega poezja - pisać co przychodzi na myśl - wtedy jesteśmy dziećmi poezji. Dziękuję za dłuższe zatrzymanie się nad wierszem i za życzenie pomyślności. Również niemniej to samo przekazuję. Mietko
  12. Miło mi. To prawda, że grunt to pozytywne myślenie - łatwiej tak żyć.
  13. Alinie Służewskiej - Pięknie i serdecznie dziękuję. Pozdrawiam i zapraszam na mój Login o mnie.
  14. Ślicznie dziękuję Noa M. Moc pozdrowień.
  15. https://plus.google.com/photos/103276734392610294633/albums/5415855263512013009/5425956586846096370?banner=pwa&pid=5425956586846096370&oid=103276734392610294633 Jednego dnia, jednej nocy, Ot tak po prostu z wypadku, nagle Skałą kopalnianą będąc przywalon po północy, Tracąc wład, jak nicość we mgle! Ach, to jak utonąłem w tym marazmie! Padając na urobek ludzkiej pychy. Tutaj, gdzie przyszedłem, błąd życia był wyraźnie, Gdzie "ki diabeł" w odwadze jest nawet lichy. A mnie tutaj los przygnał, Jak za pół świata grzechy. Czy ja sam siebie do kopalni wygnał, Dla bycia sobą? Nie dla pociechy! I dzisiaj - o tej nocnej porze, W oddaleniu od powierzchni świtej, Zginę, a jeśli nie, to umrzeć przyjdzie się może?! I już może nie być ani dnia, ani nocy spowitej?! Oto dzisiaj, co twardsza od ludzi skała siwa, Wyznacza mi godziny życia lub śmierci!? I ta rzecz, która na jawie była, Jedynie będzie się śniła, tak jak zachcą czarci. Okien i nieba, choć nie ma, A jakoś widzę "Wielką Zorzę". Jeszcze przed godzinami trzema, Życia i nadziei było morze. Teraz tymczasem, jakobym ze wszystkiego zwątpił, Co jest dzisiaj - i co jutro miało byciem - I jakby już z życiem we śmierci się utopił - Umierając to, co wczoraj było życia zdobyciem. Czuję, jakoby dusza uchodziła ze mnie - I tak jakbym już odchodził ku Bożej głębi. A serce będąc wczoraj radosne, dzisiaj w ciemnie Niesie mnie w świat dobroci gołębiej. W tej chwili, w tym czasie, Tylko dwóch rzeczy mi szkoda; Rodziny i kopalni, a nie śmierci na trasie, Która jest losem, a nie przeszkodą. W tej chwili patrzę w strop obojętnie, Zdanym na Boga, co mi wywróży? Do Nieba iść jest jakoś chętnie, Tak jakby w pogodzie po burzy. Objaśnienie: ...UMIERANIE NA SPĄGU* - autor miał na myśli siebie leżącego po wypadku w kopalni na "spągu" - czyli w rozumienie leżącego na ziemi. Wiersz pisałem w maju 2010 roku. Opublikowany na 12-07-2012 roku w 26 rocznicę życiowej tragedii.
  16. Do Johny - Przeprosiny przyjmuję. Na opinię wiersza nie wypowiem się, skoro wiersz był pisany w emocji z tęsknoty i uwelbienia do miłej. Sylwestrowi Lasota - Serdecznie dziękuję. Do Niemna nam niedaleko z 30 km., ale już po stronie białoruskiej. Pozdrawiam
  17. Przychodzę oto tutaj, leżę w lasku młodnika - Czekając na Ciebie, ale Ty nie wiesz o tym. Słodka dziewczyno kochana... Spoglądam za Tobą przez gałąź kraty... Czemuż to ja tylko w tęsknocie za Tobą bogaty? Czym mam uwieść Ciebie: mową, urodą, A może podarowanym polnym kwiatem, Żeby nasze dusze były bratem? Słodka dziewczyno kochana... Leżę tutaj w lasku młodnika smutny I myślą o Tobie zasnuty... - Przyjdź do mnie, przyjdź, Chcę Ciebie, nie pokuty! Przyjdź tu do mnie, przyjdź, zmień zdanie?! Nie pożałujesz, zmienisz o mnie mniemanie! Wierszem w szepcie z Tobą zacznę rozmowę. - Przyszłaś. Przysiądź tu koło mnie! Spocznę głową ku sercu na pierś Twoją. Przy Tobie tu ja będę w cieniu I w przebłyskach słonecznych promieni... - Jesteś tak delikatna i rzeczywista, Jak ten czas, który w spotkanie nas przywołał! Przytulę Cię, niech nam ta chwila W dotyku będzie rzęsista... Słodka dziewczyno kochana... - Są na około piękne dziewczęta; Włosy złote, oczy tęczowe, serca źródlane. Ale Ty jesteś we mnie zaczęta, Jak przez darń źródło przelane... - A teraz daj mi rękę, chodź pójdziemy! Zobacz, jak gryka pole ścieli! Motyl lot zygzakiem na kwiat kończy. Połóż rękę na duszy mojej - nas to rozweseli I nikt już z tych uczuć nie rozłączy. - Spocznijmy raz jeszcze w kolorach łąk, pól i nieba, Po tym długim czasie Ciebie wywoływania. Rozłóż warkocz włosów na pierś swoją, Jeśli nie wtopię się w nie ciałem, To położę duszę swoją na nie! - Po tym przywołanie i tęsknota mi się skończy; Będąc razem, leżąc razem, niech ten grzech rozkoszy Już na zawsze nas połączy - będziesz moją - ja Twój będę! Słodka dziewczyno kochana... - Młodnik sosen, błysk promieni, gryka w bieli Z pól i łąk wieść zaniesie niebu, ziemi, Że Ty i ja spoczniemy w przyrodniczej pościeli... [url]http://www.youtube.com/watch?v=X9_0ZKrDY7Q&feature=related[/url]
  18. Dzięki. Już jest lepiej, kiedy znajduję małą przychylność. Pozdrawiam.
  19. Dzięki Waldemarze. Jeśli tak, to zajrzyj na mój Login. Serdecznie pozdrawiam.
  20. Cieszy mnie to... Serdecznie pozdrawiam.
  21. Sebkowi - Dzięki za uznanie. Halci - Przyjmuje uśmiech. Dzięki. Duksowi - Jest tak jak opisałeś. Wszystkich serdecznie pozdrawiam.
  22. Niech będą Ci te skrzydła, jak to ujęłaś, jak najlżejsze, abyś było Ci w życiu jak najlepiej.
  23. Po pierwsze bez pan. Następnie, Twoja poprawka wiersza jest bardziej dojrzała i poetycka. I ją serdecznie przyjmuję do wiedzy. Ale proszę wybaczyć, ja nie kieruję się np. jakimiś kanonami. Piszę tak jak wychodzi mi z szczerej chłopskiej głowy. Lubię być niepoprawnym, na tym polega prawdziwa poezja w moim rozumieniu. O nic się nie gniewałem i w sercu nie miałem jakichś animozji. Po prostu różnie piszemy i tyle. Jestem duszą i sercem treści moich wierszy. I kiedy już czas pozwala nam do zbliżenia siebie w zrozumieniu, zapraszam na mój Login - tam zapoznając się z moimi wierszami w pełni zrozumie mnie, zderzając się tutaj z moimi wierszami, odbierając je jako pełno błędów - [ rozumiem, że nie ortograficznych, tylko w stylu i formie składania słów. ] Pozna moją historię jako człowieka piszącego wiersze z pokroju intelektualnie niskiej klasy społecznej. Wtedy zapewne będzie mnie podziwiać, zapominając o niechęci dotychczasowej mojego stylu pisania? Serdeczne dzięki. Życzę dużo zdrowia. Pozdrawiam. Mietko
  24. Alinie Służewskiej - Co prawda wrażliwość już mam wrodzoną - a w dodatku moje życie tak się potoczyło, że piszę wiersze... Zdolności pisarskiej to chyba nie mam. Poza tym jeśli tak uważasz, to bardzo mi miło. A Tobie ślicznie dzięki. Serdeczne od serca pozdrowienie z lipcowego Podlasia. P. S. Wczoraj podobno, a raczej faktycznie w woj. Śląskim, a konkretniej w Sosnowcu - Zagłębie była duża ulewa! A na Podlasiu deszcz tylko pokropił i ze trzy razy zagrzmiało - i to było wszystko. Dzisiaj po wczorajszym upale jest pochmurno rześko i zdrowo. Jakież szczęśliwe Podlasie. Kaliope X. - Serdeczne dzięki za uznanie i docenienie treści wiersza. To prawda, że wiersz pisany pod wpływem wracających wspomnień i pod tym wszystkim i z tego powodu o czym wspomniałaś. Serdecznie pozdrawiam.
  25. Podziwiam Twoją Wiarę i zarazem patriotyzm do Ojczyzny... Ksiądź Sopoćko - to Białystok i Podlasie. Życzę Ci dużo zdrowia, bo Wiary to masz pełne serce... Pięknie pozdrawiam z pięknego sercem, Wiarą i Przyrodą Podlasia. Mietko
×
×
  • Dodaj nową pozycję...